madziulec
23.08.23, 09:54
Wątek rohatyny i jan.kran natchnął i mnie, by opisać i naszą historię.
Misiek był wychowywany jedynie przeze mnie od ukończenia 1. roku zycia. To zarówno plus jak i minus całej historii.
Od początku zycia zmagał się z pewnymi problemami zdrowotnymi, do których starałam sie podejść typowo zadaniowo. Po prostu: trzeba z tym zyć. Musiałam sie dowiedziec jak pomóc mojemu dziecku i iść dalej. Nie było miejsca na rozpaczanie, rozrywanie szat itp.
Diagnoza ZA dopadła nas, gdy Misiek miał lat 5. Wydaje mi się, że caly proces diagnozy rozpoczęłam około maja. W czerwcu wiedziałam juz, że od wrzesnia Misiek zmieni przedszkole na integracyjne i że będzie miał terapie.
Terapie były dokładnie codziennie, łącznie z sobotami.
Po dwóch latach robilismy rediagnozę. Tyle wówczas czekało się na diagnozę w państwowych poradniach (my tyle czekaliśmy w poradni na Sobieskiego w Warszawie). Marzec 2011. Nigdy nie zapomnę, bo data wiąże mi się z wieloma innymi rzeczami, które wówczas wydarzyły sie w moim zyciu.
Misiek tarfił do szkoły podstawowej i ... niestety porażka. Brak nauczyciela wspierającego, brak pomocy, brak przede wszystkim zrozumienia. Tak przetrwałam 1,5 roku - ciągle starając się uzyskac cokolwiek i słysząc, że mam iśc do urzedu miasta, a w urzędzie miasta, że własciwą decyzję wydaje ppp. Byłam odsyłana od Annasza do Kajfasza.
Po 1,5 roku przeniosłam syna do szkoły terapeutycznej, oddalonej od naszego domu 25 km. I się zaczęło. 100 km dziennie.
Niestety szkoła taka dla dzieci z ZA to nie jest dobre rozwiązanie. One prócz terapii potrzebują wyzwań dla umysłu. Tam tych wyzwań nie było. Misiek więc zaczął miec kłopoty z matematyką, a efektem tego wszystkiego była depresja i fobia szkolna.
W dzienniku pojawiło sie 91% nieobecności, a u nas w domu na stałe zagościły leki. Do tego trafilismy do pani psycholog - raz w tygodniu. Czasem spotkania były ok, ale czasem Misiek zwijał się w kłębek i nic nie mówił, a ni nic do niego nie trafiało.
Czułam, że formuła szkoły się wyczerpała. Znalazłam więc na ostatnie 2 lata podstawówki inną, już normalną szkołę. I tam Misiek miał nauczyciela wspomagającego.
Pani Monika pokazała mi kilka moich błędów równiez - m.in moje zapatrzenia na oceny (jak u wielu rodziców). Powiedziala, że oceny nie sa ważne, jeśli Misiek nie będzie samodzielny i pomogła mi nad tym pracować.
Misiek skończył podstawówkę i trafił do prywatnego liceum. Prywatnego, bo państwowe są u nas bardzo przepełnione i mieliśmy wrażenie, że Misiek i jego wyzwania w tym tłumie gdzieś znikną.
I rzeczywiście. W szkole prywatnej znikła depresja, znikła fobia szkolna. Misiek ma kolegów poza szkołą, jeździ na obozy zgodne z zainteresowaniami... Jest coraz bardziej samodzielny.
Wszystko też ułatwia samodzielne rodzicielstwo: dostaje bowiem jeden sygnał. Od jednego rodzica.
W tym roku zdał maturę i dostał się na studia.
Zakończyliśmy wspólnie jeden etap. Zakończylismy dzięki wytrwałości, konsekwencji, zaufaniu wzajemnemu....
Można!