kazeta.pl55
02.06.07, 12:46
W działalności transalcyjnej napotykam (rzadko, bo rzadko) na problemy z
fleksją nazwisk w j. polskim. Uciekam wtedy do różnych poradników po pomoc.
Częstokroć znajduję tam ratunek, ale niekiedy pojawiają się irytujace
wątpliowści. Np. taki oto wstęp poradniczy:
"Nazwiska polskie, a także obce, które można podporządkować polskim wzorcom
deklinacyjnym, odmieniają się. Wybór odpowiedniego wzorca odmiany zależy
głównie od:
# płci właściciela,
# jego narodowości,
# zakończenia nazwiska (może chodzić albo o zakończenie fonetycznej formy
nazwiska, albo o zakończenie tematu)."
1. Jak powiedzmy rozpoznać nazwisko polskie, jeżeli mamy do czynienia z
wyrazem nie mającego polskich znaków diakrytycznych, nie mającego odpowiednika
w nazwach pojęć i rzeczy znanych nam z życia codziennego. Dajmy na to nazwisko
"Kamnik", jest ono polskie czy nie? Tylko nie piszcze, że jest podobne do
jakiegoś tam polskiego wyrazu i dlatego jest polskie, bo to czysta
manipulacja. Takie chwyty można zrobić z wieloma słowami, naginając fakty pod
z góry ustaloną tezę.
2. Co niby ma mieć za znaczenie narodowość nosiciela nazwiska, jak należy się
nią kierować? Powinno się tą narodowość szanować i nie odmieniać tego nazwiska
w j. polskim, czy też odmieniać uznając, iż jest to forma jego uhonorowania?
Aktualnego Prezydenta USA, w polsko-języcznej prasie określają często jako
Busha. Natomiast mało kto chce u nas uznać "Monikę Lewińską" i większość prasy
wybija: "Monika Lewinski". Może to i dobrze, że tolerujemy taki liberalizm,
ale wtedy zapomnijmy o regułach flexji, przynajmniej w stosunku do nazwisk.
A tak, a propos, skąd mam wiedzieć jakiej narodowości była osoba X, kiedy
przychodzi mi tłumaczyć teksty sprzed 100 lat?