andzi_ulka2 napisała: > Przed wyjazdem do Kambodży mąż kupił preparat z 98% DEET w internetowym sklepie > z militariami, mnie niestety ten środek uczulał, niszczył też ubrania. Stosowa > łam muggę i – co poradziła mi koleżanka – olejek lawendowy, taki do > kupienia na stoiskach z akcesoriami do aromatoterapii. Ani mnie, ani męża nic > nie użarło. Jedna pani z naszej wycieczki miała preparat z naturalnych składnik > ów, nie pamiętam niestety nazwy, była tam właśnie lawenda i zdaje się trawa cyt > rynowa, stosowała razem ze zwykłym Autanem – też działało. Czy to przypad > ek, czy rzeczywiście preparaty zadziałały – trudno powiedzieć, ale mnie w > kraju komary atakują na potęgę, a tam nic. > > A co do „Gościa” – chyba nigdy nie zrozumiem, co kieruje ludź > mi, którzy koniecznie muszą zaistnieć byle tylko ktoś na nich zwrócił uwagę. Za > istnieć - nieważne w jakim charakterze, nawet ośmieszając się czy – jak k > lasyczny warchoł - obrażając ludzi bez żadnej przyczyny. Ale to już zadanie dl > a socjologów, psychologów, może psychiatrów. Takie niestety czasy…