ulisses-achaj
12.11.19, 13:22
Otóz, groteski, hucpy i draństywa dla ciemnego ludu ciąg dalszy. Tym razem wybuch urwał lewe drzwi, ale nie ma śladów materiałów wybuchowych, co jest oczywistym dla tumanów dowodem, że tak własnie było

antoni macierewicz (małą literą) - jedna z najnikczemniejszych postaci ostatniego trzydziestolecia nagrodzony stanowiskiem marszałka-seniora nadal będzie doił kasę i wciskał kłamstwa popierającym go prostaczkom, którymi serdecznie gardzi . Piatek oskarżył go o bycie agentem wpływu Rosji. macierewicz zapowiedział podanie go do sądu. Jakoś nie podał. Wnioski z tego jasne dla ludzi inteligentnych, dla ociemniałych na oczywistość oczywiście nie. Czas przestać przejmować się pospolitymi durniami i nazywać ich po imieniu. Nawet jeżeli jest to znaczący procent społeczeńtwa.
Podsumowanie okoliczności wypadku w Smoleńsku z forum GW:
"nabuchomozor12.11.2019, 12:01
-kapitan Protasiuk nie miał ważnych uprawnień lotniczych, bo nie przechodził kontroli w wyznaczonym czasie. Z całej załogi TU-154 10 kwietnia 2010 r. tylko technik pokładowy miał prawidłowo nadane i ważne uprawnienia do wykonywania lotu. Reszta nie miała prawa polecieć do Smoleńska. Nawigator miał wylatane na TU154 zaledwie 26 godz.
-minimum dla TU-154 na lotnisku w Smoleńsku wynosiło 1000 m widoczność pozioma i 100 m widoczność pionowa. Minimum dla kapitana Protasiuka wynosiło 1800 m w poziomie i 120 m w pionie. Na lotnisku było odpowiednio 400 m i 100 m. Według oceny załogi Jak-40 było zaledwie 200 m w poziomie i 50 m w pionie. O 08:37,01 załoga Jak-40 informuje: „Arek, teraz widać 200”. Załoga TU-154 nie miała prawa lądować w tych warunkach.
-rosyjscy kontrolerzy w Smoleńsku przy pierwszym połączeniu radiowym z TU154 o 8:24,50 informują: "Usłowij dla posadki niet".
-rozmowy z wieżą prowadził kapitan, bo jedynie on znał rosyjski. Rozmowy powinien prowadzić nawigator;
-w kokpicie przez niemal cały czas są osoby postronne, które trzeba uciszać. O 8:15,32 słychać: „Co to jest?”; „Piwko. A ty nie pijesz?”. O 8:21:52 "Cicho tam"; o 8:27,34 „Poszedł kurde stąd”; o 8:32,15 „Dlaczego pasażerowie nie siedzą na swoich miejscach?”; a o 8:33,43: „Wychodzić mi stąd!”. O 8:38,33 „Kur.., przestańcie proszę!”; o 8:38,51 „Ćśś ćśś”;
-załoga lądowała na autopilocie, czego nie powinna była robić na słabo wyposażonym lotnisku (brak systemu ILS);
-samolot podchodził do lądowania za szybko: ok. 300 km/godz. zamiast 265 km/godz.
-samolot zniżał się za szybko: 7 m/s zamiast 4 m/s. O 8:40,13 słychać „Jest 7 metrów” (7 m/s opadania);
-załoga odczytywała wysokość z radiowysokościomierza, zamiast wysokościomierza barycznego (pierwszy pokazuje faktyczną odległość od ziemi; drugi - wysokość nad pasem lotniska);
-załoga nie reagowała na ostrzeżenia "Terrain ahead; PULL UP!";
-załoga podjęła próbę lądowania bez pozwolenia kontrolera, który dał zezwolenie zejścia jedynie do 100 m. O 8:35,22 kontroler mówi „Ot 100 metrow byt’ gotowym k uchodu na wtoroj krug”. I dalej o 8:39,40 pada: „Posadka dopołnitielno”.
-na marginesie: załoga Jaka-40 wylądowała na tym samym lotnisku bez pozwolenia kontrolera, co jest złamaniem podstawowych procedur. Mało tego: załoga zignorowała polecenie kontrolera „Uchodi na wtoroj krug”. Po wylądowaniu Jaka-40 kontroler mówi "mołodcy" (jest zdziwiony, że udało im się wylądować). Pierwszy pilot Jaka-40 por. Artur Wosztyl zachęca do lądowania ("Ogólnie to tu piz.. jest, ale wiesz możecie spróbować, nam się udało”);
-załoga zdawała sobie sprawę, że nie powinni lądować w tych warunkach. O 8:40,08, po pierwszym ostrzeżeniu „Terrain ahead”, drugi pilot mówi: „Mówisz do widzeniaaa!”; a dowódca dodaje: „Niee, ktoś za to beknie!”. „Po-my-sły!” kwituje gen. Błasik. O 8:40,38 słychać „To się nie uda”;
-załoga wyraźnie czekała na decyzję Błasika, Kazany, lub Kaczyńskiego o lądowaniu na lotnisku zapasowym, żeby zdjąć z siebie odpowiedzialność i uniknąć losu kapitana Pietruczuka (vide: lot do Tbilisi i interpelacja posła Karskiego). O 8:26,33 dyr. Kazana mówi: „Będziemy próbować do skutku”; a o 8:30,30: „Na razie nie ma decyzji prezydenta co dalej robimy”;
-za plecami załogi stał ich bezpośredni przełożony, który zachęcał do lądowania. O 8:35,49 generał mówi: "Faktem jest, że my musimy to robić do skutku"; o 8:40,22: "Zmieścisz się, śmiało";
-w momencie uderzenia skrzydłem w brzozę samolot znajdował się ok. 8 m nad ziemią i 1 km od progu pasa. Do tego samolot znajdował się poniżej progu pasa (przed pasem było obniżenie terenu). Samolot nie miał prawa być w tym miejscu, dlatego dyskusje n.t. brzozy nie mają żadnego sensu. Samolot i tak by się rozbił".
Mam nadzieję dożyć chwili, kiedy będzie oglądał świat zza krat. Żałosnym jest kraj rządzony przez psychopatów, karierowiczów i pospolitych złodziei.
--
Ulisses
Nie ma takiego kretynizmu i obciachu, którego granic PiS twórczo nie przesunąłby poza horyzont...