amazon500 05.08.06, 12:19 Mam pytanko: czy ktoś z Was uczęszczał na kursy żeglarskie prowadzone przez to biuro? Jakie macie zdanie na ich temat? Odpowiedz Link Obserwuj wątek Podgląd Opublikuj
a_weasley W każdym razie uważnie dopytywać 06.08.06, 01:18 o ceny i terminy. Ceny w niektórych materiałach są o stówę niższe niż w innych (w tych pierwszych jest gdzieś obok mowa o stówie na koszty adm., albo i to nie), np. kurs na żeglarza na Zegrzu odpowiednio 400 lub 500 (przez telefon podają uczciwie 500). Również z terminami jest jakiś zamiąch, w razie wątpliwości trzeba zadzwonić i się dopytać. Odpowiedz Link
a_weasley Jejku jejku, mówię Wam, jaki kurs za sobą mam! 16.10.06, 19:28 Byłem w Wandrusie na tzw. kursie dla opływanych, tym różnym od kursu dla nieopływanych, że trwa krócej i prawie nie ma zajęć teoretycznych (ale kosztuje tyle samo). Teoretycznie 9 dni (pięć weekendów, licząc egzamin), praktycznie 7, bo w pierwszą sobotę przyjechaliśmy do Zegrza tylko na godzinne spotkanie organizacyjne, a dodatkowe zbędne przestoje jeszcze łącznie z jeden dzień urwały. Pierwsze wrażenie, nieprzyjemne, opisałem już w poprzedniej notce. Klasyczny przykład nieuczciwej reklamy. Nie jedyny zresztą - plakat reklamowy obiecuje zniżki "dla wszystkich do 26 lat", w rozmowie wyjaśniają, że to chodzi o opłatę za patent - a tymczasem ta zniżka przysługuje tylko studentom i nie sądzę, żeby o tym nie wiedzieli. Co do samego kursu, to pochwalić mogę tylko instruktora. Chłopak 19 lat, żeglujący od dzieciństwa jednocyfrowego, który i żeglować, i uczyć umie i lubi. Mieliśmy trochę szczęścia, bo Wandrus ma ostatnio klęskę urodzaju, uruchamia kurs za kursem i czasem instruktorów bierze z łapanki, płaci im ponoć marnie i nieterminowo, skąd duża rotacja kadry. Łajba - to właśnie ona zainspirowała mnie do takiego zatytułowania notki. Podobno była po remoncie, co potwierdzał rozpuszczalnika w kabinie. Nie wiem, co tam wyremontowano, ale na pewno nie ster, bo latał jak Żyd po pustym sklepie. I nie żagle, te zresztą były od Venuski. Fokowi na początku brakowało jednej raksy. Zanim się doprosiliśmy o wymianę, poszła druga. Odtąd do końca kursu pływaliśmy bez dwóch, wśród ciągłych dialogów "Fok nie pracuje!" "Toż wiesz, że lepiej pracował nie będzie!". Za to już po pierwszym dniu zdołaliśmy wywojować dwa (różne) wiosła. Odbijaczy i bosaka nie doprosiliśmy się do końca kursu, a dwie brakujące szekli znalazły się jakoś w trzeci z pięciu weekendów (po mojej energicznej interwencji). Nie muszę dodawać, że nie mieliśmy silnika. Przez cały kurs mój kontakt z silnikiem polegał na tym, że na innej łajbie kopnął mnie zaszczyt odpalania jakiegoś wietieroka. Zdaliśmy manewry na katarynie dzięki temu, że każdy wcześniej trochę był pływał. Wykłady teoretyczne prowadzone byle jak i byle gdzie (np. w październiku na dworze). Organizacyjnie - zaprószenie ognia w domu negocjowanego afektu, nikt nic nie wie, chyba ich ta klęska urodzaju przerasta i nie ogarniają. No i, drobiazg, przystań w Zegrzu. Długa zasyfiona grobla - ja się wcale ludziom nie dziwię, że nie każdemu się chce drałować na siusiu trzysta metrów do przystaniowego klopa, bo nie wpadli na postawienie toi-toiów - keje bez polerów, knag czy czegokolwiek, tragiczna gastronomia. To ostatnie akurat nie ich wina, ale argument przeciwko korzystaniu z kursu robionego na tej przystani i owszem. Będę ten kurs mile wspominał, bo miałem fajną załogę i super instruktora. Egzamin też, ukłon w stronę egzaminatora - też wandrusiarza - który sprawdził wszystko w klimacie spokojnego rejsu i jeszcze parę dobrych rad na dalszą drogę życia dorzucił. Natomiast za sprzęt, za bałagan, za urządzenie kursu na odwal się firmie Wandrus już dziękujemy. Odpowiedz Link
amazon500 Re: Jejku jejku, mówię Wam, jaki kurs za sobą mam 17.10.06, 00:17 Hej, tu świeżo upieczony (w niedzielę 15.10) żeglarz jachtowy po kursie w Wandrusie. Załogę miałam bardzo sympatyczną, instruktora też, z tym że po dwóch spotkaniach z nim na wodzie zabrano nam go, bo był potrzebny do kursu motorowodnego. Zamiast niego przysłano gościa, który rano chyba leczył klinem poimprezkowego kaca, bo ziało od niego wódą na kilometr. Pływalim z nim pół dnia, robilim zwroty: "Czy mogę zrobić zwrot przez sztag?" - "Jak chcesz, to rób, ty tu dowodzisz". Gościu zamiast uważać na to, co robimy, opowiadał historyjki ze swego wilczomorskiego żywota i śmiał się nie wiadomo z czego. Na nasze wielkie szczęście w przerwie KWŻ się zorientowała, że jest "niedysponowany" i wysłała go do domu. Na drugie pół dnia rozdzielili naszą załogę na inne jachty, trafiłam na łódkę do KWŻ (wspaniała instruktorka, fachowiec jakich mało!). W kolejny weekend przyznano nam nowego instruktora, 21-letniego chłopaka, również super fachowca, który lubi i umie uczyć. Pływaliśmy z nim dwa dni, po czym powrócił do nas nasz pierwszy instruktor. Przez dwa dni nie było wiatru, więc pół naszej załogi uczyła się węzłów, ja się dosiadłam na jacht z silnikiem, żeby się z nim choć trochę zapoznać. Musiałam sobie wziąć dwie dodatkowe lekcje w tygodniu, umówiłam się z KWŻ (tu jeszcze raz Ją pochwalę: the beściara!!!Wszystko, czego się zdołałam na tym kursie nauczyć, zawdzięczam Jej). No i przedwczoraj egzamin i... adios muczaczos do wiosny. Teraz sprzęt: na naszym jachcie - zepsuty rolfok, odpruty kawał tylnego liku grota (instruktor w jakąś niedzielę po pływaniu dał go do zszycia, ale bosman chyba o nim zapomniał, bo w kolejną sobotę biedny grot nadal był rozpruty), złamany bosak (długości jednego metra), koło ratunkowe pęknięte w 4 miejscach, nieszczelny kadłub (woda z zęzy wdzierała się do kabiny). Dwa silniki, z czego jeden ciągle gasnący na małych obrotach, aż w końcu się wykrzaczył dokumentnie. Ale co tam, zdane, teraz tylko podoszkalać się pod okiem KWŻ, co by nie zmarnować tego, co się udało przyswoić i rozwijać to. Odpowiedz Link
tomjani Re: Jejku jejku, mówię Wam, jaki kurs za sobą mam 17.10.06, 08:57 amazon500 napisała: > No i przedwczoraj egzamin i... adios muczaczos do wiosny. Dlaczego aż do wiosny? Dla mnie sezon jeszcze trwa: wcoraj wróciłem z przesympatycznej imprezy: Spotkania Internetowych Żeglarzy w Pucku, przy okazji której odbyłem dwa rejsy po Zatoce Gdańskiej, a póki zima nie nadejdzie, zaprzestać żeglowania nie zamierzam. Nawet jeśli będzie już za chłodno na weekendowy wypad na Zegrze, pozostaną przecież żeglarskie popołudnia na Wiśle! Byle tylko zawiało z północy lub zachodu... Odpowiedz Link
a_weasley Re: Jejku jejku, mówię Wam, jaki kurs za sobą mam 17.10.06, 11:32 tomjani napisał: > amazon500 napisała: > > > No i przedwczoraj egzamin i... adios muczaczos do wiosny. > > Dlaczego aż do wiosny? Z dwóch powodów. Po pierwsze nie każdy jest takim twardzielem jak mój znakomity przedmówca, po wtóre zaś na razie jakeśmy byli bezpatenciami, tak jesteśmy. Nie mamy patentów, tylko świstki od komisji. Patenty dostaniemy w grudniu. Może. Dla mnie sezon jeszcze trwa: wcoraj wróciłem z > przesympatycznej imprezy: Spotkania Internetowych Żeglarzy w Pucku, przy okazji > > której odbyłem dwa rejsy po Zatoce Gdańskiej, a póki zima nie nadejdzie, > zaprzestać żeglowania nie zamierzam. Nawet jeśli będzie już za chłodno na > weekendowy wypad na Zegrze, pozostaną przecież żeglarskie popołudnia na Wiśle! > Byle tylko zawiało z północy lub zachodu... Odpowiedz Link
calluna13 Re: Jejku jejku, mówię Wam, jaki kurs za sobą mam 17.10.06, 16:51 Może dlatego, że jest zamęt z patentami i nie wiadomo kiedy je zobaczymy? Mnie w siedzibie WOZŻ powiedziano, że może będą w listopadzie, może w styczniu. A na egzaminie mogliśmy dostać tylko zaświadczenia, które niektórzy honorują, inni nie. Niestety też nie dla wszystkich zaświadczeń starczyło. Ale to się zdarza w dobie papierologii intensywnej. Co do samego Wandrusa. O rany... Stwierdzenie a_weasleya o pożaże w domu negocjowanego afektu to strzelisty eufemizm... Niestety. Faktycznie - instruktor SUPER!. Co prawda trzeci z rzędu, ale za to jak nam obiecał, że koniec rotacji to słowa dotrzymał. Regulaminowo kurs NIE zrealizowany. Godzin wypływanych sporo mniej niż 50. Wykłady 3 - 4 ZAWSZE kosztem pływania. Owszem, na dworze. Wandrus miał szczęście - było ładnie. A co gdyby padało? Przystań niczego sobie - ładna, zielona, kibel zadbany, ciepła woda pod prysznicem - ale daleeeeeeeko... Bardzo. Lokal spożywczy zapewnia jedzenie losowe - albo się strujesz albo nie. Pani za barem - wspomnienie starych barów mlecznych... Herbatę robi niezłą. Ale płaci się za nią tyle co w schornisku niedaleko Morskiego Oka... Jabłka na grobli pyszne, wędkarze zabawni, zwłaszcza jak rozmawiali w nocy i średnio dawali spać (wybrałam nocleg w namiocie ze względu na stan łódek i moje stawy). Nocleg na łódkach za free, podtrucie się oparami farby - gratis. To co mnie zabijało - kompletny brak organizacji. KWŻtkę nam zabrali (opływanym) przydzielając nikogo. Potem KWŻ, miły facet, ale nadal organizacyjnie staliśmy. Kompletnie. Słowem - Wandrusa jak ognia unikać! Zdecydowanie, dla własnego zdrowia, przede wszystkim psychicznego. Odpowiedz Link
amazon500 Re: Jejku jejku, mówię Wam, jaki kurs za sobą mam 17.10.06, 18:40 Właśnie, właśnie, z tymi patentami... mnie powiedziano: "może w grudniu, może w styczniu". Świstki - wiem na pewno, że policja wodna ich nie uznaje, bo do nich dzwoniłam, co by się pytnąć. Wprawdzie kondycja przystani, tak jak zauważył a_weasley, to nie wina Wandrusa, ale pozwólcie, że i ja się o tym wypowiem - w niedzielę zdawałam część egz. z węzłów w barze "Źródełko" w straszliwych tłustych oparach, wystarczyło tam posiedzieć te 15 min. (węzły, przekazanie haraczu za patent i wypisanie kwitaska), żeby wszystkie ciuchy i włosy złapały ów zapaszek. W dodatku w dniu egz. zarwał się pomost E pod ciężarem tabunu kandydatów do maglowania pod żaglami. Ale to się akurat może zdarzyć wszędzie. Kibelek bez zarzutu, dzielni wędkarze z anielską cierpliwością, łowili przez cały kurs całą dobę i pewnie łowią dalej. Tomjani, z tą wiosną to jeszcze jest tak, że teraz jest dla mnie nieco za zimno na żagle... jestem potwornym zmarźluchem... i dziękuję za gratulacje :) Pozdrawiam! Odpowiedz Link
calluna13 Re: Jejku jejku, mówię Wam, jaki kurs za sobą mam 17.10.06, 23:39 Ech! Ten walący się pomost to po prostu wyczyn sezonu! I egzaminator Krzysiek, który wyszedł z łódki zaraz po jej przestawieniu dalej (żeby pomost nie wciągnął jej pod wodę) ze ździwieniem pytając czemu tak stoimy... O, pomost utonął... ;) Hihi... Węzełki zaliczać miałam przyjemność wcześniej - kiedy p.M.O. siedziała sobie na tyłach baru. Było o wiele przyjemniej niż potem, wewnątrz, razem ze świstkami. To, że policja wodna ich nie uznaje (zaświadczeń) to ważna informacja. Kłaniam się w pas Amazon za nią. :) Pozostaje wypić teraz w jakiejś miłej knajpce za nasz sukces i brak dalszej współpracy z firmą Wandrus. :D Odpowiedz Link
amazon500 Re: Jejku jejku, mówię Wam, jaki kurs za sobą mam 17.10.06, 23:57 Hej, Calluna, czyżbyś i Ty zdawała w tę pamiętną niedzielę 15.X? Jeśli łazi o info o policji wodnej, to nie ma za co :) nie wiem jak teraz, bo o honorowanie świstków pytałam jakoś w sierpniu. Ale sądzę, że sytuacja się nie zmieniła. Co ciekawe, wówczas PZŻ twierdził, że patenty mają się pojawić na początku września... I nie mam nic przeciwko piwku w jakiejś szanciarni... ;) Odpowiedz Link
pawelp261 A ja jestem zadowolony i polecam Wandrusa 30.01.07, 20:48 Ja tam również byłem uczestnikiem tego kursu weekendowego. I jestem zadowolony. W ogóle nie bardzo rozumiem czego się czepiacie. Przystań jak przystań, może nie jest to nic super. Ale znajomy był na kursie obok, w MOS-ie czy AZS-sie. Opowiadał jak odchodzili od kei. Jak przywiało, to wyrzucało ich na brzeg, i dwie godziny zajęć to była próba odbicia... Albo koniec zajęć... A my mogliśmy bezpiecznie manewrować, a w ostateczności nawet pokręcić się po samej zatoczce, jakby zbyt ostro wiało... W końcu nie przyjeżdża się na kurs siedzieć na przystani tylko pływać na wodzie... Przede wszystkim powiem, co mi się bardzo podobało. To, że 90% zajęć odbywało się na jachtach kabinowych. Owszem, są to starsze typy venus i mak 707... Nie są w super stanie, ale bez przesady. Zresztą Wandrus ma zdaje się ofertę pływania na Sasankach czy Tangach z dopłatą 200 zł ale tak chciała pływać zdaje się tylko jedna załoga. Ale w innych firmach na kursach weekendowych masz zajęcia 50% albo więcej na omegach i trochę na kabinówkach. Wiem bo sprawdzałem. A dzisiaj jednak mało kto omegą pływa, ja się chcę uczyć na kabinówce, bo taką będę pływał... Przy okazji pozdrowienia dla kadry. Naprawdę w większości świetni ludzie. Bogdan, Wiktor, Gosia, Witek, Kaja (chyba nie mylę), Ania... Szczególnie polecam , jak komuś słabiej idzie i w ogóle czuje się niekumaty, pływanie z KWŻ-ką panią Małgorzatą Cichocką. Jest niesamowicie cierpliwa i potrafi super wytłumaczyć... calluna13 napisała: > Pozostaje wypić teraz w jakiejś miłej knajpce za nasz sukces i brak dalszej > współpracy z firmą Wandrus. :D Ja tam wypiję za dalsze pływanie z nimi. Oprócz kursu weekendowego byłem jeszcze wcześniej na rejsie morskim i też dobrze wspominam. I pewnie wybiorę się jeszcze nie raz. Pewnie, nic nie jest idealne, ale są na pewno godni polecenia. www.wandrus.com.pl > Ech! Ten walący się pomost to po prostu wyczyn sezonu! I egzaminator Krzysiek, > który wyszedł z łódki zaraz po jej przestawieniu dalej (żeby pomost nie wciągnął > jej pod wodę) To chyba jasne że jak na pływającym pomoście stoi pięć załóg to ma prawo tonąć... Chyba naprawdę masz mało doświadczenia że wypisujesz takie bzdety... Pozdrowienia, Paweł Paterek Odpowiedz Link
a_weasley Gdybyś ten pean wkleił tylko raz... 31.01.07, 10:44 ...brzmiałoby wiarygodniej. Po co kleisz dwa razy to samo? Odpowiedz Link
tomjani Re: Jejku jejku, mówię Wam, jaki kurs za sobą mam 18.10.06, 10:37 amazon500 napisała: > Właśnie, właśnie, z tymi patentami... mnie powiedziano: "może w grudniu, może > w styczniu". Ech :-((( Chciałbym Was jakoś pociezyć z tymi patentami, ale... PZŻ to przestępcza struktura (pomijając pion sportowy, który robi dokładnie to do czego został powołany, reszta to zwykłe leśne dziadki które nie mają już innego pomysłu na żeglarstwo jak zbijanie kasy na patentach i rejestracjach). Te leśne dziadki wspierane przez prezia Kaczmarka zdążyły w ubiegłej kadencji sejmu załatwić sobie dostęp do koryta, a obecne władze pochłonięte wojną na górze jakoś nie mają czasu zrealizować tego co obiecały gdy były w opozycji; co gorsze minister jest głupi jak but i pokornie podpisuje projekty rozporządzeń jakie mu z PZŻ-tu podsuną. Podobno jednak dotarło już do jego podwładnych że to co się obecnie dzieje kompromituje nasz kraj, i coś zaczyna się ruszać. Niebawem spodziewana jest nowelizacja ustawy o KF; może przy tej okazji dasie przesunąć bezpatentowy (i bezrejestracyjny) limit na śródlądziu z 5 do 7,5m długości kadłuba, tak jak tego zresztą chciał Senat ub. kadencji (niestety oparta na kłamstwach kampania sejmowych towarzyszy z PZŻ, w szczególności niejakiego Jakuba Derech-Krzyckiego zrobiła swoje :-((( ). Taka zmiana przepisów pozwoliłaby od przyszłego sezonu pływać bez patentów już na całkiem przyzwoitych jachtach; tylko na te największe koromysła: Sportina 760, Tango780F, Janmor 28, TES32D, Twister 36 byłby wymagany patent. W dalszej kolejności posłowie zajęliby się opracowaniem zupełnie nowej ustawy o żeglarstwie, biorącej pod uwagę społeczny projekt, który zbliżyłby polskie prawo do prawa obowiązującego w krajach demokratycznych, jak Wlk. Brytania czt Szwecja. A PZŻ w obecnym kształcie wraz z podtrzymującymi go "biznesmenami" okołożeglarskimi trafiłby na śmietnik historii. > Świstki - wiem na pewno, że policja wodna ich nie uznaje, bo do > nich dzwoniłam, co by się pytnąć. Tu jest pole do popisu dla Stowarzyszenia Żeglarskiego "Samoster": już przed ub. sezonem zorganizowaliśmy spotkanie z W-ce Komendantem Komisariatu Policji Rzecznej, uzyskując oficjalne zapewnienie że dla prowadzenia żaglówki z silnikiem pomocniczym > 5kW niepotrzebny jest patent motorowodny, wystarczy patent żeglarski. Znów planujemy takie spotkanie: tym razem poruszymy sprawę patentów które miały być a ich nie ma, zaproponujemy w tej sytuacji uznawanie zaświadczeń. Przy okazji poruszę też sprawę absurdalnych przeglądów technicznych, których Policja wymaga, biorąc tym samym na siebie rolę policji skarbowej PZŻ. Prawo wprawdzie ją do tego zobowiązuje - ale przyda się w tej sytuacji zapewnienie że posiadacze żaglówek na wędkarskich numerach (jak mój "Orion") będą mogli być spokojni, skoro litera prawa przeglądów w takim wypadku nie wymaga. O rezultatach "Samoster" na pewno poinformuje. > Wprawdzie kondycja przystani, tak jak zauważył a_weasley, to nie wina > Wandrusa, Hmm, a która to właściwie przystań? Czy może AZS? Oni mają u mnie przechalpane - za zlikwidowanie AKŻ, i zniszczenie poprzez rabunkową eksploatację przechwyconych jachtów. Elementarne poczucie przyzwoitości nakazywałoby nie korzystać z ich usług; co zresztą za przyjemność pływać na tak zdezolowanym sprzecie, gdzie w każdej chwili wszystko może się zepsuć? > Tomjani, z tą wiosną to jeszcze jest tak, że teraz jest dla mnie nieco za > zimno na żagle... jestem potwornym zmarźluchem... Teraz jest zimno: ostre arktyczne powietrze, brak wiatru :-((( Ale jeśli cyrkulacja zmieni się na zachodnią, nie tylko pojawi się sprzyjający wiatr, ale i ociepli się nieco, będzie jak w lesie podczas jesiennego grzybobrania :-)) Nie musi być cały czas tak nieprzyjemnie! Odpowiedz Link
a_weasley Re: Jejku jejku, mówię Wam, jaki kurs za sobą mam 18.10.06, 15:44 Ja akurat jestem i zawsze byłem propatentowy, ale to nie ten wątek. Zauważę tylko, że policja to sobie może. Nie przyjmuję mandatu, sprawa idzie do sądu grodzkiego i sąd mi od kopa przyzna rację. tomjani napisał: > > Wprawdzie kondycja przystani, tak jak zauważył a_weasley, to nie wina > > Wandrusa, > Hmm, a która to właściwie przystań? Czy może AZS? WTW, zaraz przy moście w Zegrzu po południowej stronie. Odpowiedz Link
tomjani Re: Jejku jejku, mówię Wam, jaki kurs za sobą mam 19.10.06, 10:17 a_weasley napisał: > Ja akurat jestem i zawsze byłem propatentowy Ja również byłem - jeszcze w 2002 roku ;-P > Zauważę tylko, że policja to sobie może. Nie przyjmuję mandatu, sprawa idzie > do sądu grodzkiego i sąd mi od kopa przyzna rację. Otóż to: stosowny przepisz zastrzega, że przepisy rejestracyjne jachtów używanych _wyłącznie_ do uprawiania sportu lub rekreacji (w PZŻ, z przeglądami) nie dotyczą statków używanych do amatorskiego połowu ryb, których rejestrację (w Starostwach Powiatowych, bez przeglądów) regulują odrębne przepisy. W tych przepisach jest ograniczenie na wielkość jednostki (długość razy szerokość nie może przekroczyć 20mkw) i moc silnika (20kW) nie ma natomiast nic na temat ograniczeń co do napędu żaglowego. Skoro więc jest dozwolone, nie jest zabronione. Co więcej, nie istnieją przepisy nakładające na sternika łodzi na wędkarskich numerach jakikolwiek obowiązek patentowy (motorowodny jeśli moc silnika przekracza 5kW lub żeglarski jeśli długośc kadłuba przekracza 5m). Mimo to zegrzyńska policja wymaga patentów motorowodnych od sterników łodzi wędkarskich z silnikiem powyżej 5kW, a że czyni to bez należytych podstaw to inna sprawa. Widać wszyscy zmotoryzowani wędkarze mieli dotąd patenty skoro nikt nie zaprotestował. Patent żeglarski posiadam, więc oczywiście mogę "dla świętego spokoju" wozić go z sobą, jednak jeśli policja przez analogię zechce egzekwować "ducha prawa" (tzn. wymagać przeglądu od _każdej_ łodzi żaglowej powyżej 5m długości bez względu na to gdzie jest zarejestrowana) to mogą być kłopoty, np przerwanie rejsu na Mazury już na Zegrzu, z odholowaniem jachtu na policyjną przystań do czasu wyroku sądowego lub przeprowadzenia przeglądu. A że "dla świętego spokoju" nie zamierzam poddać się rygorowi rejestracji jachtu w PZŻ, łożąc tym samym na tą pasożytniczą strukturę - lepiej będzie wyjaśnić problem w zarodku. > WTW, zaraz przy moście w Zegrzu po południowej stronie. Czyli popularne "Kruszywo". Aż tak na psy zeszli? Dawno z niej nie korzystałem; opłaty postojowe nad Zegrzem to w ogóle nie na moją kieszeń. Jak to dobrze że jest jeszcze Wisła w Warszawie... Odpowiedz Link
corka_rybaka Re: Jejku jejku, mówię Wam, jaki kurs za sobą mam 31.10.06, 21:30 Kochany jaki ty jestes teraz mądry z przepisów, może dlatego, że jestes owym Intruktorem i masz obiecane,dostać patent jeszcze w tym miesiącu. Madzia z kursowej ławki Odpowiedz Link
tomjani Re: Jejku jejku, mówię Wam, jaki kurs za sobą mam 02.11.06, 08:35 corka_rybaka napisała: > Kochany jaki ty jestes teraz mądry z przepisów, może dlatego, że jestes owym > Intruktorem i masz obiecane,dostać patent jeszcze w tym miesiącu. Miło że się tak do mnie zwracasz :O) ale na pewno nie jestem instruktorem. Z przepisów jestem taki "mądry" ponieważ walczę o ich zmianę jako że krępują one amatorów żeglarstwa jak za czasów komuny. A żeby skutecznie walczyć z wrogiem, trzeba go najpierw dobrze rozpoznać. > Madzia z kursowej ławki I nawet Ciebie w ogóle nie znam. I nie bardzo rozumiem o jaki patent Ci chodzi: sternika mam już od 1997r, zresztą nie mając takiego patentu nie mógłbym być instruktorem. Co masz więc na myśli Madziu? Odpowiedz Link
amazon500 Re: BTA Wandrus - czy warto się u nich uczyć? 06.01.07, 22:26 Ktoś tu wcześniej napisał parę zdań o długiej zasyfionej grobli i dalekiej drodze do kibli, że można było postawić toi-toi'e... Fakt, że do kibli blisko nie było, ale za to były czyste i zadbane. Te toi-toi'e chyba nie za bardzo jest tam gdzie postawić, żeby były "pod ręką", ponadto tego typu toalety osobiście wolę omijać szerokim łukiem, bo gdziekolwiek nie trafiłam do toi-toi'a, tam zawsze był syf z malarią. Sama przystań ma jedną główną zaletę. Dzięki temu, że miejsce jest osłonięte, a odstępy między pomostami duże, podchodzenie do nich jest wygodne i bezpieczne. Jachty sobie tam bezpiecznie stoją i nie rzuca nimi wściekła fala. Być może cel, jaki mieli twórcy tej przystani - kształt zatoki - pociągnął za sobą niemożność zastosowania innego rozwiązania niż owa długa grobla. A czy zasyfiona... ja takiego wrażenia nie odniosłam. Wiadomo, jak to w życiu - wszystko ma swoje "zady i walety". Również Wandrus. Dlatego teraz będzie coś pozytywnego: bardzo sobie chwaliłam podczas kursu możliwość skorzystania w tygodniu z "jazd doszkalających", na które Wandrus bezpłatnie udostępniał jachty, a płaciło się tylko za instruktora (stówkę od załogi za cały dzień). Dzięki temu mogłam sobie wybrać, z którym instruktorem chcę pływać (wybrałam oczywiście KWŻ, a jakże :)), pływaliśmy cały dzień dopóki żagle widać, całe jezioro dla nas... bajka :) Te 2 dni dały mi bardzo wiele i wykonałam spory krok do przodu. Odpowiedz Link
pawelp261 Ja tam polecam Wandrusa 30.01.07, 20:51 Ja tam również byłem uczestnikiem tego kursu weekendowego. I jestem zadowolony. W ogóle nie bardzo rozumiem czego się czepiacie. Przystań jak przystań, może nie jest to nic super. Ale znajomy był na kursie obok, w MOS-ie czy AZS-sie. Opowiadał jak odchodzili od kei. Jak przywiało, to wyrzucało ich na brzeg, i dwie godziny zajęć to była próba odbicia... Albo koniec zajęć... A my mogliśmy bezpiecznie manewrować, a w ostateczności nawet pokręcić się po samej zatoczce, jakby zbyt ostro wiało... W końcu nie przyjeżdża się na kurs siedzieć na przystani tylko pływać na wodzie... Przede wszystkim powiem, co mi się bardzo podobało. To, że 90% zajęć odbywało się na jachtach kabinowych. Owszem, są to starsze typy venus i mak 707... Nie są w super stanie, ale bez przesady. Zresztą Wandrus ma zdaje się ofertę pływania na Sasankach czy Tangach z dopłatą 200 zł ale tak chciała pływać zdaje się tylko jedna załoga. Ale w innych firmach na kursach weekendowych masz zajęcia 50% albo więcej na omegach i trochę na kabinówkach. Wiem bo sprawdzałem. A dzisiaj jednak mało kto omegą pływa, ja się chcę uczyć na kabinówce, bo taką będę pływał... Przy okazji pozdrowienia dla kadry. Naprawdę w większości świetni ludzie. Bogdan, Wiktor, Gosia, Witek, Kaja (chyba nie mylę), Ania... Szczególnie polecam , jak komuś słabiej idzie i w ogóle czuje się niekumaty, pływanie z KWŻ-ką panią Małgorzatą Cichocką. Jest niesamowicie cierpliwa i potrafi super wytłumaczyć... calluna13 napisała: > Pozostaje wypić teraz w jakiejś miłej knajpce za nasz sukces i brak dalszej > współpracy z firmą Wandrus. :D Ja tam wypiję za dalsze pływanie z nimi. Oprócz kursu weekendowego byłem jeszcze wcześniej na rejsie morskim i też dobrze wspominam. I pewnie wybiorę się jeszcze nie raz. Pewnie, nic nie jest idealne, ale są na pewno godni polecenia. www.wandrus.com.pl > Ech! Ten walący się pomost to po prostu wyczyn sezonu! I egzaminator Krzysiek, > który wyszedł z łódki zaraz po jej przestawieniu dalej (żeby pomost nie wciągnął > jej pod wodę) To chyba jasne że jak na pływającym pomoście stoi pięć załóg to ma prawo tonąć... Chyba naprawdę masz mało doświadczenia że wypisujesz takie bzdety... Pozdrowienia, Paweł Paterek Odpowiedz Link
a_weasley Re: Ja tam polecam Wandrusa 31.01.07, 01:03 pawelp261 napisał: > Ja tam również byłem uczestnikiem tego kursu weekendowego. I jestem zadowolony. > W ogóle nie bardzo rozumiem czego się czepiacie. Może przeczytaj? > Przystań jak przystań, może nie jest to nic super. Widziałem kilka przystani i ta jest nawet super hyper. W konkurencji "największy syf i brud". > Przede wszystkim powiem, co mi się bardzo podobało. To, że 90% zajęć odbywało > się na jachtach kabinowych. Doprawdy jestem pod wrażeniem.Obiecywali kabinowe i rzeczywiście były kabinowe. Kapelusze z głów. > Owszem, są to starsze typy venus i mak 707... Nie są > w super stanie, ale bez przesady. Bez. Kwestionujesz coś z tego, co powiedziałem o rzęchu, na którym mi przyszło pływać? > To chyba jasne że jak na pływającym pomoście stoi pięć załóg to ma prawo > tonąć... Chyba naprawdę masz mało doświadczenia że wypisujesz takie bzdety... To chyba jasne, że jak pomost ma dziurawe pływaki to nabiera wody. Odpowiedz Link
pawelp261 Re: Ja tam polecam Wandrusa 31.01.07, 21:18 No cóż, ja podsumowuję kurs jako całość. I jako taki z mojego punktu widzenia wyglądał pozytywnie. Jak było coś nie tak to trzeba było to zgłosić organizatorowi. Co do przystani to stoi tam kilkaset jachtów i więc chyba armatorzy są zadowoleni. Moim zdaniem świadczy to pozytywnie na korzyść samej przystani Co do twoich uwag to o ile pamiętam to na spotkaniu organizacyjnym był podany nr telefonu aby zawiadamiać, jeśli coś jest nie tak. Pewnie, że to organizator jest od tego żeby wszystko sprawdzać, ale przecież nie wejdzie co weekend na wszystkie jachty? Ja pamiętam kiedyś kurs motorowodny w innej firmie. Były problemy z silnikiem, kadra nic nie mogła poradzić. Jak tylko zawiadomiłem bezpośrednio organizatora wszystko zostało migiem załatwione. Pozdrowienia, Paweł Odpowiedz Link
minerwamcg Re: Wandrus się poleca 01.02.07, 17:33 Pojawił się użytkownik, którego tu wcześniej nie było, zarejestrował się specjalnie żeby bronić Wandrusa, i broni. W tonie pracownika odpowiadającego na reklamację. Przy okazji podając link do strony firmowej (ciekawe, czy ceny są już prawdziwe, czy dalej dla przynęty zaniżone o stówę w stosunku do tego, czego firma żąda w swojej siedzibie). Nawet krytycznych notek nie czyta, boby nie napisał: > Jak było coś nie tak to trzeba było to zgłosić organizatorowi. podczas gdy wyraźnie pisałem, żem usterki zgłaszał, niektóre parokrotnie, i nic z tego nie wynikło. > Co do przystani to stoi tam kilkaset jachtów i więc chyba > armatorzy są zadowoleni. Moim zdaniem świadczy to pozytywnie na korzyść samej > przystani Nie wiem, czy są zadowoleni, i, szczerze mówiąc, niewiele mnie to obchodzi. Napisałem, że był syf, bo rzeczywiście był syf. > Co do twoich uwag to o ile pamiętam to na spotkaniu organizacyjnym był podany > nr telefonu aby zawiadamiać, jeśli coś jest nie tak. Usterki, jakem wspominał, zgłaszałem. Poza tym zaś zgłaszał instruktor. Na przykład upominał się o te cholerne manewry na silniku. Bez skutku. Podobnie jak zgłaszanie, i to wielokrotne, braków w wyposażeniu nie pomagało. To po pierwsze. Po drugie, przypominam nieśmiało, Wandrus prowadzi działalność gospodarczą. Nie robi łaski, tylko świadczy usługi. Klient płaci i powinien otrzymać to, za co zapłacił. A płaci za to, żeby wszystko, co się należy, było samo z siebie. Nie po serii energicznych interwencji. Że co? Że tanio? Gdyby było drożej, byłbym poszedł do konkurencji... > Pewnie, że to organizator jest od tego żeby wszystko sprawdzać, ale > przecież nie wejdzie co weekend na wszystkie jachty? A dlaczego nie, przepraszam bardzo? Mnie zresztą, może to kogoś zdziwi, nie interesuje, czy on wchodzi, czy fruwa, czy sprawdza osobiście, czy zatrudnia kogoś w tym celu, czy bada telepatycznie, czy ktoś usterki poprawia czy nie. Co ja mam zgłaszać? Pracownik firmy, mianowicie instruktor, pływał na tej łajbie cały weekend i doskonale wie, czego brakuje. Jeżeli w następny weekend ja przyjeżdżam i stwierdzam, że dalej brakuje, to znaczy, że przez pięć dni roboczych firma nie pofatygowała się tego naprawić. Odpowiedz Link
pawelp261 spiskowa teoria dziejów? 05.02.07, 21:26 Wiesz śmieszny jesteś. Na tej zasadzie w innym wątku wypowiadasz się pozytywnie nt innej firmy, Akademia Nautica, jednocześnie twierdząc że nawet nie byłeś tam na kursie. Jeśli mierzyć Twoją miarą, to w takim razie jesteś pracownikiem Akademii??? Prawda jak to niemiło słyszeć takie absurdalne zarzuty? Ale wystarczy mi zwykłe przepraszam. Pozdrowienia, Paweł. Przy okazji tak mi się zauważyło, jak wszedłem na kilka stron firm czarterowych, bo właśnie się przymierzam do pierwszego samodzielnego rejsiku w wakacje, że wszystkie fora są pokasowane. W jednej z firm wyjaśnili mi, że wchodzili na nie ukryci ludzie konkurencji i wypisywali negatywne posty... Ciekawe... Przy okazji może ktoś mi podpowie. Co lepsze na taki pierwszy samodzielny czarter Tes 660 czy Sasanka 660? PS Aż mnie korci żeby puścić meila do Wandrusa z linkiem do tej dyskusji, niech się ktoś od nich wypowie. PPaterek Odpowiedz Link
pawelp261 Re: spiskowa teoria dziejów? 05.02.07, 21:31 Aha, jeszcze dopiero teraz zauważyłem Twoją uwagę pośrodku dyskusji że kleję dwa razy posty... Dwa razy, bo nie pod tym postem chciałem odpowiedzieć a nie można tego niestety wykasować. P.Pat. Odpowiedz Link
a_weasley Re: spiskowa teoria dziejów? 06.02.07, 19:36 pawelp261 napisał: > Aha, jeszcze dopiero teraz zauważyłem Twoją uwagę pośrodku dyskusji że kleję > dwa razy posty... Dwa razy, bo nie pod tym postem chciałem odpowiedzieć a nie > można tego niestety wykasować. > P.Pat. Ten ból i ja znam i trag mnie szlafia. Jeżeli są jakieś racje przemawiające za tym, żeby nie można było kasować własnoręcznie, to czy nie można by tego umożliwić modom albo adminom (na życzenie autora notki)? Odpowiedz Link
a_weasley Re: spiskowa teoria dziejów? 06.02.07, 19:51 pawelp261 napisał: > wypowiadasz się pozytywnie nt innej firmy, Akademia Nautica, > jednocześnie twierdząc że nawet nie byłeś tam na kursie. Jeśli mierzyć > Twoją miarą, to w takim razie jesteś pracownikiem > Akademii??? Prawda jak to niemiło słyszeć takie absurdalne zarzuty? > Ale wystarczy mi zwykłe przepraszam. Jeżeli w istocie nie jesteś pracownikiem Wandrusa, tylko nie zainteresowanym absolwentem kursu tamże, i w ogóle nie masz żadnego interesu w tym, jaką prasę będzie miał Wandrus, to oczywiście przepraszam za niesłuszne posądzenie. Aczkolwiek potraktuj to w tym przypadku jako nauczkę, że język urzędniczo-konferencyjny wystawia Cię na takie podejrzenia. Jeśli zaś jesteś osobiście zainteresowany, to wolałbym, byś wniosków nie wyciągnął. Zwracam w każdym razie uwagę, że ja nie pisałem, jakoby Academia Nautica była firmą dobrą i/lub lepszą od Wandrusa. Pisałem jeno, że z tego, co widziałem z boku, ich łajby zdają mi się dobrze utrzymanymi: > Jeśli wszystko tam wygląda jak utrzymanie łodzi, to firma jest godna zaufania. A czy kto chce wedle tego osądząć firmę, czy nie, jego rzecz. Dla mnie to o czymś świadczy, dla kogoś nie musi. > Przy okazji tak mi się zauważyło, jak wszedłem na kilka stron firm > czarterowych, bo właśnie się przymierzam do pierwszego samodzielnego rejsiku w > wakacje, że wszystkie fora są pokasowane. Ja z kolei pochodziłem po tym, co mi wyrzuca Google, i wyskakiwały np. strony z ostatnim aktualnym cennikiem na 2004. Tyz piknie :-( > W jednej z firm wyjaśnili mi, że > wchodzili na nie ukryci ludzie konkurencji i wypisywali negatywne posty... A to by mnie wcale nie zdziwiło. Tak samo na Twoim miejscu nie zdziwiłbym się, gdybym się ja okazał takim ukrytym ludziem. Szczęściem Macieq już chyba wie, com za jeden, a jak pomyśli, to i Callunę rozpracuje. > Ciekawe... Przy okazji może ktoś mi podpowie. Co lepsze na taki pierwszy > samodzielny czarter Tes 660 czy Sasanka 660? Gdybym był trzeźwy, uznałbym to za retoryczną podpuchę, ale mam we krwi dwa strongi, więc odpowiem. Onego czasu pływaliśmy Tesem 660 samoczwart pod kierownictwem żeglarza, który od uzyskania patentu 6 lat przedtem nie pływał wcale, dwie osoby nieopływane, a i ja niespecjalnie, wiatr do piątki i nie zabiliśmy się, wrąbaliśmy masztem w most przy Sztynorcie i nic się masztowi nie stało, więc chyba jest, jak mówią nasi od niedawna sojusznicy, idiotenfest. A o Sasance 660 nic nie wiem. Tes nam dojadł, ale z innego powodu, nisko i klop ciasny, a ten, cośmy mieli, po rozłożeniu na 4 osoby w ogóle uniemożliwiał dostęp do pomieszczenia, które nasi starsi bracia w wierze zwą Domem Krzesła. > Aż mnie korci żeby puścić meila do Wandrusa z linkiem do tej dyskusji, niech > się ktoś od nich wypowie. A proszę Cię bardzo, w końcu szanująca się firma powinna się interesować tym, jak ich widzą. Odpowiedz Link
ryszard_pryszcz Re: spiskowa teoria dziejów? 08.02.07, 19:07 a_weasley napisał: > > Aż mnie korci żeby puścić meila do Wandrusa z linkiem do tej dyskusji, ni > ech > > się ktoś od nich wypowie. > > A proszę Cię bardzo, w końcu szanująca się firma powinna się interesować tym, > jak ich widzą. > Nie trzeba. Wiedzą o istnieniu tego wątku i się interesują. Odpowiedz Link
jlopez Re: BTA Wandrus - czy warto się u nich uczyć? 09.02.07, 11:28 Byłem na weekendowym na zegrzu. Oszuści. Wielkie ogłoszenie przy przystani WTW, że koszt to 400 zł, to samo w internecie, a przy płaceniu dowiadujesz się, że masz zapłacić 500 zł. Jeżeli KWŻ Ci powie, że pływacie od 9 do 18 z godzinną przerwą w ciągu dnia - nie wierz. Instruktor o 17 będzie się bardzo spieszył do domu. A propos instruktorów - duża rotacja. Miło by było gdyby prowadził Cię cały czas jeden, który wie jakie błędy popełniasz i na co należy położyć nacisk. Nasza załoga miała do czynienia z pięcioma instruktorami w ciagu pięciu weekendów. ODRADZAM. Odpowiedz Link
amazon500 Re: BTA Wandrus - czy warto się u nich uczyć? 10.02.07, 14:25 jlopez napisał: >A propos instruktorów - duża rotacja. Miło by było gdyby prowadził Cię > cały czas jeden, który wie jakie błędy popełniasz i na co należy położyć nacisk. Otóż to. Jestem zażartym przeciwnikiem zmieniania instruktorów - to tak jakby zmienić nauczyciela polskiego tuż przed maturą. Odpowiedz Link
zmichalg1 Re: BTA Wandrus - czy warto się u nich uczyć? 09.02.07, 14:26 O ile wiem, to "Wandrus" = "Piotr Salecki". Opowiem coś, co miało miejsce lat temu prawie 12. Wrzesień 1995, Zegrze, port WAT. Autor niniejszego posta jest w trakcie robienia papierów instruktorskich na kursie tamże. Wykład z organizacji szkolenia żeglarskiego prowadzi ówczesny prezes WOZŻ - Jurek Durejko. Część wykładu poświęcona jest żeglarskim "krzak-firmom". Na pierwszym miejscu (wręcz wykrzyczane): Pan Piotr Salecki i firma "Junga". Po ostatnim sezonie 24 procesy z powództwa cywilnego. W tej chwili z sali jeden z kursantów (przyszłych instruktorów) koryguje: nie 24 ale 29. Widać gość miał aktualniejsze dane niż miłościwie panujący wówczas prezes... Nie potrafię powiedzieć, co się od tamtego czasu zmieniło poza nazwą "Junga" - > "Wandrus". Odpowiedz Link
tomjani Re: BTA Wandrus - czy warto się u nich uczyć? 10.02.07, 13:35 zmichalg1 napisał: > Wykład z organizacji szkolenia żeglarskiego prowadzi ówczesny prezes WOZŻ - > Jurek Durejko. WOZŻ pod przywództwem płk Durejko lwią część kasy zdartej z żeglarzy na szkoleniach, egzaminach, rejestracjach jachtów przeznaczało na funkcjonowanie biura oraz wystawne bankiety. Sam płk Durejko jest czołowym zwolennikiem urtzymania obecnego systemu obowiązkowych "uprawnień" żeglarskich o restrykcyjności nieznanej w demokratycznym świecie; dodatkowo przed paru laty na łamach "Żagli" opowiedział się za dalszym przykręcenie śruby żeglarzom poprzez nałożenie na nich podatku pod postacią obowiązkowych ubezpieczń od OC. Nie powinno to dziwić, jako że biuro WOZŻ przy ul. Ciołka na warszawskiej Woli wynajmowane jest od... PZU(!) a prominentni działacze WOZŻ z inspektorem Helmem na czele dorabiali sobie jako agenci ubezpieczeniowi tej firmy. Skoro więc wytykasz drzazgę w oku firmy p. Saleckiego - dojrzyj najpierw belkę w oczach instytucji której jesteś instuktorem i zapewne działaczem. Odpowiedz Link
a_weasley Król jest nagi (i mokry) 10.02.07, 17:46 tomjani napisał: > Skoro więc wytykasz drzazgę w oku firmy p. Saleckiego - dojrzyj najpierw belkę > w oczach instytucji której jesteś instuktorem i zapewne działaczem. Czyli, jak rozumiem, ktoś, kto jest instruktorem PZŻ, nie ma prawa powiedzieć złego słowa na p. Saleckiego. A to z jakiego paragrafu? Ta rozmowa dotyczy firmy Wandrus, która jest własnością p. S. Ubocznie wypłynęła kwestia jego wcześniejszej działalności na tej niwie. Oczywiście mógł sobie p. Durejko wymyślić te 24 procesy, a osobnik z sali być podstawiony. Jeżeli komuś tak wygodnie, może w taką teorię uwierzyć. Osobiście na tle swoich doświadczeń jestem raczej skłonny uwierzyć w te procesy. Ja się prawował nie będę, za mała stawka, ale faktem jest, że firma się nie wywiązuje. Zgrubne wyliczenia wypływanych godzin już były. W kwestii silnika nie będę się powtarzał... dodam jedynie, że na innej łajbie silnik fizycznie był, ale nie wolno było go uruchamiać, bo była wyczarterowana od prywatnego armatora, który oświadczył, że czarter silnika nie obejmuje. I "poważna firma" od takiego leszcza łajbę wyczarterowała! Zamiast powiedzieć, żeby ich pocałował w rzyć, i nająć łajbę z silnikiem. O wykładach byle gdzie też było. Pewnie jakbym podał Wandrusa do sądu i to wszystko zdołał udowodnić, tobym jakieś 100 czy 150 zł z tytułu nienależytego wykonania zobowiązań wysądził... tyle, że o takie sumy nikt do sądu nie pójdzie. Natomiast jeżeli firma równie poważnie pogrywa tam, gdzie klient płaci grube tysiące, to dziwiłbym się raczej, gdyby procesów nie miała. Odpowiedz Link
tomjani Re: Król jest nagi (i mokry) 11.02.07, 18:13 a_weasley napisał: > tomjani napisał: > > > Skoro więc wytykasz drzazgę w oku firmy p. Saleckiego - dojrzyj najpierw > > belkę w oczach instytucji której jesteś instuktorem i zapewne działaczem. > > Czyli, jak rozumiem, ktoś, kto jest instruktorem PZŻ, nie ma prawa powiedzieć > złego słowa na p. Saleckiego. A to z jakiego paragrafu? Ależ nie twierdzę jakobyWandrus był bez zarzutu, ani ni deprecjonują czyjejś opinii tylko dlatego że jest instruktorem PZŻ. Sam miałem "takie sobie" doświadczenie z niegdysiejszą "Jungą" (bez względu na to jak pozytywnie oceniam KWŻ-ta, kpt. Rzeźnickiego. Wyraziłem tylko dezaprobatrę w związku z powoływaniem się na "Jurka" Durejkę. Było to dla mnie równie niesmaczne, jakby ktoś powoływał się na cytaty z tygodnika "NIE". Odpowiedz Link
piotrsalecki od Wandrusa w odpowiedzi 11.02.07, 22:52 Witam wszystkich. Z pokorą wysłuchałem krytycznych komentarzy nt szkolenia, które wyraziła część osób. Postaram się, aby uwagi te zaowocowały poprawą jakości szkolenia w sezonie 2007. Korzystając również z okazji chciałbym wszystkie te osoby bardzo przeprosić. Oprócz jednak słownych przeprosin czuję się w obowiązku złożyć dodatkową propozycję. Otóż proponuję tymże osobom całkowicie bezpłatne pływanie doszkalające wiosną przez dwa weekendy, w terminie uzgodnionym ze mną. Rozumiem, że instruktorem byłby Maciek Popławski, który z wami pływał poprzednio. Zresztą, sprawa jest do ustalenia. Można to zrobić meilowo, telefonicznie lub poprzez spotkanie na targach Wiatr i Woda na ktorych się wystawiamy w najbliższy weekend, tzn. od czwartku do niedzieli. Mam nadzieję że nie odrzucicie tej propozycji. Deklaracja ta dotyczy całej załogi, nie tylko osób które się wypowiedziały. Do wszystkich tych osób odezwę się osobiście, ale bardzo ułatwiłby mi sprawę meil kontaktowy pod adres piotr@wandrus.com.pl, o który proszę callunę13, a_weasley, jlopez. Odnośnie tego co napisał jlopez, nt zaniżania ceny za kurs. Cena kursu w reklamie jest podana "od" a nie "do". Jak już ktoś zresztą zauważył, od razu w rozmowie telefonicznej podajemy wszelkie możliwe dopłaty. Poza tym na stronie internetowej w opisie oferty jest również punkt "dopłaty" gdzie wszelkie dopłaty są uwzględnione. Ponieważ, jak napisałem, przyjmuję wszelkie uwagi, dopisaliśmy również informację o dopłatach w miejscu ceny na stronie www. Rotacja kadry, o której mowa nie wynika z tego, że ludzie przestają dla nas pracować i przychodzą nowi. W tej chwili na stałe współpracuje z nami około 200 instruktorów. Po prostu taka jest specyfika kursów weekendowych, że ludziom ciągle coś wypada - a to ślub, a to sesja w poniedziałek i uczyć się trzeba nagle. Taka sytuacja jest we wszystkich firmach szkolących. Oczywiście nie jest to żadne usprawiedliwienie i staramy się unikać takich sytuacji. Co do przystani - mimo wszystko jednak uważam że jej zalety - przede wszystkim nawigacyjne - przemawiają za tym, aby tam pozostać. Co do spraw bieżących: z Wandrusem nie ma problemu nikt, kto wywiązuje się ze zobowiązań i rzetelnie pracuje. W jednym tylko wypadku instruktor musi się liczyć z natychmiastowym rozstaniem i utratą wynagrodzenia - jest to jasno zapiane w umowie - gdy pije lub przechowuje alkohol (np. na jachcie w trakcie pracy) oraz gdy jawnie lekceważy swoje obowiązki, jest niemiły, skarżą się na nigo kursanci. To są bardzo rzadkie przypadki, ale się czasem zdarzają. Największym problemem jest to, że uczestnicy zgłaszają te sprawy albo dawno po kursie, albo wcale, albo dopiero na takim forum... Niestety, tacy usunięci instruktorzy natychmiast idą do konkurencji, gdzie są zatrudniani a na początku od razu się żalą jak to ich potraktowałem... Teraz do Pana zmichalg1. Skoro oskarża się o coś kogoś publicznie, z nazwiska, wypadałoby mieć odwagę również podpisać się imieniem i nazwiskiem. Łatwo się rzuca epitety pod pseudonimem... A powtarzanie zasłyszanych plotek jest najgorsze. Odnośnie spraw z 1995 roku. Prowadzona przeze mnie firma "Junga" miała w pewnym momencie kłopoty finansowe. W związku z czym część instruktorów otrzymała wynagrodzenie zamiast na początku września do końca roku (niektórzy jeszcze trochę później). Aby wywiązać się ze zobowiązań sprzedałem jachty, co trochę trwało. Niektórzy (około 5-8 osób, a nie 24 czy 29!) nie chcieli czekać i złożyli pozwy do sądu. Oczywiście mieli do tego pełne prawo i słuszność. Po otrzymaniu wynagrodzenia pozwy wycofali - w większości zresztą sprawy nie weszły na wokandę. Wyjątkiem był jeden instruktor, który w pozwie postanowił wykorzystać okazję i domagał się wynagrodzenia dwukrotnie większego niż ustalone. Tu również sprawa zakończyła się wycofaniem pozwu. Grupa wspomnianych instruktorów założyła konkurencyjna firmę, a początek ich działalności to kradzież bazy danych uczestników imprez "Jungi". Nie twierdzę że "Junga" była firmą bez wad. Natomiast na pewno nigdy nikogo świadomie nie oszukałem. A jeśli ktoś ma do mnie jakieś uwagi - proszę o meila. z poważaniem i pozdrowieniami Piotr Salecki, tel. 501 647 139 piotr@wandrus.com.pl Odpowiedz Link
marhes Re: od Wandrusa w odpowiedzi 15.02.07, 11:26 pierwszy raz wypowiadam sie na temat wandrusa, plywam z ta firma prawie od samego poczatku - 9 lat,i mimo ze nie zawsze wszystko mi sie podoba, to wiem, ze pracownika sumiennego, uczniwego, "robiacego dobra robote" w jego firmie zawsze sie cenilo. wiem, ze moi kursanci wracali na rejsy kilkakrotnie, niektorzy teraz pracuja w wandrusie, a to tak naprawde swiadczy o firmie. miejsce do ktorego sie wraca, ludzie z ktorymi chce sie przebywac to jest prawdziwy wyznacznik czy firma jest dobra czy nie. na tych kursach plywali ze mna niemcy, kanadyjczycy i amerykanie, polacy przede wszystkim: zarowno dzieci jak i dorosli i zadna z tych osob nigdy nic zlego nie powiedziala. najlatwiej przyswajamy opinie negatywne, ale to jest nasza mentalnosc narodowa, z ktora nie ma jak walczyc, bo jesli powiem ze cos jest naprawde dobre to i tak lepiej nam sluchac sfrustrowanych, nieuczciwych, czasem bezsensownych informacji i to one stanowia o tym czy ocenimy cos pozytywnie czy negatywnie. bezsens. piszcie co chcecie, ale dbalosc o bezpieczenstwo uczestnikow jest najwazniejsza dla tej firmy. nie zawsze jednak pracownikow sezonowych, ktorzy swiezo przychodza do firmy mozna sprawdzic. zli, nieodpowiedzialni i bez wyobrazni ludzie szybko koncza kariere w wandrusie. potem chodza i skarza na prawo i lewo, a zapominaja powiedziec i przyznac sie ze to oni "zawalili". prawie wszyscy instruktorzy maja dostep, niejednokrotnie darmowy, do roznych szkolen: wychowawca kolonijny, kierownik kolonii, kursy pierwszej pomocy poswiadczany swiadectwami ministerialnymi itp. to nie zart, ktora firma tak dba o pracownika sezonowego? zadbe uwagi krytyczne, nie sa bagatelizowane, ale sa czasami sytuacje ktorych nie przewidzisz - peka raksa w piatek wieczorem to na pewno nie kupisz jej przez weekend jesli nie jestes w srodu sezonu na mazurach. bzdura, przez rakse mowic, ze kursy sa do bani, to jest obled. "Nie mozna oglopiac sie na mala skale". marcin h. (heca) Odpowiedz Link
a_weasley Usługa czy grzeczność 15.02.07, 20:35 Doceniam w pełni propozycję p. Saleckiego i doprawdy jestem zbudowany. To jest reakcja, jakiej należałoby się spodziewać po biznesmenie dbającym o reputację firmy. Takoż poważnie traktuję słowa o wnioskach na przyszłość, do których wyciągnięcia przyczyni się ta dyskusja. Natomiast, niestety mój bezpośredni przedmówca ciągle chyba nie odkrył przykrej prawdy, że nie można do płatnej usługi przykładać takiej miary, jak do darmowej grzeczności. Tylko darowanemu koniowi nie patrzy się w zęby. Z tego, co pamiętam, nie zaobserwowałem większej tolerancji na niedociągnięcia na przykład u Niemców, toteż dywagacje na temat mentalności narodowej uważam za mocno nie na miejscu - tym bardziej u pracownika firmy, której kilkoro klientów wytknęło oczywiste niedociągnięcia. W takiej sytuacji szanująca się firma odpowiada tak jak to ustami swego szefa zrobił właśnie Wandrus - "bardzo państwa przepraszamy, przykro nam, że państwo są niezadowoleni, na przyszłość postaramy się pracować lepiej, a teraz chcemy to państwu wynagrodzić, proponujemy taką a taką formę". Ty natomiast w obliczu co najmniej czworga klientów podających poważne niedociągnięcia reagujesz na zasadzie: wszysktim się podoba, tylko tutaj jeden z drugim coś marudzi, bo się nie znają. Podkreślić wężykiem. I nie wiem, jak Calluna, Jlopez czy Amazon, ale ja podsumowaniem tej dyskusji w słowach > lepiej nam sluchac sfrustrowanych, nieuczciwych, czasem bezsensownych > informacji czuję się osobiście obrażony. > nie zawsze jednak pracownikow sezonowych, ktorzy swiezo > przychodza do firmy mozna sprawdzic. zli, nieodpowiedzialni i bez wyobrazni > ludzie szybko koncza kariere w wandrusie. I tu jest pies pogrzebany. Jeżeli taka, jaka jest, rotacja wynika z konieczności eliminowania nieodpowiednich ludzi, to znaczy, że do odpowiedzialnej pracy bywają zatrudniani ludzie niesprawdzeni, żeby nie powiedzieć przypadkowi. > zadbe uwagi krytyczne, nie sa bagatelizowane, ale sa czasami sytuacje ktorych > nie przewidzisz - peka raksa w piatek wieczorem to na pewno nie kupisz jej > przez weekend jesli nie jestes w srodu sezonu na mazurach. Jeżeli chcesz pomóc Wandrusowi, nie należało tego tematu wyciągać. Po pierwsze pisałem o niedociągnięciach, które trwały tygodniami i nikt mi nie powie, że we wrześniu we Warszawie nie można kupić raksy, pagaja, odbijaczy, szekli... zauważ, że ja nie zbierałem informacji po całym kursie, pisałem po prostu, com przeżył, i wszystkie te problemy - proste do rozwiązania (w tygodniu), a upierdliwe w skutkach - to jest raport z jednej jedynej łajby! Albo odpowiednie informacje nie docierały gdzie trzeba, albo ktoś, kto odpowiadał za naprawy, nie przejął się nimi należycie. Po drugie jakkolwiek być może nie można było przewidzieć, że akurat w ten weekend urwie się raksa w "Tezeuszu", o tyle zdroworozsądkowo wiadomo, że drobne elementy się psują od czasu do czasu i nie zawsze można je od razu kupić. Nie wątpię, że i z tego faktu zostaną wyciągnięte wnioski organizacyjne na przyszłość. Twoje tłumaczenie przypomina hotelarza, który na uwagę gościa, że w łazience jest spalona żarówka, odpowiada "Panie, a gdzie ja panu w sobotę wieczorem żarówkę kupię?" Gościa to nic nie obchodzi. Gość chce mieć światło w łazience. Bo on za to płaci, żeby wszystko działało, a jeśli nawali, było naprawiane natychmiast. Jak? - to problem firmy, która za to bierze pieniądze. I o ile załatwienie sprawy przez Twojego szefa bardzo poprawiło notowania Wandrusa u mnie, o tyle taka wypowiedź długoletniego pracownika tegoż Wandrusa zaszczytu firmie nie przynosi. Odpowiedz Link
marhes Re: Usługa czy grzeczność 23.03.07, 10:16 nie badz taki obrazaliski, mysle, ze nie wszystko zostalo zrozumiane przez ciebie tak jak zamierzalem, moze zle to opisalem...jesli tak jest to tylko moja wina... ja chce inaczej na to patrzec... chcielem tylko i wylacznie powiedziec (nie obrazajac nikogo!!!), ze w dzisiejszych czasach biznes za bardzo wysunal sie przed idee zeglarstwa i ze rejsy, obozy zeglarskie sa traktowane nie jak pierwsza przygoda zycia, ale wlasnie usluga, haslo: place wiec wymagam, zaciera to co w zeglarstwie jest wazniejsze... tylko tyle chcialem powiedziec, wandrus umozliwia przezycie tej pierwszej przygody i dlatego ciesze sie, ze moge mu w tym pomoc... nikt nie puszcza mimo uszu, uwag i skarg co zreszta zauwazyles... to czy przynosze zaszczyt wandrusowi czy nie tego chyba sie nie dowiesz, ale nie miej zalu do mnie, ze wypowiadam swoje zdanie, ktore rozni sie od twojego, chyba nie robie nic zlego, prawda? Odpowiedz Link
zmichalg1 Re: od Wandrusa w odpowiedzi 28.11.09, 20:44 > Teraz do Pana zmichalg1. Skoro oskarża się o coś kogoś publicznie, > z nazwiska, wypadałoby mieć odwagę również podpisać się imieniem i > nazwiskiem. Łatwo się rzuca epitety pod pseudonimem... A > powtarzanie zasłyszanych plotek jest najgorsze. Szanowny Panie Piotrze, Przepraszam, że odpisuję z dwuletnim opóźnieniem, ale nie zaglądałem na to forum. Dziś zajrzałem przypadkiem i znalazłem Pana odpowiedź. W swoim poście zaznaczyłem WYRAŹNIE, że nie jestem autorem krytycznych uwag pod Pana adresem, ale powtarzam tylko to, co usłyszałem podczas oficjalnego szkolenia na stopień instruktora PZŻ jesienią 1995 roku w Zegrzu. Nigdzie nie napisałem, że sam miałem możliwość sprawdzenia prawdziwości w/w informacji. W związku z powyższym nie czuję się zobowiązany do podpisywania się własnym nazwiskiem. Odpowiedz Link
zmichalg1 Re: BTA Wandrus - czy warto się u nich uczyć? 28.11.09, 20:52 Dla Twojej wiadomości: 1. nie byłem/nie jestem/na razie nie planuję być działaczem WOZŻ 2. jestem przede wszystkim instruktorem żeglarstwa a nie PZŻ 3. tym drugim jestem tylko z nazwy, gdyż żadna inna organizacja w tym kraju nie nadaje podobnych stopni, podobnie jak stopni żeglarskich 4. Jurka Durejkę znam tylko z wymienionego wcześniej kursu, z którego zapamiętałem jego nacisk na wysoką jakość prowadzonego szkolenia Pamiętam, jak ostro wypowiadał się o np. obozach SKŻ'tu na Siekierniaku z tego powodu, że port położony był w wąskim przesmyku między lądem a wyspą, co totalnie wykluczało np. ćwiczenie manewrów podchodzenia do pomostu 5. o innej działalności w/w się nie wypowiadam, bo nic na ten temat nie wiem Odpowiedz Link
majkjan Re: BTA Wandrus - czy warto się u nich uczyć? 27.06.07, 19:30 W roku 2006 byłem na obozie żeglarskim Wandrus instruktorzy regularnie pili alkohol byli nieodpowiedzialni, przeklinali i niektórzy z nich nie mieli odpowiedniego doświadczenia i tak było w moim przypadku uczył mnie zwykły amator, który niczego mnie nie nauczył i tylko troszczył się o swoją łódkę. Odpowiedz Link
efka1980 Re: BTA Wandrus - czy warto się u nich uczyć? 23.07.07, 15:16 A ja jestem bardzo zadowolona z weekendowego kursu na żeglarza zorganizowanego przez Wandrusa. Gosia i Wiktor C. to bardzo profesjonalni instruktorzy i przede wszystkim bardzo mądrzy ludzie. Gosia nie raz zostawała ponadplanowe godziny, aby nas doszkolić. Poza tym byłam z Wandrusem w tym roku na majówce po Zatoce i mam niezapomniena wspomnienia. Atmosfera była super. Odpowiedz Link
coreczki Re: BTA Wandrus - czy warto się u nich uczyć? 22.06.08, 13:39 Nie wiem, jak z nauką żeglarstwa, ale jakość usług jest beznadziejna. Np. transport na Mazury autokarem, gdzie część pasażerów podróżuje razem z psami!!! Te psy siedzą na siedzeniach dla ludzi i są bez kagańców sic!!!Pan z biura mówi, że to nic takiego, bo to są łagodne pieski. Taki kynolog, co to każdemu psu w gardło zaglądał.Pcheł tez nie mają, bo są regularnie kąpane- pan z Warszawy sprawdza, jak i kto kąpie psy w Katowicach czy Łodzi. Zobaczymy co z tego będzie dalej. Odpowiedz Link
piotrsalecki Re: BTA Wandrus - czy warto się u nich uczyć? 01.07.08, 16:06 > Nie wiem, jak z nauką żeglarstwa, ale jakość usług jest beznadziejna. Np. > transport na Mazury autokarem, gdzie część pasażerów podróżuje razem z psami!!! > Te psy siedzą na siedzeniach dla ludzi i są bez kagańców sic!!! Tak się zawsze kończy jeśli biuro chce coś ułatwić uczestnikom obozów. Takie obozy (z psem) wszyscy uważają za ciekawą i dobra propozycję (www.zpsemnawakacje.pl). Ale dzieci muszą jakoś na obóz dojechać. Wydawało się, że w sytuacji gdy dziecko z psem miało średnio do dyspozycji w autokarze dwa miejsca siedzące, problemu i uwag innych uczestników nie będzie. W końcu pies jest zwierzęciem domowym, powszechnie spotykanym, i powszechnie akceptowanym. Pretensję miało dwóch czy trzech rodziców, a dzieci nie miały nic przeciwko temu że autokarem podróżują razem z psami (w 44-osobowym autokarze zajętych było około 33 miejsc). Psy siedziały bez kagańców bo były to psy bardzo łagodnych ras - golden retriver, beagle i tym podobne. Kagańce były pod ręką. Wszystkie psy przed wyjazdem przeszły obowiązkową wizytę u weterynarza. Uważam że nie ma sensu teraz wzajemne udowadnianie i poprawianie w szczegółach - istotne jest, że wyciągnęliśmy jako firma wnioski z uwag tych osób które zgłosiły zastrzeżenia co do wspólnej podróży dzieci z psami. Wsłuchujemy się w to co mówią uczestnicy czy ich rodzice. Mimo iż uważam zastrzeżenia za przesadne, to jednak pieski, nie będą już jeździć autokarem a pociągami w zarezerwowanych przedziałach. Szkoda także, że mój przedmówca wypowiedział się tylko o kwestii transportu, nie wspominając nic jak uczestnicy bawią się na obozie. Z pozdrowieniami, Piotr Salecki Wandrus Odpowiedz Link
a_weasley Re: BTA Wandrus - czy warto się u nich uczyć? 19.07.08, 12:19 coreczki napisała: > Te psy siedzą na siedzeniach dla ludzi Widocznie są przyzwyczajone do ludzi i nic im nie będzie. > i są bez kagańców sic!!! Okropne. A ja jechałem niedawno pociągiem i byli tam ludzie z dziećmi! I te dzieci były bez kajdanek i niczym nie przywiązane! Odpowiedz Link
tomjani Re: BTA Wandrus - czy warto się u nich uczyć? 05.08.08, 15:41 Właśnie zobaczyłem czego "uczą" w BTA Wandrus. W dniu 29 lipca 2008 roku wczesnym popołudniem w okolicach Rybicalu przepływałem w drodze do Rynu obok tkwiących głęboko w przybrzeżnych trzcinach trzech koromyseł z emblematami tej szkółki. Na pokładach panował nastrój... dobrej zabawy. Na moje pytanie co oni wyprawiają i dlaczego dają taki zły przykład młodzieży, jakiś barczysty acz łysiejący typ odkrzyknął że... właśnie mają w planie naukę wychodzenia z trzcin(!). Na moje ironiczne zapytanie, czy taki właśnie punkt znajduje się w programie szkoleniowym PZŻ usłyszałem co następuje: "Płyń już stąd, filozofie!". Trzy zdjęcia wandrusowych koromyseł zaparkowanych w trzcinach - w posiadaniu niżej podpisanego. Odpowiedz Link
zbyszek.lasica Re: BTA Wandrus - czy warto się u nich uczyć? 13.10.08, 23:20 Witam nazywam się Zbyszek Łasica. Byłem kierownikiem rejsu o którym wspomina kolega Tomek Janiszewski. Na rejsach staram się jako instruktor przekazywać swoim załogom zasady dobrej praktyki żeglarskiej i wpływać na to, jako KWŻ, żeby tak robili również podlegający mi instruktorzy. Nikt z nich celowo nie wpływał ani nie wpływa w trzciny, tym bardziej, że „wbicie się głęboko w trzciny” wcale nie jest łatwe i wymaga sporego wysiłku. Zapewne jacht znalazł się nieco w trzcinach na skutek jakiejś sytuacji na wodzie których mogło zdarzyć się mnóstwo. A drugi przypłynął mu na pomoc. A to, że na jachtach panował nastrój dobrej zabawy – litości to chyba nie jest zarzut? To chyba akurat dobrze – nie prowadzimy rejsów w charakterze morowej zarazy, smutku i przygnębienia. Dzięki za informację, zastanawiam się tylko dlaczego piszesz o tym jednocześnie w kilku grupach dyskusyjnych zamiast przekazać ją np. do biura firmy. Na marginesie – z przymrużeniem oka – nie wiem co Zbyszek ma na myśli pisząc „koromysła”. My pływamy na rejsach na nowych jachtach Sasanka 660, Tango 780, Antila itp... Koromysło natomiast to drewniany przyrząd do noszenia ciężarów, najczęściej wiader z wodą. Ma kształt pałąka z wycięciem na szyję zakładanego na ramiona; dwa ciężary o zbliżonej wadze wiesza się na hakach na obu końcach pałąka, dzięki czemu koromysło zachowuje równowagę (wikipedia). Pozdrowienia, Zbyszek Łasica Odpowiedz Link
tomjani Re: BTA Wandrus - czy warto się u nich uczyć? 14.10.08, 09:23 zbyszek.lasica napisał: > Witam nazywam się Zbyszek Łasica. Byłem kierownikiem rejsu o > którym wspomina kolega Tomek Janiszewski. Dyskutowaliśmy już o tym na p.r.z - dlaczego więc po paru miesiącach powracasz do dyskusji tu? Nie liczysz chyba że zdążyłem już zapomnieć okoliczności tamtego incydentu? > Na rejsach staram się jako instruktor przekazywać swoim załogom > zasady dobrej praktyki żeglarskiej i wpływać na to, jako KWŻ, żeby > tak robili również podlegający mi instruktorzy. Nikt z nich celowo > nie wpływał ani nie wpływa w trzciny, tym bardziej, że „wbicie się > głęboko w trzciny” wcale nie jest łatwe i wymaga sporego > wysiłku. Zapewne jacht znalazł się nieco w trzcinach na skutek > jakiejś sytuacji na wodzie których mogło zdarzyć się mnóstwo. To była raczej "lajtowa" pogoda, w dodatku wiatr dmuchał od brzegu. Istotnie w tej sytuacji wbicie się głęboko w trzciny wymagałoby sporego wysiłku. Niemniej jednak trzy jachty wbite dziobami w trzciny aż po rufy a nawt dalej były faktem. I tego niedasie wytłumaczyć "jakąś sytuacją". To musiało być celowe, i zrobione z pełną świadomością. > A drugi przypłynął mu na pomoc. I spotkał go ten sam przykry los, podobnie jak i trzeciego, który chciał udzielić pomocy obydwu poprzednim pechowcom? No to zdolnych macie instruktorów, zdolnych... Może w tej sytuacji warto by pomyśleć o "zabezpieczeniu" pomocy pogłębiarki, dźwigu i holownika, w razie gdyby na kolejnych Waszych obozach doszło do "jakiejś sytuacji" :-> > A to, że na jachtach panował nastrój dobrej zabawy – litości to > chyba nie jest zarzut? To chyba akurat dobrze – nie prowadzimy > rejsów w charakterze morowej zarazy, smutku i przygnębienia. Mnie byłoby w podobnej sytuacji zdecydowanie wstyd, że zdarzyła się "jakaś sytuacja" nad którą nie potrafiłem zapanować, w wyniku której zniszczony został kawał trzcinowiska. O wiele bardziej niż to zwykle bywa gdy łódka ledwo co oprze się o najbliższe trzciny w wyniku utraty sterowności lub otarcia się o mieliznę. I nie byłoby mi wcale do śmiechu. Nie czarujmy się: ile końcu można robić na kursie tych "człowieków" i "bojek" wymaganych przez PZŻ podczas egzaminu na patent, a przydatnych w stopniu dość problematycznym. Więc skądinąd się nie dziwię Waszym instruktorom że chcąc jakoś urozmaicić czas swoim kursantom, wpadli na pomysł takiego "party" w trzcinach, a potem tłumaczyli się przede mną w kretyński sposób. > Dzięki za informację, zastanawiam się tylko dlaczego piszesz o tym > jednocześnie w kilku grupach dyskusyjnych Na p.r.z. napisałem, bo to moja "macierzysta" grupa, tu natomiast - ponieważ przypomniało mi się że taki temat został już wcześniej założony. Tu i tam pisałem w niewielkich odstępach czasowych. > zamiast przekazać ją np. do biura firmy. Nie dopuszałem nawet takiej możliwości, aby kierownictwo kursu nie widziało na bieżąco tamtego wybryku, jakiego dopuścili się instruktorzy. To nie działo się w jakimś ustronnym miejscu z udziałem paru jachtów jakie odłączyły się od reszty, ale w miejscu gdzi BTA Wandrus miało zgrupowanie czy bazę. Jeśli chcesz zobaczyć zdjęcia, o których piszę - przyjdź do "TzH" na spotkanie "Samosteru". Zaczynamy w poniedziałek, 3 listopada o 19:30, i będziemy tam co tydzień. > Na marginesie – z przymrużeniem oka – nie wiem co Zbyszek ma na myś > li pisząc „koromysła”. My pływamy na rejsach na nowych jachtach > Sasanka 660, Tango 780, Antila itp... O wkusach nie sporiat: wszystkie te jachty jakie wymieniłeś, są naznaczone czarterowym piętnem, i wskutek tego że konstruktorzy wpakowali do nich liczbę koi przekraczającą zdrowy rozsądek, otrzymaliśmy coś co mogłoby być nawet całkiem zgrabną... motorówką, gdyby tylko zdjąć maszt. Cóż,jak na morzach piękne żaglowce zostały wyparte przez bezkształtne frachtowce i promy, tak i na jeziorach piękno najpełniej chyba uosabiane przez "Gigę" czy nieco od niej większą "Nadzieję" zostało przesłonięte szkaradną bryłą "TES550 Master" :-> > Koromysło natomiast to drewniany przyrząd do noszenia ciężarów, > najczęściej wiader z wodą. Ma kształt pałąka z wycięciem na szyję > zakładanego na ramiona; dwa ciężary o zbliżonej wadze wiesza się > na hakach na obu końcach pałąka, dzięki czemu koromysło zachowuje > równowagę (wikipedia). Tyle że wikipedia nie rozpatruje oczywistej sytacji, co działoby się gdyby z takim obładowanym wiadrami koromysłem przejść się po Marszałkowskiej w godzinach szczytu :-> Tymczasem w ciasnych mazurskich portach i natualnych przewężeniach sytuacja coraz większych, coraz szerszych, coraz wyższych, coraz mniej sterownych i coraz bardziej wrażliwych na nieoczekiwane zmiany wiatru jachtów staje się całkiem podobna ;-) Potem sternicy takich "koromyseł" usprawiedliwiają użycie silnika w strefie ciszy tym że przecież na żaglach niebezpiecznie jest manewrować... :-( > Pozdrowienia, Zbyszek Łasica Odpowiedz Link
tomjani Re: BTA Wandrus - czy warto się u nich uczyć? 18.08.09, 12:32 I oto Wandrus znowu na topie - ale wątpię czy jego kadrę to ucieszy :-> Za: sailforum.pl/viewtopic.php?t=7418&postdays=0&postorder=asc&start=0 "Na Śniardwach nie polecam wyspy Pajęczej, jest totalnie obsrana, tak, że w ciepłe dni ostro wokół niej śmierdzi. W sierpniu stałem tam w wąskiej przecince w trzcinach, gdy do niewielkiej ale podstawowej bindugi na tej wyspie podpływały jeden za drugim jachty obozu Wandrusa, w końcu stało ich tam 18 sztuk, na każdym 6 osób w wieku studenckim i/lub szkolnym, czyli na maleńką bindugę zwaliło się ponad 100 młodych , prężnych i dynamicznych osób na raz. Oczywiście wykazywali sie kulturą i nie robili rano pod siebie, chodzili prężnie i dynamicznie nieco dalej, pod nasze jachty. Rano wyspa tak śmierdziała, że trzeba było czym pędzej uciekać na wodę. Cumowałem tam kilka dni potem, niestety, ten stan sie utrzymywał." To nie jest atak na tę konkretną firmę, może jeszcze ze strony konkurencji. Nie reprezentuję żadnej firmy działającej w branży żeglarskiej, a poniższy apel kieruję do decydentów wszelkich szkółek żeglarskich, od tej nazywającej się na "A" poprzez tej na "R" aż po tę na "W". Czy jesteście ludżmi pozbawionymi wszelkiej wyobraźni??? Tak trudno było przewidzeć czym skończy się nalot na dziką, pozbawioną wszelkiej infrastruktury sanitarnej bindugę flotylli kilkunastu koromyseł, każdego z kilku - a nawet kilkunastoosobową zbieraniną przypadkowych osób, którym w najlepszym razie dało się wcześniej ze dwie godziny wolnego czasu w Mikołajkach, wykorzystanego na uzupełnienie zapasów browca zamiast na załatwienie grubszej potrzeby w miejskiej toalecie? Czas najwyższy aby takie zbiorowiska jachtów jednej firmy pływające pod szyldem kursu na patent w pierwszej kolejności zostały wzięte na celownik przez policyjne patrole. W przypadku nietrudnego w podobnych przypadkach udowocnienia wykroczeń takich jak zanieczyszczanie terenu lub wycinanie zdrowych drzew na ogniska (coraz częstszy staje się jazgot pilarek niosący się wieczorem nad mazurskimi brzegami) - drakońskie kary dla organizatorów takich smrodliwych rejsów, włącznie z zakazem prowadzenia dalszej działalności sprawiłyby że takie obozy zaczęłyby korzystać wyłącznie ze zorganizowanych miejsc postojowych, co rzecz jasna podrożyłoby koszty i zmniejszyły konkurencyjność, chyba że wymieni się koromysła na jeszcze większe, gdzie bakisty piwne zostaną zamienione na zbiorniki fekalne na potrzeby mocno przerośniętych załóg. Nie mam wielkiej nadziei że ktoś " z branży" jeszcze czyta ten słup ogłoszeniowy w jakie zmieniono niniejsze Forum; ale ciekaw jestem ewentualnej reakcji zainteresowanych. Odpowiedz Link