z.bereszynski napisał: > Krótki komentarz do tego, co napisał powyżej „g” (niech będzie, że > nie wiem, kto skrywa się za tym nickiem). > > To, że TW ps. „Marek” nie brał wynagrodzenia za współpracę i nie > składał doniesień na piśmie, nie jest żadnym argumentem na rzecz > tezy, że esbek konfabulował przedstawiając Tadeusza Pabisiaka jako > tajnego współpracownika SB. Nie wszyscy TW byli wynagradzani za > współpracę. Byli też tacy, którzy współpracowali „dla idei”, jak np > . > TW ps. „Jan” (Jan Karol Tkocz) z Instytutu Śląskiego w Opolu, jeden > > z najcenniejszych agentów SB w opolskim środowisku naukowym. Byli > tacy, którym chodziło o korzyści innego rodzaju (np. możliwość > swobodnych wyjazdów za granicę). Byli wreszcie tacy, którzy nie > chcieli brać wynagrodzenia z obawy przed pozostawieniem materialnych > śladów swojej agenturalnej działalności w formie pokwitowań odbioru > wynagrodzenia (dokładnie z tych samych powodów nie chcieli oni > składać doniesień na piśmie, tylko w formie ustnej). Współpraca była > jednak współpracą, niezależnie od tego, czy i w jakiej formie była > wynagradzana. Za swoistą formę wynagrodzenia za współpracę można > uznać także zwrot zatrzymanego przez milicję prawa jazdy. > > Większość TW składała doniesienia w formie ustnej, a ich słowa były > zapisywane przez esbeków w odnośnych notatkach służbowych. TW > przeważnie nie potrafili formułować informacji w formie pisemnej > (nie każdy jest biegły w pisaniu) i esbecy musieli ich w tym > wyręczać. Byli też tacy, którzy potrafiliby to robić, ale woleli > ograniczać się do informacji ustnych, by nie tworzyć materialnych > śladów swojej działalności (pisałem już o tym powyżej). > > Dowodem braku współpracy z SB nie jest także to, że SB nie załatwiła > komuś publikacji sprostowania w prasie. SB nie mogła zbyt otwarcie > wstawiać się za swoim współpracownikiem, bo groziło to jego > dekonspiracją. Dlatego z reguły nie angażowano się w tego typu > sprawy. Z analogicznych powodów SB nie broniła TW ps. „Beata” przed > > utratą stanowiska zastępcy sekretarza redakcji „TO”, o co > ten „obraził” się na bezpiekę. Absolutnym priorytetem było > przestrzeganie zasad konspiracji, w związku z czym pomoc SB dla TW > nie mogła przekraczać pewnych granic. Co innego np. zwrot > zatrzymanego przez milicję prawa jazdy czy umorzenie wszczętego > przez milicję postępowania o wykroczenie (jak w przypadku TW > ps. „Magda”). W takich przypadkach SB mogła być faktycznie pomocna, > > bo nie było ryzyka dekonspiracji - sprawy zostawały „w rodzinie”, > tj. w obrębie współpracujących ze sobą służb MSW. > > Zachowane doniesienia TW ps. „Marek” (redagowane przez ppor. Wasiel > a > w formie notatek służbowych) nie mają charakteru doniesień na > Tadeusza Pabisiaka. Są tam obciążające informacje na temat innych > osób (np. na temat Władysława Bartkiewicza), ale nigdy na temat > Tadeusza Pabisiaka. TW ps. „Marek” konsekwentnie referuje sprawy OT > J > z punktu widzenia prezesa Pabisiaka i w oczywisty sposób utożsamia > się z jego interesami. Tadeusz Pabisiak jest tam przedstawiany > wyłącznie w ujęciu pozytywnym. Krytyczne uwagi na jego temat > pojawiają się tylko w doniesieniu TW ps. „Piotr” oraz w > charakterystykach pisanych przez por. Wasiela – nigdy w > doniesieniach „Marka”. To prawda, że nazwisko Tadeusza Pabisiaka > jest wymieniane w doniesieniach TW ps. „Marek” w taki sposób, jak > gdyby chodziło o osobę trzecią. Takie były jednak zasady > konspiracji, obowiązujące przy opracowywaniu dokumentów > umieszczanych w teczce pracy TW. Żaden umieszczany w tej teczce > dokument nie mógł zawierać informacji wskazujących na tożsamość TW. > Zgodnie z obowiązującymi instrukcjami, pozyskiwane informacje > należało tak przetworzyć, by tożsamość TW była niemożliwa do > ustalenia. Informacje identyfikujące TW mogły być podawane tylko w > odrębnej teczce personalnej i tak jest również w tym przypadku. > > W napisanym przez siebie tekście przytaczam jedynie drobne fragmenty > doniesień TW ps. „Marek”, w związku z czym może powstać złudne > wrażenie, że ppor. Wąsiel dysponował tylko jakimiś strzępami > informacji, zasłyszanymi być może „przy piwku”. W rzeczywistości > doniesienia te mają przeważnie charakter bardzo szczegółowych i > obszernych sprawozdań z działalności OTJ, z dodatkiem osobistych > uwag i komentarzy „Marka”. Nie przytaczam owych sprawozdań in > extenso, bo zrobiłaby się z tego cała książka. > > Tego typu „sprawozdania” mogły być oparte tylko na informacjach z > pierwszej ręki, dostarczanych przez kogoś ze ścisłego kierownictwa > OTJ. Jeżeli źródłem informacji nie był w tym przypadku sam prezes > OTJ, to należałoby podejrzewać kogoś z jego najbliższych > współpracowników. Nie widzę jednak żadnych podstaw do krzywdzenia > innych osób tego typu podejrzeniami. > > Potrafię odróżnić ofiarę od prześladowcy. Na podstawie zachowanych > dokumentów sądzę, że Tadeusz Pabisiak padł ofiarą szantażu i na tej > zasadzie zmuszono go do współpracy z SB. Nie mam jednak podstaw do > kwestionowania poświadczonej w dokumentach tożsamości TW > ps. „Marek”. > > Zbigniew Bereszyński > >