Gość portalu: zochana napisał(a): > To jest raczej stały element tej "gry". Żona go nie rozumie, wcale > ze sobą nie śpią itd, itd :-). > Przez prawie rok żyłam z żonatym "wrażliwym, cudownym, kochającym > mnie, jakże niedocenionytm mężczyzną" On niczym kapitan tonącego > okrętu nie mógł opuścić swojej rodziny bo, no właśnie czuł się za > nich odpowiedzialny! To było pół roku temu. > Dopiero teraz, po terapii, olbrzymim wsparciu moich przyjaciół > zaczynam dostrzegać jak bardzo byłam naiwna. Ktoś powie, sama > chciałaś, sama się wpakowałaś w tarapaty i sporo w tym prawdy. Ale > samotna, młoda kobieta w wielkim mieście po zakończonym długoletnim > związku marzy o kimś kto ją pokocha bez pamięci i... oczywiście tak > bardzo chce wierzyć, że ON ja kocha aż w końcu jest pewna, że tak > jest. > Nie żaluje tego co przeżyłam, bo byłam w tym wszystkim prawdziwa i > oddałam mu siebie. A co z nim? Nie wiem i coraz mniej zaczyna mnie > to obchodzić. Jedno wiem na pewno, nie wpakuje się już więcej w taki > układ. W przeciwieństwie do kobiet, które są utrzymankami i im facet > potrzebny jest do zarabiania pieniędzy, ja jestem kobietą > niezleżną . Potrzebuję mężczyzny, który będzie tylko mój. A ponieważ > ON nie chciał być tylko mój więc zakończenie jest łatwe do > przewidzenia. > Ostatnio zauważyłam, że wokół mnie kręci sie kilku fajnych > mężczyzn :-). To cudowne czuc, że życie zaczyna sie od nowa. > Trzymam kciuki za wszystkie odważne dziewczyny! > Kobieta Walcząca !