e-millie
25.01.07, 09:08
roznica miedzy kobieta a mezczyzna na przykladzie :)))
"Powiedzmy, że facetowi imieniem Roger podoba się kobieta... Nazwijmy ją
Elaine. Zaprasza ją do kina; ona się zgadza; spędzają razem miły wieczór.
Kilka dni później proponuje jej obiad w restauracji i znów oboje są
zadowoleni. Zaczynają się spotykać regularnie i żadne z nich nie widuje się
z nikim innym.
Aż któregoś wieczoru w samochodzie, Elaine zauważa: "A wiesz, że dziś
mija dokładnie sześć miesięcy odkąd się spotykamy?" W samochodzie zapada
cisza. Dla Elaine wydaje się ona strasznie głośna. Dziewczyna myśli:
"Kurczę, może nie powinnam była tego mówić. Może on nie czuje się dobrze
w naszym związku. Może sądzi, że próbuję na nim wymusić jakieś zobowiązania,
których on nie chce, albo na które nie jest jeszcze gotowy."
A Roger myśli: "O rany. Sześć miesięcy".
Elaine myśli: "Ale zaraz, ja sama nie jestem pewna, czy chcę takiego
związku. Czasami chciałabym mieć więcej przestrzeni, więcej czasu, żebym
mogła przemyśleć, co chcę dalej zrobić z tym związkiem. Czy ja naprawdę
chcę, żebyśmy posuwali się dalej...? W zasadzie... do czego my dążymy? Czy
tylko będziemy się nadal spotykać na tym poziomie intymności? Czy może
zmierzamy ku małżeństwu? Ku dzieciom? Ku spędzeniu ze sobą całego życia? Czy
ja jestem już na to gotowa? Czy ja go właściwie w ogóle znam?"
A Roger myśli: "... czyli... to był... zobaczmy... czerwiec, kiedy
zaczęliśmy się umawiać, zaraz po tym, jak odebrałem ten samochód, a to
znaczy... spójrzmy na licznik... Cholera, już dawno powinienem zmienić
olej!"
A Elaine myśli: "Jest zmartwiony. Widzę to po jego minie. Może to jest
zupełnie inaczej? Może on oczekuje czegoś więcej -- większej intymności,
większego zaangażowania... Może on wyczuł -- jeszcze zanim sama to sobie
uświadomiłam - moją rezerwę. Tak, to musi być to. To dlatego on tak
niechętnie mówi o swoich uczuciach. Boi się odrzucenia."
A Roger myśli: "I muszą jeszcze raz sprawdzić pasek klinowy. Cokolwiek
te bałwany z warsztatu mówią, on nadal nie działa dobrze. I niech nie
próbują tego zwalać na mrozy. Jakie mrozy? Jest 8 stopni, a ten silnik brzmi
jak stara śmieciarka! I jeszcze zapłaciłem tym niekompetentnym złodziejom
600$."
A Elaine myśli: "Jest zły. Nie winię go. Też bym była na jego miejscu.
Czuję się taka winna, każąc mu przez to przechodzić, ale nic nie poradzę na
to, co czuję. Po prostu nie jestem pewna..."
A Roger myśli: "Pewnie powiedzą, że gwarancja jest tylko na 90 dni. To
właśnie powiedzą, szczury."
A Elaine myśli: "Może jestem po prostu idealistką, czekającą na rycerza
na białym koniu, kiedy siedzę obok wspaniałego mężczyzny, mężczyzny, z
którym lubię być, na którym naprawdę mi zależy / /, któremu chyba także
zależy na mnie. Mężczyzny, który cierpi z powodu mojej egoistycznej,
dziecinnej, romantycznej fantazji."
A Roger myśli: "Gwarancja! Ja im dam gwarancję! Powiem, żeby ją sobie
wsadzili w..."
- Roger - odzywa się Elaine.
- Co? - pyta Roger, wyrwany niespodziewanie z zamyślenia.
- Proszę, nie dręcz się tak - kontynuuje Elaine, a jej oczy zaczynają
napełniać się łzami - Może nigdy nie powinnam... Czuję się tak... (załamuje
się i zaczyna szlochać)
Co? - dopytuje się Roger.
- Jestem taka głupia... Wiem, że nie ma rycerza. Naprawdę wiem. To
głupie. Nie ma rycerza i nie ma konia.
- Nie ma konia?
- Myślisz, że jestem głupia, prawda? - pyta Elaine.
- Nie! - odpowiada Roger, szczęśliwy, że wreszcie zna prawidłową
odpowiedź.
- Ja tylko... Ja tylko po prostu... Potrzebuję trochę czasu...
następuje 15-sekundowa cisza, podczas której Roger, myśląc najszybciej
jak potrafi, próbuje znaleźć bezpieczną odpowiedź. W końcu trafia na jedną,
która wydaje mu się niezła)
- Tak - mówi. Elaine, głęboko wzruszona, dotyka jego dłoni.
- Och, Roger, naprawdę tak czujesz? - pyta.
- Jak? - odpowiada pytaniem Roger.
- No, o tym czasie... - wyjaśnia Elaine.
- Och... Tak.
Elaine odwraca się ku niemu i patrzy mu głęboko w oczy, sprawiając, że
Roger zaczyna się czuć bardzo nieswojo i obawiać, co też ona może teraz
powiedzieć, zwłaszcza, jeśli to dotyczy konia. W końcu Elaine przemawia)
- Dziękuję ci, Roger.
- To ja dziękuję - odpowiada mężczyzna.
Potem odwozi ją do domu, gdzie rozdarta, umęczona dusza chlipie w
poduszkę aż do świtu, podczas gdy Roger wraca do siebie, otwiera paczkę
chipsów, włącza telewizor i natychmiast pochłania go powtórka meczu
tenisowego między dwoma Czechami, o których nigdy wcześniej nie słyszał.
Cichy głosik w jego głowie podpowiada mu, że w samochodzie wydarzyło się
dziś coś ważnego, ale Roger jest pewny, że nigdy nie zrozumie, co, więc
stwierdza, że lepiej wcale o tym nie myśleć (tę samą taktykę stosuje w
stosunku do głodu na świecie).
Następnego dnia Elaine zadzwoni do swej najbliższej przyjaciółki, może
do dwóch i przez sześć godzin będą omawiać tę sytuację. Drobiazgowo
zanalizują wszystko, co ona powiedziała i wszystko, co on powiedział, po raz
pierwszy, drugi i n-ty, interpretując każde słowo, każdą minę i każdy gest,
szukając niuansów znaczeń, rozważając każdą możliwość...
Będą o tym dyskutować, przez tygodnie, może przez miesiące, nie
osiągając żadnej konkluzji, ale także wcale się tym nie nudząc.
W tym samym czasie, Roger, grając w golfa ze wspólnym przyjacielem jego
i Elaine, zatrzyma się na chwilę przed uderzeniem, zastanowi i zapyta:
- Norman, nie wiesz, czy Elaine kiedyś miała konia?