szatek100 napisał: > [b]JAKO HUMANISTA POZWOLĘ SOBIE SKOMENTOWAĆ TREŚĆ ARTYKUŁU A TAKŻE OGÓLNE ZAŁOŻ > ENIA NASZEGO SYSTEMU EDUKACJI[/b] > > Zainteresowanym polecam lekturę tej książki > > www.poczytaj.pl/38486 > Uprzedzając wynurzenia mędrców zaznaczam, że nie są to "lewackie brednie" lecz > dzieło profesora London School of Economics, które swego czasu zostało uznane p > rzez pisma The Economist, Business Week oraz New Statesman za książkę roku. > > Autor przywołuje m.in. wyniki badań, których autorzy ubolewają, że w 2010 roku > aż 40% 25 latków będzie miało wykształcenie na poziomie college-u, gdy tymczase > m miejsc pracy wymagajacych takich kwalifikacji będzie 20%.[b]POWTARZAM - 20%[/ > b]. > > Nie zapominajcie, że mówimy tu o gospodarce generującej PKB na mieszkańca w wys > okości 47 tys. dolarów (w Polsce 19 tys a i to po przeliczeniu przez ppp). Mówi > my też o kraju, który według danych Eurostat w przeliczeniu na milion mieszkańc > ów zgłasza do Europejskiego Biura Patentowego (które przecież nie jest "ojczyst > e") 320 aplikacji (Polska - 3,2 hahaha) > > Mówimy wreszcie o kraju, w którym siedziby mają nielzliczone korporacje a rynek > prawny czy finansowy jest bez porównania lapiej rozwinięty, niż w Polsce > > [b]POWTARZAM - 20% MIEJSC PRACY WYMAGA SKOŃCZENIA COLLEGE-U[/b] > > Pamiętajcie, że college nie daje tytułu magistra. Pamiętajcie też, że oprócz "t > echnicznych" we wskazanej wyżej kategorii mieszczą się tez: > - lekarze, farmaceuci, pielęgniarki > - adwokaci, notariusze, prokuratorzy, sędziowie > - nauczyciele wszelkiej maści > - część urzędników i innych pracowników publicznych > - inne, nieraz egzotyczne zawody. > > Ile zatem z tych 20% stanowią inżynierowie ? - połowę, jedną trzecią, jedną dzi > esiątą? > > Skoro w USA 20% posad wymaga college-u, to jak ten współczynnik kształtuje się > w zacofanej Polsce, gdzie nie ma technologii, zarządów czy rozwiniętych usług? > > Nasze "elity" od dwudziestu lat wciskają kit młodzieży sugerując, że brak persp > ektyw to w istocie wina ich "niedostosowania do rynku pracy", które w domyśle w > ynikać ma z lenistwa bądź też nieodpowiedzialności. > > Dekadę temu nierząd Buzka (albo, stosując synonim - "rząd katastrofy narodowej" > ) w ramach jednej ze swoich pamiętnych "reform" i przy czynnym współudziale usł > uznych mediów zaczął wciskać młodzieży i rodzicom, że skończenie studium będzie > warunkiem niezbędnym do zdobycia przyzwoitej pracy. Piętnowano przy tym zawody > typowo rzemieślnicze wskazując je, jako gwarancję bezrobocia i przeznaczenie l > udzi z marginesu spolecznego. Liczba chętnych do zdobycia wyższego wyksztalceni > a zaczęła rosnąc w postepie geometrycznym. Efekt? Dziś Polska zajmuje czwarte m > iejsce na świecie pod względem odsetka studiującej młodzieży. Wyprzedzają nas ( > o ile dobrze pamiętam) jedynie USA, Kanada i Słowacja. Dwa pierwsze z wymienion > ych krajów są od nas bez porównania lepiej rozwinięte- ten trzeci jest równie " > mądrze" zarządzany, co Polska. > > W chwili obecnej zbieramy żniwa pomysłów ekipy Pana Buzka. Doszło do kuriozalne > go przewartościowania na rynku pracy, gdzie absolwent uniwersytetu nie może czę > sto znaleźć jakiejkolwiek pracy (a jak ją już znajdzie, to jest często żenująco > płatna- pomimo odpowiedzialności i wymaganych kwalifikacji), natomiast operato > r spychacza czy koparki przebiera w ofertach z wynagrodzeniem znacznie ponad wy > sokość średniej krajowej. > > Widząc swoją kompromitację, nasze "autorytety" (popierające do niedawna masową > scholaryzację) zaczęły głosić, że młodzież sama sobie jest winna, gdyż nie wyb > ierała kierunki humanistyczne bądź społeczne zamiast technicznych. Zaczęło się > przekręcania wahadła w stronę politechnik. > W związku z faktami, które opisałem w pierwszej częsci mojego wywodu, stwierdza > m, że efekt tych wysiłków jest łatwy do przewidzenia - armia bezrobotnych bądź > wykonujących prace poniżej kwalifikacji inżynierów. Tak naprawdę na konfitury m > oga liczyć jedynie absolwenci kierunków związanych z informatyką bądź telekomun > ikacją a także budowlańcy/ drogowcy (jesli mają kogoś, kto "wkręci" ich do zawo > du). Reszta znajdzie się w sytuacji jeszcze gorszej, niz duza cześć dzisiejszyc > h humanistów. Oni przynajmniej rozszerzyli horyzonty (pod warunkiem oczywiście, > że studiowali a nie balowali). Inżynier natomiast pozostanie ze specjalistyczn > ą wiedzą, która będzie bezużyteczna na rynku pracy, gdzie 70% zatrudnienia gene > rują usługi. Koszty nauki dla państwa również będą dużo wyższe, niż dotychczas. > > "Reforma" Buzka, podobnie jak i dzisiejszy owczy pęd na politechniki ma tylko j > eden cel - wcisnąć młodzież na 5 lat do "zamrażarki", by obniżała statystyki be > zrobocia a także ukrycie prawdziwego powodu nieszcześć młodych, którymi są prze > prowadzone w duchu bolszewizmu neoliberalne "reformy". Polska jest krajem, gdzi > e 1/3 społeczeństwa odnosi materialny sukces(tutaj często mamy do czynienia z > róznego rodzaju "rezerwacjami" dla krewnych i znajomych), 1/3 walczy każdego dn > ia o mozliwość wykonywania podstawowych funkcji społecznych (założenie rodziny, > wychowanie dzieci) a ostatnia 1/3 leży z twarzą w błocie. [b]ŻADNE CUDA Z MAN > IPULOWANIEM STRUKTURĄ WYKSZTAŁCENIA TEGO NIE ZMIENIĄ[/b] > > > >