Gość portalu: sylwek wawa napisał(a): > Na mecze Legii chodzę niestety coraz rzadziej. Może z zapracowania, może z > wygodnictwa ale napewno wpływ ma też atmosfera. Piszesz o krytej. Tam też nie > brakuje chamstwa. Wstaje taki buc i woła: "Śpiewać k..wy. Co do teatru > przyszliście?" Ja pierwszy raz byłem na Legii w 1969 roku. Synów wychowałem na > kibiców Legii. Teraz wnuki w samochodzie najchętniej słuchają piosenek o Legii. > > Ale iść z nimi na mecz i słuchać wyzwisk, obawiać się o ich bezpieczeństwo itd. > > Przed trybuną krytą zbiera się towarzystwo "amatorów kwaśnych jabłek", jak > mawia pewien kolega mojego syna. Szukają tylko okazji do awantury. Jeśli nie z > kibolami innych drużyn to ze spokojnymi "piknikami". Czytałem każdy numer > Naszej Legii. Jeszcze tej z lat siedemdziesiątych. Reaktywację pisma przyjąłem > z ogromną nadzieją. Oczywiście nie podobało mi się przegięcie kibolowskie, > opisy bandyckich występów, "promocji", bohaterstwo alkoholowe itp. Jednak kiedy > > Nasza Legia poparła protest pod Torwarem i nie zareagowała na pobicie > normalnych kibiców przez bandytów, powiedziałem sobie: dość. Pan Giler już na > mnie nie zarobi. Popieram słowa pana Steca w całej rozciągłości. Wywiad ze > Staruchem czytałem. Do Naszej Legii można spokojnie dołączyć także stronę > Legialive. > Moi synowie i wnuki mają to szczęście, że mają się od kogo uczyć zdrowej > miłości do piłki nożnej, naszej Legii oraz szacunku do innych dryżyn. Niestety > ci wychowani przez Bosmana, Bidulę, Muzyka, Starucha, Gilera oraz > pseudoredaktorów z Naszej Legii i Legialive nie mają tyle szczęścia.