hanys_hans napisał: > D.C. > > G. To znaczy jaki człowiek? > R. LECHOWICZ. > G. Że Lechowicz — to ja powiadam wam, że nawet nie wiedziałem, że on > się nazywa Lechowicz i prawdopodobnie wówczas on nie używał > swojego nazwiska i nawet nie pamiętam, jakie pseudo jego. > R. A jeżeli ja wam przypomnę, to ono wam coś powie? > G. Co? > R. Jeśli ja wam przypomnę jego pseudo? > G. W AL? > R. Tak. Powie ono wam coś? > G. Ja nie wiem, może. > R. Pseudo ZYCH, a wyście później nie wiedzieli, kto to jest ZYCH? > G. Nie, nie wiedziałem, kto to jest ZYCH. > R. Nie wiedzieliście, że ZYCH to jest LECHOWICZ? > G. Nie, dopiero kiedy po wyzwoleniu, a może być prawda, że kiedyś > dokładnie przecież nie pamiętam tych wszystkich rzeczy, może być > ZYCH. > R. ZYCH, ale od kogo wyście wiedzieli, że jest taki człowiek w okresie > okupacji? > G. Od Barbary, bodajże konkretnie. > R. Od Barbary? > G. Od Barbary, od Barbary o tym, że on pracuje w Wydziale Informacji. > R. Że pracuje w Wydz. Informacji? > G. Tak jest. > R. Kiedy wam Barbara o tym mówiła? > G. Po wyjeździe Marka, a właściwie to w 1944 r., po marcu w każdym razie. > Ja się przedtem z Barbarą nie spotykałem, a więc po wyjeździe > dowiedziałem się, ponieważ ja przecież nie miałem o tym informacji, > prawda. AL-em, Sztabem Gwardii Ludowej, jak w ogóle Informacją, > Wydziałem Informacji GL zajmował się kto inny, kierował tym wszyst- > kim Franek JÓŹWIAK, nie ja. On był w Sztabie itd. > R. Tak, prawda. A z jakiej racji Barbara was informowała o tym w 1944 r., > że u niej jest taki pracownik ZYCH? > G. Ponieważ ja w ostatnim czasie przychodziłem, że tak powiem, żeby > zasięgnąć informacji na temat pracy AL ewent. jakieś tam wiadomości, > zresztą tam były może jeszcze inne przyczyny, o których ja pisałem > kierownictwu partyjnemu. Zresztą specjalnie zwracał się o to Marek > przed wyjazdem, ażeby od czasu do czasu mieć kontakt z Barbarą > z uwagi na specjalne stosunki, jakie istniały między Barbarą a Leną. > R. A Leną? > G. Tak jest. > R. Czyli, że na prośbę Marka... zostało spowodowane to, że wyście > utrzymywali kontakt z Barbarą? > G. Tak jest. Zresztą Marek wówczas skontaktował mnie przed wyjazdem > i oświadczył, że z uwagi na to, prawda, że oni tam koty drą, zresztą tam > przecież w ogóle wiecie między Frankiem a Markiem to tam były różne > takie historie, kłótnie różne i to się później odbijało między Barbarą > i Leną. Więc z uwagi na to, ażeby specjalnie tam nie doprowadzać do > żadnych jakichś zadrażnień, więc Marek przed wyjazdem, że tak > powiem, skontaktował mnie z nimi i prosił, żeby od czasu do czasu z nią > się widywać. Więc wówczas to ja, że tak powiem, dopiero nieco bliżej > słyszałem o tym, kiedyś bodajże i Franek mi o tym wspomniał, o jakimś > zamachu, który miał być jeszcze przed powstaniem PPR na tego > „Grubego" dokonany. Więc, ale ponieważ sprawa, że tak powiem, była > stara i jakoby wyjaśniona, jakoby miało być jakieś nieporozumienie i... > no więc ja nie dociekałem bliżej już tych rzeczy, jeszcze nie było, jeszcze > nie stanęło, że tak powiem, na porządku dziennym, nie postawił tego > pod znakiem jakiegoś zapytania i wówczas też, kiedyś przy jakiejś > rozmowie z Barbarą, ona mi wspomniała też o tym. Ja się informowałem > co to niby za ludzie są, no więc, charakteryzując mi tego „Grubego", > powiedziała, że na niego kiedyś był robiony zamach. Nasi towarzysze > chcieli, robili na niego zamach, gdyż rzekomo był podejrzany o prowo- > kację jako dawny dwójkarz. Więc myśmy się zainteresowali, co to niby > miało być. > R. Kiedy to było, w jakim okresie? > G. Mówię wam przecież, że przedtem z nią nie rozmawiałem. > R. To wyście się dowiedzieli w 1944 r., dopiero po wyjeździe Marka? > G. Po wyjeździe Marka. Ale sprawa została wyjaśniona, że to miało być > jakieś nieporozumienie i m.in. ta sprawa przez cały czas później się > wlokła i po wyzwoleniu. Wówczas to dowiedziałem się, że ten „Gruby" > miał rzekomo pracować jeszcze przed wojną na rzecz Związku Radziec- > kiego, w wywiadzie sowieckim i to samo bodajże, chociaż dokładnie nie > przypominam sobie, wówczas dopiero, już po wyzwoleniu to samo co do > LECHOWICZA. I tę sprawę przecież ja wielokrotnie stawiałem przed > BP, kiedy były pewne takie niedorozumienia, a zwłaszcza wówczas, > kiedy ja się coś dowiedziałem o tych papierach itd. Wielokrotnie, > w każdym bądź razie stawiałem, ażeby zwrócić się do odpowiednich > czynników w Zw. Radzieckim i wyjaśnić, czy on rzeczywiście pracował > na rzecz wywiadu sowieckiego, czy on nie pracował. > R. A dlaczegoście tego nie zrobili? Dlaczegoście nie sprawdzili, czy wyście > nie mieli możliwości sprawdzić, czy on pracował dla wywiadu sowiec- > kiego, czy nie? > G. O to możecie zapytać, prawda, swojego Ministra, bo on o tym wie > doskonale i RADKIEWICZ, prawda, możecie zapytać o to BERMANA, > co mi na to odpowiedział. Odpowiedział prosto — na takie pytanie nie > dostaniesz żadnej odpowiedzi, oni ci nie powiedzą. > R. Otóż ja wam dam takie pytanie — przychodził do was niejednokrotnie > znany wam SZKLARENKO, dlaczego wyście się jego nie zapytali nigdy > o to, przecież wyście wiedzieli, kto to jest SZKLARENKO, prawda? > G. Wiedziałem. > R. Dlaczego wyście się jego ani razu nie zapytali? > G. Bo przecież te wszystkie czynniki, ci wszyscy ludzie, o których Biuro > czy nawet RADKIEWICZ mogli wyjaśnić... trzeba było mieć jednak, > prawda, zgodę na to BP, to byli przecież ludzie, którzy zajmowali > poważne stanowiska w późniejszym już okresie. > R. Czyli z tego wynika, że wyście żadnych spraw bez uzgodnienia Biura nie > robili? > G. Żadnej sprawy? Co to znaczy żadnej sprawy? > R. No, bo w takiej sprawie, gdzie mamy do czynienia z człowiekiem, > którego się posądza o dwójkarstwo... > G. Tak jest. > R. Który prawie to dwójkarstwo ma przykryte kartą dla wywiadu radziec- > kiego, tak? > G. Tak. > R. To dlaczego żeście takiej sprawy nie wyjaśniali? > G. No, ja stawiałem to, ja stawiałem. > R. No więc pierwszą rzeczą było waszą osobiście wyjaśnić. > G. Nie, moim zdaniem było pierwszą rzeczą postawić to na Biurze i ja to > stawiałem na Biurze w tym sensie, żeby RADKIEWICZ tę sprawę > wyjaśnił. > R. Ale wyście mieli te same kontakty przecież, bodajże nawet lepsze niż > RADKIEWICZ? > G. Co znaczy bodajże lepsze? Bodajże nie lepsze, prawda, tylko to > uważałem jest obowiązkiem RADKIEWICZA, nie moim. > R. Czyli uważaliście, że to nie było waszym obowiązkiem wyjaśnić, kto to > jest, a było to obowiązkiem RADKIEWICZA, czy to jest dwójkarz, czy > nie dwójkarz? > G. Ot tak, jakże w ten sposób, prawda. > R. A jakże inaczej ja mogę to rozumieć? > G. No dajcie spokój, co to za podchwytywanie słów? > R. Nie, ja nie mam zamiaru podchwytywać waszych słów. > G. Powiadam wam, że kilkakrotnie stawiałem sprawę na BP i w tym > sensie, ażeby upoważnić RADKIEWICZA, ażeby on jednak zajął się tą > sprawą, wyjaśnił tę sprawę, że przez to samo, że ja stawiałem tę sprawę, > to znaczy ja wykonywałem swój obowiązek wyjaśnienia tej sprawy. > R. To znaczy, że na tym, że wyście stawiali na Biurze, że tak powiem, to na > tym się kończy wasz obowiązek wyjaśnienia sprawy, czy LECHOWICZ > był w dwójce, pracując dla wywiadu radzieckiego? > G. Uważałem, że po to są odpowiednie organa władzy państwowej, > powołane na określone odcinki pracy, ażeby zlecone im zadania > wyjaśnić. > R. A wam w rozmowach z ludźmi, z którymi wyście się spotykali — to > wyście nie próbowali wyjaśnić? > G. Ja wielokrotnie z Markiem na ten temat rozmawiałem, wielokrotnie > przecież pytałem — powiedz, skąd oni się wzięli w naszej Partii, bo ja