Gość portalu: soso napisał: > Drogi polonusie, > > Cos mi tu nie gra w twoim poscie. Wyglada na to, ze jestes malkontentem. Sa > wciaz dobre, audiofilskie firmy. Znamy je. Jest coraz wiecej ludzi, ktorzy > wlasnie w sprzet inwestuja bo im sie w jakosci brzmienia zwraca. Boksowanie sie > > na procenty i fiaty uno jest bezprzedmiotowe. Oprocz wyszukanych wzorniczo > audiofilskich bajerow (np. nautilus) jest jeszcze oferta, ktora nie tylko ja > wciaz uznaje za audiofilska a ktora nie probuje zedrzec z klienta ostatniej > koszuli. Bo i nie ma takiej potrzeby. Wystarczy przypatrzec sie temu, co jest w > > srodku wielu audiofilskich brylantow i nagle przecieram oczy, ze nie sa to > wcale zadne cuda. Ot, najwyzszej klasy ale wciaz technologicznie latwo > osiagalne komponenty. Decyduja raczej niuanse konstrukcyjne, ktore note bene > powoduja, ze audiofilski brzmienie coraz bardzi oznacza maniere i wyroznienie > produktu brzmieniowo od innych a nie szukanie 'drutu'. Wlasnie 'drut' przestal > byc przedmiotem dociekan a tworzy sie coraz wiecej cudakow by zaspokoic pogon > za coraz to nowymi wrazeniami. Czy nie macie odczucia, ze jest to podobny > wyscig jak wsrod projektantow mody? Wszystko musi byc zaskakujace i oryginalne > ale niekoniecznie prawdziwe. W modzie jest to wrazenie kontra wygoda i jakosc. > W muzyce jest to wrazenie kontra wiernosc przekazu. > > Wydaje mi sie, ze produkty typu - NAD czy CREEK (z gronej polki) wlasciwie > osiagaja stopien wystarczajacej doskonalosci audiofilskiej. To co jest powyzej > to juz tylko zabawa dla wtajemniczonych. > > I jeszcze jedna sprawa. Ktos slusznie zauwazyl, ze sprzet to jedno a nosnik to > drugie. I z tym drugim nie jest najlepiej co slychac szczegolnie na dobrym > sprzecie. Stad wniosek, ze zabijanie sie by siegnac do doskonalosci sprzetu > jest moze nawet bardziej stresujace niz zwyczajne poprzestanie na czyms, co > jest zblizone to koncepcji 'druta' i odkrywanie samemu niuansow muzyki. Wiem, > ze kazdy nowy sprzet z poczatku brzmi obco bo jest zwyczajnie nieco inny. Po > przyzwyczajeniu sie slyszymy co? Ano wlasnie - znana nam dobrze muzyke. > Dlaczego tak jest? Jestem za rozwiazaniem, ktore mowi, ze mamy w glowie takze > wlasny przetwornik, ktory i tak wpasowuje sie w to co slyszymy by ostatecznie > pokierowac nas na nasze tory. Jedni koncentruja sie na przestrzeni, inni na > wokalach, inni na dzwieku gitary czy dodatkowych efektach, czasami pasjonuje > bas. I rzadko kiedy wszystko naraz a raczej wybiorczo, zaleznie od utworu, jego > > fragmentu czy gatunku muzyki. I jak mamy do czynienia z drutem to jestesmy w > stanie zgrac sie z idea prezentacji i doswiadczac przyjemnosci. Jak nam to nie > wystarcza szukamy sprzetowych YSL, Kelvinow Klainow, Armanich i innych Guccich. > > Szukamy przebranych dzwiekow plynacych z przebranych urzadzen. No i placimy za > to! > > soso > > > > > ,