jogger napisał: > Gość portalu: Martyna napisał(a): > > > hEJ jOGGERR! > > pISZAC, ZE W DIECIE KOPENHASKIEJ jest za duzo weglowodanow. Sugerujesz > aby n > > ie > > jesc marchewki, jogurtow, kompotow itp? > > Jeść, ale starać się nie przekraczać 40g (gramów!) dziennie. > > > Jesli kalorie nie maja znaczenia w tej diecie to czy stosujac ja moge dowo > li > > opychac sie salata , szpinakiem i szparagami w przerwie miedzy posilkami? > > Nie są istotne kalorie pochodzące z protein, z węglowodanów jak najbardziej. > > > Czy moge dodac odrobine masla do warzyw? > > > > Dieta ta różni się od typowych diet low-carb, przy których tłuszcz jest nawet > zalecany, więc nie chcę Cię przypadkiem wpuścić w maliny. Proponuję tylko, żeby > > limitować węglowodany, aby pozbyć się uczucia głodu. > > > P.s A tak na margineszie to Ty skad bierzesz motywacje do cwiczen i diety > . > > Czy nie masz zadnych jedzeniowych pokus ? Jesli tak to jak sobie z ni > mi > > radzisz? > > > > Wakacje często spędzłem na łażeniu po górach, więc co odłożyło się zimą, spalał > em > latem, zgodnie z naturą. Dopiero po rzuceniu palenia, gdy łatwiej było mnie > przeskoczyć niż obejść, zabrałem się za bieganie, potem siłownię, a potem dopie > ro > za 'dietetykę stosowaną'. Teraz dobieram dietę i charakter ćwiczeń do pory roku > i > gdy zimą hoduję mięśnie i - niestety - sadełko, na wiosnę przechodzę na spalani > e > tłuszczu. Żeby za dużo się nie odłożyło, ograniczam węglowodany proste (cukry, > soki, owoce) w ciągu tygodnia (największa dawka po siłowni dla regeneracji > mięśni). Ponieważ stosuję dietę cykliczną, w weekendy sobie pozwalam na więcej > (nie marnuję imprez:-))) . Oczywiście gdy wchodzę w ketozę, na 2 tygodnie z > imprezkami koniec, a i potem skromnie bardzo:-( i z własnym żarciem, np. > pokrojony drobno kurczak zasmażony z jajkami i odrobiną cebuli, lampka czerwone > go > wina jako ekwiwalent węglowodanowy (moje towarzystwo już się wyleczyło z szoku) > . > Poza okresem ketozy, gdy czuję, że za bardzo sobie pozwoliłem, dokładam sobie p > o > prostu kilometrów w weekend.