engloutis napisał: > Również gratuluje Panu Mieszkowiczowi, ale przede wszystkim wytrwałości i chary > zmy. Sprawa zamieszania w Jarmarku jest modelowym przykładem „załatwiania > ” wielu spraw w „obecnym ratuszu”. Prezydent deklaruje chęć w > spółpracy z ludźmi, realizacje jakiegoś projektu z organizacjami pozarządowymi > po czym kieruje sprawę do swoich wice i sekre, a ci do swoich zaufanych dyro > 230; i się zaczyna: tego się nie da tego nie można, tego nie ma a w ogóle pan/i > jest roszczeniowa, a dziś to mi się z panem/ią spotkać nie chce. Kiedy się pyt > asz: No, ale jak to? Prezydent mówił przecież? Pan kłamie. Odpowiedź: TAAAAK, t > o będziemy protokółować, a poza tym nie muszę z panem/ią rozmawiać. No to idzie > sz „na skargę” do prezydenta, który „oburzony” podejmuj > e interwencje, dyscyplinuje i cały czas zapewnia, że nic się nie zmieniło, że m > acie jego poparcie. Zadowolony delikwent wraca, przez chwile jest dobrze, wydaj > e się, że coś drgnęło, i za moment łup, dostajesz w łeb. > Panowie wice, sekre i dyro cały czas zapewniają Prezydenta, że no przecież oni > się starali a ten X lub Y to jakiś dziwny jest, cały czas coś „chce” > ; i w ogóle ma czelność wypowiadać się o nas źle, a o nas przecież, jak się z n > ami współpracuje, nie można mówić źle. No i dorobią taką historię, że przepadas > z… Znam kilka fajnych społecznych inicjatyw, które w ten sposób przepadły > . Znam ludzi, społeczników takich jak Pan Mieszkowicz, którzy powiedzieli, że j > uż nigdy nic z ratuszem nie zrobią i przekazują swoje „rekomendacje” > ; innym. Obecny prezydent, zaczyna funkcjonować bardzo podobnie jak poprzedni, > ma wokół siebie otoczenie, które z miesiąca na miesiąc zarzuca coraz gęstsze si > eci, ale nie po to, żeby łowić (zbierać poparcie) coraz więcej, ale po to, aby > jak najmniej ryb mogło się do nich przedostać. > Pozostaje wierzyć, że przypadek Jarmarku to pierwsze zerwanie tej sieci. Obawia > m się jednak, że nie wystarczy, aby powróciły te ryby, które przez ostatnie dwa > lata odpłynęły. Taka oto nieco biblijna naszła mnie refleksja…