Gość portalu: janek napisał(a): > dokładnie to chciałem podkreślić. Jakim humanistom (czyli wszechstronnym umysłe > m) jest osoba, która mieni się takim być, a na pytanie co z podstawami matematy > ki czy fizyki (ale no na prawdę podstawy jak prawo Archimedesa albo odchylenie > standardowe) odpowiada, że ona nie musi wiedzieć o co chodzi, bo jest humanistą > . Ja się pytam jaki to humanista (człowiek o szerokich horyzontach), który ma t > akie ograniczenia? No, przecież to czyste lenistwo, a nie chęć poznawania świat > a. > Poza tym nie ma takich wielkich problemów w naukach humanistycznych jakimi są e > konomia lub zarządzanie. Tak wiem, często wiele tam cyferek, więc pewno dla wie > lu "humanistów" to będzie szok, że to też się mieści w naukach humanistycznych. > Ci humaniści jakoś są potrzebni społeczeństwo, nikt nie psioczy (i tak poradzą > sobie przecież w życiu), że obcina się im dofinansowanie itp.. > Humaniści sobie trochę na to sami zapracowali. Trzeba było napompowywać wielkoś > ć wydziałów, liczbę studentów w nieograniczony sposób? I to kosztem poziomu ksz > tałcenia? A teraz ktoś wreszcie policzył i doszedł do wniosku, że tak dłużej si > ę nie da. Nie da się aby utrzymywać kolejnego socjalistycznego molocha w polski > m państwie. Ta kwestia, że ma się zatrudnienie dożywotnie na Uniwerkach po osią > gnięciu pewnego poziomu. Przecież to kpina. Jest praca to ludzie ją powinni mie > ć. Jak nie ma to trzeba sobie znaleźć coś nowego. Ale co? Okazuję się, że to wł > aśnie większość humanistów nie jest (także kadry akademickiej) sobie w stanie p > oradzić na rynku. To ja się pytam jakimi oni są specjalistami? Przecież nawet j > ak znasz się super na jakiejś historii średniowiecza, albo np. teorii języka, a > lbo doskonale znasz język, albo jesteś wspaniałym krytykiem literackim to znajd > ziesz pracę, bo ludzie będą zawsze potrzebować Twoich usług. Chyba, że jednak j > esteś słabym specjalistą a siedzisz na uczelni, bo to przytulne gniazdko, nikt > nie wymaga niczego a nie ma praktycznie możliwości aby Cię usunąć. No tak... Gr > atulować ambicji jak na naukowca. Jak na humanistę także. > Dlaczego jest tak, że ja (fakt laureat olimpiady historycznej w podstawówce, a > oprócz tego geograficznej w liceum) nie studiując kierunku humanistycznego (sko > ńczyłem dwa kierunki przyrodnicze) mam często lepsze pojęcie o historii najnows > zej (a to nie jest mój konik) niż spotykani przeze mnie absolwenci np. historii > , stosunków międzynarodowych, politologii? I to nie jest nic nadzwyczajnego. Ja > się pytam po co nam tacy specjaliści? No po co? Płacić przez 5 lat na takich o > biboków? > Pytam się jakie były osiągnięcia naukowe humanistów w tym czasie, kiedy było le > psze finansowanie ich nauk? Praktycznie żadne. A mniej dofinansowywane nauki śc > isłe (przyrodnicze, techniczne i medyczne) decydowały o znaczeniu polskiej nauk > i w Świecie. Polska humanistyka jest dużo słabiej znana na Świecie niż np. pols > cy chemicy, astronomowie, matematycy itp.. Ostatnio słyszało się np. o publikac > jach polaków w Nature czy Science i były to publikacje z dziedzin "ścisłych". A > Humaniści to gdzie są słyszani? Tak wiem, że inaczej wygląda sprawa czasopism > w tych dziedzinach. Ok. Ale co w takim razie z pisanymi przez polskich humanist > ów monografiami? Czy są tak wspaniale cytowani jak np. pan Florida? No?! > Pytam się dlaczego z naszych podatków mają być dofinasowywane wygodne życie lud > zi na uczelni, którzy nie przyczyniają się do podnoszenia dobrotytu społeczeńst > wa? Ilu profesorów, doktorów trzeba teraz utrzymywać na uczelniach mimo, że aby > zapewnić wykształcenie mniejszej liczbie studentów, tych profesorów mogłoby by > ć mniej. Przecież ktoś za to wszystko musi zapłacić. Zapłacić równa się zabrać > komuś innemu bo z pustego to i Salomon nie naleje. > Ba przez kreację marzeń młodych ludzi, które nigdy nie mogą się spełnić (bo ryn > ek jest taki jak jest) szkodzą oni Polsce. Tak, mam odwagę tak powiedzieć w imi > eniu tej ogromnej rzeszy bezrobotnych, którzy teraz siedzą w Anglii albo gdzieś > indziej w Europie na zmywaku. No albo na bezrobociu w Polsce. Zastanówcie się > czy nie szkodzicie Polsce. > Nie mówię, że wszyscy humaniści, w tym humaniści prawdziwi nie są potrzebni. Al > eż są i to bardzo! Tylko, że trzeba być prawdziwym humanistą a nie obibokiem. N > ie chcę rozstrzygać kto konkretnie nim jest, a kto nim nie jest. Chodzi mi o zw > rócenie uwagi na to, że jest pewien problem i te pomysły reform skadś się wzięł > y i w wielu miejscach w idei są słuszne. Oczywiście nie chodzi o "wylewanie dzi > ecka z kąpielą". Problem jest jednak taki, że środki są ograniczone i trzeba te > raz wspierać te dziedziny, które do tej pory były pomijane (i miało to negatywn > e konsekwencje dla Polski). Jest potrzebne znalezienie rozwiązania dla tych pro > blemów, które opisałem wyżej. Jakiś program powinien być w tym miejscu stworzon > y ale trzeba sobie powiedzieć jasno, że liczba absolwentów (a właściwie dotacji > do nich) takich kierunków powinna być zmniejszona. I to redukcję powinny być w > tym zakresie znaczne. Może to np. oznaczać, że doktorantów powinno być nie 30 > na jednym wydziale na roku ale np. 5. No ale wtedy dla tych 5 doktorantów będzi > e się dało znaleźć pieniądze (i to nawet całkiem sensowne). Pytanie czy stać na > s na wielu pseudonaukowców? Czy nie opłaca się nam mieć ich mniej ale sensownyc > h niż takich, co pracują tyle co praktycznie nic (i nic z tego nie mają). Oczyw > iście chodzi tutaj o pozostawienie swobody w ocenie, kto bardziej się sprawdza, > a kto mniej. To kompletnie nie jest broszka kogoś z zewnątrz. Mając sensowne p > ieniądze naukowcy (w tym humaniści) będą mieć czas i możliwości prowadzenia sen > sownych badań. Niestety czasem trzeba uciąć i aby coś mogło urosnąć. I trzeba p > od tym względem dać jasny sygnał. W sumie Wy jako humaniści i tak przecież wiec > ie więcej na ten temat ;)