Gość portalu: perotin napisał: > Gość portalu: este napisał(a): > > > chodzi o coś zupełnie innego > > w przypadku tej pierwszej dąży się do naturalności i realizmu porównywalne > go z > > odbiorem "na żywo" (kolega perotin już conieco wyjaśnił, bo się lepiej zna > :) > > Wtrace tylko na wszelki wypadek, gdyby ktos zechcial podac przyklad koncertu > rockowego, popowego, metalowego na zywo: pojecie nie istnieje o tyle, ze miedzy > > wykonawca a sluchaczem jest caly monstrualny tor wzmacniajacy z glosnikami na > kocu wiekszych niz Shaquill O'Neal. Juz sie o tym zreszta szczegolowo > rozpisywalem. > > > > i tu sprawa jest prosta > > a propos - czy audiofil to ktoś słuchający wyłącznie muzyki akustycznej? > > może ktoś mi wyjaśni, jaka jest jedynie słuszna definicja audiofilizmu:) > > Dazyc do tego, by bylo lepiej, kiedy mozna lepiej. Niezaleznie od sluchania > muzyki jako takiej. Prosciej i bardziej uniwesalnie juz chyba nie mozna. Jednak > > przy gatunkach czysto akustycznych jest punkt osniesienia w postaci koncertu na > > zywo, w przypadku innych... punktem odniesienia na pewno bylyby intencje tworcy > , > ale dowolnosc ksztaltowania brzmienia wymagalaby chyba posadzenia go w naszym > fotelu odluchowym w celu okreslenia, na ile sie do tego zblizylismy, inaczej > sobie tego nie wyobrazam. Bez tego to tylko spekulacje. Jeden zestaw zabrzmi > jasniej, drugi znacznie ciemniej, jeden bedzie mial superlokalizacje zrodel > pozornych, drugi gorsza, ale bardziej naturalna. Sluchalem odtwarzaczy CD na > przyklad, ktore z ta lokalizacja i przejrzystoscia w niektorych nagraniach > przesadzaly, bo odbywalo sie to za cene lekkiego uwypuklenia czestotliwosci za > nia odpowiedzialnych. Na nagraniach koscielnych na przyklad zazwyczaj slychac > wiecej niz na zywo rownie z bliska (przy odsluchu z podonego miejsca na zywo, > co "pozornie" w pokoju), ale juz przejrzystosc jest prawie zawsze na zywo > niedoscigniona. Lepiej byloby osiagnac bardziej zamazany obraz, ale z ta > niezwykla krystalicznoscia pwoetrza pomiedzy; wymyka sie to opisom, trzeba sie > wybrac na koncert. Bo widzicie, na plyte trafiaja czasem elementy, ktorych > odworzenie niekoniecznie musi stanowic krok w kierunku idealu. Idealne wywazeni > e > tego w odsluchu stanowi taki krok, nie w kazdym gatunku okreslenie tego jest > mozliwe. > > nie jestem bogaty! (a szkoda:) chyba, że duchowo :))) > > może faktycznie trochę przesadziłem, biednego człowieka nie będzie tez st > ać na > > > > płyty i nie można powiedzieć, że nie kocha muzyki > > chodzi mi jednak o sytuację, gdy ktoś ma $$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$ > $$$$$ > > $ > > i lubi słuchac muzyki, ale kwestię sprzętu i tak ma gdzieś, bo jeszcze kto > ś > > pomyśli, że jest audiofilem, brrr:) > > Czyli powszechne podejscie: stac mnie tylko na tania wieze, OK, ale jeden z > glosnikow na podlodze, drugi na wysokosci 2 metrow poziomo, albo ob pod sufite > m, > bo ksiazki wygodniej jest siegac z nizszej polki niz ruszyc tylek i wziac stole > k. > Znajdzcie mi goscia z wieza, ktory stara sie ja wykorzystac choc w polowie!!! S > a > tacy oczywiscie, ale szukac by ze swieca. > > > ) Kazdy profesjonalny i szanujacy sie muzyk dba o to na miare swoich mozli > wosci > > . > > > > pobożne życzenie! > > to nie zawsze jest kwestia kasy (a raczej jej braku) > > obawiam się, że czasami wynika to raczej z pewnej nieświadomości i braku > > rozeznania "w temacie" niż skromnego budźetu > > Na przyklad ustawienie mikrofonow, wybor jednego ze 100 kosciolow w miescie i > dobor ustawienia tych mikrofonow w zaleznosci od wnetrza. Skoro stac na to nawe > t > najmniejsze, rodzinne i zupelnie niedochodowe wytwornie w rodzaju Alia Vox > Savalla, to pozostaje tylko ignorancja realizatorow. Jest taka wytwornia > audiofilska, nie pamietam nazwy, ktorej rezyser nagrywa analogowo za pomoca > jednego mikrofonu. Ale czuje miete, ma po prostu talent i nie potrzebuje zestaw > ow > kilkunastu mikfofonow i zawansowanych, koztownych, systemow w rodzaju 4D Deutsc > he > Gramophone, ktore nawiasem mowiac na licznych nagraniach maja wiecej wad niz > zalet. Nie znam goscia z efektow, ale slawna persona. Dla mniej utalentowanych > konieczne jest poswiecenie ciut wiecej czasu na proby, ale to wszystko. No i > oczywiscie doswiadczenie z danym wnetrzem, a nie, ze co nagranie, to inna > swiatynia, a w mikrofony poglosowe juz wcale sie nie bawimy na zasadzie szkoda > zachodu. Glownie Brytyjczycy tak maja, widac po ocenach dzwieku w angraniach > przez redaktorow pism plytowych. Po prostu kompromitacja. Co innego Francuzi. W > > BBC Music magazine nie ma akustyki i jest 5 punktow, bo sie p. redaktorowi > podobalo na jego sprzeciku - podstawki drozsze od kolumn, podobno typowe. W > Diapason jest za to specjalna ocena i nie moze nie zanizyc oceny. Oczywiscie > Anglicy nagrywaja wokal zazwyczaj tragicznie, Francuzi, niezaleznie od potencja > lu > wytworni, na ogol o niebo lepiej. Wszedzie oczywiscie sa wyjatki. > > Na podstawie dziesiatek plyt z kazdej strony z podobnym repertuarem. > > > > ) Przy takim mysleniu najlepszym artysta bedzie koles z zasobnym kontem ba > nkowy > > m, > > ) > > ) ktory moze pozwolic sobie na coroczny remanent studia i ktory otacza sie > szta > > be > > ) m > > ) najlepszych fachowcow. Sa pewne granice kiedy to przestaje byc sztuka, i > zacz > > yn > > ) a > > ) byc wyscigiem gdzie wygrywaja tylko najzasobniejsi. > > Wyzej wyjasnione: male francuskie wytwornie w wiekszosci wypuszczaja super > brzmiace realizacje, a brytyjscy potentaci wykazuja sie tu totalna ignorancja, > typu muzyka koscielna w studiu, nie zas w naturalnym wnetrzu (np. label L'oisea > u- > Lyre Decca; w efekcie puszkowata akustyka, bo inaczej rezonuje instrument czy > cala orkiestra, co innego sie ujawnai w przypadku wokalu), albo duza czesc nagr > an > EMI Reflexe(brzmienie czesto gluche jak grob, niespotykane prawie u Francuzow).