Gość portalu: Andy napisał: > Heniu lubił i mógł w siebie sporo wlać, ale na lekcje zawsze przychodził - w > ciągo moich czterech lat nauki nie opuścił żadnej lekcji. I na początku swojej > kariery w VLO pił wódę z kolesiami tyko i wyłącznie w "Marzeniu", "Bistro > Ułańskim" lub "Słowiańskiej". Co do kolesi Henia od kielicha, to dopiero na > studiach zorientowałem się, że ci menelowato wyglądający gości to pracownicy > Instytutu Fizyki PS. > > Jeśli chodzi o roztrzepanie Henia przy sprawdzaniu klasówek, to znamienne były > dwa wydarzenia: > 1. Najlepsi fizycy w mojej klasie rozwiązywali zadania od razu w kilku > egzemplarzach posługując się do tego celu zwykłą kalką. Pewnego razu koleś, któ > ry > nie zdążył przepisać za poźno otrzymanej ściągi oddał Heniowi podpisaną swoim > nazwiskiem przebitkę na kalce. Jak nietrudno się domyslić Heniu uznał ją za > pełnoprawną część jego pracy klasowej. > 2. Przy oddawaniu sprawdzianów koleżanka sprzedała Heniowi to samo zadanie w > dwóch egzemplarzach. Przy podsumowywaniu jej zdobyczy punktowej Heniu zaliczył > jej oczywiście dwa razy punkty za to samo zadanie. > > Pozdro.