mood_indigo
15.07.14, 14:30
Wątek guderianki mnie zainspirował trochę, a zatem: będzie o gotowaniu.
Ja bardzo bardzo lubię gotować, sprawia mi to przyjemność, nawet wtedy gdy robię tylko zupę pomidorową albo naleśniki - mam z tego frajdę. Lubię mieszać, kroić, przyprawiać, lubię postać nad garem, lubię zapach gotującego się czegoś. W gotowaniu lubię wszystko.
I mam teściową, która gotować nienawidzi. Szczerze i z całego serca. A ponieważ jeść z teściem muszą - codziennie zmusza się do gotowania, z wqrwem zabiera się za zaplanowanie obiadu, z wqrwem robią zakupy, z wqrwem wrzuca do gara i z wqrwem zjada. Przy każdej okazji powtarza że tego nienawidzi, pełnię szczęścia prezentując wtedy, gdy teść wyjeżdża i ona wreszcie może nie gotować obiadu (bo dla teścia musi, taki typ że uobiad domowy być musi). Są starszymi ludźmi z przypadłościami takimi i owymi, generalnie - typ emeryta z kotletem i ziemniakami na obiad, zdecydowanie odpada jedzenie poza domem/półprodukty/żywienie się kanapkami. Musi być tradycyjnie, czyli - z wqrwem.
I tak sobie myślę, że chybabym palnęła sobie w łeb, gdyby ktoś mi kazał codziennie myć okna albo prasować koszule - czyli robić coś, czego nie cierpię. Dla mnie jeden z większych horrorów - dzień w dzień, od dobrych 45 lat, i przez dobre 20 jeszcze (oby), musieć robić coś, czego się szczerze nienawidzi...
Hm?