szklanapulapka2
02.03.15, 15:16
Wróciłam z pracy z jestem chora. Szału dostanę z tą szkolą mojego syna, a on sam wpadnie w jakąś chorobę.
Powiedzcie mi, czy u Waszych dzieci też tak jest z wymaganiami w klasie 4 sp????????. Syn chodzi do wielkiej, kilkukondygnacyjnej szkoły (zespół - od przedszkola po gimnazjum). Klasy duże, przeładowane do "f". W ub roku szkoła osiągnęła najniższe wyniki w mieście pod kątem egzaminów gimnazjalnych i egzaminów po 6 klasie.
Nauczyciele OSZALELI. Syn ma delikatny autyzm, którego praktycznie na co dzień nie widać. Uczy się najlepiej w klasie (średnia 4.7), ale wszystko musi ciężko wypracować i wyuczyć. Jest bardzo ambitny.
Wymagania w IV klasie z kolei to jakiś horror. Niereformowalna polonistka, zadająca bez opamiętania (np. za złe zachowanie jednego ucznia) całej klasie , robiąca mnóstwo sprawdzianów, więcej sprawdzająca, niż ucząca, nie jest wcale wyjątkiem w tej szkole, choć może jest faktycznie najgorsza. Przykład pracy domowej z poniedziałku na wtorek. Dodam, ze dzieci idą w poniedziałek na 11.50, mają lekcje do 17, i we wtorek zaczynają o 8 rano. Oraca domowa z ub. tygodnia:
1). 16 ćwiczeń z gramatyki, w tym 3 wypracowania : opis pomarańczy, kartka z pamiętnika, zamiana kartki z pamiętnika na list do cioci z opisem sytuacji
2) przygotować się na szczegółowy test ze znajomości lektury
3) 3 zadania z matematyki
4) temat do nauczenia i 6 ćwiczeń z religii
5) 20 słówek z angielskiego do opanowania
Dodam, zę to wszystko zadanie Z DNIA NA DZIEŃ. Lekturę trzeba było tylko przeczytać wcześniej.
Syn poszedł do szkoły z odrobionymi lekcjami - on poszedł spać o 24, ja o 3.30.
We piątek niezapowiedziana "kartkówka" z polskiego, składajaca się z 22 zadań z gramatyki. Przeżyliśmy jakoś ten tydzień, codziennie chodząc spać między 24, a 2 w nocy . W środe była wywiadówka, rodzice zbulwersowani, zmeczeni, sfrustrowani przerażeni tym, co się dzieje. Wychowawca uspakajał, że porozmawia z innymi nauczycielami, ze dzieci będą mniej obciążone itd.itp.
W piątek syn [przychodzi do domu, planujemy lekcje na kolejny tydzień:
1) nauczyć się do sprawdzianu z polskiego na poniedziałek (wszystkie części mowy)
2) nauczyć się wiersza i prozy do konkursu recytatorskiego na wtorek
3)przygotować się do pracy klasowej z matematyki z całego działu
4) przygotować się do pracy gigant z przyrody - budowa, działanie, funkcje 4 układów w ciele człowieka
5) zrobić dwie prace na plastykę - przestrzennego bociana, i świat podwodny dowolną techniką
6) wykonać 28 stron ćwiczeń z przyrody (bo pan zapomniał, że mają takowe i sobie przypomniał 2 tygodnie po zakończeniu pierwszego semestru i kazał uzupełnić wszystko)
7) nauczyć się bieżącego tematu z historii, wykonać ćwiczenia
8) nauczyć się śpiewać z pamięci piosenki i refrenu na muzykę.
9) napisać plan szczegółowy lektury "Opowieści z Narnii"
Do tego - dla chętnych - opowiadanie z polskiego o tematyce olimpijskiej.
Ręce mi opadły. Siedzieliśmy CALUTEŃKI WEEKEND. Była piękna pogoda, dziecko nawet do kościoła nie miało czasu iść o wyjściu na dwór po prostu, dla przyjemności - nawet nie wspomnę. Uczył się jak oszalały, wszystko się myliło, mimo że zawsze syn jest przygotowany na bieżąco i np. z przyrody zawsze z każdego układu dostawał 5. Niestety, jak przyszło do połączenia wiedzy i zestawienia wszystkiego (układ pokarmowy, krwionośny, oddechowy, ruchu, plus rodzaje składników pokarmowych, i budowa wszystkich części układów), to okazało się, ze mała, dziecieca główka tego nie pomieści.
Tak jest tydzień w tydzień. Nic nie daje interwencja u wychowawcy, u dyrektorki, bo to serdeczna przyjaciółka polonistki. Jak nam nie pasuje, mamy sobie dzieci pozabierać do innych szkół.
Są dzieci, które podchodzą lekko do obowiązku szkolnego i mają po 8 pał na półrocze, a resztę ciągną na dopuszczających.
Dla mojego dziecka i kilkorga innych to dramat. Te dzieci nie mogą uczyc się systematycznie bo brakuje czasu w dobie. My - rodzice, całe popołudnia wisimy na telefonach, uczymy się, pomagamy dzieciom, a przecież też pracujemy.
Czy wszędzie tak jest????????? I to granie na psychice dziecka... Dziś miał być ogromny sprawdzian z tej nieszczęsnej przyrody. godzinę temu dzwoni syn, pytam jak sprawdzian, a on mnie informuje, z płaczem już, że sprawdzianu nie było, pan dołożył jeszcze jeden układ (nerwowy i budowę narządu wzroku) i zapowiedział sprawdzian w środę. Jeden chłopiec zemdlał dziś w szkole.
Powiedzcie mi, czy u Was w szkole też jest taki horror???? Moje dziecko jest autystykiem, bardzo źle znosi fakt, że nie nadąża. Lubił się uczyć, teraz nienawidzi. Dziś poszedł z temp. 38,2, z nerwów.
Gdzie interweniować, co robić? Przecież zabiją nam dzieci....
Postawiliśmy głównie na przyrodę i polski - konkurs recytatorski.
Siedzieliśmy 2 dni i dwie noce. Resztę lekcji