Gość portalu: Martyna napisał(a): > Jako ze watek ciagle sie rozwija, dorzuce jeszcze swoje trzy grosze. Caly > watek, jak slusznie napisales, rozpoczal sie od krytyki sposobu prowadzenia > zajec (a wlasciwie braku atrakcji typu wodotryski podczas zajec, ale zostawmy > juz to, bo kazdy ma prawo powiedziec zajecia mi nie odpowiadaja, poszukam > innego klubu, w ktorym bedzie ciekawiej). Jak rowniez slusznie zauwazyles, > razem z Nanai, nie wiadomo wlasciwie w jakim celu, do tegoz watku o sposobie > prowadzenia zajec, dorzuciliscie szpile, o tym, jacy to ci instruktorzy sa > zadufani w sobie, chodza z nosem pod sufitem, bo pracuja w Gymnasionie. > Piszecie, ze nie jest to wazne gdzie sie pracuje, wazne jak i czy ta praca > sprawia przyjemnosc, a z drugiej strony mozna przeczytac uwagi w stylu 'w > Hannoverze pracowalam w takim klubie, ze Gymnasion to w ogole maly pikus', > albo 'pracuje w takim klubie, ze zmiescilyby sie w nim wszystkie warszawskie > Gymnasiony'. Przytaczanie takiej argumentacji jest niespojne logicznie, bo > wychodzi na to, ze zarzucacie komus wywyzszanie sie, uzywajac dokladnie takiej > retoryki, jakiej uzywalyby wlasnie takie osoby. > Czego jeszcze mozna bylo sie dowiedziec z calej dyskusji? Na przyklad tego, ze > instruktorzy Gymnasionu maja na konwencjach w Warszawie 'tlumy oddanych fanow', > > hmmm, moze po prostu jak konwencja odbywa sie w Warszawie, to przychodza na nia > > nie tylko instruktorzy, ale rowniez klienci, ktorzy po prostu bardzo lubia > fitness? Moze jest tak, ze jesli jest wiecej intruktorow miejscowych, to sila > rzeczy ludzie sie znaja (w koncu nikt nie jest na stale przypisany do jednego > miejsca pracy)? Wieksza liczba 'znajomych geb' :) nie jest rownoznaczna z > tlumami oddanych fanow. > Dowiedzielismy sie jeszcze, ze instruktorzy Gymnasionu na konwenccjach trzymaja > > sie w grupie i nie integruja sie z innymi, czyli tak wlasciwie, to oni powinni > zawsze jako pierwsi chodzic po sali, witac sie, poznawac, zagadywac. Jednak, > jak napisala Nanai, na konwencji tak wlasciwie to nie ma czasu na pogaduchy, > tam sie wlasciwie tylko cwiczy. Co wiec jest w tym dziwnego, ze skoro kilka > osob sie zna,to np. stana niedaleko siebie, w krotkich przerwach ze soba > porozmawiaja (zdarza sie, ze niektorzy instruktorzy tak rzadko sie widuja, ze > akurat na konwencji maja pierwsza od dlugiego czasu okazje do porozmawiania > sobie). Na wlasnym przykladzie moge powiedziec, ze gdy bylam raz na konwencji, > to jedynymi znajomymi mi osobami byly dwie instruktorki z Gymnasionu, a > obserwujac sale, mozna bylo wyraznie zauwazyc, ze wlasnie ludzie raczej > trzymaja sie w grupach znajomych, a nie integruja sie ze wszystkimi wokol. > Kolejny punkt. Nanai napisala, ze jej negatywne zdanie o instruktorach > Gymnasionu, ma duzy zwiazek z doswiadczeniem jakie miala bedac w jednym pokoju > z jedna instruktorka. Nie znam Nanai osobiscie, bardzo mozliwie, ze jest > wspaniala osoba, ale tego nie wiem, wiec wyrokowac nie bede, ale wiem na pewno, > > ze tak jak do tanga trzeba dwojga, tak w komunikacji miedzy dwoma osobami, > jesli cos jest nie tak, to czesto wina nie spoczywa tylko na jednej stronie. > Dobrze opisanym mechanizmem psychologicznym jest atrybucja wszelkich > negatywnych zachowan i cech na otoczenie, opisujac siebie w najlepszym swietle > (slynne 'wszyscy sa winni, tylko nie ja'), wiec czasem warto sie zastanowic, > nim wskaze sie palcem, ze cos sie stalo tylko z czyjejs winy. > Nastepna sprawa (troche mi sie juz rozpisalo, mam nadzieje, ze ktos jeszcze > czyta ;) - co prawda troche skacze po watkach, ale taki mam tok myslenia :). > Byla jeszcze uwaga na temat zachowania _poza_ Warszawa - wywyzszanie sie i tym > podobne. Sama nie pochodze z Warszawy, tylko jestem osoba przyjezdna i jak > dotad _w_ogole_ nie zdarzylo mi sie spotkac z traktowaniem z gory z tego > powodu, natomiast zauwazam (nie tylko ja, ale rowniez socjologowie) mechanizm > odwrotny - to wlasnie oczekiwania wobec osob z Warszawy sa takie, ze beda sie > wywyzszac i automatycznie, nie ze strony osob z, ale wlasnie osob spoza, > wytwarza sie pewien dystans - jeden z wielu przykladow samospelniajacych sie > przepowiedni w zyciu spolecznym. > Tak na zakonczenie: oczywiscie kazdy ma prawo miec swoje wlasne zdanie na temat > > roznych osob. Jednak pomiedzy wlasnym zdaniem, a publicznym krytykowaniem, > chociaz nie, krytyka bardziej odnosilaby sie do np. techniki, jako czegos > bardziej namacalnego w ocenie, uzyzyje innego slowa (moze jest troche za ostre > w tym przypadku, ale inne nie przychodzi mi do glowy) oczernianiem jest ta > roznica, ze o ile mamy calkowita swobode myslenia, tak gdy cos komus zarzucamy, > > nalezy to dobrze uzasadnic (uzycie zwrotow typu 'z gow....mi nie bede > dyskutowac' nie jest rzeczowym argumentem). Osobiscie znam troche instruktorek > i instruktorow Gymnasionu i o ile o czesci moge powiedziec troche wiecej, o > tyle nawet znajac czesc z kilku zajec i kilku krotkich rozmow, nie sadze, abym > miala prawo wypowiadac sie o nich negatywnie, chocby w ich zachowaniu cos mi > sie nie podobalo, bo moze po prostu nie znam ich za dobrze, albo nie znam > okolicznosci, prowadzacych do takiego czy innego zachowania. > > Pozdrawiam wszystkich czytajacych i wypowiadajacych sie tutaj :)