1dama
22.11.05, 19:36
Pewna pani wybrała się do Afryki na safari i zabrała ze sobą swojego pupila-
pudelka. W trakcie wyprawy piesek wypadł z jeepa, czego nikt nie zauważył.
Biegł za samochodem, biegł, biegł... ale nie dogonił.
Nagle słyszy gdzieś za soba szelest i kątem oka dostrzega zbliżającego sie
lamparta. Zadrżał ze strachu, przed oczami przeleciało mu całe życie.
Wtem jednak patrzy, a kawałek dalej w trawie leżą jakieś poobgryzane szczątki.
"Może nie wszystko stracone" - myśli pudelek i dopada padliny.
Lampart wyłazi z krzaków, patrzy - a tam jakiś dziwaczny mały stwór coś
wpie.., ciamka, mlaska. Lampart już - już ma na niego skoczyć, ale słyszy
jak stwór mruczy do siebie:
"Mmmm... jaki smaczny ten lampart...rarytas... mięsko palce lizać... a
kosteczki - co za rozkosz...".
Lampart przeraził się i dał nura w krzaki.
"Całe szczęście, że mnie nie widział ten mały diabeł, bo zeżarłby mnie jak
dwa razy dwa" - myśli uciekając.
Pudelek odetchnął, ale zauważył, że na drzewie siedzi małpa,która
najwyraźniej obserwowała całą sytuację, bo minę ma zdziwioną.
Nagle małpa puszcza się biegiem za lampartem i wrzeszczy.
"Oj,niedobrze" - myśli pudelek. "Ta cholerna małpa wszystko mu wygada. Co
robić?"
Małpa faktycznie dopada lamparta i opowiada mu, jak to został wystrychnięty na
dudka.Lampart wku..ł się strasznie..Kazał małpie wsiąśc mu na grzbiet i
wrócić ze sobą na polankę, żeby była świadkiem tego, jakrozprawi się z tym
stworem. Wracają,patrzą, a tam pudelek rozwalony na grzbiecie, dłubie w
zębach pazurem i gada do siebie:
"Gdzie do cholery ta małpa? Wysłałem ją po kolejnego lamparta,a ta ci..,
nie wraca i nie wraca..."