ballestrem napisał: > Spośród mieszkańców Wschodu w tradycyjnej niemieckiej świadomości wyróżniają > się Polacy - jako najbardziej problematyczni. Konflikt narodowy i emigracja > zarobkowa sprawiły, że słowo "Polak" (Pole) nie jest w języku niemieckim > neutralne, zawiera ukryte dodatkowe konotacje - podobnie może jak słowo "Żyd" w > > polszczyźnie. Natomiast słowo Polacke jest jednym z najcięższych wyzwisk. > Polskie nazwisko było w Niemczech piętnem, oznaką niskiego statusu społecznego, > > co starano się jak najszybciej zatrzeć. W latach 30. XX wieku masowo dokonywano > > zamiany polskich nazwisk na niemieckie (ale według pewnego klucza, na przykład > były to nazwiska z końcówką "hof"). Gdy pod koniec lat 70. studiowałem w > Niemczech, jedna z moich znajomych, studentka romanistyki nosząca polsko > brzmiące nazwisko, opowiadała o męczących ją wspomnieniach traumatycznego > wstydu, jaki przeżywała w gimnazjum, gdy nauczyciel podawał ją jako przykład > kogoś pochodzącego z dawnej polskiej emigracji zarobkowej. Przed paru laty > dziennikarz radiowy Charlie Kowalczyk zrobił świetną audycję (nadaną w > Deutschlandfunk) o poszukiwaniu śladów swego dziadka Polaka, którego cała > rodzina ze wstydu starała się wytrzeć z pamięci. Jeszcze w latach 80. > przymusowo zmieniano późnym przesiedleńcom imiona na niemieckie - Andrzeja na > Andreasa, Wojciecha na Alberta, Małgorzatę na Margaretę. > Nie można się dziwić, że takie nastawienie potęgowało kompleks niższości u > mieszkających w Niemczech Polaków. Unikali oni mówienia po polsku w miejscach > publicznych, a ci najbardziej lękliwi przy oglądaniu polskiej telewizji > satelitarnej posługiwali się słuchawkami, żeby sąsiedzi nie usłyszeli. Nawet > Marcel Reich-Ranicki, mimo że nie należy do lękliwych, nigdy się publicznie nie > > przyznał, że choć jego "ojczyzną jest literatura niemiecka", w domu mówi po > polsku. W tych lękach polskich imigrantów niebagatelną rolę odgrywał fakt, że > podawali się za Niemców jako późni przesiedleńcy, choć często ich niemieckość > sprowadzała się do tego, że któryś z dziadków znalazł się na folksliście. W > związku z tym przez całe lata ich polską tożsamość - lub jej polskie elementy - > > traktowano w RFN jako coś narzuconego im siłą, z czego należy ich wyzwolić. A > oni woleli się nie afiszować z polskością. Dopiero traktat polsko-niemiecki z > 1991 r. (słusznie często krytykowany) zmienił ich położenie na lepsze. Zresztą > również Polonia nie przyczyniała się do uczynienia stosunków polsko-niemieckich > > normalnymi. Wyjątkiem pośród polskich imigrantów w Niemczech są Polki, które > wyszły za mąż za Niemców, zwłaszcza jeśli wyszły dobrze. Atrakcyjna żona Polka > - > podobnie jak świetny samochód czy tytuł profesora - jest pozytywnym symbolem > statusu społecznego > > www.wprost.pl/ar/?O=65043&C=57