droomader napisała: > Naprawdę jest żałosne, jeśli ktoś nazywa zwiedzaniem naszą gonitwę po Turcji. M > y wcale nie byliśmy na wycieczce z biurem turystycznym lecz z przedsiębiorstwem > transportowym. Faktem jest, że mogliśmy sobie obliczyć kilometry, ale powinien > to zrobić Organizator, a nie turysta i nie powinien wciskać ciemnoty, że można > w 11 godzin przejechać ponad 1000 kilometrów i przekroczyć 3 granice i to nie- > unijne z wysiadaniem z autobusu, podbijaniem pieczątek, tankowaniem i przerwami > na tzw. toaletę itp. Naprawdę zwiedziliśmy (sami) tylko Hierapolis, bo pilot m > usiał nam przedłużyć tam pobyt, gdyż szef z Warszawy załatwił nam bardzo blisko > ten fatalny obiad u swojego kolegi i musielismy wytracić czas (również w sklep > ie z cukierkami),. Zwiedzilismy również Pergamon (z panem Krzysztofem), niestey > , cofając się na trasie 150 km, a więc spędzając w autobusie dodatkowe 6 godzin > . Zwiedzanie Troi było haniebre! Opowieśc trwała 3 minuty i nawet pilot nie prz > etłumaczył tego, co było w muzeum. Jeśli ktoś nazywa to zwiedzaniem, to znaczy, > że albo w ogóle nie ma żadnych wymagań i pozbawiony jest szacunku dla samego s > iebie, albo ma interes w tym, że broni Organizatora. Normalny człowiek sprzeciw > ia się takiej nieucziwości i nie akceptuje złodziejstwa (należy rozliczyć naszą > dodatkową wpłatę 410 zł, bo wstępy kosztowały 77 lirów + Troja - jeśli był bil > et, to nie pamiętam ceny). Taka nieuczciwość w tak interesownej ocenie bulwersu > je mnie bardziej, niż ten Turek. On widzi w tym swój interes, ale żeby Polak ak > ceptował takie postępowanie wobec nas, to jest naprawdę niewytłumaczalne. > Ponieważ niektórzy uczestnicy (na wcześniejszych wycieczkach i tej następnej - > chyba 10-go, prosili mnie o pełny opis imprezy, dlatego opisałam dokładnie każd > y dzień, ale wyszło mi tego 12 stron w Wordzie, więc jeśli ktoś ma jakąś stronk > ę gdzie można by to zamieścić, to chętnie udostepnię ten tekst. > Pozdrawiam wszystkich wkurzonych, GraT > dromader08@wp.pl