mama_gromadki
23.01.12, 23:58
Jak sobie z tym radzicie? Spotykacie się z tym?
Moja w maju skończy 4lata. Od października ubiegłego roku zaczęło się to czego się nie spodziewałam. Po wizycie u psychiatry dziecięcego, z powodu panicznego lęku na widok kratki wentylacyjnej, powstrzymywania w związku z tym potrzeb fizjologicznych, usłyszałam że moja córeczka, ta śliczna i wyjątkowa może mieć autyzm.
Przełknęłam to jeszcze zanim dojechałam do domu po wizycie. Poczytałam i wzięłam się pomoc mojemu dziecku.
Jesteśmy na etapie diagnozy SI i chodzimy na terapię do PPP.
No ale wygląda też tak;
Jak na wcześniaka moja córcia jest duża ( waży 19kg i mierzy 105cm)
Nie chce rozstać się z wózkiem, mi to nie przeszkadza bo zdarza jej się biec przed siebie więc w wózku jest bezpieczna. Ale znajomi wręcz wyśmiewają ją za to, często słyszy : taka duża i w wózku? z ironicznym śmiechem. Mała wtedy się spina i szarpie w wózku, jest wściekła i musimy odejść i jesteśmy na językach.
Kolejna sytuacja;
Dzwoni dziś znajoma, zna naszą sytuację ale jej nie przyjmuje.
Słyszy w tle moją małą, że się czegoś domaga, ja mówię znajomej poczekaj bo nie pogadamy a ona znowu; że mnie dziecko wychowuje a nie na odwrót, że ona by mi ją wychowała, że rozpieściłam ją i mam efekty( mała jest najmłodsza z całej czwórki z dużą różnicą wieku)
że kiedyś dziecku się wpi.....iło i znało swoje miejsce i nikt nie szukał choroby. Bo według niej autyzm to wytłumaczenie się z porażki wychowawczej. Bo niby nagle tyle autystyków.
Moja ma ten rodzaj w mniejszym stopniu, jest komunikatywna ale wiele innych cech autyzmu posiada.
Rodzina moja to tylko ta którą tworzymy z mężem i dziećmi plus rodzina męża. No i teściowie też nie przyjmują do wiadomości że ich wnuczka jest chora, że potrzebuje pomocy.
Też ciągle słyszę; bo tak sobie wychowaliście, dzikusa itp.
Bardzo często od wszystkich w wokoło słyszę pełno życiowych mądrości na temat mojego dziecka, jak to by oni nie zrobili.
Padam już, bo nie dość że obecnie jestem sama( mąż wyemigrował za chlebem i to też ma wpływ na małą)to zostaję sama z tym wszystkim i jeszcze muszę się tłumaczyć i objaśniać, co jak dlaczego. A i tak jestem pouczana.
Nie mam ochoty już odbierać telefonów. Nawet od teściów (też mieszkają daleko od nas)
Przepraszam że tak nieskładnie to napisałam. Jestem zdenerwowana, zaczynam łapać doła, tęsknię za mężem a to wszystko mnie przerasta.