Dodaj do ulubionych

Kura domowa po studiach...zycie w Niemczech

01.03.07, 00:03
Jestesmy mlodym malzenstwem, on pochodzi z Niemiec, ja z Polski, mamy 2
cudownych dzieciale cos nie gra. Starsza corka 3 latka i mlodsza 3 m-ce.
Kazda mama wie ile pracy wymaga wychowywanie dzieci, ile poswiecenia i brak
czasu na cokolwiek. Skonczylam studia ale tutaj papierki moge wyrzucic do
smieci. W Polsce moglam miec dobra prace, tutaj moge co najwyzej sprzatac,
jesli podreperuje jezyk to moze zalapie sie na kelnerke albo sprzedawce w
sklepie...wiedzialam ze nie bedzie latwo choc na razie i tak nie moge
pracowac dopoki mlodsza corka nie pojdzie do przedszkola. ale to jeszcze
przezyje. najgorsze jest to, ze maz ciagle zostawia mnie sama. Po pracy idzie
ogladac pilke nozna (czasem 3 razy w tyg.), raz w tyg. idzie na hokej a po
meczu czasem z kolegami na kawe i na pogaduchy o sporcie. przyjdzie do domu -
telewizja i pilka nozna...oszalec mozna. W trakcie pracy jak robi przerwe,
zamiast przyjechac do domu, idzie na kawe i spedza czas w centrum miasta. Z
nami widzi sie moze 2, 3 godzinki w ciagu dnia, czesto tylko godzinke albo
przychodzi kiedy juz wszyscy spia. brakuje mi go okropnie, ciagle siedze sama
i rozmyslam czy nie lepiej byloby w Polsce. Tutaj nie mam nikogo, nie mam z
kim zostawic dzieci, czuje sie jak w wiezieniu. Kiedy mowie, ze wolalabym
zeby dzisiaj nie szedl ogladac meczu jest zly. ostatnio zrobilam awanture bo
to jest nie do zniesienia to powiedzial ze jestem zazdrosna bo ja nie moge
nigdzie wyjsc...teraz czesto klamie zeby wyjsc obejzec pilke, np. ze musi
pomoc koledze albo cos w tym rodzaju. teraz jest troche lepiej ale do
niedawna potrafil zniknac na 6, 7 godzin,choc mowil ze bedzie za godzinke.
strasznie mi ciezko. co o tym myslicie? czuje sie nikim tutaj, potrzebna
tylko do sprzatania, prasowania, zajmowania sie dziecmi...kocham go, on tez
mnie kocha, wiem to, bo czuje jego milosc..ale dlaczego ciagle ucieka z domu
i zostawia mnie sama? teraz tez jestem sama, podobno jest na kolacji z
personelem hotelu..testuja nowe menu w jakiejs nowej restauracji w innym
miescie...maz pracuje w hotelu, jest szefem kuchni. co wy na to? teraz jedyna
moja rozrywka to internet, ktory mam od tygodnia. Pozdrawiam
Wszystkich "samotnych"
Obserwuj wątek
    • mazur39 niestety. Mąż starej daty: żona to Kinder, Küche, 01.03.07, 06:05
      Kirche. Zdarzają się jeszcze tacy?
      Zagroź mu rozwodem jeżeli się nie zmieni. Może się zastanowi, zanim przyjdzie
      mu płacić alimenty na dwie córki i żonę? ;-)
      Jakie studia ukończyłaś? Zapisz się gdzieś na kurs językowy, wtedy Stary będzie
      musiał z córkami posiedzieć, a Ty po zajęciach z koleżankami na kawę! :-)))))
      A u mnie akurat było inaczej: ja wychowywałem syna, nawet po rozwodzie.
      • ha-jo Re: niestety. Mąż starej daty: żona to Kinder, Kü 01.03.07, 08:04

        no wlasnie. i tylko ty sie tymi dziecmi opiekujesz, i jestes do nich uwiazana 24
        h na dobe, bo przeciez maz lubie pilke, i wypady na miacho. z mezem w jakim
        jezyku mowisz? powinnas sobie rowniez sprawic jakies rozrywki, no ale....teraz
        masz juz internet. kazdy jest kowalem wlasnego losu.
    • katwe Re: Kura domowa po studiach...zycie w Niemczech 01.03.07, 08:24
      Nie wydaje mi się, by metoda mojego przedmówcy wróciła Ci szczęście i poczucie
      własnej wartości. Nawet jeśli postraszysz, czy rzeczywiście się rozwiedziesz,
      to dalej będziesz samotna z dwójką małych dzieci i bez możliwości pracy.
      Myślę, że najpierw dobrze byłoby przeczekać, aż malutka troszkę podrośnie i
      będzie można zostawić ją pod czyjąś opieką. Potem trzeba wyjść do ludzi. Z
      mężem, lub bez niego. Dzieci można zabierać ze sobą na spotkania np. tzw.
      Spielgruppe. Poza tym są intensywne kursy niemieckiego, podczas których VHS
      oferuje bezpłatną opiekę nad dziećmi.
      Pracę męża należy szanować, jest to pewnie wasze jedyne źródło utrzymania i
      trudno analizować czy musi jeździć na te spotkania czy nie.
      Co do kolegów... na pewno to przykre, ale oni pewnie też mają żony, dzieci...
      Może powinnaś poznać te dziewczyny, spróbować się z nimi zaprzyjaźnić. Otworzyć
      dom dla zaprzyjaźnionych małżeństw. Ja nie widzę niczego złego w takiej
      sytuacji, kiedy faceci w jednym pokoju emocjonują się meczem, a dziewczyny w
      drugim oplotkowują pozostałych znajomych, własnych mężów, albo pieką ciasto,
      które po meczu w miłej atmosferze wspólnie skonsumują.
      Nie wiem jakie studia skończyłaś, przypuszczam, że jesteś młodą osobą, która po
      nauczeniu się języka będzie miała szansę na wykonywanie swojego zawodu. Jeśli
      to w ogóle jest niemożliwe, to może pomyśl o jakiejś zaocznej podyplomówce,
      która da Ci zawód, który można wykonywać będąc Polką w Niemczech.

      A na koniec: pamiętaj, że chwile spędzone z Twoimi dziećmi nigdy się nie wrócą.
      Popatrz ile szczęścia masz koło siebie. Dwie takie małe istoty, całkiem zdane
      na Ciebie. Od czasu, który im teraz poświęcisz zależy, kim zostaną w życiu. Ty
      kształtujesz te dzieci, uczysz je wszystkiego, dajesz podwaliny pod późniejszą
      możliwość uczenia się i ich cechy charakteru. Potraktuj to jako wyzwanie dla
      siebie.

      Rozmawiaj z mężem, nie kłóć się, nie rób wyrzutów, proponuj swoje alternatywne
      rozwiązania dla tych jego koleżeńskich wieczorów. Nie czuj się męczennicą. Są
      sprawy ważne i ważniejsze. Wasze małżeństwo też jest jakąś wartością, na pewno
      ogromną wartością dla dwójki małych dzieci.
      Nie słuchaj głosów doradczych typu: rozwiedź się z nim.
      Życzę dużo szczęścia i pozdrawiam.



      SZKOŁA POLSKA W KRAJACH EUROPY
      forum.gazeta.pl/forum/71,1.html?f=44000
      • utopya Kura domowa .../Katwe ma rację 02.03.07, 10:54
        Zgadzam się całkowicie z tym co pisze Katwe.
        Ale naprawdę musisz uczyć się języka. Czy niemiecka teściowa może się nimi
        zająć jak byłabyś na kursie?
        Ale niezależnie od tego właśnie dzięki dzieciom masz wspaniałe możliwości do
        zawierania kontaktów, np. na placu zabaw, u lekarza itp.
        Nie ograniczaj się tylko do Polaków, zwłaszcza , że masz męża Niemca!
        Zaproś jakąś inną mamę z dzieckiem do siebie do domu na kawę itp.
        W Niemczech to coraz większy "luksus" jak żona może sobie pozwolić
        na "siedzenie w domu" z dziećmi. Wygląda na to, że nie macie problemów z
        finansami.
        A jak dzieci dorosną, pójdą do przedzkola/szkoły, a Ty opanujesz język
        niemiecki rozejrzyj się za pracą najpierw na kilka godzin, czy na pół etatu.
        Po jakich jesteś studiach?
        Bez znajomości języka coraz bardziej się izolujesz.
        Niestety tak jest, jak się ma dzieci, nie zawsze da się pogodzić pracę z domem,
        zwłaszcza jeśli mąż ma nieregularne godziny pracy.
        Niemcy jako państwo mają niestety bardzo złą politykę rodzinną, brak szkół
        całodziennych, żłobków itd.
        Ale jest w tym wszystkim jeden plus: dzieci dorastają..... i kiedyś będą Cię
        coraz mniej potrzebować. Tak więc "Augen zu und durch" !!!
        Pozdrawiam

    • magnusg Re: Kura domowa po studiach...zycie w Niemczech 01.03.07, 10:07
      Pilka nozna 3 razy w tygodniu?????-chyba sama w to nie wierzysz.

      Klient cie totalnie olewa i jest dokladnie tak jak myslisz-zostalas sprzetaczka
      i kucharka.Takie sa efekty decydowanie sie na slub i dzieci bez wczesniejszego
      zamieszkania razem.On dobrze wie, ze mu nie podskoczysz, bo nikogo tu nie masz
      i nie znasz jezyka, wiec sobie jedzie z toba az milo.
      Szkoda mi ciebie.Ale jak trzezwo przemyslisz sytuacje to wniosek moze byc tylko
      jeden.Wiekszosc zwiazkow pomiedzy Polakami i Niemcami sie rozpada i twoj tez
      tak skonczy.Swoja droga to niezlego chama sobie znalazlas, ktory sam sie bawi
      caly tydzien, a tobie zostawia tylko obowiazki.
      • mazur39 w dodatku jako szef kuchni ma nietypowy 01.03.07, 10:09
        czas pracy, życie rodzinne praktycznie nie istnieje. Jeżeli pójdziesz do pracy,
        to będziecie się zupełnie nie widzieli.
    • ewa553 nie daj sie dolowac, marli! 01.03.07, 11:07
      taki piekny wpis jest powyzej, trzymaj sie tego! Fakt ze troche sama jestes
      winna, zabraklo Ci wyobrazni jak wychodzilas za maz. Bo przeciez Twoj maz
      interesowal sie juz wczesniej pilka? On nie ucieka od Was, tylko po prostu jest
      fanatykiem pilki. Znam takie mlode malzenstwo, syn mojej znajomej. Mlodzi oboje
      sa Niemcami, wiec to nie kwestia mieszanego malzenstwa. On gra w Bundeslidze,
      wiec albo ma trening, albo sam odwiedza mecz. Na to nic nie poradzisz, to jest
      nalog. A wiec pomysl o alternatywie. Podoba mi sie ten pomysl, abys sie
      zaznajomila z zonami kolegow. Bo przeciez one sa w tej samej sytuacji! Nie dosc
      ze bedziesz miala z kim spedzic czas i wymienic doswiadczenia, to jeszcze
      podciagniesz sie z jezyka. W jakim mieszkasz miescie? Moze tu jest ktos z
      Twojej okolicy, abys mogla sie od czasu do czasu umowic? No i nadchodzi wiosna,
      bedziesz z dziecmi wychodzic na Spielplatz, gdzie automatycznie nawiazuje sie
      znajomosc z innymi mamami. Zycze Ci powodzenia i nie trac nadziei! Maluchy
      rosna, niedlugo beda w przedszkolu, a Ty - podciagnawszy w miedzyczasie jezyk,
      bedziesz miala wiecej czasu dla siebie. Powodzenia!!!
    • mysteriowwe Re: marli.marli 01.03.07, 11:20
      nie jestes odosobnionym przypadkiem masz gg to napisz moje to 10265139 pozdrawiam.
    • cosmax Re: Kura domowa po studiach...zycie w Niemczech 01.03.07, 11:26
      Witaj, znam to uczucie osamotnienia i poczucie, ze nagle nic sie nie jest
      wartym... Ja takze skonczylam studia w Polsce, pozniej zakochalam sie w Niemcu
      i byly dwie mozliwosci, albo bedziemy razem i przeprowadze sie do niego albo
      sie rozstaniemy. Rok czasu siedzialam w domu i to byl koszmar nawet gorzej jak
      u Ciebie, bo brak dzieci wiec i mniej obowiazkow. Tylko sprzatanie,
      prasowanie... On po calym dnu pracy wracal i chcial sie zrelaksowac, a ja
      znudzona i glodna towarzstwa, wiec klotnie byly nie do unikniecia. Czulam sie
      niepotrzebna i jakas glupia, nawet jak sie spotkalismy ze znajomymi, to czulam
      sie nie swojo, wszyscy pracowali, nawet te kobiety co dzieci mialay..., na
      pytanie co u mnie... nie wiele mialam do powiedzenia bo i nie wiele sie w moim
      zyciu dzialo. Szukalam pracy ale jest ciezko przy obecnym bezrobociu
      szczegolnie obcokrajowcom, z tym samym wyksztalceniem jest cala masa Niemcow,
      ktorzy perfekt mowia po niemiecku. Ale w koncu znalazlam firme, ktora dala mi
      szanse, mam swoje zajecie, poznalam nowych ludzi i nie mam tez problemu z tym,
      ze on idzie z kolegami na piwo, bo i chce czasem wyjsc bez Niego. Chce przez to
      powiedziec, ze jak juz ktos tu powiedzial/napisal kazdy jest kowalem swojego
      losu, musisz znalezc nowe hobby albo kurs niemieckiego (zazwyczaj jest tez za
      drobna oplata opieka nad maluchami mozliwa) na poczatek, tam poznasz nowych
      ludzi i moze podwyzszysz swoje szane na zatrudnienie. Prace na pewno jakas
      znajdziesz i nie jakies sprzatanie. Musisz byc cierpliwa i wytrwala. Z drugiej
      strony co warta jest kariera zawodowa, jesli czlowiek wraca po pracy do domu i
      nikt tam nie czeka, co warte sa sukcesy, jesli nie masz z kim ich dzielic?
      Wielu ludzi, ktorzy sie np. przeprowadzili szuka nowych znajomych i przyjaciol
      przez internet. Jest nawet taka strona, ale musialabym poszukac, oglaszaja sie
      tam kobiety, takze mlode mamy, ktore szukaja przyjaciolki, kogos z kim mozna
      pojsc na kawe, na zakupy. Zadnych seksualnych lub matrymonalnych propozycji...
      i bezplatnie.
      • mysteriowwe Re: cosmax 01.03.07, 11:36
        mogla bys rozejrzec sie za ta stronka w necie i dac cynk?
        • cosmax Re: cosmax 01.03.07, 11:41
          teraz, musze uciekac, ale wieczorkiem podam link
          • mysteriowwe Re: cosmax 01.03.07, 11:49
            moze byc wieczorkiem moje gg 10265139
    • cosmax Re: Kura domowa po studiach...zycie w Niemczech 01.03.07, 11:40
      Twoj moz na pewno Cie kocha, ale na 100% zrozumienie bym nie liczyla. Tylko Ty
      mozesz cos zmienic! Zastanow sie czy czasem, przez to ze brakuje Ci przyjaciol
      i jestes niezadowolona z obecnej sytuacji, nie odreagowujesz sie na Twoim mezu.
      Moze jestes wiecznie w zlym humorze? On tez przez to cierpi, chociaz nie
      zawinil. Moze tez dlatego czesciej lub na dluzej ucieka. Ja bym na z klotni
      zrezygnowala, usiadz z mezem wieczorem i porozmawiaj z nim szczerze, powiedz mu
      jak sie czujesz, i popros o pomoc, jesli pomoze Ci sie zaklimatyzowac i
      stworzyc Twoj maly swiat, to nie bedziesz miala problemu z jego wypadami z
      kolegami. Bo przeciez nie jestes zazdrosna, tylko rozzalona i zla, ze znowu
      sama zostajesz w domu.
      • magnusg Re: Kura domowa po studiach...zycie w Niemczech 01.03.07, 11:57
        On ja kocha?Co to do cholery za maz i ojciec, ktory woli 3 razy w tygodniu
        ogladac jakies marne meczyki niz spedzic ten czas z rodzina?Rozumiem, ze raz na
        tydzien moze sie wyrwac, ale zeby wiecej czasu spedzac z kolesiami przy piwku
        ogladajac jakies malo wazne meczyki niz pobawic sie z dziecmi czy wyjsc gdzies
        z zona to dno.
        • marli.marli Re: Kura domowa po studiach...zycie w Niemczech 01.03.07, 12:55
          Dzeikuje za wszystkie odpowiedzi, przeczytalam i teraz odpowiem na pytania.
          Otoz mieszkam w malym miasteczku - Fuessen, gdzie niestety nie ma kursow
          jezykowych na moim poziomie. Jest jedna pani, ktora uczy niemca prywatnie ale
          na razie nie stac nas na prywatne lekcje. i tak juz ponad 8 m-cy "walczylam" o
          internet.Starsza corka dopiero od wrzesnia pojdzie do przedszk.bo na razie nie
          ma miejsca. latem rzeczywiscie jest fajnie, bo mozna duzo rzeczy z dziecmi
          robic, a w okolicy mamy same jeziorka i gory, przepiekna miejscowosc, a to
          basen, a to spielplatz..ale chodzi o to, ze moj maz nie ma ochoty spedzac z
          nami czasu. jak przyjdzie z pracy to kladzie sie na sofie i oglada telewizje
          albo czyta ksiazke. nie ma ochoty bawic sie z dziecmi (to widac golym okiem),
          ciagle jest zmeczony i ciagle cos go boli...nic z tego nie rozumiem.tydzien po
          porodzie, po cesarskim cieciu nie mial mi ochoty pomagac bo wolal sobie
          polezec. jak jest w domu to mu sie nudzi i szuka wymowek zeby gdzies wyjsc
          samemu.najgorsze jest to ze klamie zeby moc wyjsc bo wie ze bede zla jak powie
          ze znow chce isc ogladac mecz.a mecz oglada w takim pubie, nie z kolegami u
          kogos w domu takze nie mam mozliwosci poznac zon jego kolegow...nawet nie wiem
          czy on je zna..bardzo go kocham ale nie mam pewnosci czy on tez nas kocha skoro
          tak postepuje.rozumiem, czasem moze wyjsc, kazdy potrzebuje troche czasu dla
          siebie ale on najchetniej poszedlby na kilka godzin i wtedy przychodzi
          szczesliwy do domu.chcial miec rodzinke na 5 minutek dziennie. ja wszystko
          zrobie, 24 na dobe z dziecmi, praca w domu naokraglo. on po 8 godzinach jest
          tak zmeczony...ale jak przyjdzie czas na mecz tak nigdy nie jest zmeczony,
          nawet jak jest chory to nie opusci zadnego spotkania.chyba ok 5 razy bylo tak,
          ze po meczu wrocil do domu ok.4,5 nad ranem. to jest maz?to jest ojciec? nie
          wiem, moze ja jestem glupia, moze tu jest inaczej...baba siedzi w domu a facet
          lata..w kazdym razie zle sie z tym czuje, bo ja go potrzebuje ale on mnie od
          czasu do czasu. skonczylam stosunki miedzynarodowe, takze w tak malej
          miescowosci z praca bedzie ciezko...co moge jeszcze dodac. mysle ze nie jestem
          wymagajaca osoba, chce tylko zeby moj maz okazywal nam troche wiecej uczucia,
          zrozumienia, troche pomogl od czasu do czasu. ale on traktuje zycie jako
          zabawe, rozumiem, ze mozna lubic sport...ale rodzina chyba jest wazniejsza
          prawda? fakt, ze nie pije alkoholu, takze nawet jak wychodzi to tylko kawa i
          nic mocniejszego...z tago jestem zadowolona i uwazam to za duzy plus. jednak co
          z reszta? zaufanie tez stracilam, co tydzien praktycznie lapie go na klamstwie,
          a przepraszac mozna 1000000 razy...
          • marli.marli Re: Kura domowa po studiach...zycie w Niemczech 01.03.07, 13:22
            ach...wlasciwie wszystko mi juz jedno bo dzisiaj dostalam "kopa" znow, wiec
            moge dodac cos jeszcze. miesiac po slubie powiedzial mi, ze ma problem z grami
            hazardowymi, tzn. gral duzo na automatach..i jak wiadomo, przegrywal.
            powiedzial mi bo wlasnie znikal na cale dnie, wieczory...i juz zaczelam myslec
            ze moze ma kogos.ale okazalo sie ze gra. mowil, ze juz przestal, ze juz mnie
            gra i jest lepiej ale ostatnio dowiedzialam sie oczywiscie przypadkiem ze 3
            godzinna przerwe w pracy wykorzystal na automatach. ze wcale nie skonczyl z
            graniem, przeciwnie - widziano go tam czesto.nie wiem czy duzo moze przegrac na
            tych automatach czy malo, w kazdym razie bylam dzis w banku z 2 kopiami
            rachunkow i okazalo sie ze wcale przelewow nie zrobil, przyniosl do domu kopie
            i dziekuje, myslal ze jestem glupia i nie zorientuje sie o co chodzi. tak wiec
            gdzie jest 950 euro? to wie tylko on. przepraszam ze opowiadam wam takie
            bzdury, wlasciwie nie powinnam tego robic,bo to moje zycie i nie powinnam
            wszystkiego tak wylewnie opowiadac..ale nie mamz kim pogadac. jedynie z moim
            tata moge porozmawiac (ktory jest w polsce) przez telefon ale nie chce go
            martwic. moj maz u mojej babci i mamy jest juz skreslony.byly tu w odwiedzinach
            i jak zobaczyly co sie dzieje, ze len i ze najlepiej mu poza domem..powiedzialy
            ze mam przyjezdzac do polski i zostawic go bo bawi sie mna tylko. ale ja go
            kocham i nawet jesli ma problem to chce mu pomoc, mowie mu to czesto ale on
            udaje ze problemu nie ma. ciekawe co powie dzisiaj jak podre rachunki na jego
            oczach i spytam gdzie sa pieniadze...kompletnie sie pogubilam w tym
            wszystkim.takze pilka nozna plus hockey plus hazard...niezla mieszanka!powoli
            mnie wykancza.dlatego tez zastanawiam sie czy zeczywiscie byl wczoraj na
            kolacji czy tez gdzie indziej? bo wrocil o 3.30 nad ranem.co Wy na to moi mili.
            juz wiecej chyba nie bede pisac na ten temat bo szkoda truc, przeczytam tylko
            wasze rady i moze podejme jakas decyzje, z gory dziekuje za odpowiedzi, pa,
            uciekam do moich dzieciaczkow
            • kokolores Re: Kura domowa po studiach...zycie w Niemczech 01.03.07, 13:47
              Jezeli on jest nalogowym graczem w automaty ,to narobi WAM dlugow ,a ty potem
              bedziesz musiala je splacac. On traktuje dom jak hotel ,gdzie ma uprane
              uprasowane i ugotowane itp ,a ciebie jak sluzaca .
              Jezeli mu nie ufasz (masz do tego powody) to zastanow sie czy wasz zwiazek ma
              wogole sens.Zastanow sie jak wyglada WASZE zycie rodzinne ,jego poprostu nie ma .
              Zycze ci szczescia.

              :o)
              Koko
          • info-tw Re: Kura domowa po studiach...zycie w Niemczech 01.03.07, 22:26
            Z kad ja to znam? A z tym ogladaniem meczow w pubie tez uwazaj, sa takie kluby
            czy puby gdzie przewaznie obstawia sie mecze (nie tylko pilke nozna) i gra za
            pieniadze. To strasznie wciaga i szybko staje sie nalogiem. Podam ci pozniej
            tez moj nr gg. GG mam od niedawna.
            • info-tw Re: Kura domowa po studiach...zycie w Niemczech 01.03.07, 22:32
              Skad mialo byc
    • mary_an Re: Kura domowa po studiach...zycie w Niemczech 01.03.07, 14:10
      A nie mozesz dzieci gdzies sie czasami pozbyc i po prostu sie czyms zajac, isc
      na aerobic, kurs niemieckiego, albo nawet polazic po sklepach? Wiem, ze dziecko
      jest male, ale ja sama bylam kilka razy au-pair a teraz tez dorywczo sobie
      dorabiam pilnujac dzieci, moze troszke wiekszych, ale tez czasami raczkujacych
      szkrabow, bo matki juz nie wyrabiaja calymi dniami z nimi siedziec. Doskonale
      to rozumiem. Pomysl moze, zeby cos w zyciu urozmaicic, nie mozna malej oddac 2
      razy w tygodniu do zlobka (wiem ze w Belgii moje znajome tak robia)? No albo
      chociaz zapisac sie z innymi mamuskami do jakiejstam grupy albo na basen - dla
      urozmaicenia sobie czasu i nawiazania nowych znajomosci?

      A ze maz jest jaki jest to pewnie wlasnie kwestia takiego wychowania, moze juz
      sie go nie da nawrocic na pomaganie w domu i przy dzieciach - pewnie go to
      wszystko denerwuje i po prostu ucieka z domu. Oczywiscie, ze nie jest to
      normalne, ale nie znajac sytuacji trudno cos radzic, w sensie "zagroz rozwodem"
      albo "powaznie z nim porozmawiaj", do kazdego docieraja takie rzeczy w inny
      sposob. Rownie dobrze mozesz sie spakowac i pojechac na tydzien do Polski (do
      chorego krewnego) i zostawic go z dziecmi na glowie, moze zobaczy, przez co
      przechodzisz.
      Albo jak raz przyjdzie wczesniej butelka i pielucha w reke, calus na pozegnanie
      i pa, ide z kolezankami do kina, aha a w czwartek na piwo, wiec badz wczesniej
      w domu, i niech on tez posiedzi z malymi. W ogole co to ma byc "jestes
      zazdrosna bo nie mozesz wyjsc". Jak to nie mozesz??? To dzieci ojca nie maja,
      ktory moglby z nimi posiedziec???

      A jesli chodzi o studia, to czasami istnieje mozliwosc zapisania sie na
      uniwersytet na kierunek Master - takie studia trwaja krocej, nauczylabys sie
      jezyka i moze latwiej znalazla sensowna prace? Bo popatrz na to racjonalnie -
      istnieje ryzyko, ze jeszcze troche takiego zycia, a wasze drogi zupelnie sie
      rozejda, staniecie sie dla siebie obcymi ludzmi (bo co to jest widziec sie w
      przelocie raz kiedys na chwile), zostaniesz w zyciu bez niczego (oprocz dzieci).
    • ewa553 jest jeszcze jedna szansa: 01.03.07, 15:50
      zeby maz sie poddal leczeniu. Tak, uzaleznienie od hazardu to choroba ktora
      mozna wyleczyc, jesli pacjent bedzie wspolpracowal z terapeuta. Myslisz ze uda
      Ci sie meza do tego przekonac?
      • schwarzerkater Re: jest jeszcze jedna szansa: 01.03.07, 21:38
        Ewa 553 ma calkowita racje, twoj maz jest uzalezniony. Sama pracuje w
        Spielhalle i mam na co dzien doczynienia z takimi "mezami" i "tatusiami". Hobby
        twojego meza to, jak juz powiedzialas wybuchowy mieszanka. Automaty + pilka
        nozna = dlugi. U nas sa tez zaklady sportowe i wyscigi psow, albo koni.
        Sa to przewaznie mezczyzni, ktorzy tez wpadaja tu dzien w dzien, wieczor w
        wieczor albo "w przerwie na kawe". Najgorzej jest na poczatku miesiaca, po
        wyplacie. Przychodza cali podekscytowani i graja. Rozmieniaja stowa za stowa,
        az mi sie serce kraje. Mysle wtedy: "idz do domu czlowieku, tam zona i dzieci
        czekaja, moze nie maja co do garnka wlozyc". Niestety to moja praca, mysli te
        musze zachowac dla siebie. A wierzcie mi, sa one uzasadnione. Przez te lata
        znam wiekszosc zon naszych stalych graczy szukajacych mezow, ktorzy
        jakoby "ogladaja z kolegami mecz", albo "robia nadgodziny".
        Duzo by bylo opowiadac, ale nie o to tu chodzi. Podejrzewam, ze twoj maz nalezy
        do takich uzaleznionych ludzi. Wiem, ze dobrze jest drugiemu radzic, ale mysle,
        ze powinnas porozmawiac z mezem i namowic go na terapie. Sam z tego nie
        wyjdzie. Jesli Cie kocha, moze jest szansa. Ale jesli nawet nie wykaze dobrej
        woli, to uciekaj gdzie pieprz rosnie. Kiedys bedziecie mieli kupe dlugow (jesli
        juz ich nie macie). Radzilaby Ci systematycznie ogladac wyciagi bankowe i
        sprawdzac, czy przynajmniej biezace oplaty uregulowane.
        Zycze Ci wszystkiego dobrego i podjecia wlasciwej decyzji.
        Pozdrowienia.
    • carnation Re: Kura domowa po studiach...zycie w Niemczech 01.03.07, 15:53
      Przez kilka dni nie sprzataj, nie prasuj mu koszul i nie gotuj obiadkow(tez
      masz prawo do urlopu)a czas wolny mozesz wykorzystac na szukanie jakiejs pracy
      dorywczej. Na poczatku niekoniecznie musi to byc cos zwiazane z twoim
      wyksztalceniem. Za pieniadze ktore zarobisz mozesz zatrudnic opiekunke :)
      Przechodzilam przez okres bycia kura domowa i wiem jak to doluje).
      • mgg1 Re: Kura domowa po studiach...zycie w Niemczech 02.03.07, 13:37
        jesli nie zna jezyka dobrze..to jaka prace moze wykonywac?...bo przeciez
        sprzatac nie pojdzie?..to samo w domu ma
        jesli nawet pojdzie do sklepu...to i tak zarobi tyle co musi wydac na
        opiekunke..
        • kokolores Re: Kura domowa po studiach...zycie w Niemczech 02.03.07, 13:47
          mgg1 napisała:

          > jesli nie zna jezyka dobrze..to jaka prace moze wykonywac?...bo przeciez
          > sprzatac nie pojdzie?.


          Przeciez pisze ,ze zna jezyk .Uczyla sie 8 lat .
          Tylko nie wiem czy znajomosc jezyka wystarczy na znalezienie dobrej pracy.

          :o)
          Koko
          • mgg1 Re: Kura domowa po studiach...zycie w Niemczech 02.03.07, 13:53
            koko

            mowa o dorywczej..a nie docelowej pracy
            marli pisze, ze nie zna dobrze jezyka..to ja juz niewiem..chodzi o niemiecki?
            czy angielski?

            a z tym ze moze nie wystarczyc to masz racje...
            ale ona chyba nie pojdzie juz teraz do pracy?...a jej 3 mies. dziecko????
            no chyba, ze znajdzie taka, ktora ja dowartosciuje...i pozwoli na zatrudnienie
            opiekunki...ale ja bym tak malego dziecka nie oddala nikomu...
            • kokolores Re: Kura domowa po studiach...zycie w Niemczech 02.03.07, 13:56
              mgg1 napisała:
              > ale ona chyba nie pojdzie juz teraz do pracy?...a jej 3 mies. dziecko????
              > no chyba, ze znajdzie taka, ktora ja dowartosciuje...i pozwoli na zatrudnienie
              > opiekunki...ale ja bym tak malego dziecka nie oddala nikomu...


              Ja tez nie.
              :o)
              Koko
    • mgg1 Re: Kura domowa po studiach...zycie w Niemczech 01.03.07, 15:57
      wyglada na to, ze Twoj maz jest niedojrzaly...
      a tekst o zazdrosci najbardziej mnie wkurzyl..
      czy on nie widzi potrzeby spedzania czasu z dziecmi i z Toba?
      a wreszcie tylko z Toba?..bo Wy sami tez powinniscie raz na jakis czas razem
      cos przedsiewziac..
      wychodzenie osobno...zostawiajac meza z dziecmi..czy tez nawet z
      niania..stanowczo odradzam..znam malzenstwa, ktore taki system wprowadzily i
      dlugo nie byli razem...skonczylo sie
    • caysee Re: Kura domowa po studiach...zycie w Niemczech 01.03.07, 17:42
      Hej:)

      Ciezko az czytac to co piszesz, naprawde masz sytuacje nie do pozazdroszczenia.
      Dla mnie jest nie do pojecia, zeby facet, maz dwojki malych dzieci, caly wolny
      czas spedzal poza domem i balowal do rana. Spojrz prawdzie w oczy, on sobie zyje
      jak kawaler. Nie wiem czemu sie tak upierasz, ze on cie napewno kocha, bo z
      twoich opisow wcale to nie wynika.

      Co wg mnie powinnas zrobic? Po pierwsze, poszukaj pracy. Wiadomo, bez
      niemieckiego moze byc ciezko, ale pewnie znasz angielski (wlasnie, w jakim
      jezyku rozmawiacie z mezem?), a sa tu osoby na forum, ktore maja prace, w ktorej
      posluguja sie tylko angielskim. Gdy sama poszlam do pracy i opowiadalam koledze
      o tym ze balam sie ze dlugo pracy nie znajde, ze wzgledu na relatywnie slaby
      niemiecki (nnoo dobrea, ZOP mam, ale wstale sie nie czuje zebym mowila super),
      stwierdzil ze to bzdura i np. w tej firmie nie ma to prawie zadnego znaczenia,
      bo jakies 2-3% ludzi tez nie znaja niemieckiego, tylko angielski.

      Poki nie znajdziesz pracy, powinnas sobie poszukac jakiegos zajecia dodatkowego,
      np. wieczorem wyjsc na jakis aerobik czy cos. Akurat o samotnosci w DE troche
      moge powiedziec, bo mieszkalam tu pare miesiecy jako bezrobotna, bez znajomych,
      maz w pracy, wiec wiem jak potrafia ludzie brakowac i jak to wplywa na psychike.
      Dlatego mysle, ze JAKIKOLWIEK kurs, jakikolwiek kontakt z ludzmi mialby na
      ciebie dobry wplyw. Szkoda, ze jak piszesz nie masz zorganizowanych kursow
      niemieckiego w okolicy (w co mi jednak ciezko uwierzyc!), bo znam pare
      cudzoziemek, ktore wlasnie przez taki kurs sie poznaly i nawiazaly przyjaznie na
      lata.

      Co do studiow, to tez ich tak zupelnie nie przekreslaj. Wprawdzie nie mam
      pojecia co mozna robic po takich studiach (?!), ale mam wrazenie, ze w DE
      ogolnie panuje opinia, ze studia to juz COS, niezaleznie od tego czy robilas je
      tu czy tam. I moze jesli nawet nie masz po nich jakiejs super przydatnej i
      praktycznej wiedzy, to chyba kazdy myslacy czlowiek wie, ze ktos po studiach,
      niezaleznie czy je skonczyl we Francji, Polsce czy w Chinach, to jednak musi
      miec cos w glowie i byc chociaz troche inteligentnym. A jest bardzo duzo prac, w
      ktorych wlasnie sam ten potencjal wystarczy, zeby sie douczyc i zostac dobrym
      pracownikiem. Np. znam jedna Ukrainke, ktora po studiach w swoim kraju pracuje
      tu jako skrzyzowanie marketingowca z handlowcem w duzym koncernie chemicznym,
      jej praca polega glownie na utrzymywaniu kontaktow miedzy centrala firmy tutaj a
      siedziba w Rosji. Wiedzy ze studiow do tego nie wykorzystuje, tylko to co
      nauczyla sie juz tam pracujac oraz jezyk. Wiadomo, ze taka praca nie zdarza sie
      moze za czesto, ale zanim nie poszukasz, to napewno jej nie znajdziesz :)

      Pozdrawiam i powodzenia:)
    • ewa553 Popatrz co Ci znalazlam!!! 01.03.07, 18:42
      Ponizszy link to wszystko o Füssen. Pod Tourismus kliknij na
      Veranstaltungskalender i zobaczysz ze jest kilka imprez, ktore mozesz odwiedzic
      nawet z dziecmi. Nawet jesli Ci sie taka czy inna muzyka mniej podoba - idz na
      koncert, rozerwij sie. Moze poznasz innych ludzi z dziecmi?

      www.stadt-fuessen.de/startseite.html?&no_cache=1
      Drugi link jest jeszcze ciekawszy, bo do Volkshohschule w Füssen. 6.marca
      zaczyna sie kolejny kurs niuemieckiego dla Ausländrow, ktorzy nie znaja jeszcze
      ani slowa. To jest kurs nr. S710, na samym dole strony. Na wszelki wypadek
      skopiowalam Ci cala tresc. Nie zwlekaj, korzystaj z szansy i idz na ten kurs
      koniecznie!!! Najwazniejsze, abys sie umiala w koncu choc troche po niemiecku
      porozumiewac. Powodzenia!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
      wwwalt.allgaeu.org/vhs-fuessen/k_f_a.htm#S
      • jecki.p rusz sie, marli !!! 01.03.07, 19:14
        - i zrob uzytek z propozycji ewy. to, co opisujesz przypomina mi raczej sytuacje
        tureckiej polanalfabetki swiezo "sprowadzonej" przez pasze-meza z Anatolii, niz
        zycie wyksztalconej dziewczyny z Polski. nie powinnas pozwolic sobie narzucic
        takiego "modelu" zycia.

        j.
        • kokolores :)) 01.03.07, 19:36
          Czesc Jecki ,ciebie tu jeszcze nie widzialam .

          :o)
          Koko
          • ewa553 Re: :)) 01.03.07, 19:42
            ja tez bylam zaskoczona, az zajrzalam na jego zdjecie:)))) ale zamiesscil
            mlodziezowe zdjecie Che wiec to pewnie dziewczyna udajaca chlopaka:)))
    • ami34 Re: Kura domowa po studiach...zycie w Niemczech 01.03.07, 19:47
      Wedlug mnie to powinnas mu sie troszke postawic tzn. przestac mu wciaz
      uslugiwac. Nie sprzataj przesadnie, nie gotuj, nie pierz, Niech nie ma
      wszystkiego podanego pod nos. Mozesz tez na jakis czas pojechac do Polski, niby
      to na maly urlop. Zprawdzisz wtedy czy mu naprawde na Was zalerzy. Sprawdzisz
      jego zachowanie czy bedzie dzwonil, jak czesto itp. Moge Ci tylko jedno
      powiedziec jesli Twoj maz jest hazardzista to niestety tak latwo z tego nie
      zrezygnuje. Musisz mu czyms zagrozic na zasadzie szantażu moze to troszke
      pomoze, jednak wiem ze nie u wszystkich osob szantaż czy grozby dzialaja na
      hazard. Jak chcesz to napisz do mnie na priva tez siedze z dzieckiem w domu,
      chociaz jestem po 2 fakultetach. Mozemy pogadac.
      • lalka_01 Re: Kura domowa po studiach...zycie w Niemczech 01.03.07, 20:27
        mysle, ze dobrym pomyslem jest wyjazd na troche do Pl. Jesli nie chcesz, to nie
        tlumacz sie szczegolowo rodzicom, powiedz tylko, ze jestes zmeczona i
        potrzebujesz ich ciepla i obecnosci. A chlopu daj do zrozumienia, ze
        wyjezdzasz, bo padasz na pysk i musisz odpoczac, bo nie masz w nim zadnego
        oparcia. I nie dzwon, poczekaj co bedzie. Moze odleglosc zweryfikuje Twoje
        wlasne uczucia.
        Milosc miloscia, ale jesli facet jest faktycznie tak niedojrzaly jak go
        opisujesz to czarno to widze i w wielkie zmiany nie wierze. Najgorzej to
        uwierzyc, ze on jest Twoim jedynym wyborem, ze sie nie da inaczej, bez niego.
        Wszystko sie da.
        Powodzenia, kobieto! I pamietaj, to Ty jestes wazna!
        • mucha_na_dziko1 No prosze! Juz sie zaczyna babski szowinizm. 01.03.07, 20:37
          ..."I pamietaj, to Ty jestes wazna!"...

          A ja myslalem, ze dzieci sa wazne.





          • lalka_01 Re: No prosze! Juz sie zaczyna babski szowinizm. 02.03.07, 10:16
            One tez, ale nie najwazniejsze w calym tym ukladzie. Poki sa male w miare
            bezbolesnie przyjma kazde rozwiazanie. Jesli ona sama dla siebie nie bedzie nr
            jeden, to dla nikogo nie bedzie.
            Poza tym powiedz to o dzieciach temu tatusiowi....
            • mgg1 Re: No prosze! Juz sie zaczyna babski szowinizm. 02.03.07, 13:02
              a jakiej narodowsci jest Twoj maz?
              bo Polakiem...Niemcem..to chyba nie
              a moze nie doczytalam?
              bo jesli moslem...to trudna sprawa
            • mgg1 Re: No prosze! Juz sie zaczyna babski szowinizm. 02.03.07, 13:16
              wyjazd do Polski..przyniesie Ci napewno odprezenie...ale czy zmiane w stosunku
              meza do Ciebie?
              nie jestem pewna...na dwoje babka wrozyla..
              odzwyczai sie od dzieci..obowiazkow..ktorych i tak chyba niewiele ma...i
              Ciebie..i bedzie mial wolna reke..
              a moze wezmie urlopik i zostanie z nimi...a Ty pojedz sama..tylko, jak zostawic
              3-mies.dziecko z facetem na dluzej...
              moze sprowadz siostre..babcie tutaj do Niemiec..a Ty wyjedz..i zlap powietrze
              nabierz dystansu..chyba , ze karmisz..

              co do szukania pracy teraz to dobry i zly pomysl..bo to, ze jestes w domu, to
              dla dzieci ogromna wartosc...mniej choruja i w ogole..ale powinnas wychodzic i
              dbac o soziale Umfeld nie tylko dla siebie, ale przede wszystkim dla dzieci..
              i jak tu ktos juz napisal, chyba Ewa - Ty jestes najwazniejsza...wypoczeta i
              niesfrustrowana mama bedzie tez super mama dla swoich maluchow

              co do kursow..to mysle, ze jesli jestes po studiach..powinnas starac sie o
              jakies kursy..bzw. Umschulung w Arbeitsamt i powinnas miec szanse..tym
              bardziej, ze mowisz po niemiecku..
    • mucha_na_dziko1 Na wlasne zyczenie. 01.03.07, 19:53
      Niestety, teraz pij piwko ktore nawazylas. Mnie tu cuchnie. Na jak wysokie
      alimenty mozesz liczyc, i czy ci wtedy bedzie lepiej? Oczywiscie,
      nowe "psipciaciolki" z forum pomoga w rozwaleniu wszystkiego.
      Viel Spaß! Zal mi tylko twoich dzieci.
      • ami34 Re: Na wlasne zyczenie. 01.03.07, 20:20
        Przeciez ona jest inteligentna dziewczyna i nie musi wszystkich rad sluchac.
        Wybierze te ktore uzna za stosowne. Lepiej sie kogos poradzic nawet jak zle
        radzi niz w samotnosci zadreczac sie. Zawsze takie wyrzucenie z siebie zlych
        mysli pomaga.
      • kokolores Re: Na wlasne zyczenie. 01.03.07, 20:23
        mucha_na_dziko1 napisała:

        > Viel Spaß! Zal mi tylko twoich dzieci.


        Mnie jest ich zal ,ze z ojca nic nie maja.


        :o)
        Koko
        • mucha_na_dziko1 Obiektywne to nie jest. 01.03.07, 20:33
          Taaaaa
          Tylko skad o tym wiesz? Od jednej strony.
          A przeciez ZAWSZE prawda lezy po srodku.

          Niech ta "nieszczesliwa" zrobi lepiej rachunek sumienia i sama przed soba sie
          przyzna co sama zbabrala, ze maz od niej ucieka do "Stammtisch".
          Znowu zaczynaja sie babskie intrygi zeby uratowac wlasna skore.
          a fe a fe
          • kokolores Re: Obiektywne to nie jest. 01.03.07, 20:40
            mucha_na_dziko1 napisała:

            > Taaaaa
            > Tylko skad o tym wiesz? Od jednej strony.
            > A przeciez ZAWSZE prawda lezy po srodku.


            Wiem ,wiem nie znam chlopa. Masz racje .
            Mimo wszystko ,dzieci cierpia najbardziej ,jak w domu jest zla atmosfera .
            Czasem warto dla ich dobra sie rozstac.(to tak ogolnie ,bo nie wiem jak jest w
            tym przypadku.)

            I masz racje ,ze dzieci sa najwazniejsze.
            :o)
            Koko
          • ha-jo Re: Obiektywne to nie jest. 04.03.07, 20:26
            coz za obiektywna ocena. czyli z jednego extremum - on wszystko zbabral,
            dochodzimy do przeciwnego extremum - ona wszystko zbabrala. mucha tam lata
            czasem, wiec wie najlepiej, a przeciez jesli facet spada na piwo, to rzecz jasna
            wina kobiety. glupia jestes, czy udajesz.

            najwazniejsze jest przeciez dobro dzieci? tak, naturalnie. ba, niech sie
            wychowywuja w zbabranej rodzinie, w ktorej milosc juz dawno uleciala, a miedzy
            partnerami istenieje juz tylko "poczucie obowiazku". no ale przynajmniej maja
            tatusia, i mamusie. gratuluje wiedzy, co jest dla dzieci najlepsze.
    • fufu_ffm Re: Kura domowa po studiach...zycie w Niemczech 01.03.07, 22:28

      Z tego co piszesz jest dla mnie jasne ze tylko potrzebujesz sie wyzalic. Meza
      kochasz (a przynajmniej skutecznie sobie to wmawiasz) wiec nic sie nie zmieni.
      On Ci wszytko wytlumaczy, Ty mu wybaczysz i bedzie dalej po staremu. Ale zawsze
      sie jest lepiej wyzalic noz to w sobie trzymac.Nie mysle, ze mozna by Ci pomoc
      prze motywacje czy zachete "a sprobuj to czy tamto".

      Zal mi Ciebie - pewnie, ale jeszcze bardziej tych corek ktore w takim domu
      rosna i ten podzial rol "nasiakaja". Zaczne chyba kolekcjonowac takie posty i
      artykuly bo jakbym kiedys corke miala to bede jej czytac na dobranoc zamiast
      Kopciuszka.

      Dlaczego Twoj maz robi transfery w banku? Jezeli w domu z dziecmi jestes to
      przeciez byloby naturalne jezeli Ty bys sie Waszymi finansami zajmowala. Czy
      jeste smoze takim typem pod tytulem "zaopiekuj sie mna"? Bo te maja wyjatkowo
      trudno...

      Dobrze, ze masz internet. Zacznij od tego ze pracy poszukasz. Niestety w DE
      jest bezrobocie ale opieke dla dzieci znalezc to cud wiec mysle ze bedzie Ci
      trudno cos znlezc bo masz dzieci na karku.

      [Uwaga: dygresja odbiegajaca do tematu...:-)]
      Tak jakby dorosla kobieta o niczym innym nie marzyla tylko zeby 24h/7 rozowe
      tylki wycierac i prowadzic "gugugugu" albo "dlaczego podniesione do
      infinity..." konwersacje.
      Nie mam nic przeciw dzieciom ale mnie dobija, ze jak sie dzieci ma to sie
      wymaga od kobiet "totalnego poswiecenia". Nie istnieje nic tylko dziecko.
      Oszalabym chyba. wyobrazcie sobie gdzie by ludzkosc byla jakby w ostatnich
      kilku stuleciach kobieta dziecko miala i nagle zawieszalaby cale zycie "na
      kolku" zeby sie wychowaniu dziecka "poswiecic".
      Wnerwia mnie wogole jak widze te samotne dzieci co siedza po domach, matki z
      depresje tez siedzace w domu - i to wszytko w imie dzieci.

      Bylam na slubie i widzialam 4 dzieci w tym samym wieku - 4 latki. Trojka byla
      super, jak sie je zagadalo to umialy z Toba rozmawiac, bawily sie razem, mialy
      cos do opowiedzenia, byly komunikatywne, mialy swoje zdanie etc. No po prostu
      takie fajne dzieciaki z wlasnym characterem.
      A ta jedna "przy mamie w domu chowana" to jak normalnie "mentally challenged".
      Chowala sie gdzies za noge stolu jak ktos do niej cos powiedzial...odlot.
      Natomiast tamte 3 sympatyczne "lobuzy" od malego byly "u ludzi" - dziadkowie,
      tagesmutter, przedszkole itd. I bez wyjatku te 3 matki pracowaly.
      Roznice bylo widac jak na dloni.

      Uwazam, ze co jak co ale potrzeba tu w Niemczech lepszej opieki dla dzieci. Ja
      lubie dzieci - ale uwazam ze ani im ani mi by to dobrze nie zrobilo jakbym
      musiala z nimi calymi dniami i latami w domu siedziec.
      Ludzie (a wiec i dzieci) to istoty stadne wiec taka "izolacja" spoleczna im
      dobrze nie robi. Widzieliscie kiedys szympansice zeby po urodzeniu malych
      gdzies daleko od grupy do lasu poszla zeby sie "na dziecku koncetrowac"?
      Takie bezrobocie w Niemczech - a wez i znajdz kompetentna Tagesmutter...
      Jakby ta te cale 50% Lohnabzüge i socjalna siatke z gruntu obciac to by sie tu
      wiele w ciagu nocy zmienilo.
      [koniec dygresji...:-)]


      Jezeli bedziesz miec trudnosci ze znalezieniem pracy w swoim zawodzie to
      proponuje Ci otworzyc wlasne prywatne przedszkole na czas kiedy Twoje dzieci sa
      za male zeby je do szkoly wyslac. Zawsze poznasz ludzi a na dodatke cos sobie
      dorobisz - i te pieniadze wkladalabym na wlasne konto do ktorego maz nie ma
      dostepu.

      Zadziwia mnie za kazdym razem bujna wyobraznia kobiet z takich tradycyjnych
      krajow jak Polska czy powiedzmy dla socjalnego porownania Iralndia przed 15
      laty. Facet ma zero empatii do Ciebie, nie pomaga Ci, nie chce spedzac z Toba
      czasu, dzieci ma daleko gdzies...ale dziewczyna mowi ze on ja kocha.
      Hmm...To tak jak facet nie dzwoni po pierwszej randce a dziewczyna sobie
      mowi "ach wiesz, bo on jest taki zajety...". Sila wyobrazni. Wow!

      Cokolwiek my Ci tu na forum nie napiszemy to sa indyvidualne podejscia do
      sprawy i one Ci problemu nie rozwiaza. Musisz z mezem bezposrednio rozmawiac bo
      tylko wy dwoje macie do tego "power" zeby to rozwiazac. Bo co go w sumie
      obchodzi ze "inni uwazaja", ze...? On jest taki jaki jest i wiedzialas za kogo
      za maz wychodzisz. Moj dziadek mowi w takich przypadkach "widzilay galy co
      braly". Nie wierze, ze ludzie sie tak nagle po slubie zmieniaja.

      Niektorzy tu sugeruja ze zwiazki miedzy Niemcami i Polakami sie tak czy siak
      rozpadaja - co ja za bzdure uwazam. Mysle, ze zwiazki sie rozpadaja bo ludzie o
      wiele dluzej zyja niz kiedys i maja o wiele mniej odpowiedzialnosci. To jest
      roznica jak sie ma 15 lat razem i do tego 8 dzieci do wychowania a jak sie ma
      do spedzenia 50+ lat razem i na przyklad zero dzieci...

      Poza tym Twoj maz jest jakims wyjatkiem od reguly. Ma moze jakies Wloskie albo
      Polskie pochodzenie czy jak? Bo Niemcy ktorych w zyciu spotkalam (hmm...nie
      bylo ich tak duzo :-)) to byli normalnie wzorcami wzorowego zachowania u
      partnera zyciowego. Zawsze racjonalni, odpowiedzialni, otwarci na wszystko, w
      domu robia wszytko plus wiecej :-) Pranie, zakupy, gotowanie - Niemieckie mamy
      ich dobrze nauczyly (w przeciwienstwie do Polskich mam, ktore wszytko same
      robia) Nie poznalam jeszcze Niemieckiego chlopaka, ktory by gotowac nie umial
      czy wogole wszytko w domu zrobic". A jakby czekal z praniem czy sprzataniem na
      mnie to chyba dostalabym histerycznego smiechu z wrazenia :-) )
      Slowo daje, ze (Uwaga: uogolnienie :-)) nie widze lepiej niz Niemiecki partner
      w zyciu.

      Czasami jak czytam opowiesci na forum to tak jakbym czytala science-fiction.
      Nie wiem czy to z tego wynika ze zawsze na siebie zarabialam, bylam totalnie
      finansoweo niezalezna i facet musialby sie niezle wysilic zeby na mnie wrazenie
      zrobic ale nigdy takich doswiadczen nie mialam jak Wy opisujecie. Jak z
      ksiezyca, slowo daje...
      A co do Niemcow to wogole bylam przekonana, ze sa perfecyjnymi partnerami. Ale
      to w oparciu o moje subiectywne doswiadczenia.

      Moim zdaniem Twoj maz nie jest przykladem jakiegos "typowego" Niemca - jezeli
      cos takiego istnieje. Z tego co opisujesz to po prostu Twoj maz nigdy dzieci
      nie chial i go zwyczajnie nudza. On chical Ciebie - ale nie "Hosenscheisser" :-
      ) Jak slyszy, ze sie ma z dziecmi bawic to mu sie pewnie "przewraca" i woli
      isc "out". To po co go zmuszac? Ja bym dzieci dala komus na wieczor pod opieke
      i poszla z mezem sama "out". Pogadacie - i zobaczysz jak to wyglada.
      Powiedzialabym mu co sie "we mnie gotuje" i zaproponowala rozwiaznie.
      W tygdniu, powiedzmy ze nie ma wychodzenia out osobno oprocz jednego wieczoru:
      jednego dla Ciebie i jednego dla niego. Dwa razy w tygodniu musicie miec tzw.
      Family day - moze w piatek i niediele?
      Raz w tygodniu musicie miec razem dzien tylko dla Was obydwojga (zycie i tak
      sobie ukladasz z mezem a nie z corkami) - moze sobota?
      Wtedy zaplacicie babysitter (ale zostaw organizacje mezowi - niech sie troche
      wykaze...), idzcie na spacer w dwoje, na dinner, do knajpy czy cokolwiek. Badz
      szczera ze soba - nie nudzi Cie samej to opiekowanie sie dziecmi na pelen etat?
      Acha, sprzatanie zostawilabym tez mezowi. Z dziecmi ma sie juz i tak dosc do
      czynienia- sprzataniem moze sie zajac sprzataczka jezeli meza na to stac albo
      on sam - to jest w koncu silowa sprawa wiec moim zdnaiem jak
      najbardziej "meska" :-)

      W kazdym razie Twoj maz zakochal sie w Tobie jak dzieci nie mialas, nie
      bylas "meczennica ogniska domowego" i cos go w Tobie pociagnelo. Moze uda sie
      Wam do tego wrocic.

      A jak nie - no to coz - a czy to jednemu psu Burek?...
      Co wy sie tak kurczowo tych "loosers" trzymacie? Nie wiecie, ze w Chinach
      przypada jakies 10 000.00+ Chinczykow na jedna kobiete? :-) I pewnie dobrze
      gotowac tez umieja...

      Jak sie smiertelnie w pierwszej klasie zakochalam to mi dziadek
      powiedzial : "jedne, drugi, trzeci - jakos to zycie zleci" :-)









    • info-tw Re: Kura domowa po studiach...zycie w Niemczech 01.03.07, 22:56
      www.meinestadt.de/fuessen/jobs?jobwrds=f%FCssen
      A na tej stronie mozesz w przyszlosci (teraz rozumiem dzieci sa za male)
      rozejrzec sie za jakas praca. Moze akurat cos sie trafi.
      • marli.marli Re: Kura domowa po studiach...zycie w Niemczech 02.03.07, 00:30
        hmm...po przeczytaniu wszystkiego....za duzo mam w glowie. dziekuje za
        zainteresowanie i za podanie informacji o kursie niemieckiego w moim miasteczku
        ale jak juz pisalam wczesniej to kurs dla poczatkujacych a u mnie z niemieckim
        nie jest tak zle, uczylam sie ok 8 lat w Polsce. swobodnie rozmawiam po
        niemiecku tylko boje sie, ze to nie wystarczy na znalezienie dobrej pracyy,
        takiej z ktorej mialabym satysfakcje, bo sprzatac moge w kazdej chwili...ale i
        tak musze czekac az malenstwo pojdzie do przedszkola. oczywiscie wychodze z
        dziecmi gdzie sie da, raz w tygodniu mamy spotkania w przedszkolu (2 godzinki)
        dla tych dzieci, ktore nie maja miejsca i dla tych mlodszych. poznalam tez inne
        mamy, mialysmy zaproszenie na urodzinki, bylo fajnie, inne mamy z dziecmi
        spotykam na placu zabaw, do siebie tez zaprosilam dwie mamy z dziecmi, ktore
        moja corka najbardziej lubi. takze nie siedze z zalozonymi rekami, ciagle
        gdzies wychodze bo w domu bym zwariowala, tyle ze wszedzie z dziecmi. ale tak
        to juz musi byc. dzisiaj mialam rozmowe na temat nie zaplacon. rachunkow. od
        tygodnia wszystko przejelam ja, tzn. wszystkie rachunki place ja (wczesniej nie
        mialam pojecia nawet ile i co mamy do zaplacenia, bo jak probowalam sie
        dowiedziec to zawsze wymijajaco mi odpowiadal, ze np. jutro mi wytlumaczy co i
        jak bo dzis nie ma ochoty na ten temat rozmawiac- wszystkie rachunki zawsze
        chowal przede mna, nie mialam nawet kluczyka do skrzynki) po rozmowie przyznal
        ze ma problem i dlatego lepej bedzie jak ja zajme sie wszystkim i kaske bede
        miala pod kontrola ale widze ze go to troche denerwuje (przez ten ostatni
        tydzien). nie wiem ile mozna przegrac na takich automatach, chyba nie tak duzo,
        dlatego nie martwilam sie tym wczesniej, dopoki pewna osoba nie powiedziala mi
        ze on jest tam czesto.na szczescie nie ma tu kasyna gdzie na raz mozna przegrac
        cale zycie...i tak jak pisalam wczesniej, po slubie (dokladnie miesiac)
        dowiedzialam sie ze gra, wczesniej nie wiedzialam - ktos tu napisal, ze mam to
        co chcialam, kazdy jest kowalem swojego losu...i owszem, zgadzam sie ale nie
        wydaje mi sie zebym za niego wyszla jesli bym o tym wiedziala...i macie tez
        racje, postawie warunki, raz w tygodniu moze wyjsc samemu, ja wychodze tez raz
        w tygodniu...a jutro idziemy razem wieczorkiem, bez dzieci, porozmawiamy
        jeszcze spokojnie...jak powiedzial, teraz musi "mein herz reparieren" niestety
        latwiej jest cos budowac niz naprawiac ale dam mu szanse bo nie chce go stracic
        ani krzywdzic dzieci.ale bede musiala trzymac go "krotko" tak jak dzisiaj...nie
        mialam wyjscia, powiedzialam ze jade do Polski na troszke odpoczac a on niech
        sobie przemysli czego chce i czego potrzebuje w zyciu...podzialalo ale
        zobaczymy na jak dlugo, bo przepraszal ostatnio czesto a za 3 dni bylo to samo.
        jednak dzis przyznal ze ma problem i potrzebuje mojej pomocy, ze razem bedziemy
        wszystko robic, od dzis zaczynajac...wczoraj rzeczywiscie byl na kolacji z
        personelem a pozniej poszli do dyskoteki...tez mnie to zdenerwowalo ale podobno
        tutaj to normalne, takie spotkania beda raz na 3 m-ce, nastepnym razem idziemy
        razem...troszke mi lepiej ale to potrwa zanim znow mu zaufam i dobrze ze on
        zdaje sobie z tego sprawe...
        • mazur39 mąż jest "spielsüchtig". 02.03.07, 00:40
          musi się leczyć.
        • kokolores Re: Kura domowa po studiach...zycie w Niemczech 02.03.07, 00:44
          marli.marli napisała:
          nie wiem ile mozna przegrac na takich automatach, chyba nie tak duzo,
          >
          > dlatego nie martwilam sie tym wczesniej, dopoki pewna osoba nie powiedziala mi
          > ze on jest tam czesto.na szczescie nie ma tu kasyna gdzie na raz mozna przegrac
          >
          > cale zycie...i tak jak pisalam wczesniej, po slubie (dokladnie miesiac)
          > dowiedzialam sie ze gra, wczesniej nie wiedzialam


          Mam znajomego ,ktory przegral ponad 30 tysiecy Marek TYLKO w Spielhalach .
          To jest nalog i SAM twoj maz nie bedzie umial sobie z nim poradzic, bez terapii
          sie nie obedzie.

          :o)
          Koko
          • mazur39 byli sąsiedzi są jednego zdania! :-)) 02.03.07, 00:49
        • sedo8 Moze grywac poza Füssen 02.03.07, 11:21
          marli.marli napisała:

          > na szczescie nie ma tu kasyna gdzie na raz mozna przegrac
          > cale zycie.

          W Füssen moze i nie ma, ale skoro Twój maz potrafi wrocic o 4 nad ranem, to moze
          znaczyc, ze grywa tez poza Füssen. W odleglosci 1 - 2 godzin jazdy samochodem
          macie kasyna.
        • mgg1 Re: Kura domowa po studiach...zycie w Niemczech 02.03.07, 13:26
          Marli zastanow sie w jaki sposob mozesz to zrobic, ale Twojemu mezowi oprocz
          terapii niewatpliwie potrzebny jest wstrzas..musisz nim mocno
          potrzepac...sprowadzic na ziemie zanim bedzie za pozno..
          uwazaj na kredyty..sprawdzaj wyciagi...bo znam przypadek meza..ktory wzial
          kredyt i podpisal sie za zone..
          w tej kwestii nie ma zartow..
    • marchewa69 Re: Kura domowa po studiach...zycie w Niemczech 02.03.07, 09:22
      Marli, to nie przelewki. Życie z osobą uzależnioną jest cholernie trudne. Po jakimś czasie stajesz się, ty i dzieci współuzależnoina, to znaczy nie grasz, ale całą uwagę koncentrujesz na tym: gdzie był, ile przegrał, żyjesz jak an wulkanie. Do tego dochodzi cholerna huśtawka emocjonalna - pomiędzy upadkami i żarliwymi przeprosinami. Sama nie dasz rady. Musisz szukać pomocy. Z pozytywów - 1. twój mąż się przyznał, 2. wykazał chęć zerwania z chorobliwym nałogiem. Nie czekaj i nie lekceważ tematu (mało przegrywa). Napisano Ci powyżej jak to się kończy. Nie znam stronek, ośrodków niemieckich ale są na pewno. Może ktoś z Forum pomoże wyszukać w googlach? Podaję adres i telefon do Warszawy:
      Ośrodek Terapii Uzależnień przy Instytucie Psychiatrii i Neurologii w Warszawie, tel./fax: (0-22) 651-93-18. Takie ośrodki są w większości większych miast. Gdy będziesz w Polsce k-o-n-i-e-cz-n-i-e pojedź/zadzwoń do najbliższego. Przyjmują z dowodem ubezpieczenia, ale jak powiesz o co chodzi, że ty po poradę, że sytuacja wyjątkowa to mam nadzieję, że z nimieckim ubezpieczeniem Cię też nie przegonią (nie znam tamtego ośrodka). Pogadasz, może dostaniesz jakieś wskazówki. Gdybys mieszkała w PL chodziłabyś na terapię i mąż, oby zechciał, też by w swojej grupie wsparcia uczestniczył. To jest choroba, trudno o cudowne uzdrowienia bez fachowego wsparcia. Z całych sił trzymam kciuki. Oby starczył Ci miłości i wiary! Jeśli znajdę jeszcze coś sensownego po polsku - wkleję.
    • utopya Marli zajrzyj do skrzynki z e-mailami 02.03.07, 14:29
      Pozdrawiam
      • marli.marli Metlik w glowie... 02.03.07, 21:44
        Wiem tylko ze nie umiem zyc bez niego i musze mu pomoc. wiem, ze juz jestem
        uzalezniona, bo ciagle zastanawiam sie gdzie jest i co robi jak spoznia sie co
        najmniej godzinke. to juz jest chore.na razie nie boje sie ze narobi dlugow bo
        ja mam wszystko pod kontrola, tzn. jego pensje i kindergeld...ale faktycznie,
        te rachunki, ktore przychodza codziennie i w dodatku ze sporymi karami..musze
        wyprostowac a to zajmie mi troche czasu...pewnie zamiast czego s zaplcic,
        poszedl grac i efekty tego widze dopiero teraz. na szczescie kredytu z banku
        juz nie dostanie, bo zaden bank mu nie da. wiem, ze kiedys byl u terapeuty ale
        nie wiem ile razy mial wizyte, moze byl tylko raz...macie racje, ta hustawka
        nastrojow jest dobijajaca a dzieci odczuwaja to najbardziej, widze to po
        starszej corce, ciagle pyta dlaczego jestem zla na tate albo czy tata jest zly
        na mnie itp. ktos pisal wczesniej ze jest jakas instytucja ktora moze uznac moj
        dyplom...czy ktos moze powiedziec cos wiecej? jesli chodzi o kursy niemca z
        arbeitsamt, bylam i stwierdzili ze nie maja nic dla mnie. teraz do pracy nie
        pojde, bo nie stac mnie na opiekunke, poza tym nie chce zostawiac niemowlecia
        pod czyjas opieka. mam 3,4 lata na nauke niemca tak zebym mogla starac sie o
        dobra prace i nie zostac na dnie bo nie wiem co bedzie. na razie jestem
        uzalezniona od meza a to najgorsze w mojej sytuacji. mysle ze kazda kobieta
        powinna w zyciu robic cos oprocz wychowywania dzieci...nie tylko dlatego ze
        jesli przypuscmy maz zostawia zone i ona zostaje na lodzie albo zona chce
        odejsc ale nie moze bo nic nie potrafi...rowniez dla siebie, zeby czuc sie kims
        wartosciowam...ach, gadam juz bzdury...ok, dzieki za odpowiedzi i za pomoc.
        postaram sie namowic meza na terapie, poszukam w fuessen eheberatung czy cos w
        tym stylu...zobaczymy jak dlugo wytrzymamy bez kolejnej klotni, bez kolejnego
        klamstwa...jesli jeszcze raz sklamie...chyba pojade do polski a on niech sobie
        przemysli na czym mu zalezy...ale teraz dostal jeszcze szanse i moja pomocna
        dlon...pozdrawiam wszystkich
        • jo.hanna on uzalezniony od hazardu, a ty od niego 03.03.07, 10:23
          czyli przepis na nieszczescie. Ty go bedziesz zbawiac. Pamietaj, ze zbawic
          mozesz siebie; najwyrazniej przydaloby ci sie pojscie na spotkanie rodzin AA.
          Pisze to bez zlosliwosci: po prostu ci ludzie potrafia wytlumaczyc ci mechanizmy
          uzaleznien i wspoluzaleznien. Tlumaczac z innej beczki: twoj maz jest chory. To
          czy wyzdrowieje zalezec bedzie od tego czy pojdzie do lekarza i czy bedzie bral
          lekarswa. Ty mozesz isc z nim na wizyte, potrzymac go za reke i to wszystko.
        • mimichen Re: Metlik w glowie.../ Ratuj sie !! 04.03.07, 10:09
          Kochana,

          To ze Twoj maz potrzebuje "pomocy" to jasne. Ale przede wszystkim "mocnego
          kopniaka" zeby sie ocknal. Musisz przede wszystkim ratowac siebie i dzieci.
          Pamietaj! Prawie zaden alkoholik, hazardzista, "dziwkarz" itp. sie nie zmienil!
          Sa tylko nieliczne wyjatki. Jestes juz dluzej w NIemczech, a poza tym chroni
          Cie prawo unijne, tak wiec nie grozi Ci z tego co wiem "wydalenie".
          Poradz sie dokladnie jakiej organizacji rodzinnej w poblizu zanim zrobisz
          jakis "Krok". Sa tez polskie organizacje np. przy kosciolach. Mozesz tez
          zadzwonic do polskiego konsulatu w poblizu Ciebie i poradzic sie. Oni wiedza
          lepiej niz niektorzy "forumowicze". W "Gelbe Seiten" sa organizacje, pomagajace
          kobietom-cudzoziemkom.
          W najgorszym razie bedziesz musiala zlozyc wniosek o "Sozialwohnung"
          i "Sozialhilfe" i wyprowadzic sie od meza. Moze pewien czas bedziesz musiala
          nawet pomieszkac, we "Frauenhaus". Zapewne nie bedzie to latwe, ale przemysl to
          dobrze. To ciezka decyzja, ale jak tak dalej bedzie, to maz
          Twoj "przemarnotrawi" wszystkie pieniadze.
          Zaloz sobie wlasne konto, i zadecyduj, aby "Kindergeld" wplywal na Twoje
          konto !! A co bedzie, jak Wasza rodzina jeszcze sie powiekszy?
          Jak widze, wiedzac, jaki on jest zdecydowalas sie na kolejne dziecko z nim w
          tej sytuacji rodzinnej. Pomysl tez o tym.
          I jeszcze jedno: Bedziesz umiala zyc bez niego!!! Milionom kobiet tego swiata
          to sie udalo to i Tobie sie uda. Wiem, ze niektore Polki wstydza sie troche
          wobec polskiej rodziny, ze malzestwo z "Niemcem" sie nie udalo. Bo wielu
          naszych rodakow masli, ze to wielka chluba i dobrodziejstwo, jak corka wyjdzie
          za cudzoziemca. Dlatego dziewczyny znosza wiele ponizen, bo sie "wstydza".
          Czy Twoji rodzice wiedza o tym wszystkim? Pamietaj, to zadna chanba, jesli
          malzenswo sie nie uda !!!!
          Chodzi Ci po glowie wyjechac do Polski. Z Polski uzyskanie alimentow bedzie z
          punktu widzenia procedur itd. znacznie bardzie utrudnione i kosztowniejsze.
          Nie wiem czy wiesz, ale sa tu tez bezplatne poradnie prawnicze dla ludzi z
          malymi czy tez bez dochodow. Musicz sie dobrze poradzic. Ponadto uwazaj. Maz
          moze chciec wylacznego prawa rodzicielskiego i moze "nagadac" wiele nieprawdy,
          a jego rodzina czy znajomi zeznawac na Twoja niekorzysc. Moze Ci zabronic
          wyjazdu z dziecmi do Polski,
          argumentujac niebezpieczenstwem porwania. Badz rozwazna!! Byly juz rozne
          przypadki w malzenstwach mieszanych i rozne konflikty z "Jugendamtem".
          Jesli bedziesz potrzebowala pomocy kontaktuj polska ambasade czy konsulat. Oni
          musza Ci pomoc !!!!
          Pozdrawiam

    • konrad-walenrod Wanda co to Niemca nie chciała... 03.03.07, 13:13
      marli.marli napisała:
      > Jestesmy mlodym malzenstwem, on pochodzi z Niemiec, ja z Polski
      ^°^°^°^°^°^°^°^°^°^°^°^°

      A to mnie ta dramatyczna historia strasznie wstrząsneła. Prawie tak jak w moim bliższym otoczeniu. Moi znajomi Diana i Charles! Charles to też taki „Sq.S“. Też tylko sie po końskich totalizatorach szwendał. Ascot i temu podobne a i jeszcze kochankę miał, starszą od siebie.

      A ta biedna Diana to miała jeszcze taką wredną teściowę.

      I co miała zrobić? Zakochała sie w synu takiego arabskiego sklepikarza. I ten arabski syn sklepikarza miał takiego niesprawnego Mercedesa i rozbili sie tym technicznie niesprawnym Mercedesem w Paryżu.

      W życiu wszastko jest względne, także smutne małżenstwo naszej bohaterki, może więc w porównaniu do życia moich znajomych Diany i Charlesa wcale nie jest takie smutne?

      Ma może ktoś podobnie tragiczną historię w swoim bliższym otoczeniu?

      A może jeszcze bardziej tragiczną?

      A ten mój znajomy Charles to taki mieszaniec, jedna trzecia Grek, jedna trzecia Niemiec i jedna trzecia Rusek. Tylko imię i nazwisko ma niby angielskie.

      A nazwisko to dopiero od dwóch pokoleń ma angielskie.

      Ten mój znajomy Charles gada nawet trochę łamaną niemczyzną, tak że można go nawet lepiej zrozumieć aniżeli Bayuwara. A propos, Bayuwarzy to Niemcy czy nie Niemcy?

      Ja wiem ze Bayuwarzy Saupreussen bardzo, ale to bardzo, bardzo nie lubią.

      Tak więc Bayuwarzy i Polacy mają wspólne upodobania.

      Polak i Bayuwarzyk dwa bratanki?

      A kto jeszcze nie lubi Saupreusów?

      I tam była jeszcze taka Wanda co to Niemca nie chciała...Może to i miała rację?

      Niekoniecznie trza nieszczęśliwe dzieci rodzić!



    • ewa553 Re: Kura domowa po studiach...zycie w Niemczech 06.03.07, 15:11
      Droga Marli, mam nadzieje ze nie potraktujesz tego jako wtracania sie w Twoje
      sprawy. Ale w koncu pytalas nas o rade.... Napisalam do Füssen zapytanie, gdzie
      jest jakas poradnia dla Spielsüchtige. Dostalam uprzejma odpowiedz z podaniem
      adresu, gdzie mozesz sie zglosic:
      Bitte wenden Sie sich in dieser Angelegenheit
      > an die Beratungsstelle in Füssen. Die Anschrift
      > lautet:
      > Ambulant-sozialpsychiatrischen Hilfe
      > des Betreuten Wohnens
      > Kirchstr. 1
      > 87629 Füssen
      > Tel.: 08362/921593
      Zrobisz z tym adresem co zechcesz. Ale jak widzisz, na wszystko jest rada i nie
      jest sie absolutnie osamotnionym w swoich problemach. Powodzenia!
      • konrad-walenrod Ambulant-sozialpsychiatrischen Hilfe 06.03.07, 16:14

        ewa553 napisała:
        > > Ambulant-sozialpsychiatrischen Hilfe



        A ciekawe jak zareaguje omawiany pan, gdy się dowie, że cały świat zna jego problemy małżeńskie?
        • ewa553 Re: Ambulant-sozialpsychiatrischen Hilfe 06.03.07, 18:54
          przeciez dziewczyna pisala tu anonimowo. wiec jaki tam caly swiat.
          • konrad-walenrod Grüß Gott, sagt man in Füssen... 07.03.07, 11:33

            ewa553 dnia 06.03.07, o godzinie 18:54 napisala:

            przeciez dziewczyna pisala tu anonimowo. wiec jaki tam caly swiat.
            • marli.marli Re: Grüß Gott, sagt man in Füssen... 04.04.07, 21:28
              pytalam tylko o rade bo problem jest duzy i sama nie moglam sobie z nim
              poradzic. tak, miasteczko jest male i malo w nim polakow, znam tylko 3 osoby z
              polski, ktore mieszkaja tu na stale, pozostale pracuja sezonowo. i nie bylo
              moim zamiarem opowiadac o calym skomplikowanym zyciu tutaj...ale wiesz co?
              pomoglo mi to, bo moglam przemyslec sobie pewne sprawy, kazdy tutaj
              wypowiedzial sie na ten temat tak czy inaczej...i fajnie....a tobie drogi
              kolego nie zycze takiej desperacji i szukania pomocy gdziekolwiek np. na forum,
              pozdrawiam
        • kokolores Re: Ambulant-sozialpsychiatrischen Hilfe 06.03.07, 21:30
          konrad-walenrod napisała:
          > A ciekawe jak zareaguje omawiany pan, gdy się dowie, że cały świat zna jego pro
          > blemy małżeńskie?


          A co w tym zlego szukac pomocy ???
          Po pierwsze nie podala swojego nazwiska ,ani adresu ,a po drugie jaki caly swiat ???

          :o)
          Koko
          • diegosia a po trzecie 07.03.07, 12:45
            my tu rozmawiamy po polsku, wiec istnieje prawdopodobienstwo, ze caly swiat tego jednak nie zrozumie.
            Moze nawet szanowny pan maz (o ile sie nie myle Niemcem jest)
            • konrad-walenrod A po czwarte... 07.03.07, 13:18
              diegosia napisała:

              > my tu rozmawiamy po polsku, wiec istnieje prawdopodobienstwo, ze caly swiat teg
              > o jednak nie zrozumie.
              > Moze nawet szanowny pan maz (o ile sie nie myle Niemcem jest)
              ~~~


              A po czwarte...

              A gdzie na swiecie nie ma Polakow?


              Und liebe Gosia, stell Dir bitte vor, es gibt Deutsche, die Polnisch sprechen!

              Unglaublich aber wahr!

              Und der Maz ist ein Bayer!

              Grüß Gott...Gosia...

              wenn Du Ihn siehst...


              • mgg1 a gdzie to pisze, ze on Niemiec? 07.03.07, 14:27
                bo na razie to wiadomo, ze pochodzi...

                a ja to znam wielu takich co z Niemiec pochodza...
                a Niemcami nie sa
                • mgg1 Re: a gdzie to pisze, ze on Niemiec? 07.03.07, 14:29
                  mieszacie kobiecie w glowie...a potem jeszcze strachu napedzacie.
                  • konrad-walenrod Re: a gdzie to pisze, ze on Turek? 08.03.07, 09:42
                    mgg1 napisała:

                    > mieszacie kobiecie w glowie...a potem jeszcze strachu napedzacie.


                    Vielleicht ist der Chefkoch ein Türke. Das könnte die Ehe vor dem endgültigen Kollaps noch retten.
              • diegosia Re: A po czwarte... 08.03.07, 10:03
                Das kann ich mir sogar sehr gut vorstellen. ich kann mir jedoch auch vorstellen, dass nicht jeder
                Deutsche, der Polnisch spricht, gleichzeitig im genannten Füssen lebt und dann noch an diesem Forum
                interessiert ist.
                Ich könnte mir sogar vorstellen, dass es Menschen gibt, die gar nicht wissen, dass es dieses Forum
                gibt!
                Ja so etwas soll es auch geben!
                Unglaublich aber wahr! Somit war auch der Satz: Caly swiat rozmawia o jego problemach (o.ä.), auf den
                ich mich bezogen habe auch etwas übertrieben.
                Findest Du nicht?
                Ich finde es auch nicht richtig so genau in einem öffentlichen Forum die Probleme anderer Menschen zu
                schildern, und doch es kann passieren, dass es jemand liest, der den Betroffenen kennt. Aber trotzdem
                würde ich die Wahrscheinlichkeit für sehr gering halten.

                • konrad-walenrod Neuschwanenstein 08.03.07, 10:28
                  diegosia napisała:

                  > Ich finde es auch nicht richtig so genau in einem öffentlichen Forum die Proble
                  > me anderer Menschen zu
                  > schildern, und doch es kann passieren, dass es jemand liest, der den Betroffenen kennt.
                  -------------------------
                  • diegosia Re: Neuschwanstein 08.03.07, 11:12

                    > Meine liebe Gosia,
                    >
                    > über das polnische Forum haben wir beide erfahren wo Neuschwanenstein liegt. (F
                    > üssen)
                    >
                    > Und jeden Monat ziehen hier Hunderte von Touristen durch Neuschwanenstein, ich
                    > kann mir vorstellen auch neben Hunderten von Japanern auch die Hunderte von Pol
                    > en aus München und um zu. ...Und auch aus Neuseeland...
                    >
                    > Nach der Besichtigung von Neuschwanenstein gehen sie in eine Gaststätte nach Fü
                    > ssen um den berühmten Chefkoch zu bestaunen, der eine Polin geheiratet hat und
                    > die sehr unglücklich in Bayern ist.
                    >
                    > Grüß Gott...
                    >
                    >

                    Mein lieber Konrad-Walenrod,

                    so muss ich Dir doch Recht geben. Ich muss gestehen, mich nicht ausführlich genug mit der
                    wunderschönen und sehenswerten Stadt Füssen beschäftigt zu haben.

                    Es ist mir auch entkommen, dass sie tagtäglich von abertausenden Touristen besucht wird, auch mich
                    zieht sie langsam in ihren Bann. Und vielleicht werde auch ich mich fragen, wo denn der Forum-
                    Chefkoch mit den Töpfen hantiert.

                    Vielleicht werde auch ich ihn suchen. Das wird jedoch nicht sehr einfach sein, denn auf der Website von
                    Füssen werden an die 70 Restaurants und Gaststätten genannt. Es kann also passieren, dass ich meinen
                    Aufenthalt in Füssen verlängern muss -bis ich ihn gefunden habe.

                    Und das bringt mich auf die Idee, dass diese Diskussion vielleicht eine Promotion-Maßnahme der Stadt
                    Füssen ist: mich haben sie schon neugierig gemacht.
                    Aber sie haben auch viel mehr erreicht, denn ich werde nicht nur für einen Tag kommen - denn es gibt
                    ja bekanntlich das Problem der Ein-Tag-Touristen, die nicht genug Geld vor Ort ausgeben - nein! ich
                    werde so lange bleiben, bis ich den Koch gefunden und ihm gesagt habe, wie traurig er seine Frau mit
                    seinem unverantwortlichen Verhalten macht.
                    Das kann dauern und auch kostspielig sein. Und vielleicht werden mir auch andere folgen, was die Stadt
                    Füssen und ausch den Hotel- und Gaststättenverband sehr freuen wird.

                    Mit herzlichen Grüßen

                    Gosia
                    • konrad-walenrod die Geschichte von der unglücklichen Polin... 08.03.07, 12:04

                      Gosia hat geschrieben:

                      Und das bringt mich auf die Idee, dass diese Diskussion vielleicht eine Promotion-Maßnahme der Stadt
                      Füssen ist: mich haben sie schon neugierig gemacht.

                      -----------------
      • marli.marli Re: Kura domowa po studiach...zycie w Niemczech 04.04.07, 21:18
        dziekuje bardzo za adres, zglosze sie tam jak najszybciej.czuje ze niedlugo ja
        bede potrzebowala pomocy.czuje sie jakbym byla chora, nie wiem czy ostatnio
        gral czy nie, nie moge tego sprawdzic bo jestem ciagle z dziecmi ale nie mam
        kompletnie zaufania. przychodzi pozno do domu (praca) i juz jest zle. w dodatku
        nigdy nie mowi kiedy konczy prace, bo nigdy tego nie wie...mysle, ze to bzdura
        ale trudno.w kazdym razie dziekuje.
    • ewa553 Konrad, 08.03.07, 10:33
      zamiast glupstwa wygadywac, napisz prosze 100 razy slowo NEUSCHWANSTEIN zebys
      wreszcie wiedzial, jak sie to poprawnie pisze:)))
      • konrad-walenrod Wählen Sie Schloss Neuschwanstein! 08.03.07, 10:54
        ewa553 napisała:

        > zamiast glupstwa wygadywac, napisz prosze 100 razy slowo NEUSCHWANSTEIN zebys
        > wreszcie wiedzial, jak sie to poprawnie pisze:)))
        -------------------------
        • aptus Re: Wählen Sie Schloss Neuschwanstein! 06.04.07, 14:05
          Kolejny absolwent Volskhochschule, albo w najlepszym wypadku Hauptschule, ktory
          leczy komplesksy, w Naszym Polskim Forum, robiacy sobie image germanisty, albo
          udajacy Niemca...hehe.
          Nie obraz sie kolego, ale jestem pewny, ze mozesz pisac spoko w jezyku polskim.
          Nie robiac tego zapominasz o istotnym fakcie-forum sluzy komunikacji i
          informacji, takze tym, ktorzy nie znaja jezyka niemieckiego, gdyz mieszkaja np
          w Polsce i nie maja odpowiedniego wyksztalcenia.Sa natomiast ciekawi info o
          Niemczech, etc, etc.
          Pomysl, ze moze byc ktos w forum, kto nie zna jezyka niemieckiego(moze nawet
          ja?), i zyczy sobie posty w jezyku polskim, gdyz tylko wtedy sa one dla niego
          zrozumiale i w pelni satysfakcjonujace.
          OK, chyba, ze zartujesz? To wtedy rozumiem. Ale jesli nie, to twoj post mija
          sie z celem.
          Mozliwe, ze mozna podac argument z twojej strony, iz pieszesz po niemiecku w
          celach pedagogicznych. Nie wiem, ale wtedy bardziej uznalbym to za demagogie,
          gdyz przeciez sa fora lingwistyczne i tam mozesz sie spoko i na luzie
          eksploatowac, a i tam trafia, ci , ktorzy kieruja sie do forum z zamiarem nauki
          jezykow obcych.
          Chyba, ze twoji rodzice bagatelizowali nauczenie ciebie jezyka polskiego- pod
          warunkiem, ze byles malutki, kiedy przybyles do Niemiec a twoji rodzice mieli
          swiatopoglad kosmopolityczny i jezyk polski jest dla ciebie w pisowni tabu
          (jednakze po analizie tekstu wnioskuje, ze tak nie jest.Ze piszac 'kalkujesz' z
          polskiego na niemiecki i pewnie takze tak mowisz-to wszystko na dobrym po
          ziomie; gostka po abi?)Jesli tak jest, to takze sorry.
          Zycze Wesolych Swiat i chociaz troche logicznego myslenia.

Nie pamiętasz hasła

lub ?

 

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się

Nakarm Pajacyka