Gość portalu: Rafał napisał: > Piotrek z Gazety? Chyba wiem... > Moje wspomnienia dotyczą, o ile nie pomyliłem, tej samej 4-letniej kadencji, > więc podobne przykłady się narzucają. > > Filipek > Jego powiedzonka spisywałem na ostatniej stronie zeszytu od "fizy", a zebrałem > ich kilkadziesiąt. Po przełożeniu na bajty zacytuję. Jakiż to był kontrast do > przedwcześnie żegnanego poprzednika, Pana...Stefana Żylińskiego (pamiętam > nazwisko!). Nie znaczy: gorzej, ale bardzo inaczej. > > Pani Patyra > Fakt: my nie potrzebowaliśmy znać jej imienia i rezultat oczywisty! Miałem > przyjemność, i owszem, i przy tablicy. Raz zostałem dupkiem, później nieco > awansowałem... Powodem ogólnego stresu była jej nieprzewidywalność > dopuszczająca wszelkie niekoniecznie konwencjonalne metody. Przepraszam za > prostackie wścibstwo - czy ktoś o Niej ostatnio słyszał? > > Pani Basia (oczywiście Rosiak): najlepszy nauczyciel "matmy" w Szczecinie. Same > > superlatywy, chociaż stresik się czasem odzywał. Płocha i na swój sposób > urocza. Mały głosik i mała postura, za to wielka siła sprawcza. Na studia > zdaliśmy wszyscy... > > Pani Ela Masojć: nieformalna vice-wychowawczyni, nieregularny dostawca stresu i > > ponura inicjatorka tygodnia (to ostatnie - dziwnym zrządzeniem chyba przez 4 > lata!). Często straszyła dwójami i 2-godzinnym odpytywaniem, ale często do > kaźni nie dochodziło, groza rozpływała się w powietrzu. Bardzo emocjonalna i w > nastrojach niestała. Często nieobecna z powodu dzieci. Słyszałem, że z Piątki > odeszła do kuratorium. > > Wdzikiryj > Pokroić mnie, ale nie przypomnę sobie nazwiska! Równy gość i tyle. W porównaniu > > z kolegą po fachu ("pokryj, bo cię ziemia pokryje") bardziej przewidywalny i > niepodatny na inne plotki... > > Pani Gosławska > Ktoś już wywołał do tablicy, ale ja tez pamiętam! Hipnotyzowała nas lekturą ze > wspomnianego wczesniej zeszyciku oraz... intrygującym pionowym ruchem > wibracyjnym na nauczycielskim krześle. Często wspomina się jej: "prosze się > teraz odwrócić, będę się malowała". Dla mnie jej lekcje były po prostu ponure > jak ocena 3. > > Galus > Astronomia - to dopiero był cyrk! W mojej duszy rozgrywała się batalia między > ukochaną dziedziną a groteskowością przekazu. Krążyła o Nim smutna legenda > usprawiedliwiająca ekscentryczne zachowanie. Ale nikt nie był smutny na > astronomii > > WT > Przepraszam, za hasło, ale znów nazwisko mi z głowy wyparowało. To dopiero była > > heca! Trzeba było mieć ładny zeszyt, ale jednym mogło się w krytycznej chwili > posłużyć kilka osób. Zupełne rozluźnienie, orgia bezkarności, święta > nietykalność radiowęzła, pole do fałszerstw i wyzysku - tu w każdym wymiarze my > > byliśmy górą. > > PO > Chociaż nazwiska nie pamiętam, to krzywdy - i owszem! Przykład: strzelanie z > KBKS do celu, dwa kryteria i dwie tarcze: celność i skupienie. Miały być > odpowiednio 3 i 5 strzałów. Strzeliłem 2*4. Nie zgodziła się na pożyczenie > nawet najgorszej dziurki z drugiej tarczy. Ze skupieniem byłem na bakier. > innym razem w chorobie: gorączce i kaszlu przyszedłem poprawiać ocenę na 4. > Pogoniła mnie, zebym nie zaraził. Niedawno odkopałem zeszyt: do każdej lekcji > wklejone zdjęcie wycięte z głupiego paramilitarnego szmatławca. Obraz terroru, > sponiewierania i upokorzenia. > > PNOS > Facecik-żmijka, ponoć później w dyrekcji. Utopił jedną z naszych na maturze! > Ostatnie śpiewy łabędzia indoktrynacji. > > Więcej grzechów nie pamiętam, ale sobie przypomnę.