jaromir_gazy napisała: > Sam jestem ciekaw, ile w Jarach było eksmisji po utracie np. w > wyniku wykluczenia, członkostwa. Ciekaw jestem, czy rada nadzorcza > (?) a zwłaszcza jej Komisja Lokali, Garaży i Gruntów zechce to > zbadać. > > I przy okazji - jak jest w innych spółdzielniach warszawskich. > Przypomina mi to dążenie u nas do zakazu rejestrowania posiedzeń > różnych organów spółdzielni przez szeregowych członków spółdzielni. > > Przytoczony poniżej tekst to dalsze spostrzeżenia spółdzielcy z > Warszawy, Witolda Filipowicza , na temat spółdzielczości > mieszkaniowej. Jak widać, spółdzielnia JARY nie jest wyjątkiem! > Początek tych rozważań znajdziecie tu: > www.kzlis.konin.pl/index.php?news_action=comments&news_base=061220081013&newsid=307. > > To nie tyle jest wina samej spółdzielczości jako takiej, bo > założenia były - w zamierzchłej przeszłości - całkiem dorzeczne. > Choćby sięgając pamięcią do tradycji wielkopolskiej. To, co dzieje > się teraz w spółdzielniach, to działania ludzi - często cwanych > szubrawców otoczonych małymi, podwórkowymi kombinatorkami, co to > podwieszeni i dający głosy tymże szubrawcom, oczekują odpadków > z "pańskiego stolu" i za te odpadki gotowi duszę zaprzedać. To takie > ścierwniki podjadki. Ale główna wina leży w samych członkach > spółdzielni, bowiem tylko narzekać po kątach w większości potrafią, > a żadnych działań podjąć nie chcą. Co gorsza, nawet uciekacie - > członkowie spółdzielni - od wsparcia osób, które potrafią własne > losy na szali ważyć, przeciwstawiając się nieprawościom. Vide: > przyklad pierwszy z brzegu mamy tu w treści komentarzy kilku, gdzie > tekst i jego wymowa pozostają bez echa, natomiast rozjręcać się > poczęła dyskusja na zasadzie "ni przypiął, ni przyłatał". Skoro tak > ważne są dziesiątki innych tematów z zakresu spóldzielczości - co > oczywiste - to dlaczego Szanowni Państwo nie skonstruują > tematycznych tekstów? Pan Jarosław Gazy słusznie przyganił > niektórych, a i miał po temu święte prawo choćby z tego tytułu, że > za swoją działalność przeciw łajdactwu spotkały Go represje w > postaci wykluczenia ze spółdzielni. Wczoraj wygrał sprawę przed > Sądem Okręgowym w Warszawie i pokazał tym samym, że byle watażka pod > tytułem Prezes Spółdzielni to często neptek, któremu można dokopać > jak szczeniakowi. Ale do tego trzeba mieć - za przeproszeniem - > jaja, a nie popiskiwać z mysich dziur i narzekać po katach na swój > los parszywy-spółdzielniany. Jak ma się zmienić coś na lepsze, gdy > milion jęczy, że jest źle, ale jeden stara się coś zrobić, gdy > pozostali sikają po nogach i opowiadają publicznie brednie, byle się > nie narazić. Milczenie wobec łajdactwa jest takim samym łajdactwem. >