staan2
09.07.09, 08:01
Mam do sprzedania mieszkanie. Trzy tygodnie temu pośrednik z którym
współpracuje przyprowadził do mojego mieszkania drugiego pośrednika i jego
klienta. Klient po kilku dniach podjął decyzję, że mieszkanie mu się podoba i
kupuje. Wynegocjowaliśmy satysfakcjonującą cenę, oczywiście w obecności obu
pośredników, uzgodniliśmy, że zadatkiem będzie 10% ceny nieruchomości -
ponieważ nie jest to mała kwota dla nas oczywistością było, że zadatek
zostanie zapłacony przelewem. Pośrednik kupującego zasugerował podpisanie
umowy przedwstępnej w formie aktu notarialnego (ze względu na wysokość
zadatku) - natomiast klient odmówił twierdząc, że nie ma takiej potrzeby. Dla
nas było to obojętne - bo wyszliśmy z założenia, że prawo wyboru ma kupujący,
jako, że on ponosi koszty.
Podpisaliśmy umowę przedwstępną w której zostało zapisane, że przelew zostanie
zrealizowany na nasze konto w ciągu 2 dni roboczych (z dokładnym określeniem
daty do kiedy ma się znaleźć na koncie). Z przyczyn nam nie znanych klient nie
wpłacił na nasze konto zadatku, czyli umowa nie weszła w życie.
I teraz - czuję żal do naszego pośrednika za:
- niedopilnowanie transakcji, tzn. pośrednik nie ostrzegł nas, że dobrą
praktyką jest przyjmowanie zadatku w gotówce i nie spróbował chociaż odrobinę
namówić nas, żeby przyjąć chociaż tzw. symboliczną kwotę w gotówce przy
podpisywaniu umowy
- nie poinformował nas, że w zasadzie jeśli płatność zadatku następuje
przelewem klient powinien do podpisania umowy przedwstępnej przynieść
potwierdzenie przelewu na nasze konto
A żal do pośrednika klienta, że dał nam do podpisania umowę de facto nie
korzystną dla nas.
Oczywiście najbardziej jestem zła na siebie, że nie dopilnowałam własnych
interesów i niestety po raz kolejny sprawdza się hasło "mądry Polak po
szkodzie", cóż za bardzo zaufałam w kompetencje pośrednika.
Smaczku całej historii dodaje jeszcze fakt, że klienci przez półtora tygodnia
po podpisaniu umowy dzwonili do nas informując, że już wpłacają nam pieniądze,
czy to przelewem czy to na osobistym spotkaniu. Oczywiscie do niczego nie
doszło bo w pewnym momencie po prostu przestali się odzywać.
Do tego pośrednik kupującego również utwierdzał nas w przekonaniu, że
transakcja ostatecznie dojdzie do skutku bowiem:
- raz poinformował nas, że ma już u siebie potwierdzenie przelewu zadatku na
nasze konto - co okazało się potem nieprawdą
- potwierdził, że kupujący opłacili już u niego jego część prowizji i
dowiadują się o miejsce w szkole dla dziecka przy naszym mieszkaniu - w co nie
wieżę.
Do dnia dzisiejszego oczywiście nie otrzymaliśmy oficjalnej informacji, że
kupujący zrezygnował z zakupu i pewnie takowej nie otrzymamy.
Chciałabym dowiedzieć się co wy o takiej sytuacji sądzicie? Czy słusznie
jestem rozżalona na pośredników?
Dodatkowo pojawiły się w mojej głowie obawy względem kupujących, że może to
jacyś oszuści, którzy teraz w niecny sposób wykorzystają moje szczegółowe
dane osobowe z umowy przedwstępnej.