wscieklyuklad
18.05.13, 11:18
etycznych zasad?
Ledwie wyblakły emocje związane z profilaktyczną mastektomią, a światem nauki wstrząsnęły nowe informacje. Sklonowano ludzki zarodek do liczby 150 podziałów czyli liczby wystarczającej do akceptacji pomyślności eksperymentu.
Oba te fakty - kiedy połaczyć je w jeden dylemat - stanowią nie lada wyzwanie dla etyków- zwłaszcza z katolickich kręgów.
Świat medycyny podzielił się także na grupę sceptyków i entuzjastów. Komentarze pełne zachwytu nad "genialnością genetyki i profilaktycznych ekstrakcji" przeplatają się z krytyką "lęku" prowadzącego ad absurdum. Zawód lekarza - zabiegowca zwłaszcza - zderza się oto w tym momencie ze ścianą wyzwań a zasada "primum non nocere" staje oko w oko z koniecznością odpowiedzi na pytanie o granice medycznej interwencji. Czy profilaktyczna "tomia" narządu dowolnego jest jeszcze zabiegiem mieszczącym się w kategorii "nie szkodzę", czy przekracza cienką linię między terapią niosącą korzyści a zwykłym okaleczeniem? I dalej, czy komfort psychiczny (odpór strachowi przed walką z przyszłym ale tylko niemal 100% nowotworem) winien zdominować fizyczną deformację? Tę ostatnią możemy zidentyfikować na pierwszy rzut oka. Tej pierwszej nie jesteśmy w stanie oderwać od indywidualnej autopercepcji. Czy lęk przed potencjalnym cierpieniem jest wystarczającym usprawiedliwieniem dla "fizycznych uszczupleń"? Z drugiej zaś strony pojawia się pytanie o nie tylko niezbędność ale prawo do wymuszania medycznej interwencji.
Stajemy bowiem w obliczu sytuacji, gdy dotknięty jakaś "fobią" może żądać okreslonego działania "wbrew naturze". Oczywiście nie sposób uniknąć rozważań ekonomicznych, bowiem to co uprawomocnione (zgodne z obowiązujacymi zasadami terapii), czyli bezpłatne, napotyka na interpretacyjną dowolność, gdy jedynie względy finansowe stają się barierą dla określonych działań. Mam kasę więc mogę sobie wyciąć co mi się podoba, a lekarz (opłacony w związku z realizacją moich oczekiwań) pominie aspekt etyczno-rozsądkowy, bo co mu tam - dla "psychicznego komfortu" zalęknionego i stanowczego w decyzji, przymknie oko i - łyknąwszy mamonę - chlaśnie coś tam coś tam (jak w słynnych scenkach z Monty Pytona)
cdn.