Gość: mag
IP: *.adsl.inetia.pl
20.08.13, 00:16
Jeszcze także były:
- zabawa "w klasy" (rozrysowany kredą jakby krzyż podzielony na numerowane segmenty, po
których się skakało kolejno, z obrotem na końcu, na jednej nodze; i nie można było stanąć
na linii
- "szajba", czyli rzut metalowym krążkiem (ok 6 cm średnicy) do wykopanego w pewnej
odległości dołka (kolejny rzut był wykonywany z miejsca, na który upadł krążek; wygrywał
ten, który trafił do dołka po wykonaniu najmniejszej ilości rzutów),
- "pchełki" - plastikowe krążki średnicy zbliżonej do dzisiejszych 20 groszy, o brzegach
zaokrąglonych, że naciśnięcie krążka drugim krążkiem powodowało skok - wygrywał ten,
który wbił najwięcej skaczących krążków do pudełka (będącego jednocześnie pudełkiem
do przechowania krążków),
- "pędzenie koła" - bieg z prowadzonym przed sobą ustawionym pionowo krążkiem
(najczęściej był to element fajerki z kuchni węglowej); krażek toczył się po ziemi i był
utrzymywany w pionie przez trzymany w wyciągniętej ręce pręt odpowiednio wygięty
na końcu; wygrywał ten, który biegł najszybciej i najdalej bez "skuchy"
- kultowy "cymbergaj" - gra jak mecz piłkarski monetami odpowiednio uderzanymi
(najcześciej odwróconym grzebieniem)
Ech, jak te gry wciągały...