alpenbird
05.01.12, 01:39
Witam Was. Opowiem Wam śmieszną historię. Jest późno w nocy a ja znowu nie mogę spac. Jestem młodą dziewczyną, która cieszy się życiem...a można powiedziec, cieszyła ;) ale znowu zacznie. Powiem tak, nie wiem już gdzie isc, co robic, ogarnęła mnie juz taka obojętnośc i bezsilnośc, że z etapu medykamentów uspokajających przeszłam do tego, że już się sama śmieję do siebie, bo już nic mi nie pozostało...oprócz dryfowania po falach polskiego prawa, administracji... i bezsilności. Ot zrobił mi się z życia taki Proces wg. F. Kafki :)
Jestem architektem, młodym, świeżo z uprawnieniami. Kilka lat temu, pracując za granicą, jeszcze studiując, wziełam częściowo kredyt i kupiłam działkę od starszego,EMERYTOWANEGO, bezdzietnego małżeństwa. Zawsze chciałam miec swoje małe miejsce na świecie, ot taki mój mały kąt. 1,5 roku temu wziełam kredyt hipoteczny i zaczełam budowę mojego małego domku...i tu zaczął się koszmar mojego życia :) Starsi Państwo pokazali co potrafią. Złośliwości, utrudnianie budowy, blokowanie drogi, kłótnie. Puszczałam to wszystko mimo uszu. Nawet słyszałam, że mam sprzedac ten dom. Ale złośliwośi poszły dalej. Starsi Państwo zrobili sobie zajęcie i ROZRYWKĘ z uprzykrzania i niszczenia mi życia. Pan jest byłym policjantem, badź raczej milicjantem. W lutym 2011 przyszła do mnie kontrola z PINBu. Paranoiczne dyskusje Pana, który kłócił się z Inspektorem Nadzoru. Inspekcja, jak inspekcja, znalazła odstępstwo. Dostawiłam słupy drewniane w więźbie dachowej...zmiana na dobre, bo wzmocniłam konstrukcje. Wydano decyzje o wstrzymaniu budowy, do czasu kiedy przedłoże projekt zamienny na owe słupy. W między czasie chciał zamknąc mi dojazd do działki przesuwając brame. Ja w trosce poprosiłam Radce Prawnego o napisanie pisma, wezwania, do ostatecznego zaprzestania łamania praw i złośliwośi. Pisma nie wysłałam aby nie zadrażniac sytuacji, aby nie dawac Sasiadowi powodu do odwołania. Ale od decyzji Pan Sąsiad...się odwołał :) I weszłam do niego na działkę, UWAGA WESZŁAM ZA BRAMĘ, OTWORZYŁAM JĄ I WESZŁAM. Oczywiście wyjaśnienie sytuacji, o co chodzi w tym wszystkim mojemu sąsiadowi i niech mnie zostawi w spokoju, bo nic mu nie zrobiłam, nic nie dało, a tylko rozwinęła się awantura. Pech chiał, że był ze mną przypadkowy kolega. Dzis mam wyrok za naruszenie miru domowego tego Pana...MÓJ KOLEGA RÓWNIEŻ! :D Sprawa, którą wogóle policja nie powinna się zając, trafiła na talerz OFICERA KRYMINALNEGO, nastepnie do Prokuratury...a póżniej do Sądu. Gdzie tam już wyrokiem nakazowym, czyli bez mojego udziału, ja i mój kolega zostaliśmy skazani, gdyż W POROZUMIENIU WDARLIŚMY SIE NA NIERUCHOMOŚC :)
Na policyjnych przesłuchaniach, dowiedziałam się od Policjanta, że jak chciałam porozmawiac, to mogłam wysłac polecony :) A od mojego Sąsiada, na konfrontacji, że jest zawistny o wszystko, począwszy od pokończonych moich szkól po ładną buzie hehe :)
Suma sumarum....dziś już od roku, moja budowa małego domku, stoi, bo jako strona skarżąca, mój Sąsiad ma wiecznie prawo do odwołowań, z którego korzysta...o tu niespodzianka, w ostatnich dniach ;) I tak... mój EMERYTOWANY Sąsiad się nadal odwołuje od projektu zamiennego, licząc krawędzie okien połaciowych od granicy działki, w przerwach biegając do Sądu i Prokuratury. PINB i Inspektorat Wojewódzki pisze wielostronicowe pisma i rozsyła po sąsiadach, którzy to biegają na pocztę odbierac polecone i życząc pod nosem "wszystkiego najlepszego" mojemu Sąsiadowi :) Mój Bank czeka na zakończenie budowy, które miało byc w listopadzie 2011..a dom stoi i niszczeje. Plus jest taki, że mam napewno najlepiej strzeżony obiekt w mieście, gdyż jest pod pełną inwigilacją, kontrolą i wszystkie pustaki i dachówki są policzone ;)
Mnie czeka rozprawa odwoławcza w Sądzie, gdyż nie zamierzam się poddac wyrokowi, który sprawi, że dzięki ludziom, którzy prześladują mnie od 1,5 roku, będę miec wpisane w papierach "karana" - stypendystka Ministra Edukacji...Panie Premierze, kogo Pan nagrodził ;)
Co śmieszniejsze...ja wiem, że to nie koniec :) Nie wiem, co będzie dalej, gdzie w ramach nudy, zirytowania i jakiejś frustracji życiem, kończy się satysfakcja tego Pana.
Jestem z tym sama ale nie jestem jakąś słabą Lalą...a mimo tego myślałam jakiś czas temu, że się nie podniosę. Chcę zyc pełnią życia. Jeżdzę na enduro-turystyku, nartach, chodzę po górach. Zawsze byłam kompletną optymistką. Pomagałam innym zawsze jak mogłam.
...a dom? Moje odwieczne marzenie. Pewnie sprzedam, jak w końcu ruszę z budową :D
Byłam patriotką...JUŻ NIE JESTEM :)