Gość portalu: Michał M. napisał(a): > Może Cię to zdziwi, ale jedną z przyczyn istnienia bezrobocia jest istnienie > urzędów pracy. > > To działa tak: Państwo stwarza sieć urzędów, nie robiących nic oprócz > stwierdzania, że walczą z bezrobociem. Na te urzędy wszyscy płacimy podatki. > > Płacą na nie także pracodawcy. A wysokie podatki/ZUSy/srusu powodują, że > pracodawcom nie opłaca się zatrudniać kolejnych osób. Wysokie podatki powodują > też, że towary są drogie. Drogie towary to mały zbyt, a mały zbyt to > zmniejszanie ilości ludzi pracujących u producenta. Usług też to dotyczy. > > Żeby urząd pracy mógł stworzyć 1 miejsce pracy, musi wysokimi podatkami > zniszczyć 2 inne. Tak działa socjalizm. Ponadto system ten staje się okazją do > nadużyć - przecież podatki można ukraść a nie przeznaczać na tworzenie miejsc > pracy (jakie to polskie no nie?). Dlatego socjalizm jest chory. > > Likwidacja urzędów pracy, a przynajmniej ograniczenie ich działalności dałoby > zysk. Byłaby nim możliwość obniżenia podatków i stymulowania w ten sposób > gospodarki. A straty? Żadne! Bo po co nam urzędy zajmujące się wyłącznie > notowaniem kto jest bezrobotny? > > Istnienie socjalizmu trzeba jakoś reklamować (bo są tacy, dla których ten > burdel jest opłacalny), robić coś, żeby ludzie nie stwierdzili, że to jest > gó... > > I wprowadza się migawki dla bezrobotnych (albo becikowe dla matek które urodzą > dziecko). Żeby ludzie widzieli jak władza im pomaga. Nie mówi się oczywiście > jakim kosztem się to dzieje. > > Migawka dla bezrobotnego to podwyższenie cen biletów dla innych, wzrost liczby > gapowiczów (lub tych którzy wybiorą własne auto), spadek dochodów Miasta. Kiedy > > już nie wystarczy kasy, można podnieść podatek od gruntu, cenę wody, > czegokolwiek innego. > > Przy okazji - nie "migawki" tylko "karty aktywnego poszukiwania pracy". > Niestety - większość biorących je ludzi uważa, że służą one do darmowego > jeżdżenia po mieście. > > Gdyby nie urzędy pracy i wysokie podatki, być może nie musiałabys jeździć > tramwajem (choć ja na przykład nie uważam tego za nieprzyjemne - mam czas > poczytać książkę). Stać by Cię może było na auto (nie polecam bo auta są > brzydkie :) Ktoś by Cię zatrudnił i płacił godziwie. Gdyby nie zaporowe stawki > ZUS'u, być może nawet założyłabyś własną firmę, miałabyś na to dosyć odwagi. > Życzę Ci, żeby kiedyś tak się stało i trzymam kciuki :)