seaskipper
19.08.05, 16:27
Ahoj!
Chamowo na wodzie
Na efekty takiego stanu rzeczy nie trzeba było długo czekać. Weźmy pod lupę
pływające po jeziorach łódki, a zwłaszcza kto dowodzi na pokładzie i w jaki
sposób można dzisiaj wyczarterować łódki i za ile. Za komuny sprawa była
prosta. Jak chciałeś żeglować, sam musiałeś sobie zbudować pływający domek.
Po czym zdać wieloetapowy kurs, a wraz z nim nabyć żeglarskiej ogłady i
obowiązkowej etykiety. Że nie można wydzierać się na wodzie, a w porcie
trzeba zachowywać się kulturalnie, zaś szanty jeśli już, to śpiewać czysto i
do godz. 22, itd. Elementarz, powie stary żeglarz. A dzisiaj wystarczy udać
się do pierwszej lepszej firmy czarterowej, słono zapłacić i cześć. Nie
wymaga się nawet posiadania patentu sternika, żeby wynająć łódkę. Trzeba
tylko mieć gruby portfel. Doba za średniej wielkości łódkę kosztuje od 800 do
1500 złotych. Niewielu stać. Dlatego skrzykuje się kilkuosobowa ferajna i
hulaj dusza. Nieodłącznym ekwipunkiem załóg czarterowej floty jest jeszcze
skrzynka albo i dwie skrzynki piwa. Plaga piwa na Mazurach wprost króluje.
Dbają o to znakomicie działy marketingowe wszystkich browarów. W każdym
porcie, knajpce a nawet blaszanej budzie piwa jest pod dostatkiem. Żółtawy
napój - bo hałaśliwe i wszechobecne kampanie zdążyły nam już wmówić, że piwno
to nie alkohol - reklamowany jest od parasoli, plastykowych sztućców, po
popielniczki, a nawet stoliki i krzesła. W co większym sklepiku za 10 etykiet
piwa Żywiec ekspedientka podaruje nam nagrodę w postaci koszulki bądź marnej
jakości plecaka. Naprawdę piwo leje się strumieniami. Bez względu na wiek,
płeć i narodowość. Efektem ubocznym piwnego upojenia jest oczywiście luzik.
Wydzieranie się wniebogłosy, potrzeby fizjologiczne załatwia się gdzie
popadnie. A spotkać na wodzie taką rozbawioną załogę, to już nawet nie jest
śmieszne. To trwoga i niemal pewna kraksa. Brak elementarnej wiedzy o ruchu
na wodzie nieraz dał o sobie znać. Starzy żeglarze szerokim łukiem omijają
czartery, a w każdym przypadku schodzą z kursu.
Ofiary upojenia
Pod koniec czerwca dwóch dorosłych mężczyzn wypadło z łódki po pijanemu i się
utopiło. Jeden z nich w wodzie do kolan. W lipcu miejscowa policja
skontrolowała kierowców motorówek na obecność alkoholu we krwi. Na 30
skontrolowanych, 28 było pijanych. Strach i groza.
Żadnych wniosków się jednak nie wyciąga. Na takich delikwentów w północnej
części Mazur czeka ponad 500 łódek do wyczarterowania: w Węgorzewie - ok. 80,
Sztynorcie - grubo ponad 150, w Pięknej Górze - 100, na jeziorze Tajty - 50,
w giżyckim Almaturze ok. 60. Największymi beneficjentami braku Pana są firmy
czarterowe - płacą one oczywiście podatek od działalności gospodarczej, ale
na rzecz Mazur, przyrody, jezior - zero. Przebąkiwano raz po raz o
wprowadzeniu jakiejś opłaty, ale lobby firm czarterowych okazało się
silniejsze. I trudno im się dziwić. Mamy przecież wychwalany przez liberałów
wolny rynek, a państwu wara, od wszystkiego.
Śmierdzący temat
Chcesz czytac wiecej? klinkij tu:
wiadomosci.onet.pl/1242206,2677,1,kioskart.html
Chcesz zaokrętować się na Żeglarstwo morskie, wejdź na deck, czyli klinij tu:
Żeglarstwo morskie