malwina7 napisała: > Muszę przyznać, że z Poznańskim Gymnasionie nie zauważyłam kolejek, ani po > kluczyki, ani po stepy, maty itp. Dodam więcej - byłam pod dużym wrażeniem > wprowadzonego tam zwyczaju (i co najważniejsze uczciwie przestrzeganego przez > klinetów) wycierania po sobie (środek odkażający + papierowy ręcznik) urządzeń > na siłowni - w innych klubach się z tym nie spotkałam, a zawsze mnie brzydziły > klejące się rączki urządzeń. > Ogólnie klub jest bardzo czysty i zadbany - może dlatego, że w miarę nowy. Nie > widać też zniszczonych urządzeń. > Byłabym ich wierną klientką (tym bardziej, że bardzo blisko mieszkam) gdyby > trochę zmienili podejście do zajęć aerobicu (ze speningiem jest dużo lepiej). > Może wystarczyłoby zrobić grupy dla zaawansowanych? > Nie do końca zgadzm się z Tobą girasole, że do lepszych instruktorek byłyby > tłumy, bo każdy klient inaczej definiuje pojącie "dobrej" instruktorski. W > klubie do którego chodzę instruktorki są "podzielone" na te które jakby > programowo bardziej i mniej cisną, na te które prowadzą zajęcia hi-lo lub dance > > bardziej tanecznie lub bardziej fitnesowo. Wg mnie tak jest OK, bo każdy może > sobie wybrać to co mu najbardziej odpowiada. Po to chodzę do dużego klubu, żeby > > mieć wybór (i nie chodzi tylko o imię instruktorki). W sytuacji gdy każde > zajęcia są prowadzone tak samo, to nie ma znaczenia do kogo się chodzi i może > wtedy lepiej, tak jak proponuje fitnesska, chodzić do małego (i tańszego) klubu > > osiedlowego.