• (gość portalu) Zaloguj się
  • Na podany adres zostanie wysłany e-mail potwierdzający a następnie dalsze powiadomienia

  • Wysłany przez Ciebie post może pojawić się z opóźnieniem do kilku minut.

Odpowiadasz na:

spatologizowana_sempiterna  napisała: 

> To teraz o Zbychu. 
> 
> Mieścił się on w "dołku" przy budynku Lachmana 6 - od strony ZWM 6. Prowadził 
> go taki wysoki, chudy pan z czarnymi włosami i brodą - i jakaś pani - być może 
> żona. Sprzedawał rzeczywiście lody włoskie - dla mnie lody to zawsze były lody,
>  
> bez żadnych odcieni ani szaleństw - więc jako lody, lody w Zbychu były w 
> porządku. Poza tym były rurki z kremem czy inną śmietaną -  to na zimowe czasy 
> albo gdy się chorowało. Brudu za Chiny ludowe tam nie pamiętam (będąc małym się
>  
> na to nie patzyło, zwłaszcza gdy kupowało się lody). Pamiętam za to, że stał 
> tam telewizor. I któregoś razu jak tam byłem rano, leciała powtórka meczu 
> Polska-Portugalia na MŚ w Meksyku - tego co go 1:0 wygraliśmy, a bramkę 
> strzelił Smolarek. 
> 
> A co do prowadzącego  -to mój kolega z klasy twierdził, że to jest jego wujek, 
> nawet mówił do niego "wujku" - a do tej pani "ciociu" - ale on do każdego 
> mówił "ciociu" albo "wujku", więc różnie mogło być. Coś jednak ten pan musiał 
> mieć na rzeczy - bo jak teraz ty piszesz "cham", a jeszcze moja mama z 
> koleżanką, jak je zaciągnąłem na lody do Zbycha to mówiły coś o 
> jakimś "kryminaliście". Ja go z rok temu widziałem w telewizji jak komentował 
> kolejne doroczne wylanie Smródki - jako sprzedawca z budki przy przystanku 
> autobusowym róg Sikorskiego i Wilanowskiej. Chyba to też kwiaciarnia jest - nie
>  
> pamiętam. 
> 
> I jeszcze ktoś przypomniał "Oczko" ZWM 5, rzut beretem od Zbycha - to dopiero 
> było! Jakie tam ciastka mieli! I mieli taką faaaajną butlę z sokiem, w której 
> ten sok "tańczył" (każdy szanujący się bar takie coś miał). Kiedyś nawet chyba 
> tam na jakiejś imprezie karnwałowej czy mikołajkowej dla przedszkolaków byłem. 
> Do Oczka wstępowało się zazwyczaj idąc do domu od 492 a potem 502. Do Zbycha - 
> w drodze ze szkoły.
> 
> I jeszcze Cafe Metro - gdzie, jak goście przychodzili, zaopatrywałem rodzinę w 
> eklerki i ptysie. Czasem napoleonki. Nigdy nawet nikt się tym nie potruł! 
> 
> A teraz nie ma już ani Zbycha, ani Oczka, ani Cafe Metro :(

Nie pamiętasz hasła

lub ?

 

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się