Gość portalu: este napisał: > Gość portalu: perotin napisał(a): > > > Gość portalu: este napisał(a): > > > > > skoro tak, to jednak jestem audiofilem > > > tzn. wg twojej definicji jestem, a wydaje mi się ona dość trafna > > > Nie ma jednej definicji, wg mnie jest taka, ktos inny moglby sie nie zgodz > ic. > > Faktem jest jednak, ze sa audiofile poczatkujacy i bardziej zaawansowani. > > I jeszcze jedno: audiofil i milosnik muzyki. Wszystko zostalo juz w zasadz > ie > > powiedziane tu i na tamtym forum, ale dodam cod jeszcze. > > > > Otoz uwazam, ze jezeli ktos REZYGNUJE ze sluchania utworu tylko dlatego, z > e > > wyszystkie dostepne wykonania nie sa dostatecznie dobrze zarejestrowane, a > lbo t > > ez > > deycyduje sie WYLACZNIE na wykonanie nagrane odpowiednio dobrze, choc kiep > skie > > artystycznie, albo tez jego preferencje gatunkowe i wykonawcze/autorskie ( > tworc > > y) > > sa rezultatem WYLACZNIE dostepnego w wytworniach audiofilskich repertuaru, > to > > moim zdaniem nie jest to jednak milosnik muzyki, tylko audiofil. > > niefortunnie to ująłeś, bo przyznałeś rację tym, ktoży twierdzą, ze audiofile > nie są miłośnikami muzyki > powiedziałbym inaczej - jest to szczególny przypadek, taki audiofilski > fundamentalista :) > > poza tym masz absolutną rację > > este > > I moim zdaniem > > > > cos jest nie tak, CHYBA ZE... te ograniczenia odnosza sie wylacznie do ply > t i t > > en > > ktos zaklada, ze tylko muzyka na zywo ma sens, ew. odpowiedni stopien zbli > zenia > > > > sie do tego wzorca w przypadku odsluchu w domu, jednak to wymaga traktowan > ia > > odslkuchu domowego jako dodatek to glownego nurtu. I to rozumiem. Jesli sl > uchan > > ie > > wybitnych technicznie realizacji uwaza za najwazniejsze i jedyne zrodlo mu > zyki, > > > > ignorujac koncerty albo traktujac je jedynie wylacznie podstawe porownan > > urzadzen, to moim zdaniem cos na pewno jest nie tak. I cos takiego jest ju > z mi > > calkowicie obce. > > > > Zdrowym podejsciem wydaje mi sie odrzucanie jedynie realizacji, ktore czys > to > > fizycznie mecza sluch, bo sa na przyklad silnie wyostrzone. Tym samym nie > > rozumiem odmawiania wartosci np. nagraniu Wariacji Goldbergowskich Bacha w > mono > > z > > roku 1955. Slucha sie tego wspaniale, nic tam nie meczy, tylko ze... no, w > iadom > > o, > > jak to mono. A kreacja epokowa. > > > > Czyli wylacznie super sprzet i super technicznie nagrane plyty TAK, ale je > sli > > glownym nurtem pozostaja koncerty, a sluchanie tych super nagran traktuje > sie > > jako namiastke koncertu, jako zlo konieczne (tzn. najlepsze co jest z brak > u > > koncertu). Jesli to mialby jednak byc ideal sluchania muzyki... Nie przyjm > uje d > > o > > wiadomosci obrony takiej postawy. > > > > Zatem idealem audiofila bylby ktos, kto slucha wylacznie na zywo. Ktos tak > i jes > > t > > w rownej mierze milosnikiem muzyki. Ktos, kto POZA TYM potrafi sluchac muz > yki b > > ez > > zwracania uwagi na sprzet, nie jest wcale w mniejszym stopniu milosnikiem > muzyk > > i, > > choc czy audiofilem... tak, jak najbardziej, choc nie tak kategorycznym. > > Natomiast ktos, kto slucha WYLACZNIE z super nagranych plyt nie jest ani > > audiofilem tak naprawde, ani milosnikiem muzyki. Wg mnie audiofil jest poj > eciem > > > > komplementarnym do milosnika muzyki, niekoniecznym ale niewykluczajacym si > e, > > jednak niesamodzielnym. Ograniczenie w domowym odsluchu do najlepszych > > technicznie realizacji jest natomiast audiofilia wylacznie wtedy, gdy trak > tuje > > sie to jako wlasnie cos na zasadzie: nie moge isc na koncert (albo nie ma > akura > > t > > koncertu), wiec jak juz musze zostac w domu, to... tylko ze takich chyba n > ie ma > > , > > sa co najwyzej tacy, i jest ich wielu, ktorzy muzyke na zywo uznaja za jed > ynie > > sluszna ze wzgledu na caloksztalt zjawiska, nie zas wylacznie na jakosc dz > wieku > > . > > Milosnik muzyki w stanie czystym, ale czy mimo wszystko audiofil... wlasci > wie, > > to > > pojecie to przestaje miec wowczas zastosowanie, staje sie po prostu zbedne > . >