plosiak napisał: > Rzadko piszę coś o sobie, ale niech ci będzie. > > Pracowałem już w ogólniaku, w weekendy i w wakacje. Na studia dzienne się nie > dostałem, zresztą i tak nie miałby kto opłacić mi akademika, książek itd. Więc > jednocześnie pracowałem i studiowałem. Za dobre wyniki w nauce przeniosłem się > na dzienne studia, dzięki czemu 3k rocznie mogłem wydać na coś innego niż > czesne. W tym czasie ojciec zbankrutował i musiał sprzedać wszystko co miał, > łącznie z domem. Z narzeczoną wyjechaliśmy do UK, gdzie zasuwaliśmy fizycznie, > a > po pracy uczyliśmy się do egzaminów na aplikacje. Po powrocie do kraju > dostaliśmy się na aplikację, bez żadnych koneksji, znajomości itd. Znaleźliśmy > pracę, wynajęliśmy mieszkanie. Udało się nawet wziąć kredyt mieszkaniowy. Po > nocach pisaliśmy uzasadnienia wyroków, bo w ciągu dnia albo praca, albo zajęcia > w sądach. i tak 3 lata. Zdaliśmy egzamin sędziowski na 5, ale państwo się > wypięło - nie ma asesorów, ale nowych ustaw też nie. > > Finansowo nikt mi nie pomógł, był etap, że to ja wysyłałem pieniądze rodzicom. > Teraz też nie siedzę, nie płaczę, że mnie wydymano - po prostu pracuję jako > prawnik u kogoś, może nie zostanę sędzią, choć ja zrobiłem wszystko, co mogłem. > > > Mam mnóstwo znajomych, którym rodzice też nie pomagali, bo albo nie mogli, albo > nie chcieli. I wiem, że można. Ale trzeba chcieć.