Gość portalu: Berlińska napisał(a): > Dobry Wieczór, > Przepraszam, ze zadam pytanie, ktore z pozoru moze wydac sie nie na temat. > > Czy sadzi Pani, ze publiczne wyrazanie opinii (np. przez pana Czerwinskieg > o > czy > > > > prfo. Simonides) jakoby deklaracje narodowosci slaskiej podczas ostatniego > > > spisu to efekt kryzysu w przemysle ciezkim, a sama narodowsc slaska jest > > wymyslem grupy dzialaczy RAS? > > W jednym z postow powyzej napisala Pani, ze zawsze podkreslala odrebnosc > > etniczna Slazakow. Czy nie uwaza Pani, ze na bazie poczucia takiej odrebno > sci > > mozna wyksztalcic poczucie bycia odrebnym narodem? > Nie, nie zgadzam się z tymi pogladami. Bardzo cenię i lubię senator Simonides > (jest Ślązaczką z krwi i kości)i nie chce mi się wierzyć, że tak powiedziała > (chodzi o wymysł), bo zwykle rzeczywiście w trudnej sytuacji zaostrzają sie > podziały etniczne czy narodowe. > Jestem autorka petycji w sprawie spisu, którą podpisał Dyrektor Instytutu > Ślaskiego, aby uwzglednic mozliwośc podawania narodowości śląskiej. Jesli Pan > sobie życzy, to poszukam w komputerze, żeby mógl Pan poznać uzasadnienie. > Naród, wspólnota narodowa nie jest dziełem Stwórcy czy też nie można > powiedzieć, że jedni mieli szczęscie urodzić sie narodem a inni nie. Wspólnota > narodowa jest rezultatem historycznego procesu. Zwykle w ramach politycznej > organizacji państwa kształtuje sie poczucie wspólnoty losów, braterstwo, > solidarność i wspólna kultura, co niekoniecznie musi oznaczać wspólnotę > językową (Szwajcarzy) i vive versa - wspólnota językowa nie musi być narodową > (Niemcy i Austriacy, niemieckojęzyczni Szwajcarzy). Ślązacy "należeli" (czytaj > mieli suwerena) - najpierw do "państwa Wielkomorawskiego", potem do Królestwa > Polskiego, potem kolejno około dwustu lat do Czech, Austrii, Prus, Polski (80 > lat z przerwą okupacyjną lub prawie 60 lat (Ślazcy opolscy). Nigdzie nie > należeli dostatecznie długo, aby identyfikacja narodowa, sentyment była > udziałem całej grupy. Nie zgadzam się z interpretacją niemieckich historyków, > że Ślązacy byli chwiejni w swoich postawach narodowych. Według mnie - nie dość > mocno identyfikowali sie z państwem i społeczeństwem niemieckim, aby nie > spróbowac "jak to będzie przy Polsce", co z kolei otwierało szanse na > identyfikację z Polska i Polakami, ale nie przesądzało. Stąd duża grupa takich, > > jak to Pan ładnie ujął "nie w opozycji do niemieckosci czy polskosci, bo > > mieszkajac na Slasku chcac nie chcac ma sie w sobie pierwiastki obu kultur > " i > oni są nadzieją Ślązaków, bo nie tzw. marginal men, którzy obcując z dwoma > narodami/kulturami, nie identyfikuja się z żadnym i zamykaja sie w > ksenofobicznych postawach lub mitologizują tych, z którymi nie obcuja i > nienawidzą obecnych sąsiadów. > Przyznam Panu, ze czytając np. powieści (Scholtysa, Bienka, Janoscha, Morcinka, > > Kracherowej czy z innego obszaru Grassa i Chwina) - obojętnie w jakim języku i > obojętnie jeśli chodzi o walory literackie - wyczuwam pewien genius loci. Nie > jestem literaturoznawcą więc nie bedę tego wątku rozwijac, lecz chodzi mi o > pewne specyficzne wartosci i podejście do życia - niezrozumiałe dla ludzi > wychowywanych w pewnej jednoznacznosci kulturowej (zarówno Polaków, jak i > Niemców). > Eric Hobsbawm wyróżnia protonarody - grupy etniczne o silnym poczuciu > odrębności, które dawno utraciły suwerennośc polityczną jak Baskowie czy > Szkoci, a nawet orębnośc językową (Szkoci), a które dążą/dązyły do uznania, > autonomii lub własnego państwa. Wiek XX, nazwany przez Hobsbawma wiekiem > skrajności był wiekiem triumfu nacjonalizmów. Protonarody były przesladowane a > ich dążenia tłamszone. Jak pokazuje przykład Hiszpanii, która po upadku reżimu > Franco uznała najpierw dążenia do autonomii Basków, Katalończyków i mieszkańców > > Galicji, wkrótce rozszerzyła te prawa na pozostałe regiony. Dzisiaj ETA nie ma > juz silnego zaplecza, pojedyncze akty terroru separatystów spotykaja się z > powszechnym potępieniem w Kraju Basków. > Dla mnie uparte odmawianie Ślazakom uznania ich odrębności jako grupy etnicznej > > (na razie :) ) rodzi poczucie krzywdy, frustracje i agresję, jest więc > konfliktogenne. Uważam, ze zwłaszcza w sytuacji tak bolesnej restrukturyzacji > górnictwa należy dopuścić do głosu i wspóldecydowania tych (lub ich > reprezentantów), których całe życie było związane z kopalnią - nie tylko jako > miejscem pracy, ale w każdym wymiarze ludzkiego życia. Zwolnienie Ślazaka z > pracy na kopalni jest równoznaczne ze zburzeniem całego jego swiata - więzi > koleżeńskich z bracią górniczą (esprit de corps), załamaniem się jego pozycji w > > rodzinie, niemożnością realizowania poczucia własnej wartości poprzez pracę i > jej etos. Innymi słowy zostaje wrzucony w autentyczną próżnię społeczną. Jest > to dramat nigdzie indziej nie spotykany w takiej skali. Restrukturyzacja > wszędzie była bolesna, ale była bardziej rozłozona w czasie i państwo pomagało > w zdobyciu nowych kwalifikacji, udostępniało tanie kredyty, pokazywano górnikom > > światło w tunelu. > W tak dramatycznej sytuacji otwieranie dodatkowego pola konfliktu przez > odmawiania uznania Ślązaków jako grupy etnicznej i wykluczenie ich z projektu > ustawy o mniejszościach (jak słyszałam, bo juz nie jestem ekspertem > podkomisji), co jest sprzeczne z ideą demokracji, zakładającą partycypację > różnych grup - jest po prostu niezrozumiałą krótkowzrocznością i jak napisałam > w innym miejscu komunistyczna praktyką, ze jak sie czegos nie nazwie, to tego > nie ma. > Rozumiem więc przyczyny antypolonizmu niektórych działaczy i sympatyków RAŚ. > Lecz z drugiej strony agresywne postawy dodatkowo usztywniają stanowisko > oponentów. Jedno jest dla mnie pewne - nie można wyżywać się na gorolach, > zagłębiakach, werbusach, bo oni dzisiaj stanowią większość mieszkańców nawet na > > historycznym obszarze wojewodztwa śląskiego. Nie da się ich wypchnąć, > wysiedlić.Trzeba z nimi uparcie poszukiwac porozumienia. Dązyc do pozyskania > sojuszników, organizowac warsztaty, w trakcie których można by otwarcie > dyskutować o tym, co boli, poznac racje i odczucia innych. Zamykanie sie w > antypolskosci, budowanie wokół negatywnych stereotypów, uprzedzeń i emocji > swojej tożsamosci oddala od celu jakim jest osiągnięcie podmiotowości przez > Ślązaków. Moim zdaniem "nasz opolski cud zbratania" stał sie mozliwy dzięki > upodmiotowieniu naszych Ślazaków w ruchu mniejszości niemieckiej i ich aktywnej > > roli w regionie. Najpierw więc było dopuszczenie do współdecydowania, a potem > osłabły napięcia. Jednak obserwując działania obecnej władzy i duzo dyskutując > na ten temat widzę, że będzie trudno to samo osiągnąć w podobny sposób. Dlatego > > zachęcam do współdziałania i budowania sojuszy z innymi organizacjami > działajacymi na Ślasku oraz do rezygnacji z antypolskiej retoryki, nawet jesli > Polacy doprowadzają swoim pójściem w zaparte do szału. Niestety, obawiam się, > ze Trybunał w Strasbourgu będzie kierował sie wzgledami politycznymi i moze być > > niekorzystny werdykt, czego nie zyczę. Dlatego pozwoliłam sobie na wskazanie > pewnej drogi zgodnie z moja socjologiczna wiedzą. > Jeszcze jedno - sądzę, że kiedy Ślazacy zostana dopuszczeni do głosu, > dokończona zostanie reforma (proces decentralizacji jest nieuchronny - przykład > > Wielkiej Brytanii), to aspiracje narodowe Ślazaków stracą na znaczeniu i będą > się cieszyć, że ich prawa zostały uznane i mogą swobodnie pielęgnować swoją > etniczną odrębność oraz w