jerzykrajewski7 napisał: > za gazeta.pl > > Próby zbudowania demokracji często wiążą się z przemocą, konfliktami i > cierpieniami ludzi. Dlatego za utopijną uważam ideę promowania demokracji, > zwłaszcza za pomocą interwencji zbrojnych - mówi brytyjski filozof > > > Marcin Bosacki: Jest Pan zdeklarowanym przeciwnikiem wojny w Iraku i szerzenia > przez Zachód demokracji na świecie. Dlaczego? > > John Gray: Demokracja jest bardzo pożądaną formą rządów. Pozwala zmieniać > władze bez użycia przemocy. Ale w wielu miejscach na świecie zaprowadzenie > demokracji trzeba okupić zbyt wysoką ceną - rozlewem krwi, chaosem. W dodatku > gdzieniegdzie - np. na Bliskim Wschodzie - demokracja jest jeszcze mniej > przyjazna wolności i tolerancji niż rządy autorytarne. > > Ma Panu na myśli wygraną Hamasu w Palestynie? > > - Nie tylko. Ponad dziesięć lat temu mieliśmy podobny przykład w Algierii. > > Niestety, ustanowienie demokracji często prowadzi do nowej tyranii! Jeśli więc > chce się promować demokrację w regionach dotąd autorytarnych, jak to głosi i do > > pewnego stopnia robi rząd George'a W. Busha, trzeba się liczyć z > konsekwencjami. Po rozpadzie starego porządku mogą nastąpić masakry i czystki > etniczne - przypomnijmy choćby to, co się stało w byłej Jugosławii. > > Jeszcze przed interwencją w Iraku ostrzegałem, że najbardziej prawdopodobnym > skutkiem upadku świeckiego reżimu Saddama będzie rozpad państwa. Irak stanie > się czymś pomiędzy Czeczenią a Libanem z lat 80. Jeśli w końcu wyłoni się tam > jakiś porządek, będzie to szyicka teokracja. Rezultaty krzewienia demokracji > okazują się więc gorsze od tego, co miały zmienić! Sytuacja kobiet czy > chrześcijan w Iraku znacznie się pogorszyła. > > Nie przekonują Pana wyniki sondaży, które mówią, że większość Irakijczyków > cieszy się z obalenia Saddama? Ani entuzjazm, z jakim Irakijczycy po latach > tyranii wybierają swoje władze? > > - Cieszą się szyici i Kurdowie. A sunnici, którzy rządzili nie tylko za > Saddama, ale też w czasach, gdy Irak był kolonią brytyjską, stracili wszystko. > A ponieważ stracili wszystko, będą walczyć zawsze. > > Obalenie Saddama przyniosło skutki dokładnie przeciwne do tych, o jakich marzył > > Bush. Pomysł, że w Iraku zapanuje liberalna demokracja, był od początku > absurdalny. Zniszczono rządy mniejszości sunnickiej, zwiększyła się siła > szyitów, a także radykalnych grup religijnych i sprzymierzonego z nimi Iranu. > Oto, do czego prowadzi polityka Busha. > > Nawet jeśli ma Pan rację w sprawie Iraku, dlaczego odrzuca Pan ideę pomocy > narodom, które walczą o demokrację? > > - Owszem, są przykłady udanego odrzucenia totalitaryzmu - w Polsce, > Czechosłowacji, Węgrzech, Chorwacji, Słowenii czy państwach bałtyckich... > > W eseju sprzed 15 lat wierzył Pan w sukces zmian tylko w trzech pierwszych > krajach. Rzeczywistość okazała się bardziej optymistyczna niż Pańskie > przewidywania. > > - Ale nadal twierdzę, że demokracja to nie jest rozwiązanie uniwersalne. Dużo > częściej próby zbudowania demokracji wiążą się z przemocą, konfliktami i > cierpieniami ludzi. Dlatego uważam ideę promowania demokracji, zwłaszcza za > pomocą interwencji zbrojnych, za utopijną. > > Zachód powinien więc siedzieć cicho i przyglądać się bez emocji, jak na > Ukrainie fałszuje się wybory, a w Bośni dokonuje czystek etnicznych? > > - Byłbym ostrożny z używaniem słowa "Zachód" czy "zachodnia demokracja". > Przecież sowiecki totalitaryzm to była czysto zachodnia koncepcja, pochodząca > od jakobinów i Marksa, zrodzona z idei oświecenia. To ta zachodnia w gruncie > rzeczy idea spowodowała systemowy atak na wolność, katastrofę ekonomiczną, > cywilizacyjną i ekologiczną w Rosji, w Europie Środkowej, na Kubie, w Korei czy > > Chinach. > > Nie przyjął Pan upadku komunizmu z jednoznacznym poczuciem triumfu. Dla Pana > był to początek problemów, a także element postępującego upadku świata Zachodu. > > > - Już w sierpniu 1989 r. napisałem artykuł "Witam koniec systemu sowieckiego". > Niektórzy pukali się w głowę, ale ja byłem pewny swoich racji, przepowiadając, > że czeka nas chaos i liczne nieszczęścia. Także George Bush senior, polityk > dużo mądrzejszy od swego syna, mówił wówczas: "Nie czas na świętowanie". > > Ale Pan widział w upadku komunizmu także kolejny dowód na to, że zachodnia > tradycja oświecenia się wyczerpuje. > > - Gdy Chińczyk myślał o tradycji oświecenia w roku 1920, zapewne kojarzyła mu > się ona z kimś takim jak John Dewey [ówczesny postępowy filozof i pedagog > amerykański]. Gdy myśli o oświeceniu dziś, musi mu się ono kojarzyć z maoizmem, > > radykalnym marksizmem, który w jego kraju zniszczył starą kulturę, stare > wierzenia, starą architekturę. Dla niego oświecenie to projekt zniszczenia jego > > cywilizacji i zastąpienia jej utopijnym projektem importowanym z Zachodu. > >