Gość portalu: bury napisał: > Wojtku - zapomniałeś chyba o najbardziej charakterystycznym powiedzonku p. > Żochowskiej: "... zawsze na korzyść ucznia ...". > Cóż moje zdanie jest takie - to był w moich czasach najelpszy nauczyciel w VLO. > > O ile mi zresztą wiadomo, ma ona za sobą karierę naukową na uczelni - co wiele > wyjasnia. > Rzecz którą nie mozna jej zarzucić, to chorobliwe wręcz dążenie do obiektywnego > > oceniania. Taka histiryjka która dobrze to oddaje: > w moich czasch skala ocen wahała się w przedziale zamknetym od 2 do 5. > Matematyk ze mnie był nie najgorszy ale ... niechlujny - tu zgubiłem plus a tam > > znowu minus. W sumie przez 3 lata moje oceny na klasówkach to 2 lub 3 lub 3+. > Przyzwyczaiłem się i nie mam bynajmniej o to pretensji. Ale pewnego razu > zrobiłem wszystko, a wyniki poszczególnych zadań się zgadzały. Przyznaję 1 z > pieciu zadań - a własciwie rozwiązanie przewaliłem żywcem z książki na ściągę > a z tej pomocy naukowej na klasówce. Z niecierpliwoscią oczekiwałem na wyniki - > > tj 2 lub 3. I co dostałem??? - nigdy nie zgadniecie: dostałem bowiem "cztery > plus z ... plusem". Wszystko było dobrze ale jedno z zadcań byoł tak samo jak w > > książce. Żochowska spytała mnie tylko czyściągałem z książki a ja zgodnie z > prawdą mogłem odpowiedzieć że z KSIĄŻKI nie ściągałem... To przecież akurat > była prawda. Ale takiej oceny nie dostałem już nigdy później. Choć wklasie > maturalnej zdarzyła mi się nawet "5" z klasówki co prawie skłoniło Żochowską do > > odpytywania mnie na lepszą ocenę na koniec roku. Wtedy jednak się z tego > wykręciłęm bo moje drogi z matemetyką na zawsze się rozchodziły. > Mogę tylko powiedzieć na jej temet jedno: świetny nauczyciel i fachowiec a przy > > tym uczciwy cżłowiek. > p. Żochowska to chluba VLO... O ile Kazia jest spektakularnym obiektem > rozwarzań - to jednak prawdziwe oblicze naszej szkoły tworzyły takie osoby jak > p. Żochowska. W tym przypadku bez zarzenowania stawiam to "p." przed nazwiskiem >