Dodaj do ulubionych

nie mamy ślubu- jak ukrócić komentarze ?

14.08.13, 15:56
Mam już serdecznie dość komentarzy mamy partnera. Jest bardzo dobrą kobietą,pomocą, czułą i niestety zagorzałą katoliczką uncertain W każdą rozmowę wplata komentarz, że nie mamy ślubu lub pytanie: kiedy ślub ? Czuje się niezręcznie. Wielokrotnie mówiłam, że ślubu nie planujemy bo jest to duża impreza którą chcemy zorganizować po swojemu ( rozmawiamy o tym) ale nasze pomysły niestety kosztują a nie chcemy robić na odwal. Chcemy się budowac lub kupić mieszkanie i na tym jesteśmy teraz skupieni. Dla niej to mogłabym ubrać pozyczoną sukienkę lub z lumpeksu i mieć lub w remizie strażackiej byle tylko był ślub. Cały czas powtarzam się w sumie jak katarynka, kilka razy też zbyłam to milczeniem lub powiedziałam, ze nie chce na ten temat rozmawiać. Jak raz na zawsze uciąć komentarze ? Macie pomysły ? Mieszkamy blisko siebie i widujemy się często, nie chce pusć relacji...

Dodatkowo dziecko będzie ochrzczone- w sumie ze względu na katolicką rodzinę partnera i z szacunku dla partnera. Cała katolicka rodzina wpadła na to, by ,,przy okazji" urządzić ślub i chrzest na raz. Normalnie padłam jak to usłyszałam (!), partner też. No i znowu dalszy ciąg komentarzy...
Obserwuj wątek
    • nm.buba011 Re: nie mamy ślubu- jak ukrócić komentarze ? 14.08.13, 16:56
      mojemieszkanie24 napisała:

      > Mam już serdecznie dość komentarzy mamy partnera.

      - oczywiste. Rozmowę z własną rodzicielką, to powinien przeprowadzić Twój partner. Nikt inny.
      Nie uważasz?
      • sylek2niot Re: nie mamy ślubu- jak ukrócić komentarze ? 14.08.13, 16:59
        nm.buba011 napisał:

        > mojemieszkanie24 napisała:
        >
        > > Mam już serdecznie dość komentarzy mamy partnera.
        >
        > - oczywiste. Rozmowę z własną rodzicielką, to powinien przeprowadzić Twój pa
        > rtner
        . Nikt inny.
        > Nie uważasz?

        Swoją drogą "partner" to najbardziej idiotyczne słowo z nowomowy, która zaatakowała Polskę po 89 roku. Partner może być w biznesie, kancelarii prawniczej, ewentualnie do szachów. Na szczęście nie brakuje ciągle normalnych ludzi używających tradycyjnych form: "przyjaciel", "narzeczony", "towarzysz życia", "chłopak", "kochanek" itp. zamiast tego żenującego amerykanizmu. Sylek
        • matylda1001 Re: nie mamy ślubu- jak ukrócić komentarze ? 14.08.13, 23:37
          sylek2niot napisała:

          >Swoją drogą "partner" to najbardziej idiotyczne słowo z nowomowy, która zaatako
          > wała Polskę po 89 roku. Partner może być w biznesie, kancelarii prawniczej, ewe
          > ntualnie do szachów. Na szczęście nie brakuje ciągle normalnych ludzi używając
          > ych tradycyjnych form: "przyjaciel", "narzeczony", "towarzysz życia", "chłopak
          > ", "kochanek" itp. zamiast tego żenującego amerykanizmu<

          "Przyjaciel" - z przyjaciółmi na ogół się nie sypia
          "Narzeczony" - skąd wiesz czy są zaręczeni?
          "Towarzysz życia" - niby tak, ale jak dla mnie zbyt patetycznie
          "Chłopak" - jakoś tak smarkato brzmi w kontekście dziecka
          "Kochanek" - to chyba jak chociaż jedna ze stron jest zajęta
          To już ten "partner" chyba najlepszy.
          • aka10 Re: nie mamy ślubu- jak ukrócić komentarze ? 14.08.13, 23:51
            matylda1001 napisała:




            > "Przyjaciel" - z przyjaciółmi na ogół się nie sypia
            > "Narzeczony" - skąd wiesz czy są zaręczeni?
            > "Towarzysz życia" - niby tak, ale jak dla mnie zbyt patetycznie
            > "Chłopak" - jakoś tak smarkato brzmi w kontekście dziecka
            > "Kochanek" - to chyba jak chociaż jedna ze stron jest zajęta
            > To już ten "partner" chyba najlepszy.
            A konkubent- paskudnie wink
            • kornel-1 Re: nie mamy ślubu- jak ukrócić komentarze ? 15.08.13, 01:10
              "mój mężczyzna" lub "mój facet" (kolokwialnie) brzmią dla mnie naturalnie.

              Oczywiście, "partner (życiowy)" to nie nowomodny amerykanizm.

              k.
              • bene_gesserit Re: nie mamy ślubu- jak ukrócić komentarze ? 15.08.13, 18:18
                A dla mnie brzmią fatalnie, z powodu zaimka dzierzawczego - zupełnie jakby osoba ich używająca chciała podkreślić status posiadaczki.
                • kornel-1 Re: nie mamy ślubu- jak ukrócić komentarze ? 15.08.13, 19:52
                  Podobnie jak "mój mąż" lub "moja żona".

                  LOL

                  k.
                  • bene_gesserit Re: nie mamy ślubu- jak ukrócić komentarze ? 15.08.13, 22:56
                    Tak, zupełnie. Zaimek jest zazwyczaj niepotrzebny.
                • nm.buba011 Re: nie mamy ślubu- jak ukrócić komentarze ? 16.08.13, 01:31

                  bene_gesserit napisała:

                  > A dla mnie brzmią fatalnie, z powodu zaimka dzierzawczego - zupełnie jakby osob
                  > a ich używająca chciała podkreślić status posiadaczki.

                  - jaka jest najlepsza żona?
                  - cudza (żona).

                  Należy sprecyzować. Pana, który podejżanie zachwyca się 'żoną', należy właśnie dopytać.
                  Którą (czyją)? Może mówi o mojej?
            • kora3 Z konkubinatem mamy do czynienia wówczas 17.08.13, 04:32
              gdy obie albo jedna ze stron nie mogą wstapic w zw. małżeński z przyczyn formalnych. Skad wiesz, ze i nich ta sytuacja występuje?
              • dakotaf Re: Z konkubinatem mamy do czynienia wówczas 18.08.13, 11:59
                kora3 napisała:

                > gdy obie albo jedna ze stron nie mogą wstapic w zw. małżeński z przyczyn formal
                > nych. Skad wiesz, ze i nich ta sytuacja występuje?

                Moja mama i jej koleżanki używały słowa "partner" w latach 80-tych, kiedy o amerykanizmach mało kto słyszał, więc to chyba nie jest takie "złe" słowo. Sama nie wiem. Teraz pewnie używa się go częściej niż dawniej, ale nie zgodzę się jednak, że jest to słowo rodem z MTV.
                D.
                • baba67 Re: Z konkubinatem mamy do czynienia wówczas 18.08.13, 12:16
                  O zyciowych partnerach slyszalam juz w latach 80-tych.Oczywiscie odnosilo sie to do srodowiska artystycznego, bo wsrod zwyklych smiertelnikow konkubinat kojarzyl sie z Ekspresem Wieczornymi jego historyjkami z zycia praskiego.
                • a_weasley 30 lat temu? Mąż, nie mąż, pisz pan mąż... 10.09.13, 20:40
                  Dakotaf napisała:

                  > Moja mama i jej koleżanki używały słowa "partner" w latach 80-tych,

                  Skoro tak piszesz, to zapewne tak było, ale musiały być bardzo nowoczesne. Generalnie wtedy wspólne mieszkanie osób bez ślubu nie było w modzie, a jeśli już, to to był u młodzieży narzeczony/a, a jeśli tak żyli ludzie w pewnym wieku, to mówili o sobie po prostu mąż/żona i tak o nich mówiło otoczenie - choć często wiedziano, że "oni nie mają ślubu".
                  • kora3 Rzecz w tym A_Weasley-u, że 11.09.13, 15:30
                    a_weasley napisał:
                    a jeśli tak żyli ludzie w pewnym wieku, to
                    > mówili o sobie po prostu mąż/żona i tak o nich mówiło otoczenie - choć często w
                    > iedziano, że "oni nie mają ślubu".

                    >

                    Jest tu "subtelna" różnica co komu, ze tak powiem wolno w tym temacie.
                    Samym zainteresowanym, czyli parze wolno o sobie wzajemnie mówić jak chcą, o ile to obu stronom odpowiada. Zatem mogą sobie mówić maż/żona ślubu nie mając, wyłączając sytuacje, w których takie nazewnictwo wprowadzałoby w błąd najogólniej mówiąc państwo.
                    Może się to komuś nie podobać, kogoś zmiesmaczać, ale te wrazenia powinien zachować dla siebie. Mówiąc do jednej z połówki pary do drugiej można zachować formę wybraną przez parę (np. Twój mąż/Twoja żona) lub też taką, jaka jest dopuszczalna dla mówiącego, czyli jeśli jest się z tym kims o kim mówimy po imieniu, to "Co słychać u Krzyśka?" np.

                    Natomiast niedopuszczalne jest, by samemu sobie "nazywać" parę mężem i żoną, gdy para ta tak sama o sobie nie mówi i ślubów nijakich nie ma. Jest to zwyczajnie niekulturalne i wygląda na jakieś takie okazywanie dezaprobaty brakiem czyjegoś slubu.
                    Przyznam się, że we mnie coś takiego, a spotkałam w zyciu takie 3 osoby budzi irytację.
                    Oczywiście wówczas, gdy mówiący tak wie, że nie mamy slubu, bo został o tym przy pierwszym nazywaniu mego partnera mezem POINFORMOWANY.
                    Jeśli tak mówi ekspedientka w sklepie, albo mechanik samochodowy to nawet nie prostuję, natomiast jeśli osoba, która została poinformowana z uporem maniaka powtarza z tym "mezowaniem" to albo ma ciezką sklerozę, albo jest niespełna rozumu, albo nie rozumie co się do niej mówismile
          • xxxll Re: nie mamy ślubu- jak ukrócić komentarze ? 08.09.13, 09:07
            > > Swoją drogą "partner" to najbardziej idiotyczne słowo z nowomowy,
            > > która zaatakowała Polskę po 89 roku
            > > zamiast tego żenującego amerykanizmu<

            matylda1001 napisała:

            > "Przyjaciel" - z przyjaciółmi na ogół się nie sypia
            > "Narzeczony" - skąd wiesz czy są zaręczeni?
            > "Towarzysz życia" - niby tak, ale jak dla mnie zbyt patetycznie
            > "Chłopak" - jakoś tak smarkato brzmi w kontekście dziecka
            > "Kochanek" - to chyba jak chociaż jedna ze stron jest zajęta
            > To już ten "partner" chyba najlepszy.


            w moim rewirze na takiego gościa mówi się "przydupas"

            a dla celów urzędniczych to "konkubent"


            inne określenia cywilizowane są zarezerwowane do normalnych a nie mniejszości ...
            • matylda1001 Re: nie mamy ślubu- jak ukrócić komentarze ? 09.09.13, 23:54
              xxxll napisał:

              >w moim rewirze na takiego gościa mówi się "przydupas"<

              Jakiś mało subtelny ten Twój rewir...
              • xxxll Re: nie mamy ślubu- jak żyć w konkubinacie ? 10.09.13, 17:12
                matylda1001 napisała:

                > xxxll napisał:
                >
                > >w moim rewirze na takiego gościa mówi się "przydupas"<
                >
                > Jakiś mało subtelny ten Twój rewir...

                Nie , normalny, rodzimy, Polski ...
                A coś nie pasuje ... prawda gryzie się nowo-modą? smile
                • matylda1001 Re: nie mamy ślubu- jak żyć w konkubinacie ? 11.09.13, 11:26
                  xxxll napisał:

                  > Nie , normalny, rodzimy, Polski ...<

                  To zapewne z tej drugiej części Polski smile

                  > A coś nie pasuje ... prawda gryzie się nowo-modą? smile <

                  Nie chodzi o modę, ani o starą, ani o nową. Po prostu wyrażenie jest (ponadczasowo) wulgarne. Ja tez jestem zwolenniczką legalizowania związków, szczególnie gdy para ma dzieci, ale nie mam ochoty poniżać bliźnich tylko dlatego, że wybrali inny model życia, niż ja.
                  • xxxll Re: nie mamy ślubu- jak żyć w konkubinacie ? 11.09.13, 17:00
                    matylda1001 napisała:

                    > xxxll napisał:

                    > > A coś nie pasuje ... prawda gryzie się nowo-modą? smile <
                    >
                    > Nie chodzi o modę, ani o starą, ani o nową.


                    Doprawdy , ?


                    > Po prostu wyrażenie jest (ponadczasowo) wulgarne.
                    > Ja tez jestem zwolenniczką legalizowania związków, szczególnie
                    > gdy para ma dzieci, ale nie mam ochoty poniżać bliźnich tylko dlatego,
                    > że wybrali inny model życia, niż ja.


                    Nie rozumiem, co ciebie tak gorszy, jak sprawę się nazywa po imieniu tak jak jest, takie cackanie sie z tematem , oznacza przyzwolenie na takie zachowanie
                    Jak ktoś się zachowuje jak idiota, to trzeba to tak nazwać , a nie usprawiedliwiac , wybielać ..

                    Ja nie umiem akceptować nienormalnych zachowań, które się obnoszą po forach.

                    Toleruję ich ciche życie , bez rozgłosu czy przywilej . To ONI dokonali wyboru modelu życia który ich przerósł...

                    Dzisiaj zwierzęta , kibole , chuligani, geje mają lepiej niż normalny człowiek. Normalny, który wychowuje dzieci normalnej w rodzinie .
                    Jestem zniesmaczony twoją postawą ...
                    • jolunia01 Re: nie mamy ślubu- jak żyć w konkubinacie ? 11.09.13, 20:36
                      xxxll napisał:

                      > Ja nie umiem akceptować nienormalnych zachowań, które się [b]obnoszą po forach[
                      > /b].

                      Na żadnym z forów nie spotkałam zachowań, więc się chyba nie za bardzo obnoszą.

                      > Toleruję ich ciche życie , bez rozgłosu czy przywilej .

                      Czyje? Tych zachowań? Bo chyba nie masz na myśli ludzi.

                      > Dzisiaj zwierzęta , kibole , chuligani, geje mają lepiej niż normalny człowiek.
                      > Normalny, który wychowuje dzieci normalnej w rodzinie .

                      Aaa, jasne. W "normalnej", czyli w żadnym wypadku model cichego życia w rachubę nie wchodzi. Tylko "normalna" rodzina, gdzie regularne awantury, wrzaski, przemoc i inne patologie. Ale za to usankcjonowane papierkiem.
                      • xxxll Re: nie mamy ślubu- jak żyć w konkubinacie ? 12.09.13, 15:55
                        jolunia01 napisała:

                        > > Toleruję ich ciche życie , bez rozgłosu czy przywilej .
                        >
                        > Czyje? Tych zachowań? Bo chyba nie masz na myśli ludzi.

                        A cio może nadludzi ? czywiście że ma na myśli samca i samicę ....


                        jolunia01 napisała:

                        > > Dzisiaj zwierzęta , kibole , chuligani, geje mają lepiej
                        > > niż normalny człowiek.
                        > > Normalny, który wychowuje dzieci normalnej w rodzinie .

                        >
                        > Aaa, jasne. W "normalnej", czyli w żadnym wypadku model cichego życia w rachubę
                        > nie wchodzi. Tylko "normalna" rodzina, gdzie regularne awantury, wrzaski, prz
                        > emoc i inne patologie.
                        Ale za to usankcjonowane papierkiem.
                        >

                        To się dzieje wszędzie, a związki kombinackie to czubek góry , gdzie regularne awantury, wrzaski, przemoc i inne patologie.

                        Jest jedna różnica, że potomstwo "przydupasów" utrzymują rodziny z "papierkiem" - normalne społeczeństwo
            • jotkajot49 Re: nie mamy ślubu- jak ukrócić komentarze ? 13.09.13, 13:25
              > w moim rewirze na takiego gościa mówi się "przydupas"

              A jak się mówi na gościówę?
        • kora3 Żenujace? Sam jestes zenujacy :) 17.08.13, 04:30
          To jest bardzo dobre słowo smile
          Nic mnie tak nie wqrza jak sytuacja, a której o moim faceta ktoś mówi "przyjaciel". Owszem - żeby być razem trzeba być przyjaciółmi, to jasne, ale w partnerstwie zwykle się jeszcze sypia i mieszka razem.
          Narzeczony/na to jest wówczas gdy się jest po zaręczynach. Kochanek to ktoś na boku, gdy się oficjalnie jest z kimś innym. Chłopak? Facet po 50. ma nys "chłopakiem" ???smile
          Konkubent odpada ze względów formalnych. Pozostaje kohabitant - nikt tak nie mów ismile i nie sądze, by to słowo było znane lepiej niż partner, bo bez googla Ty nie wiesz np. kto to jest. I kto tu jest zenujacy?smile
          • pogromca_kretynow Re: to jest typowy konkubinat 27.08.13, 08:55
            Dwoje ludzi zyje bez slubu bo oplaca sie byc w Polsce tzw "samotna matka". Zasilki, pierwszenstwo w przyjeciu do przedszkola. Same przywileje.
            A jest to ze strony konkubentow zwykle zlodziejstwo.
            • kora3 Przede wszystkim to nie wiesz 11.09.13, 10:32
              czy ta konkretna para, albo też kobieta w niej ma zamiar korzystać ze wspomnianych przywilejów samotnej matki. A już nazywasz ją złodziejką - ślicznie, zwłaszcza w kontekście forum, na którym piszesz.

              Po drugie - wyobraź sobie, ze można być w związku (także małżeńskim) i nie mieć dzieci z wyboru. Z jakich wówczas "złodzieje" korzystają przywilejów?
              Z mego wyboru niezawierania zw. małżeńskiego skorzystało państwo, bo od nieruchomości, jaka podarował mi mój partner zapłaciliśmy podatek znacznie większy, niż gdybyśmy sobie wzięli slubsmile Oczywiście nie mamy o to do państwa pretensji, bo tak chcieliśmy, ale to jest faktsmile
              • xxxll Re: Przede wszystkim to nie wiesz 13.09.13, 12:31

                kora3 napisała:

                > Po drugie - wyobraź sobie, ze można być w związku (także małżeńskim) i nie mieć
                > dzieci z wyboru. Z jakich wówczas "złodzieje" korzystają przywilejów?

                Przyjdzie i na nich czas po 50+ pierwszeństwo w opiece , domu starców ...smile

                > Z mego wyboru niezawierania zw. małżeńskiego skorzystało państwo,
                > bo od nieruchomości, jaka podarował mi mój partner zapłaciliśmy
                > podatek znacznie większy,

                jaki partner , nie używaj tego słowa, jak nie wiesz co ono oznacza ...
                To jest zwykły przydupas łóżkowy ... a wasze kontakty nie mają znamion małżeństwa
                • kora3 Re: Przede wszystkim to nie wiesz 13.09.13, 12:43
                  xxxll napisał:
                  >
                  > Przyjdzie i na nich czas po 50+ pierwszeństwo w opiece , domu starców ...smile

                  Ależ wg tweych założeń - nie! Mają dziecko, to ono powinno ich utrzymywaćsmile 50+ i dom starców? Chyba żartujeszsmile A poza tym - skad masz wiedzę, że nie mają/nie będą mieli na swe utrzymanie ze źródeł: emerytura, ubezpieczenie, oszczędności, ewentualnie cenne rzeczy, które będą mogli sprzedać ?
                  Z tego co p[isze autorka watku na starcie biedni nie są jacyś. Skąd założenie, ze będą/musza być?

                  >
                  > jaki partner , nie używaj tego słowa, jak nie wiesz co ono oznacza ...


                  normalny, zyciowy. To ty nie znasz znaczenia zwrotówsmile

                  > To jest zwykły przydupas łóżkowy ... a wasze kontakty nie mają znamion m
                  > ałżeństwa


                  Maja wg prawa - np. zeznając w sprawie, która go dotyczyłaby miałabym prawo odmówić składania zeznań, tak samo, jak powinowaty, czy spokrewniony. A w małżeństwie już raz byłam, wolałabym o tym zapomnieć.
                  Jeśli starasz się mnie jakoś prowkowac, bym zniżyła się do Twego poziomu w wypowiedziach, to daruj sobie, bo trud niepotrzebny. Mnie Rodzice tak wychowali, że się nie zniżam smile
                  • xxxll Re: Przede wszystkim to nie wiesz 16.09.13, 16:44
                    kora3 napisała:

                    > Ależ wg tweych założeń - nie! Mają dziecko, to ono powinno ich utrzymywaćsmile

                    Kobieto jaja sobie robisz lub jesteś na prochach...


                    >A poza tym - skad masz wiedzę, że nie mają...

                    Ale czego możemy się spodziewać po bogaczce kora3 co się z kasą nie liczy... stówka w prawo stówka w lewo, to jest dla ciebie pryszcz ...
                    smile

                    Nie interesują mnie rozważania alchemickie ... wróć na ziemie , nie unoś się jak ta gołębica...

                    > A w małżeństwie już raz byłam, wolałabym o tym zapomnieć.

                    Każdy ma takiego "Leoncia" na jakiego zasłużył , na pewno tym złem nie było "małżeństwo" , tylko ludzie ...

                    Nie wciągniesz mnie do dyskusji akademickiej , gdzie, co wpis to inne założenia , fundamenty temnatyczne...
                    • kora3 Re: Przede wszystkim to nie wiesz 17.09.13, 13:44
                      xxxll napisał:
                      >
                      > Kobieto jaja sobie robisz lub jesteś na prochach...


                      Stosuje tylko Twój tok myslenia smile

                      > Ale czego możemy się spodziewać po bogaczce kora3 co się z kasą nie licz
                      > y... stówka w prawo stówka w lewo, to jest dla ciebie pryszcz ...


                      no 100 złotych to nie jest dużo pieniędzy. ale to nie znaczy, że trzeba zaraz kase rozpuścić na głupoty. tak się składa, ze pieniądze na ogół mają ludzie, którzy umieją nimi rozsądnie gospodarowaćsmile
                      >
                      > Każdy ma takiego "Leoncia" na jakiego zasłużył , na pewno tym złem nie było "ma
                      > łżeństwo" , tylko ludzie ...


                      Nie, ani sam fakt małżeństwa, ani mój eksmąż. Rzecz w tym, ze ja się za mąz nie paliłam wychodzić, ale pod wpływem próśb mego eksmęża - wyszłam. Zrobiłam coś wbrew sobie i potem jeszcze miałam z tym kłopoty.
                      >
                      > Nie wciągniesz mnie do dyskusji akademickiej , gdzie, co wpis to inne założenia
                      > , fundamenty temnatyczne...


                      E tam, brak Ci argumentów zwyczajniesmile
                      • xxxll Re: Przede wszystkim to nie wiesz 18.09.13, 05:58
                        kora3 napisała:

                        > Nie, ani sam fakt małżeństwa, ani mój eksmąż. Rzecz w tym, ze ja się za mąz
                        > nie paliłam wychodzić, ale pod wpływem próśb mego eksmęża - wyszłam.
                        > Zrobiłam coś wbrew sobie i potem jeszcze miałam z tym kłopoty


                        To jednak ty byłaś przyczyna tego rozwodu, Napisz nam jak szybko można się rozstać z mężami ... chętnie poczytam

                        > no 100 złotych to nie jest dużo pieniędzy. ale to nie znaczy, że trzeba
                        > zaraz kase rozpuścić na głupoty. tak się składa, ze pieniądze na ogół
                        > mają ludzie, którzy umieją nimi rozsądnie gospodarować:
                        )


                        Populizm w czystej postaci , pędzony nocą ... pieniądze mają ci co dużo zarabiają ....

                        > E tam, brak Ci argumentów zwyczajniesmile
                        >

                        Czyżby ?..... punkt widzenia zależy od punktu siedzenia ...czysta demagogia ;/
                        • kora3 Re: Przede wszystkim to nie wiesz 18.09.13, 09:23
                          xxxll napisał:

                          >
                          > To jednak ty byłaś przyczyna tego rozwodu, Napisz nam jak szybko można się rozs
                          > tać z mężami ... chętnie poczytam


                          No jak pokazał czas i oficjalne dokumenty, to nie ja byłam przyczynasmile Ale to ja rozstania chciałam i doprowadziłam do jego sformalizowania. Jak można? Bardzo prosto, należy w najbliszym miejscu zameldowania sadzie okręgowym złożyć pozew o rozwód. I czekać na powiadomie o rozprawie. Na rozprawę się udać i podtrzymywać to, co się napisało w pozwie.
                          U mnie kłopot polegał na tym, ze mój eksmąż na pierwszej, tzw. ugodowej rozprawie, która wówczas była obligatoryjna (teraz już chyba nie jest) zadeklarował, że nie zgadza się na rozwód. Uczynił tak ze względów światopoglądowych. Nim doszło do rozprawy drugiej, przekonałam go, że nie czyni dobrze nie zgadzając się na rozwód na tych warunkach (bez orzekania o winie), albowiem rozwód i tak zostanie orzeczony, a jeśli będzie robił mi trudności zostanie orzeczony z jego winy. Po przemyśleniu sprawy zgodził się. Pomogłam?smile

                          > Populizm w czystej postaci , pędzony nocą ... pieniądze mają ci co dużo zara
                          > biają ....


                          Wiesz, niekoniecznie. znam przynajmniej kilka osób, które nieźle zarabiają (ich zarobki sa jawne), a wiecznie sa bez kasy. Wynika to z tego, że zarabiają dużo, a wydają bardzo dużo. I u części z nich wynika to z obiektywnych okoliczności - mają te wydatki i cześć, a u części nie - pewnie mogliby wydawac mniej, ale nie chcą.

                          > Czyżby ?..... punkt widzenia zależy od punktu siedzenia ...czysta demagogia ;/

                          Wcale nie. Cały czas rozmawiamy o tym, ze Twoim zdaniem wszystkie pary żyjące w wolnych związkach żyja na koszt innych ludzi, konkretnie chyba -podatników. Nadal nie potrafisz wykazać, ze tak jest w naszym przypadku, zatem pora na weryfikacje swego zdania, co do generalizowania w tej materiismile
                          • xxxll Re: Przede wszystkim to nie wiesz 19.09.13, 16:59
                            kora3 napisała:

                            > to nie ja byłam przyczynasmile Ale to ja rozstania chciałam
                            > i doprowadziłam do jego sformalizowania.
                            > Uczynił tak ze względów światopoglądowych. Nim doszło
                            > do rozprawy drugiej, przekonałam go, że nie czyni dobrze nie zgadzając się n
                            > a rozwód na tych warunkach (bez orzekania o winie), albowiem rozwód i
                            > tak zostanie orzeczony, a jeśli będzie robił mi trudności zostanie

                            > orzeczony z jego winy. Po przemyśleniu sprawy zgodził się.

                            Niezła żmijka, z ciebie ...

                            > Wiesz, niekoniecznie. znam przynajmniej kilka osób, które nieźle zarabiają (ich
                            > zarobki sa jawne), a wiecznie sa bez kasy.


                            bo to jest metoda na życie .. a później walą na TV; tworzą stowarzyszenia, aby im pomagać w tej nowobogackiej niedoli

                            > Cały czas rozmawiamy o tym, ze Twoim zdaniem wszystkie pary żyjące w
                            > wolnych związkach żyja na koszt innych ludzi, konkretnie chyba - podatników.


                            Nigdzie nie napisałem, że wszystkie pary , ale tylko te , które korzystają z pomocy "Państwa", bo żyją w konkubinacie, a nie związku małżeńskim ...

                            Jak to się korzysta, to ci inni napiszą, którzy całymi "garściami" z tego korzystają ... smile
                            Wy , Ty, jako nowobogaccy, "nie macie z tym nic wspólnego"; zawsze spadacie na cztery łapy... i moralność dla was nie istniej ... grunt aby wam, egoistom było dobrze ...
                            nikt o was raportu nie pisze jak o alpinistach ...
                            • kora3 Re: Przede wszystkim to nie wiesz 20.09.13, 07:19
                              xxxll napisał:
                              >
                              > Niezła żmijka, z ciebie ...


                              zmijka? Uważasz, ze powinnam od razu podać z orzekaniem o jego winie?

                              >
                              > bo to jest metoda na życie .. a później walą na TV; tworzą stowarzyszenia, aby
                              > im pomagać w tej nowobogackiej niedoli


                              Nie, niekoniecznie. Są ludzie, którzy nieźle zarabiając mają sporo zobowiązań: np. pomoc komuś choremu z rodziny, inwestycja w dzieci itd.
                              >
                              > Nigdzie nie napisałem, że wszystkie pary , ale tylko te , które korzyst
                              > ają z pomocy "Państwa", bo żyją w konkubinacie, a nie związku małżeńskim ...


                              Napisałeś, ze ludzie żyjący w konkubinatach żyją na koszt innych. Nie, ze niektórzy. Zapewne bywają tacy, tylko, ze dokładnie to samo można napisac o niektórych małżeństwach.
                              >

                              > Wy , Ty, jako nowobogaccy, "nie macie z tym nic wspólnego";

                              My, jako ludzie pracujący i uczciwi istotnie nie may z tym nic wspólnego smile

                              i moralność dla was nie istniej ...

                              To uczciwe zarabianie na siebie jest niemoralne?

                              grunt aby wam, egoistom był
                              > o dobrze ...


                              A kto chce, żeby mu było źle? Masochista? TY chcesz, żeby Tobie i twoim bliskim było źle?

                              > nikt o was raportu nie pisze jak o alpinistach ...

                              alpinistach? To oni idą w góry dla innych?
                        • illegal.alien Re: Przede wszystkim to nie wiesz 18.09.13, 12:47
                          >> E tam, brak Ci argumentów zwyczajniesmile
                          >Czyżby ?..... punkt widzenia zależy od punktu siedzenia ...czysta demagogia ;/

                          Do tej pory nie przytoczyles ani jednego konkretnego argumentu, poza tym, ze konkubinaty zyja na koszt malzenstw, a i tego argumentu nie udalo ci sie poprzec ani jednym dowodem. Duzo pisaniny, malo konkretow.
    • john.grisham001 Re: nie mamy ślubu- jak ukrócić komentarze ? 14.08.13, 17:06
      To po co się tłumaczysz? Powiedz, że taką podjęliście decyzje i już. Koniec tematu.
    • kornel-1 Przecież to proste! 14.08.13, 17:13
      - Kiedy ślub?
      - W 2018 roku. Nie mogę się doczekać!

      Dla uwiarygodnienia swojego stanowiska należy wziąć papier od księdza z zapowiedziami na odpowiedni termin.

      Kornel
      • mojemieszkanie24 Re: Przecież to proste! 14.08.13, 17:21
        Nie widzę nic niestosownego w używaniu określenia PARTNER. Nie jesteśmy małżeństwem ani narzeczeństwem, a ,,chłopak" to jakoś tak dziecinnie a młódką już nie jestem ( 26 lat). Pomysł z tym, że ślub w 2018 roku genialny tongue_out Nie wpadłam na to tongue_out
        • sweet_pink Re: Przecież to proste! 14.08.13, 18:06
          Nie jesteście narzeczeństwem i się o ślub pytają??!! Poziom bezczelności maksymalny.
          To ja proponuję się gdy padają takie pytania robić (najlepiej dość ostentacyjnie) gest, że pocierasz palcami prawej dłoni podstawę lewego serdecznego palca i patrząc się na niego mówić "może się pani syna spyta?" albo "no nie wiem, nie wiem".
          • sweet_pink Re: Przecież to proste! 14.08.13, 18:07
            A tylko musisz się pobyć pierścionków z tego palca jeśli przypadkiem nosisz.
            • mojemieszkanie24 Re: Przecież to proste! 14.08.13, 18:35
              Nie nosze pierścionków smile
        • aka10 Re: Przecież to proste! 14.08.13, 18:37
          mojemieszkanie24 napisała:

          > Nie widzę nic niestosownego w używaniu określenia PARTNER. Nie jesteśmy małżeńs
          > twem ani narzeczeństwem, a ,,chłopak" to jakoś tak dziecinnie a młódką już nie
          > jestem ( 26 lat). Pomysł z tym, że ślub w 2018 roku genialny tongue_out Nie wpadłam na
          > to tongue_out

          Ja jestem przyzwyczajona, ze jak ktos mowi partner, to jest w zwiazku z osoba tej samej plci.
          Mlodka bym tez definitywnie nazwala osobe w Twoim wieku wink (bynajmniej nie ze wzgledu na swoj wlasny wiek).
        • baba67 Re: Przecież to proste! 14.08.13, 18:49
          Mnie sie podoba partner. Bardzo wiele kobiet uzywa slowa narzeczony choc ten "narzeczony" do slubu sie nie pali w ogole(a Twoj partner chce sie zenic tyle ze nie teraz zatem slowa narzeczony moglabys uzywac gdybys chciala). Ciekawe ze im czesciej "narzeczony" sie do slubu nie pali tym czesciej jest tak nazywany(osobiste subiektywne obserwacje).
          Partner to takie uczciwe okreslenie. Co do mamy partnera, z jej punktu widzenia musiala cos zawalic w procesie wychowania religijnego i ja to meczy.
          Nie znam osobiscie zadnego faceta pochodzacego z gleboko a niehisterycznie religijnego domu ktory by godzil sie na taki uklad,Okazjonalne bzykanko z ekspresowym slubem tak (czlek slaby kiej tez pazdziez ze zacytuje klasyka)ale nie zycie "w grzechu " latami. W sumie kobiecie wspolczuje ale sama zawalila.
          • sylek2niot Re: Przecież to proste! 14.08.13, 20:06
            baba67 napisała:

            > Mnie sie podoba partner.
            > [...]
            > Partner to takie uczciwe okreslenie.

            Amerykanizmy często się ludziom podobają, ale najczęściej ludziom prostym
            albo w wieku lat -nastu... Mówienie o partnerach w tym kontekście przez
            ludzi po 40-stce jest równie żałosne, co oglądanie pani po 50-ce w mini.
            Po prostu ślepa i głupia gonitwa za masowymi i niskimi wzorcami promowanymi
            przez media, nowinkarstwem, tanią modą itp. Dojrzały człowiek nie powie
            "partner", "bejbe" czy "zajebiście", zrobi to najwyżej ktoś pozujący na gówniarza,
            co samo w sobie jest odstręczające. Co innego, gdy brakuje polskiego
            odpowiednika (np. "komputer", "procesor" itp.) a co innego, gdy mamy mnóstwo
            synimów w naszym języku, ale używamy amer-kretynizmów, jak to powiada
            mój znajomy (prywatnie profesor filologii polskiej). Sylek
            • baba67 Re: Przecież to proste! 14.08.13, 20:20
              No to ja jestem prosta kobieta. Lepsze to niz prezentowac to co Ty prezentujesz swoimi wypowiedziami.Szkoda czasu na czytanie i komentowanie .
            • aka10 Re: Przecież to proste! 14.08.13, 20:26
              sylek2niot napisała:


              Mówienie o partnerach w tym kontekście przez
              > ludzi po 40-stce jest równie żałosne, co oglądanie pani po 50-ce w mini.

              To JAK maja ludzie po 40-tce mowic, jesli sa w nieformalnym zwiazku? Dla mnie w zasadzie wtedy jest to oczywiste, ze to partner (jesli juz ma byc to slowo w stosunku do par hetero). To sa zapewne ludzie, ktorzy maja jakis jeden zwiazek za soba, jakas ex-zone i dzieci z kim innym. W nowym zwiazku maja partnerke czy partnera i ani slubu ani kolejnych dzieci nie planuja.
              • wasa Re: Przecież to proste! 14.08.13, 21:53
                aka10 napisała:
                > To JAK maja ludzie po 40-tce mowic, jesli sa w nieformalnym zwiazku?

                Nieformalny związek z zamieszkiwaniem razem to konkubinat, a tzw. partner to konkubent.
                To jest od dawna przyjęta forma nazywania takiego zjawiska.
                Niektórym ludziom konkubinat kojarzy się z kroniką policyjną, ale ci światli i nowocześni nie ulegają przecież stereotypom i mogą śmiało używać tego neutralnego, osadzonego w prawie i języku określenia.
                • turzyca Re: Przecież to proste! 15.08.13, 10:41

                  > Nieformalny związek z zamieszkiwaniem razem to konkubinat, a tzw. partner to ko
                  > nkubent.
                  > To jest od dawna przyjęta forma nazywania takiego zjawiska.

                  A co w przypadku stalego zwiazku bez zamieszkiwania? Kim byl Filipowicz dla Szymborskiej?
                  • bene_gesserit Re: Przecież to proste! 15.08.13, 22:55
                    Chłopakiem byłsmile Chodzi o to, zeby uniknąć, jak zauważa mędrek powyżej, amer-kretynizmów.
              • sylek2niot Re: Przecież to proste! 14.08.13, 22:20
                aka10 napisała:

                > sylek2niot napisała:
                >
                >
                > Mówienie o partnerach w tym kontekście przez
                > > ludzi po 40-stce jest równie żałosne, co oglądanie pani po 50-ce w mini.
                >
                > To JAK maja ludzie po 40-tce mowic, jesli sa w nieformalnym zwiazku? Dla mnie w
                > zasadzie wtedy jest to oczywiste, ze to partner (jesli juz ma byc to slowo w s
                > tosunku do par hetero). To sa zapewne ludzie, ktorzy maja jakis jeden zwiazek z
                > a soba, jakas ex-zone i dzieci z kim innym. W nowym zwiazku maja partnerke czy
                > partnera i ani slubu ani kolejnych dzieci nie planuja.

                Konkubent / konkubina. Jeśli chcesz ładniej to wystarczy "towarzysz życia" / "towarzyszka życia". Cywilizowani ludzie, którzy nie łykają papki telewizyjnej doskonale to rozumieją. Niestety lemingi-polaczki i ich rodzice chcący być "europejscy" czy "amerykańscy" małpują głupstwa z zagranicy nawet ich dobrze nie rozumiejąc a jak im się wytknie tę głupotę, to śmiertelnie się obrażają (patrz to forum). Oczywiście prostaczkom nie przetłumaczysz i zawsze będą "trendy", "cool" i "zajebiści" ze swoimi "partnerami" a pomimo to podświadomie będą czuć, że są tym, czym są, czyli pozerami-półinteligentnami w najlepszym razie.
                Sylek

                PS "Nic tak nie gorszy jak prawda".
                • matylda1001 Re: Przecież to proste! 14.08.13, 23:51
                  sylek2niot napisała:

                  >Niestety lemingi-polaczki...<

                  PiSiątko sie odezwało?? wink

                  >Oczywiście prostaczkom nie przetłumaczysz i zawsze będą "trendy", "cool" i "zajebiści" ze swoimi "partnerami" a pomimo to podświadomie będą czuć, że są tym, czym są, czyli pozerami-półinteligentnami w najlepszym razie.<

                  No i wreszcie to forum doczekało się eksperta smile



                  • sylek2niot Re: Przecież to proste! 15.08.13, 00:55
                    matylda1001 napisała:

                    > sylek2niot napisała:
                    >
                    > >Niestety lemingi-polaczki...<
                    >
                    > PiSiątko sie odezwało?? wink

                    Ooo kolejny prymitywek: wszystko dla niego ma kontekst polityczbny... Jakie to polskie... Całe te wasze pisy, platformy, sldy, psle i palikociarnia są tyle samo warte, czyli zero. Jednak cieszę się, że tu nie mieszkam. Wracaj do swojego "partnera", na pewno Cię upewni jaka jesteś mądra, wykształcona i wspaniała. Sylek
                    • matylda1001 Re: Przecież to proste! 15.08.13, 13:56
                      sylek2niot napisała:

                      >Ooo kolejny prymitywek: wszystko dla niego ma kontekst polityczbny... Jakie to polskie...<

                      Gdybyś nie wspomniał o tych lemingach, kmiotku... wink

                      > Jednak cieszę się, że tu nie mieszkam<

                      I nie wracaj, u nas chamstwa pod dostatkiem, nie potrzeba jeszcze z importu.

                      > Wracaj do swojego "partnera",<

                      Mam męża, od ponad 20 lat tego samego, ale nie mam nic przeciwko temu, żeby inni żyli tak, jak im się podoba.
                      • nm.buba011 Re: Przecież to proste! 16.08.13, 01:59
                        matylda1001 napisała:


                        > Mam męża, od ponad 20 lat tego samego

                        - bywa, że mamy tego samego małżonka, bo dzieci jeszcze żyją i...wstyd byłby.
                        smile
                        • matylda1001 Re: Przecież to proste! 16.08.13, 13:12
                          nm.buba011 napisał:

                          > - bywa, że mamy tego samego małżonka, bo dzieci jeszcze żyją i...wstyd byłby.
                          smile <

                          Ano bywa, ale ja wstydliwa nie jestem wink Dzieci dorosły, żyją własnym życiem, a nam wciąż się chce wracać do domu smile i wiem, że taki stan rzeczy nie ślub spowodował.
                • bene_gesserit Re: Przecież to proste! 15.08.13, 23:00
                  sylek2niot napisała:

                  > Konkubent / konkubina.

                  O tak, konkubent - piękne, polskie słowo o przed-słowiańskim rodowodzie. Tak przehistoryczne, ze aż z łaciny big_grin I wcale nie brzmi jak z rubryki kryminalnej.

                  W twoim dość imo idiotycznym pędzie do rugowania obcych naleciałości w języku musiałabyś wykorzenić z polszczyzny jakieś 60% słów i wyrażeń. Powodzenia w porozumiewaniu się oczyszczoną mową.
            • ula-35 Re: Przecież to proste! 14.08.13, 21:41
              I pisze to ten,który dwa dni temu napisało Polsce Polaczkowo.Co za bełkot.
              • ula-35 Re: Przecież to proste! 14.08.13, 21:42
                To miało być do sylek2niot
        • ppo Rozczaruję cię. 26 lat to gówniara. 12.09.13, 12:34
          I jak najbardziej może mieć chłopaka. Nawet jeśli ma on 50, bo jak się zadaje z gówniarą, to sam jest gówniarz.
    • claratrueba Re: nie mamy ślubu- jak ukrócić komentarze ? 15.08.13, 05:36
      " Jak raz na zawsze uciąć komentarze?"
      Ślub wziąć.
      A skoro nie jest to rozwiązanie, które Wam to odpowiada, to rzucać jakieś "nie panujemy", dalsze komentarze przemilczeć i liczyć się z tym, że temat będzie powracał. I przestać się przejmować.
      Po prostu są ludzie, którzy mają natręctwa, którym jakiś temat (dowolny) dotyczący innych osób odbiera hamulce stawiane przez cudzą prywatność. Nie podziała nic mieszczącego się w ramach s-v. Pozostaje przyjąć do wiadomości, że mamy do czynienia z taką osobą i przestać przeżywać w nieskończoność jak to jesteśmy strasznie atakowani.
      Tu kwestia Twojego wieku nie ma najmniejszego znaczenia, osoba z "misją propagowania jedynej słusznej idei" tego nie zauważa. Mam drobne 20 lat więcej niż Ty i jedną ciotkę, która od ćwierć wieku, za każdym razem kiedy się widzimy pyta mnie kiedy przestanę się odchudzać oraz wygłasza pogawędki nt. anoreksji. Dokładnie cała rodzina jasno daje jej do zrozumienia, że pytanie jest i niegrzeczne i bezsensowne, i dokładnie za nast. razem pytanie pada. Kobieta nad tym kompletnie nie panuje i tyle. Ponieważ jest generalnie osobą bardzo miłą, życzliwą i ma sporo ciekawego do powiedzenia, macham ręką na te "straszne ataki", traktuję je jako wstęp do w sumie ciekawego spotkania. Coś jak czołówka filmu, gdzie już by się chciało fabułę oglądać a tu nazwiska kto kostiumy projektował i za kamerą stał.
    • kol.3 Re: nie mamy ślubu- jak ukrócić komentarze ? 15.08.13, 07:23
      Cytuję Twoje zdanie: "Wielokrotnie mówiłam, że ślubu nie planujemy bo jest to duża impreza, którą chcemy zorganizować po swojemu ( rozmawiamy o tym) ale nasze pomysły niestety kosztują a nie chcemy robić na odwal. "
      Rozumiem, że ślub planujecie, tylko chcecie zebrać pieniądze, bo ślub ma być okazały.
      Jeśli teściowa ma taki przekaz to co dziwnego, że jako gorliwa katoliczka Was zachęca do jak najszybszego ślubu, nawet bez oprawy. Dla niej ważny jest sakrament. Dla Ciebie oprawa i uroczystość. Dlatego komentarze będzie trudno ukrócić.
      • nick_ze_hej Re: nie mamy ślubu- jak ukrócić komentarze ? 15.08.13, 07:42
        Ludzie latami razem mieszkają, mają dzieci...i zbierają na huczny ślub i weselisko. Jak dla mnie to taka musztarda po obiedzie, choinka na Wielkanoc. Wszystko ma swój czas i porę, a potem traci sens i urok. No ale ja już stary jestem i pewnie się nie znamwink
        • baba67 Re: nie mamy ślubu- jak ukrócić komentarze ? 15.08.13, 09:34
          Mnie sie tez tak wydaje. Jakis taki ped do idealnej ceremonii takiej jak w programach TV. jakby ten caly blichtr mial kogos naprawde uszczesliwic.
          Jeszcze kilka lat to mozna, ale wiadomo kobieta dobry kawalek po 30 nie bedzie tak wygladac jak dwudziestka chocby nie wiem jak piekna kiecke i makijaz miala.Co gorsza zdarza sie ze po drodze tracimy bliskich ktorych naprawde chcielibysmy widziec-dziadkow,mile ciocie, zdarza sie ze i jakiegos rodzica.
          Niczego taki slub nie oznacza poza satysfakcja z organizacji czegois idealnego i wymarzonego co tez tam cos warte dla ludzi niereligijnych.
        • kol.3 Re: nie mamy ślubu- jak ukrócić komentarze ? 15.08.13, 10:15
          Z ust mi to wyjąłeś.
        • aga.doris Re: nie mamy ślubu- jak ukrócić komentarze ? 15.08.13, 10:46
          Konsumpcjonizm, uleganie presji i indoktrynacji przemysłu około ślubnego. Ludzie dają sobie wmówić, że wystawny ślub i wesele, nawet okupione wyrzeczeniami i wieloletnim ściboleniem każdego grosza to jest właśnie SPEŁNIENIE ICH MARZEŃ. Podstarzała panna "młoda" otoczona wianuszkiem przychówku i podtatusiały pan "młody" święcie wierzą, że ich wieloletni związek bez tej całej super kosztownej i tandetnej oprawy zwanej weselem będzie mniej wart. W tym wypadku nalegania matki na wcześniejszy ślub ze skromniejszą oprawą potraktowałabym mimo wszystko jako głoś rozsądku, a pomysł połączenia chrzcin ze ślubem jako całkiem sensowny i godny zastanowienia.
          • matylda1001 Re: nie mamy ślubu- jak ukrócić komentarze ? 15.08.13, 14:07
            aga.doris napisała:

            >pomysł połączenia chrzcin ze ślubem jako całkiem sensowny i godny zastanowienia.<

            Dokładnie dwa lata temu (15 sierpnia) byłam na takiej uroczystości. Chrzest dziecka był o 10, ślub o 12. Potem obiad w restauracji połączony z kolacją. Wszystko dobrze wypadło. Sposób godny polecenia.
            • mojemieszkanie24 Re: nie mamy ślubu- jak ukrócić komentarze ? 15.08.13, 14:22
              kol.3 – każdy z nas ma pewne marzenia, które przy okazji ślubu chce spełnić. Niestety potrzebne sa do tego celu pieniądze. Wolimy mieć za te cenę dom lub kupić większe mieszkanie niż urządzać byle jaki ślub.

              nick_ze_hej – nie planujemy wesela tylko ewentualnie duży obiad weselny  Jestem za tym, by przyszli małżonkowie mieszkali ze sobą przed ślubem- dla mnie inna opcja nie wchodziła w grę 

              matylda1001- mi niestety ta opcja nie odpowiada. Chrzest to chrzest a ślub to ślub- dwie różne uroczystości. Na pewno patrząc tylko pod wzgledem ekonomicznym byłoby to korzystniejsze ale jakoś tak.... miałabym poczucie, ze coś tracę i traci przy tym dziecko. Wiadomo, że uroczystości nie będzie pamiętać ale coś mi w tym układzie nie pasi tongue_out
              • kol.3 Re: nie mamy ślubu- jak ukrócić komentarze ? 15.08.13, 14:26
                Przepraszam, ale nie widzę sensu w tym co piszesz.
              • matylda1001 Re: nie mamy ślubu- jak ukrócić komentarze ? 15.08.13, 14:36
                mojemieszkanie24 napisała:

                > mi niestety ta opcja nie odpowiada. Chrzest to chrzest a ślub to ślub- dwie różne uroczystości. Na pewno patrząc tylko pod wzgledem ekonomicznym byłoby to korzystniejsze ale jakoś tak.... miałabym poczucie, ze coś tracę i traci przy tym dziecko. Wiadomo, że uroczystości nie będzie pamiętać ale coś mi w tym układzie nie pasi tongue_out<

                Przeżyłam własny ślub i wesele wiele lat temu, potem dwa chrzty. Wszystko dokładnie przemyślane i przygotowane starannie. Z perspektywy czasu mogę powiedzieć, że tak naprawdę to był lekki przerost formy nad treścią (zawsze jest). Z biegiem czasu wszystko się w pamięci zaciera i chyba nie było warto. Liczy się życie codzienne.
              • baba67 Re: nie mamy ślubu- jak ukrócić komentarze ? 15.08.13, 15:21
                To nie chodzi o mieszkanie przed slubem w ogole tylko mieszkanie przez kilka lub kilkanascie lat a potem wesele. Nikt sie tu nie gorszy ani nie krytykuje mieszkania przed slubem nie kazdy jest religijny.
                Rzecz w tym ze najpierw sobie kupicie mieszkanie, potem graty do niego,kredyt potem dziecie do przedszkola, potem do szkoly, wydatki, potem moze nastepne dziecie i ani sie obejrzysz 10 latek zleci. Obiad dla rodziny to raczej skromny slub.
                • mojemieszkanie24 Re: nie mamy ślubu- jak ukrócić komentarze ? 15.08.13, 18:57
                  Mieszkanie mamy ( dwa, jedno się wynajmuje), teraz zamierzamy kupić działkę i się budować. Graty do mieszkania też już są kupione. Dziecko rośnie tongue_out Ja nie lubię wesel, partner tak samo wiec w grę wchodzi tylko obiad weselny. Przy okazji ślubu chcemy spełnić kilka swoich marzeń i bynajmniej nie jest to zastaw się a postaw się dla gości tongue_out

                  Jak widać tych komentarzy nie da się uniknąć....
                  • bene_gesserit Re: nie mamy ślubu- jak ukrócić komentarze ? 15.08.13, 23:07
                    Nie da się uniknąć, bo niektórzy tak mają.
                    Proponuję technikę zdartej płyty - tyle ze nie w zwulgaryzowanym popularnym znaczeniu (stałe powtarzanie tego samego zdania), bo to jest niegrzeczne, ale powtarzaniu sensu komunikatu, za każdym razem nieco inaczej ujętego.

                    Czyli:
                    weźmiemy ślub kiedy będziemy gotowi
                    weźmiemy ślub za parę lat
                    za jakiś czas, nie planujemy tego jeszcze
                    być moze za kilka lat, nie wiemy dokładnie

                    itd itd
                    Za każdym razem warto imo podkreślać to 'my', przypominając teściowej, ze jej syn stoi za płową tej decyzji. I nie wdawać sie w tłumaczenia 'a dlaczego nie teraz' - krótko ucinać takie pytania ('taka jest nasza wspólna decyzja', 'tak postanowiliśmy') a bardziej natarczywe próby drążenia tematu ucinać 'rozmawiałyśmy juz o tym parę razy' i 'nie mam ochoty znowu omawiać tego tematu'.
                    • nm.buba011 Re: nie mamy ślubu- jak ukrócić komentarze ? 16.08.13, 01:53
                      - "zdartą płytę" nie powtarza się w nieskończoność, jak proponujesz Ty i Wikipedia.


                      "Zdarta płyta"
                      Technika ta jest stosowana w sytuacjach, w których, mimo spełnienia wszelkich warunków asertywnej odmowy, nie jest ona jednak usłyszana, nie dociera do rozmówcy. Prośba czy propozycja jest ponawiana po raz drugi, trzeci czy czwarty. Sytuacja taka jest rzeczywiście trudniejsza, gdyż mamy tu do czynienia nie tylko z prośbą, ale i presją.

                      Technika "zdartej płyty" polega na powtarzaniu zdania, które zostało wypowiedziane za pierwszym razem. Stosując tę technikę odmawiający trzyma się więc prawdziwego, stanowczego wariantu asertywnego, nie zmieniając go pod żadnym pozorem, powtarzając go tyle razy ile będzie trzeba.


                      - maksymalnie trzy razy, a ten trzeci powinien być wzmocniony bardziej stanowczym elementem. Inaczej to parodia.
                      • bene_gesserit Re: nie mamy ślubu- jak ukrócić komentarze ? 16.08.13, 01:57
                        Jak zawsze do bólu konwencjonalny, bez możliwości uchwycenia działania w kontekscie, sztywno i na pamięć trzymający się regułek, co jest po pierwsze - nieciekawe, po drugie - kompletnie nieużyteczne, jeśli chodzi o rady. Na jakimkolwiek forum - chyba ze mówimy o forum dla autorytarnych dogmatyków.
                        • nm.buba011 Re: nie mamy ślubu- jak ukrócić komentarze ? 16.08.13, 13:22

                          bene_gesserit napisała:

                          > Jak zawsze do bólu konwencjonalny, bez możliwości uchwycenia działania w kontek
                          > scie, sztywno i na pamięć trzymający się regułek,

                          - wprost przeciwnie, własnie dlatego dostrzegłem Twoją radę, przepisaną bezrefleksyjnie z Wikipedii. W tym wypadku błędnej, co się bardzo rzadko zdarza.
                          • bene_gesserit Re: nie mamy ślubu- jak ukrócić komentarze ? 16.08.13, 16:13
                            Nie mam zwyczaju sprawdzania tego, co piszę, w Wiki. W przeciwieństwie do ciebie, jak widać. Podane konkretne przykłady świadczyły o tym, ze to, co napisałam, przemyślałam. Czyli: pudło i pudło. Oszczędz sobie wstydu, proponuję.
                            • nm.buba011 Re: nie mamy ślubu- jak ukrócić komentarze ? 16.08.13, 16:40
                              bene_gesserit napisała:

                              > Nie mam zwyczaju sprawdzania tego, co piszę, w Wiki.

                              - podałaś link do Wikipedii, o "zdartej płycie".

                              > W przeciwieństwie do ciebi
                              > e, jak widać.

                              - bardzo dobre źródło, ale nie w 100% pewne.

                              > Podane konkretne przykłady świadczyły o tym, ze to, co napisałam,
                              > przemyślałam. Czyli: pudło i pudło.

                              - Twoje i Wiki w tym przypadku. Zalinkowałaś i powtórzyłaś sama ten błąd.

                              > Oszczędz sobie wstydu, proponuję.

                              - nie ma czego się wstydzić, pomyłki zdarzają się najmądrzejszym.
                              Ciebie to nie dotyczy, Ty się nie mylisz?

                              Wielokrotnie się przyznawałem, co zrobię i teraz, o ile masz argumenty na poparcie.
                              • bene_gesserit Re: nie mamy ślubu- jak ukrócić komentarze ? 16.08.13, 16:51
                                nm.buba011 napisał:

                                > bene_gesserit napisała:
                                >
                                > > Nie mam zwyczaju sprawdzania tego, co piszę, w Wiki.
                                >
                                > - podałaś link do Wikipedii, o "zdartej płycie".

                                Nieprawda - podałam linka do wyników przeglądarki.

                                > - bardzo dobre źródło, ale nie w 100% pewne.

                                Polskojęzyczna Wiki bardzo często jest niewiarygodna.

                                > - Twoje i Wiki w tym przypadku. Zalinkowałaś i powtórzyłaś sama ten błąd.

                                Przeciwnie - pisałam z głowy i doświadczenia. W moim przypadku tego opisane powyżej zastosowanie tej techniki działa, więc nie ma mowy o błędzie.

                                > - nie ma czego się wstydzić, pomyłki zdarzają się najmądrzejszym.
                                > Ciebie to nie dotyczy, Ty się nie mylisz?

                                W tym przypadku - nie, nie mylę się.

                                > Wielokrotnie się przyznawałem, co zrobię i teraz, o ile masz argumenty na popar
                                > cie.

                                Poparciem jest moje życiowe doświadczenie. Chętnie poczytam twoje argumenty, które mają poprzeć wywody o błędzie.
                                • nm.buba011 Re: nie mamy ślubu- jak ukrócić komentarze ? 17.08.13, 08:46
                                  bene_gesserit napisała:

                                  > Poparciem jest moje życiowe doświadczenie.

                                  - doświadczenie życiowe to żaden argument w dyskusji.

                                  > Chętnie poczytam twoje argumenty, które mają poprzeć wywody o błędzie.

                                  _ proszę bardzo.

                                  bene_gesserit 15.08.13, 23:07
                                  Nie da się uniknąć, bo niektórzy tak mają.
                                  Proponuję technikę zdartej płyty - tyle ze nie w zwulgaryzowanym popularnym znaczeniu (stałe powtarzanie tego samego zdania), bo to jest niegrzeczne, ale powtarzaniu sensu komunikatu, za każdym razem nieco inaczej ujętego.

                                  Czyli:
                                  weźmiemy ślub kiedy będziemy gotowi
                                  weźmiemy ślub za parę lat
                                  za jakiś czas, nie planujemy tego jeszcze
                                  być moze za kilka lat, nie wiemy dokładnie
                                  itd itd


                                  - W tym co proponujesz, to pytający może także zastosować "zdartą płytę" i Ciebie pytać w nieskończoność, a ty podejmując taką niepoważną zabawę ośmieszysz się, mimo swego doświadczenia... życiowego.

                                  Coś co nie odnosi skutku po trzecim powtórzeniu należy odrzucić, a nie powtarzać, abstrahując od w/w metody, którą mogą zastosować obie strony.

                                  "Zdarta płyta" to dziś modna, powtarzana, zalecana i przeceniana, a nie rozumiana technika.
                                  Ty jesteś tego świetnym przykładem.
                                  • bene_gesserit Re: nie mamy ślubu- jak ukrócić komentarze ? 17.08.13, 10:40
                                    > - W tym co proponujesz, to pytający może także zastosować "zdartą płytę" i Cieb
                                    > ie pytać w nieskończoność, a ty podejmując taką niepoważną zabawę ośmieszysz si
                                    > ę, mimo swego doświadczenia... życiowego.

                                    Miałbyś rację, gdyby stosowanie tej techniki nie było skuteczne - tzn w krótszym lub dłuższym czasie nie powodowało, ze temat przestaje wracać.
                                    Sugerowanie, ze teściowa autorki wątku słysząc w odpowiedzi tę samą treść po raz kilkunasty, wróci do niej przy najbliższej rozmowie jest moim zdaniem dla tej pani obraźliwe - nie mówiąc o tym, ze tego typu spekulacja bez znajomości tej pani jest po prostu nieuprawniona.

                                    > Coś co nie odnosi skutku po trzecim powtórzeniu należy odrzucić, a nie powtarza
                                    > ć, abstrahując od w/w metody, którą mogą zastosować obie strony.

                                    Najpierw mozna sprawdzić, czy ta metoda jest skuteczna - nie kosztuje to wiele czasu ani wysiłku. Poza tym to urocze, ze twoim subiektywnym zdaniem należy porzucić metodę przy trzeciej próbie. Mogłeś wybrac inne magiczne liczby - bo ja wiem: siedem, trzynaście - ale wybrałeś tę. Problem w tym, ze zasadą tej techniki jest konsekwencja i cierpliwość, które w nagrodę przynosza efekt. Trzy ma się do nich nijak, chyba ze to cała konsekwencja i cierpliwość, na którą cię stać, wtedy istotnie mylę się. W twoim przypadku. Ale nie rozmawiamy w tym wątku o twoim przypadku.

                                    I jeszcze to. Nie używaj słów, których znaczenia nie rozumiesz - to daje fatalny efekt.

                                    > "Zdarta płyta" to dziś modna, powtarzana, zalecana i przeceniana, a nie
                                    > rozumiana technika.
                                    > Ty jesteś tego świetnym przykładem.

                                    Czekałam na argumenty i przeprosiny za kłamstwo, doczekałam się jedynie jednego - argumentum ad personam. Na forum s-v. Fuj.
                                    • nm.buba011 Re: nie mamy ślubu- jak ukrócić komentarze ? 17.08.13, 11:00
                                      bene_gesserit napisała:

                                      > Miałbyś rację, gdyby stosowanie tej techniki nie było skuteczne - tzn w krótszy
                                      > m lub dłuższym czasie nie powodowało, ze temat przestaje wracać.

                                      - nie jest skuteczne, kiedy druga strona to zastosuje.

                                      > Sugerowanie, ze teściowa autorki wątku słysząc w odpowiedzi tę samą treść po ra
                                      > z kilkunasty, wróci do niej przy najbliższej rozmowie jest moim zdaniem dla tej
                                      > pani obraźliwe - nie mówiąc o tym, ze tego typu spekulacja bez znajomości tej
                                      > pani jest po prostu nieuprawniona.

                                      - gdzie to napisałem?


                                      > Najpierw mozna sprawdzić, czy ta metoda jest skuteczna - nie kosztuje to wiele
                                      > czasu ani wysiłku. Poza tym to urocze, ze twoim subiektywnym zdaniem należy po
                                      > rzucić metodę przy trzeciej próbie. Mogłeś wybrac inne magiczne liczby - bo ja
                                      > wiem: siedem, trzynaście - ale wybrałeś tę.

                                      - więcej niż trzy nie ma sensu. To liczba granicy bezradności.

                                      Problem w tym, ze zasadą tej techni
                                      > ki jest konsekwencja i cierpliwość, które w nagrodę przynosza efekt. [i]Trzy [/
                                      > i]ma się do nich nijak, chyba ze to cała konsekwencja i cierpliwość, na którą c
                                      > ię stać, wtedy istotnie mylę się. W twoim przypadku. Ale nie rozmawiamy w tym w
                                      > ątku o twoim przypadku.

                                      - cierpliwość to nie to samo absurd.

                                      > I jeszcze to. Nie
                                      > używaj słów, których znaczenia nie rozumiesz - to daje fatalny efekt.

                                      - rozumiem. Ty chcesz przedstawić, jako bym nie rozumiał.


                                      > Czekałam na argumenty i przeprosiny za kłamstwo, doczekałam się jedynie jednego
                                      > - argumentum ad personam. Na forum s-v. Fuj.

                                      - widzisz co chcesz zobaczyć. Stosujesz jakże różne standardy do siebie i do innych.
    • kora3 Mojemieszkanie 17.08.13, 04:44
      Podstawą w normalnych stosunkach z innymi ludźmi jest bycie od nich niezależnym. Matka Twego p[partnera jest nieokrzesana, ale raczej jej nie zmienisz. Ma wbite do głowy swoje, wiec trzeba ją uprzejmie ignorować w tym zakresie. jak zaczyna swój a gadke należy z miłym uśmiechem udawać ze słuchasz. Jka będzie nagabywać należy ocknąwszy się powiedzieć "słucham??" Na moich teściów to działało w kwestii pytań i dziecismile Miałam daleko pytania i ich zdanie i tak ma być smile
    • nick_ze_hej Re: nie mamy ślubu- jak ukrócić komentarze ? 17.08.13, 09:08
      Może te komentarze wynikają z waszych niejasnych sygnałów. Niby nie chcecie ślubu, ale może za jakiś czas, bo was nie stać, bo budowa domu, ale jak by była kasa to i owszem. Może trzeba jasno i wyraźnie oświadczyć, że ślub i wesele nie są wam potrzebne, a jeśli się kiedyś coś zmieni w tej kwestii to wszystkich zainteresowanych poinformujecie. Koniec, kropka.
      • kora3 Wiesz, sygnały sygnalami 17.08.13, 09:41
        ale nie jest kulturalnie komentować stan rodzinny/cywilny innych. TAKZE bliskich, podkreślam, bo niektórym chyba się wydaje, ze jeśli z kims się jest blisko, czy też pozornie blisko, bo owa "bliskośc" wynika z pokrewieństwa, to wszystkie chwyty dozwolone.

        O tym, czy ktoś nie bierze ślubu, bo go aktualnie nie stać (np. na takie wesele,. jak sobie wymarzył) można pozrozmawiac z tą osobą tylko, gdu ona zasygnalizuje taka chęć!

        Tu mowa jednak o matce partnera, czyli b. bliskiej jemu osobie. I nie przecząc temu, co napisałam wcześniej, uważam, że matka ma prawo syna spytać o ewentualne plany matrymonialne. SPYTAĆ i przyjąć do wiadomości odpowiedź oraz przestać drążyć temat.
        Tak robią normalni i kulturalni rodzice dorosłych ludzi.

        Tu z opisu wynika, że być może zachowanie matki partnera wynika nie tylko z jej wścibstwa, ale także z poglądów - jest to osoba zorientowana religijnie i dla takowej zycie bez sakramentu slubu jest niedopuszczalne swiatopogladowo. Ma prawo do swego zdania, tyle ze powinna zdanie to zachować dla siebie,. bo jedyna osobą, która w zyciu powinna kierowacv się jej poglądami jest ona sama. Cała reszta ma prawo robić jak uważa.
        Osobiście sądze, że Mojemieszkanie i jej partner postępują źle chcąc ochrzcić dziecko " z szacunku dla rodziny partnera". Przede wszystkim dlatego, że niewyznawanie dowolnej religii nie jest bynajmniej oznaką braku szacunku. Natomiast udawanie, ze się ją wyznaje i przyjmowanie np. sakramentów, bo babci się tak podoba, jest okazywaniem braku szacunku zarówno danej religii, jak i wierzącym w tejze.
        • bene_gesserit Re: Wiesz, sygnały sygnalami 17.08.13, 10:38
          > awanie dowolnej religii nie jest bynajmniej oznaką braku szacunku. Natomiast ud
          > awanie, ze się ją wyznaje i przyjmowanie np. sakramentów, bo babci się tak podo
          > ba, jest okazywaniem braku szacunku zarówno danej religii, jak i wierzącym w te
          > jze

          To bez wątpienia, ale - o ile dobrze rozumiem sytuację - babcia będzie cierpieć, ze dziecko jest nieochrzczone. Wybór jest między brakiem szacunku dla religii i cierpieniem teściowej. Z tego, co mozna wyczytać w necie i innych mediach, śluby kościelne rzadko kiedy są wynikiem głębokiej religijności, ale mają na celu usatysfakcjonowanie starszej części rodziny. Czasem chodzi też o to, ze 'w kościele jest ładniej i bardziej uroczyście' niż w USC z meblami z lat 70 i znudzonym urzędnikiem. Tego typu lekceważenie względów religijnych jest, mam wrażenie, obecnie normą.
          • kora3 Poniekad prawda, acz nie do końca 17.08.13, 10:54
            bardziej chodzi o ładniejsza oprawę, niż usatysfakcjonowanie "starszyzny". "Satrszyzna" już się musiała przyzwyczaić, ze ludzie mieszkają z sobą przed ślubem, mają dzieci, nie chcą brać tych slubów i sa niezależni od nich, wiec trzeba się dostosowaćsmile
            Wyjatek od tego stanowią osoby odjechane religijnie.
            Oczywiście, może sobie ktoś brac śluby i chrzcić potomstwo z powodu babci, ale musi zdawać sobie sprawę z konsekwencji.
            • baba67 Re: Poniekad prawda, acz nie do końca 17.08.13, 11:36
              Tu chodzi chyba o jakas podroz.
              ja tobym sie bala cokolwiek budowac lub nawet wspolnie kupowac bez slubu. Za duzo komplikacji prawnych.Nasze prawodawstwo jest dla wolnych zwiazkow niewygodne.
              • kora3 jako osoba z doświadczeniem w temacie 17.08.13, 11:44
                baba67 napisała:

                > ja tobym sie bala cokolwiek budowac lub nawet wspolnie kupowac bez slubu. Za du
                > zo komplikacji prawnych.Nasze prawodawstwo jest dla wolnych zwiazkow niewygodn
                > e.

                >
                zupełnie się nie zgadzam Babo.

                Nie jest niewygodne pod żadnym względem. Może jedynie sytuacja obdarowania partnera czymś cennym jest gorsza niż w przypadku małżeństwa, bo płaci się wysoki podatek. Kazda inna sytuacja jest taka sama, ba nawet bardziej komfortowa. Na wszystko co się kupuje, także na wszelkie usługi można w naszym kraju dostać fakturę smile to kto ma na niej figurować jest zależne od kupującego/kupujących.
                Nie ma także w PL problemu z uzyskaniem kredytu na 2 niespokrewnione i nie spowinowacone osoby. Gdzie te problemy? Nie widzę, nie słyszęsmile
                • baba67 Re: jako osoba z doświadczeniem w temacie 17.08.13, 11:48
                  NO TY wiesz lepiej bo praktycznie. Ja slyszalam ze to cala tona papierow.
                  • kora3 nie Babo 17.08.13, 12:28
                    Generalnie, to żadne tonysmile
                    Problemem może być tylko wieksza darowizna, w sensie podatku. Te same pap[iery musi wypełnić się po slubie, jeśli chce się coś przedślubnego poradowac żonie/mezowi, uczynić współwłaścicielem, czy dac pełnomocnictwo
                • bene_gesserit Re: jako osoba z doświadczeniem w temacie 17.08.13, 12:25
                  Mnóstwo problemów, zwłaszcza w sytacji, w której są dzieci, ale nie tylko.
                  Problemem jest dziedziczenie - dziedziczy się jak po osobie obcej (wysoki podatek), o ile był testament. Jeśli nie było, konkubent moze odejsć z kwitkiem. W przypadku śmierci partnera, konkubent nie ma prawa do zachówku, renty po zmarłym, mieszkania w mieszkaniu komunalnym (o ile było na partnera). Jeśli rodzina zmarłego nie uszanuje prawa owdowiałej partnerki lub partnera do decydowania o jego porzgrzebie, odbędzie się on zgodnie z życzeniem rodziny, a nie wdowca/wdowy (słynna ostatnio sprawa z pochowaniem zmarłego partneraz na cmentarzu katolickim, czego zmarły za życia sobie stanowczo nie życzył i przeciwko czemu występował jego wieloletni partner - rodzina zrobiła, co chciała). Konkubent, o ile nie został upowazniony, nie ma prawa do uzyskiwania informacji o stanie chorego nieprzytomnego partnera - a nawet do jego odwiedzin. W przypadku rozstania podziału wspólnego majątku nie regulują żadne przepisy - w razie konfliktu obie strony moze czekać kosztowny i długotrwały proces, nie mówiąc juz o tym, ze ewidetnie słabsza strona związku, która poświęciła dla niego część lub całą karierę zawodową, nie może liczyć na alimenty itd itd
                  • kora3 Z dziedziczeniem - racja 17.08.13, 12:40
                    ale nikt nikomu testamentu nie zabroni spisać. Mieszkanie komunalne - podstawą przebywania jest meldunek. Właściciel., czyli gmina teoretycznie może wymeldować kogos po śmierci góownego najemvy, ale musi mieć ku temu solidne podstawy (np. taka osoba tam nie meiszka faktycznie), w każdym innym przypadku sprawa trafi do sądu i gmina przegra smile Przetestowałam to, bo zajmowała się taką sprawą, nie szło o partnera życiowego, a osobę opiekującą się zmarłym.

                    Informacje o stanie nieprzytomnego - spisanie oświadczenia woli na ten temat trwa 3 minuty i jest wydatkiem rzezdu 50 zeta smile zaiste megatrudnośc, nie do przejścia smile
                    • bene_gesserit Re: Z dziedziczeniem - racja 17.08.13, 13:55
                      kora3 napisała:

                      > ale nikt nikomu testamentu nie zabroni spisać.

                      Po pierwsze - podatek w takim przypadku jest o wiele wyższy (III grupa spadkowa - 'osoby obce'), po drugie - taki testamet rodzina zmarłego może próbowac podwazyć.
                      Itd itd - zaiste, mozna wiele rzeczy spisać na początku związku za, zapewne, niewielkie pieniądze, sęk w tym, ze wiele par tego nie robi, bo mało kto, mając lat 25, myśli o tym, co się stanie po jego śmierci. Co do mieszkań - z tego co wiem, gminy w przypadku mieszkań komunalnych poza głównym najemcą zgadzają się na meldunek najwyżej na rok. Itd itd - konkubent nie moze być np objęty ubezpieczeniem zdrowotnym przez partnera, a w przypadku jego śmierci - nie ma żadnego prawa do wspólnie wychowywanych dzieci, których zmarłyt był rodzicem biologicznym (nawet jeśli oboje biologiczni rodzice nie żyją, albo były ich drugi rodzic był pozbawionych praw lub nieznany). Konkubinat to - mimo pewnych możliwości - wciąż zycie na kocią łapę.
                      • kora3 Re: Z dziedziczeniem - racja 17.08.13, 14:14
                        bene_gesserit napisała:
                        >
                        > Po pierwsze - podatek w takim przypadku jest o wiele wyższy (III grupa spadkowa
                        > - 'osoby obce'), po drugie - taki testamet rodzina zmarłego może próbowac podw
                        > azyć.


                        Podważenie testamentu nie jest wcale łatwe. Co do podatków, masz rację ale ktoś może chyba wybrać sobie, zew chce zapłacić podatek, nie?smile

                        , sęk w tym, ze wiele par tego nie robi, bo mało kto, mając l
                        > at 25, myśli o tym, co się stanie po jego śmierci.


                        a to już och sprawa - mają mozliwośc.

                        Co do mieszkań - z tego co w
                        > iem, gminy w przypadku mieszkań komunalnych poza głównym najemcą zgadzają się n
                        > a meldunek najwyżej na rok.


                        O ile wiem nie ma takiego przepisu Bene. Zwykle jest tak, że głowny najemca chcąc zameldować kogoś w komunałce musi mieć zgodę wlasciciela, czyli gminy. Nie ma jednak przepisu, który ograniczałby możliwość meldunku na pobyt stały.


                        Itd itd - konkubent nie moze być np objęty ubezpiec
                        > zeniem zdrowotnym przez partnera


                        prawda, no i?

                        , a w przypadku jego śmierci - nie ma żadnego p
                        > rawa do wspólnie wychowywanych dzieci, których zmarłyt był rodzicem biologiczny
                        > m (nawet jeśli oboje biologiczni rodzice nie żyją, albo były ich drugi rodzic b
                        > ył pozbawionych praw lub nieznany).


                        O ile mnie wiadomo nie ma ich także będąc mezem/zoną zmarłego. Prawa rodzicielskie do dzieci współmałzonka wcale nie przechodzą na drugiego ze ślubem. takowe prawa zyskuje się tylko adoptując, albo przysposabiając dziecko/dzieci współmałzonka z innego związku.
                        Jeśli się tego nie uczyni macocha, czy ojczym nie mają takich praw. I nie ma znaczenia czy drugi rodzic dziecka nie zyje, nie interesuje się nim itd.

                        Konkubinat to - mimo pewnych możliwości - w
                        > ciąż zycie na kocią łapę.


                        Owszem i dla mnie k;luczowy jest argument, ze ktoś nie chce tak zyć, bo mu się tak nie podoba. A nie opwoeści o zabezpieczeniach smile
                        >
                        • bene_gesserit Re: Z dziedziczeniem - racja 17.08.13, 14:20
                          > O ile mnie wiadomo nie ma ich także będąc mezem/zoną zmarłego. Prawa rodziciel
                          > skie do dzieci współmałzonka wcale nie przechodzą na drugiego ze ślubem. takowe
                          > prawa zyskuje się tylko adoptując, albo przysposabiając dziecko/dzieci współma
                          > łzonka z innego związku.
                          > Jeśli się tego nie uczyni macocha, czy ojczym nie mają takich praw. I nie ma zn
                          > aczenia czy drugi rodzic dziecka nie zyje, nie interesuje się nim itd.

                          Sęk w tym, ze pary jednopłciowe nie mają takiej możliwości.

                          >
                          > Konkubinat to - mimo pewnych możliwości - w
                          > > ciąż zycie na kocią łapę.

                          >
                          > Owszem i dla mnie k;luczowy jest argument, ze ktoś nie chce tak zyć, bo mu się
                          > tak nie podoba. A nie opwoeści o zabezpieczeniach smile

                          To nie jest zabawny temat dla tych, którzy nie mają wyboru.
                          • kora3 Re: Z dziedziczeniem - racja 17.08.13, 14:26
                            bene_gesserit napisała:
                            >
                            > Sęk w tym, ze pary jednopłciowe nie mają takiej możliwości.


                            owszem - ale sadziłam, ze rozmawiamy o parach dwupłciowych.

                            >
                            > To nie jest zabawny temat dla tych, którzy nie mają wyboru.


                            owszem, ale znów - sadziłam, ze mówimy tu o związkach hetero.
                            Jak wspomniałam - uważam, ze pary homo powinny mieć możliwość formalizacji swoich związków.
                        • a_weasley Re: Z dziedziczeniem - racja 10.09.13, 20:49
                          Kora3 napisała:

                          >>taki testamet rodzina zmarłego może próbowac podwazyć.[/i]

                          > Podważenie testamentu nie jest wcale łatwe.

                          Natomiast wystąpienie z roszczeniem o zachowek bardzo łatwe i skazane na sukces.
                          • kora3 No i ?:) 11.09.13, 10:38
                            a_weasley napisał:
                            >
                            > Natomiast wystąpienie z roszczeniem o zachowek bardzo łatwe i skazane na sukces
                            > .

                            >
                            Pytanie w jakim celu np. synowie mojego partnera mieliby az występować o zachowek, skoro w testamencie ojciec zapisał im całkiem sporo.

                            Przepraszam, ale mam wrazenie, że postrzegasz innych ludzi jako b. biednych, albo tzw. margines społeczny.
                            Zdaj sobie sprawę, że NAPRAWDĘ istnieją ludzie, którzy rozstając się pozostają w pozytywnych relacjach z byłym partnerem, czy małżonkiem i cieplych z dziećmi.
                            Nie muszą sadzić się o majątki, ani np. o alimenty. Spisują sobie o notariusza kto co ze wspólnego bierze i nie odprawiają cyrków z sądowym podziałem. Nie wydziedziczają też własnych dzieci. To jest NORMALNE, wiesz?
                    • matylda1001 Re: Z dziedziczeniem - racja 17.08.13, 17:07
                      kora3 napisała:

                      > Mieszkanie komunalne - podstawą przebywania jest meldunek. Właściciel., czyli gmina teoretycznie może wymeldować kogos po śmierci góownego najemvy, ale musi mieć ku temu solidne podstawy (np taka osoba tam nie meiszka faktycznie), w każdym innym przypadku sprawa trafi do sądu i gmina przegra smile <

                      Pewna pani wyszła za mąż w latach osiemdziesiątych i po ślubie zamieszkała wraz z mężem w komunalnym mieszkaniu teściowej (naturalnie zameldowała się). Wkrótce urodziło się dwoje dzieci. Jeszcze do szkoły nie chodziły gdy zmarł ojciec. Wdowa z dziećmi w dalszym ciągu mieszkała w tym mieszkaniu, tworząc z teściową wspólne gospodarstwo domowe. Najpierw babcia pomagała w wychowywaniu wnuków, potem synowa i wnuki opiekowali się babcią.
                      Gdy kilka lat temu babcia zmarła, okazało się, że synowa nie może dziedziczyć po teściowej prawa do wstąpienia w stosunek najmu mieszkania. wnuki też nie mogą. Mógłby tylko syn, gdyby żył... To nieważne, że to synowa przez wiele lat ponosiła koszty utrzymania mieszkania, przeprowadzała remonty podnosząc standard lokalu. Mieszkanie było duże, ładne, dobrze utrzymane, amatorów było wielu. Kobieta przegrała sprawę w Sądzie, gmina przydzieliła jej i synom (już dorosłym) lokal zastępczy. Musieli się wyprowadzić. Partner, czy płci odmiennej, czy tej samej, też nie miałby tu nic do powiedzenia.
                      • baba67 Re: Z dziedziczeniem - racja 17.08.13, 18:03
                        Nieznajomosc prawa szkodzi.
                        • kora3 O w samo sedno Babo :) 18.08.13, 11:08
                          w całej tej naszej dyskusji doskonale to widać właśnie. Mam na myśli to, że podnoszone sa argumenty, że w wolnym związku to grozi tamto (w sytuacji np. śmierci współpartnera). Owszem! I dlatego są zawsze dwa wyjścia - w każdym razie dla ludzi hetero:
                          1. wziąć ślub
                          2. Nie brać ślubu i zabezpieczyć sprawy tego rodzaju

                          Jeśli ktoś tego nie robi, to pretensje może mieć tylko do siebie.
                          A tak na marginesie, taki przykład z zycia wzięty:
                          Kobieta ok 40, od kilkunastu lat mezatka, dwoje dzieci nastoletnich, mieszka wraz z mężem w mieszkaniu własnym 55 m kw. Mąż pracuje i ona też. Ona zarabia b. przeciętnie, maz znacznie lepiej, ale lwią czesc jego wynagrodzenia stanowią premie i diety delegacyjne.
                          Nedawno małżonek zakomunikował, że chce rozstania. Konkretnego powodu nie podał, twierdzi, że "wypaliło się". Niewykluczone, że ma kogoś innego, ale nie ma na to żadnych dowodów, a praca gościa obfituje w czeste wyjazdy, co niewątpliwie ułatwiałoby mu kamuflaż.
                          tak czy owak - przeprowadził się do swej matki i wniósł o rozwód.
                          Na alimenty na siebie kobieta liczyć nie może, bo pracuje. Zatem dostanie tylko alimenty na dzieci, jak znam życie nie więcej niż po 500 złotych, bo jak wspomniałam duzą czesc wynagrodzenia meza stanowią składniki płacy, których nie zalicza się do naliczania alimentów, ponieważ nie są to składniki z założenia stałe.

                          Przy podziale majątku w sumie sprawa się będzie toczyć o mieszkanie, bo samochody mają każde swój, o podobnej wartości, nie jakiejś wielkiej. Zapewne przy podziale majątku pani z racji tego, ze z nią będą dzieci przypadnie wieksza czesc mieszkania. Jeśli ustalą , ze ona z dziećmi zostaje w mieszkaniu, będzie musiała spłacić mezowi jego czeas, a nie ma na to. Jeśli zdecydowaliby o sprzedaży mieszkania, za swoją czesc nie kupi na pewno niczego o podobnym standardzie.
                          Ta kobieta jest akurat w sytuacji takiej, że są w stanie pomóc jej przy spłacie, czy kupnie innego mieszkania rodzice. Ale przecież nie zawsze tak jest.

                          Masz zatem klasyczny przykład jak małżeństwo tę panią "zabezpieczyło" Babo. I nierzadko tak właśnie owo "zabezpieczenie" wygląda. Bo kolokwialnie mówiąc, jak ludzie gie mają, to i gie dziela i nic na to nie poradziszsad
                      • kora3 Matyldo 18.08.13, 10:48
                        nie znam tej sprawy konkretnej, wiec się nie wypowiem. Wiem natomiast, ze osoby zameldowanej na stałe w lokalu komunalnym nie można wyrzucić na bruk. Gmina ma oczywiście prawo nie chcieć z taką osobą po śmierci głownego najemcy zawierać umowy najmu, ale musi zapewnić lokum, o ile nie przegra w sadzie.

                        Osobiscie nie zastanawiam się nad takimi rzeczami w przypadku swego związku, gdyż nie mieszkamy w lokalu komunalnym.
                        • matylda1001 Re: Matyldo 18.08.13, 11:31
                          No i na bruk nie wyrzucili, dali mieszkanie zastępcze, przypuszczam, że pewnie mniejsze i o niższym standardzie, ale fakt długoletniego zameldowania i bliskiego pokrewieństwa z poprzednią najemczynią ich nie uratował.


                          • kora3 Re: Matyldo 18.08.13, 12:18
                            matylda1001 napisała:

                            > No i na bruk nie wyrzucili, dali mieszkanie zastępcze, przypuszczam, że pewnie
                            > mniejsze i o niższym standardzie, ale fakt długoletniego zameldowania i bliskie
                            > go pokrewieństwa z poprzednią najemczynią ich nie uratował.


                            Z tesciowa nie łączy pokrewieństwo, a powinowactwo. Jeśli za życia babci, któres z wnucząt osiagneło pełnoletność, to mogło i powinno starać się o status głownego najemcy w tym lokalu, biorac pod uwagę, ze babcia wieczna nie będzie niestety.

                            Owszem, takie sytuacje się zdarzają i jeśli ktoś np. bierze slub, by takiej sytuacji nie mieć, to też jego sprawa Matyldo.

                            W poscie do Baby opisałam sytuację, jak "Zabezpieczona" jest (jeszcze) mezatka, którą maz właśnie podał o rozwód. Śmiech na sali. Żeby jakeiś zabezpieczenie było mam na myśli materialne, to musi przede wszystkim BYĆ CZYM je zrobić.
                  • kora3 A poza tym Bene 17.08.13, 13:42
                    Ty też mnie dobrze zrozum - ja naprawdę nie mam nic przeciwko slubom innych ludzi. Chcą, to niech biorą nawet po 5, nie chcą - niech nie biorą. Jeśli zabieram głos w temacie, to dlatego, ze zarówno w zw. małżeńskim, jak i wolnym mam doświadczenie. ale nawet bez niego nie trzeba chyba nikomu tłumaczyć, że śluby jako takie nie dają ani gwarancji udanego związku, ani nie zabezpieczają na serio.
                    O ile co do pierwszego nikt wątpliwości nie ma, o tyle co do drugiego pokutuje pogląd, że właśnie zabezpieczają. I tu zaczynają się schody, bo jakkolwiek prawdą jest, ze po śmierci współmazonka ma się prawo do emerytury po nim np. to na tym się kończą te "zabezpieczenia".
                    Mało kto bowiem podnosząc argumenty o "zabezpieczeniu" bierze pod uwagę, że aby po kimś dziedziczyć itd. to ten ktoś musi cos miećsmile a czasm bywa, ze ma ale długi np.

                    Dodatkowo nie wiadomo skąd pokutuje pogląd, że żona ma prawo do alimentów na siebie po rozwodzie. Owszem, ma ale nie tylko zona, ale i mąż, tyle ze nie obligatoryjnie, a w określonych sytuacjach. Teraz rodzi się pytanie: czy lepszym zabezpieczeniem finansowym na wypadek rozstania się jest np. uczynienie partnera/rki współwłaścicielem nieruchomości, czy tez podarowanie mu/jej takowej, czy ślub z gościem, który zarabia 3 tysiące złotych i w przypadku, gdyby sąd uznał ze powinien alimentować byłą żonę ma się całe 600 czy 800?
                    Uprzedzając - nie, nie sprowadzam związku do spraw materialnych, ale o takowych jest na ogół mowa ze strony ludzi uważających, że ślub wziąć wartosmile - słowem, ze się opłaca.

                    Dla mnie osobiście, jeśli ktoś mówi, ze chce slubu bo ma takie przekonania, konczy to wszelką dyskusję. Jego przekonania i jego sprawa i ma do nich prawo, tak samo jak ten, co ślubu brac nie chce.
                    • bene_gesserit Re: A poza tym Bene 17.08.13, 13:58
                      Sęk w tym, ze są pary, które chciałyby zawrzeć slub, ale nie mogą, bo w Polsce jest to niemożliwe. Prawne regulacje konkubinatów bardzo by takim parom pomogły - bo jak widac - nie wszystko da się załatwić u notariusza.
                      • kora3 Re: A poza tym Bene 17.08.13, 14:19
                        bene_gesserit napisała:

                        > Sęk w tym, ze są pary, które chciałyby zawrzeć slub, ale nie mogą, bo w Polsce
                        > jest to niemożliwe.


                        Rozumiem, ze chodzi ci o pary jednopłciowe? W pełni popoeram, by taką mozliwoąśc miały.


                        Prawne regulacje konkubinatów bardzo by takim parom pomogły
                        > - bo jak widac - nie wszystko da się załatwić u notariusza.


                        da się wszystko, tylko jak słusznie zauważasz, bywa to kosztowniejsze, a osoby homo nie mogąc formalizować swoich związków są dyskryminowane w tym względzie.
                        To ejst jednak zupełnie odrębny temat.

                        Nawiasem mówiąc naukowo rzecz ujmując niemozliwa jest u nas regulacja prawna konkubinatów. Bo naukowo konkubinat to związek osób, z których przynajmniej jedna nie może wstąpić związek małżeński z przyczyn formalnych. słowem jest już z kims w takim związku nie rozwiązanym. Zwiąek ludzi cywilnoprawnie wolnych, którzy mogą brać slub, ale nie biorą nazywa się kohabitacją.
                        • bene_gesserit Re: A poza tym Bene 17.08.13, 14:22
                          Nie, nie da się wszystkiego - min decydowania o pochówku, dziedziczenia renty/emerytury, alimentów, prawa do 'nieswoich' dzieci i paru innych jeszcze drobiazgów.
                          • kora3 Re: A poza tym Bene 17.08.13, 14:29
                            bene_gesserit napisała:

                            > Nie, nie da się wszystkiego - min decydowania o pochówku

                            Kazda osoba w pełni władz umysłowych ma prawo do sprecyzowania gdzie i w jaki sposób chciałaby zostać pochowana.

                            , dziedziczenia renty/e
                            > merytury, alimentów, prawa do 'nieswoich' dzieci i paru innych jeszcze drobiazg
                            > ów.


                            oczywiście - wiec dla tych, którym zależy na rencie po kims, albo ewentualnych alimentach - biora sobie ślub. Znów - wyłączając oczywiście pary jednopłciowe
                            • kora3 a i zeby jasnośc była Bene 17.08.13, 14:34
                              To biorąc udział w tej dyskusji nie brałam pod uwagę zw. jednopłciowych, nie dlatego, ze jestem za ich dyskryminacja, tylko dlatego, że cały wątek jest w temacie pary hetero.
                            • baba67 Re: A poza tym Bene 17.08.13, 14:46
                              Wszystko sprowadza sie do zadbania o prawo do wspolnej wlasnosci.
                              Sa jednak ludzie (a szczegolnie kobiety maja przed tym opory) ktorzy takie zabezpieczenia uznaja wstydliwe(bo on sobie pomysli ze lece na kase). I tak bywa ze dom budujemy ale wszysko jest na partnera bo on glownie zarabia i splaca kredyt.
                              W razie smierci albo wymiany partnerki na nowszy model jest kicha.
                              Nowszy model sprowadza sie do pieknego domu, starszy laduje z dzieckiem w jakiejs dziurze, a religijna rodzina ukochanego swietuje uroczysty slub koscielny.
                              Jesli sie chce isc troche pod prad trzeba byc kutym na cztery nogi.
                              Nie pisze tego do mieszkania, ktora wydaje sie rozsadna i potrafiaca liczyc osoba tylko ogolnie o naszej mentalniosci i prawie ktore z niego wyplywa.
                              • kora3 Ale Babo 17.08.13, 15:21
                                baba67 napisała:

                                > Wszystko sprowadza sie do zadbania o prawo do wspolnej wlasnosci.

                                przecie piszę, że brak slubu nie ma oznaczac braku współwłasności!

                                > Sa jednak ludzie (a szczegolnie kobiety maja przed tym opory) ktorzy takie zabe
                                > zpieczenia uznaja wstydliwe(bo on sobie pomysli ze lece na kase). I tak bywa ze
                                > dom budujemy ale wszysko jest na partnera bo on glownie zarabia i splaca kredy
                                > t.


                                a no to jak już sobie ludzie ustala, nie?

                                > Jesli sie chce isc troche pod prad trzeba byc kutym na cztery nogi.

                                wcale nie smile wystarczy związać się z kimś, kto nie chce Cię oszukać i myśli o twej przyszłości oraz zgodzić się, by myślał smile

                                ja na nikogo liczyć nie muszę, gdyby przyszło mi się samej utrzymywać, nie byłoby problemu. i nie leciałam na kasę mego partnera, choć przyznaję, ze zarówno zarabia on o wiele lepiej, jak i więcej tzw. dóbr zgromadził, niż ja.

                                I owszem Babo, kiedy podjelośmy decyzję o wspólnym życiu to właśnie miałam opry wobec jego posuniec finansowych względem mnie. Dlatego, że ja praktycznie nie part5ycypuję w żadnych kosztach utrzymania wspólnego gospodarstwa domowego.
                                Inne podejście miałabym na pewno, gdybyśmy się jak to mówią razem dorabiali, mieli dziecko/dzieci i te de. Ale w naszej sytuacji - tak, czułam się niezręcznie. I nie dlatego, ze "co ludzie powiedzą?"
                                • baba67 Re: Ale Babo 17.08.13, 15:47
                                  Nigdy nie wiesz na 100% z jakim czlowiekiem sie wiazesz i co mu moze odpierniczyc po 40.
                                  Bedac nastolatka mieszkalam w malym miasteczku i widzialam faceta z mila zaradna zona,udanymi corkami ktory po prostu ZGLUPIAL(tu slowo ocipial nie pasuje ale byloby najlepsze) dla panienki 20+ nie takiej znow urodziwej ktora pracowala w biurze obok.W czasie pracy wychodzil na balkon i gapil sie w jej okno.Cale miasteczko mialo Mode na sukces w latach 70-tych.
                                  Jak sie bylo wychowanym w malym miasteczku w latach 70-tych to sie musi byc cynicznym smile
                                  Nikt normalny nie wiaze sie o osoba ktora kreci kombinuje i jedzie na przyslowiowej cudzej doopie.Slubnie czy tez nieslubnie.
                                  Twoj wypadek jest nietypowy-pozny zwiazek z dojrzalym mezczyzna, brak instynktu macierzynskiego nijak sie ma do typowego zwiazku z dziecmi i dorabianiem sie, masz racje.
                                  • kora3 zgadzam się Babo, że 17.08.13, 16:20
                                    ma się nijak, toteż napisałam, ze pewnie mój stosunek do tego, jak mnie zabezpieczył partner byłby inny, gdybyśmy się razem dorabiali, mieli dzieci itd. Ja się po prostu czułam ...niezręcznie. Mam nadzieję, że mnie rozumiesz.
                                    Nie dlatego, że ktoś mógłby pomyśleć, ze poleciałam na kasę, ani nie dlatego, że mój partner uszczuplił w ten sposób np. dobytek swych dzieci, bo niesmile
                                    Wyraźnie Ci napisałam, ale powtórzę: gdybyśmy mieli dziecko, ja z powodu związku musiałabym przestać pracować, kupowalibyśmy coś na spółkę faktycznie ( w sensie, ze ja na to wykładam, a nie tylko jestem na fakturze, czy akcie notarialnym), to ja bym się od tych zabezpieczen nie odżegnywała, tylko ich DOMAGAŁA Babosmile
                                    Mam nadzieję,z e rozumiesz już smile
                                    • baba67 Re: zgadzam się Babo, że 17.08.13, 16:29
                                      Rozumiem od poczatku.Twoja postawa jest nietypowa bo sytuacja jest nietypowa,
        • baba67 Re: Wiesz, sygnały sygnalami 17.08.13, 11:30
          KObieta po prostu zawalila wychowanie religijne syna.Zmuszanie do chodzenia na msze nie jest wychowaniem religijnym. Zreszta bardzo czesto tak sie zdarza mam przyklad w rodzinie ze religijnosc przychodzi z menopauza.Przedtem sie oczywiscie na sluby i pogrzeby chodzilo, komunie sie dzieciom urzadzalo i nawet koledy spiewalo i to tyle co do praktyk.Naplyw religijnosci przyszedl wraz z ograniczeniem sil witalnych, zycia towarzyskiego i roznych innych atrakcji.Syn osoby o ktorej pisze ozenil sie cywilnie, ale argument moze jak Ty mamo zaczne chodzic o kosciola po 40 tce byl wyjatkowo skuteczny.
          Niestosownoscia jest wtracanie sie do zycia religijnego innych nawet doroslych dzieci zwlaszcza ze sie samemu nie stanelo na wysokosci zadania.
          Ja bym sie dowiedziala jak to wygladalo w wypadku namolnej pani.Mozliwe ze tak samo co mozna wykorzystac.
          • kora3 Re: Wiesz, sygnały sygnalami 17.08.13, 11:40
            baba67 napisała:

            > KObieta po prostu zawalila wychowanie religijne syna.Zmuszanie do chodzenia na
            > msze nie jest wychowaniem religijnym


            Tu racja, aczkolwiek nawet osoby, których religijności rodzice nie zaniedbywali mają prawo od tejze odejść.

            Syn osoby o k
            > torej pisze ozenil sie cywilnie, ale argument moze jak Ty mamo zaczne chodzic
            > o kosciola po 40 tce byl wyjatkowo skuteczny.


            wcześnie cos ta pani weszła w okres menopauzy, ale nie wnikamsmile

            > Niestosownoscia jest wtracanie sie do zycia religijnego innych nawet doroslych
            > dzieci zwlaszcza ze sie samemu nie stanelo na wysokosci zadania.


            niezależnie od tego, czy się stanęło czy nie jest to niestosowne

            > Ja bym sie dowiedziala jak to wygladalo w wypadku namolnej pani.Mozliwe ze tak
            > samo co mozna wykorzystac.


            Przede wszystkim Babo, nie należy ulegać wpływowi innych i robić czegos wbrew sobie, bo komuś się chce. Bark ślubu, czy to9 cywilnego, czy kościelnego jest osobistą sprawą, podobnie jak nie-brak smile
            Uwazam, że mówiąc kolokwialnie tu ciała daje partner autorki watku. Powinien porozmawiać z matka, przedstawić jej swój punkt widzienia na sluby chrzty w SWOIM wykonaniu i zakmnąc temat.
            • baba67 Re: Wiesz, sygnały sygnalami 17.08.13, 11:53
              Oczywiscie ze dzieci maja prawo zyc inaczej niz rodzice nawet w wypadku duzego zaangazowania w ich wychowanie religijne. Tyle tylko ze dzieje sie to rzadko.
              Jesli jest to w tym wypadku to bardzo wspolczuje, ale i tak trzeba wybor dziecka zaakceptowac.
              45 lat to nie jest jakis szokujacy wiek na premenopauze-wtedy sie wszystko zaczyna zmieniac.
              • kora3 Re: Wiesz, sygnały sygnalami 17.08.13, 13:22
                baba67 napisała:

                > 45 lat to nie jest jakis szokujacy wiek na premenopauze-wtedy sie wszystko zacz
                > yna zmieniac.


                no tak, ja doczytałam, ze chodzi o 40 lat i zdziwiłam się mocno, bo osobiście nie znam żadnej babki w tym wieku, która byłaby już w tej fazie.
            • baba67 Re: Wiesz, sygnały sygnalami 17.08.13, 11:59
              Tu masz racje ze dziewczyna jest traktowana jako "ta zla" i dlatego i nagabywana.
              Gdyby nie ona-mysli matka- syn pewnie dawno by sie ozenil co moze byc prawda, bo panny lubia na ogol takie imprezy niezaleznie od poziomu religijnosci.
              Rola syna jest zastanawiajaca-moze on odburkuje i odmrukuje zwalajac cala odpowiedzialnisc za nietradycyjne pomysly na partnerke?
    • mojemieszkanie24 Re: nie mamy ślubu- jak ukrócić komentarze ? 17.08.13, 12:34
      Dzisiaj znowu idziemy na urodziny... znowu się spotkamy i znowu będą komentarze eh. Mi się wydaje, że te komentarze matki partnera ( i rodziny) wywodzą się z przekonania, że śpimy na pieniądzach i że stać nas na ślub. Wszystko dlatego, że mamy ładnie urządzone mieszkanie i chyba myślą, że nie wiadomo za jakie pieniadze. Prawda jest zupelnie inna, bo dużo czasu spedzilam na allegro w poszukiwaniu jakiś promocji, rzeczy w dobrej cenie. Nie lubię po prostu bez sensu wydawać pieniędzy chociaż teoretycznie mogłabym je wydać. Wolę odłożyć na lokatę zaoszczędzoną kwotę. Podczas, gdy siostra partnera kupiła rogówkę za 7000 zł ja kupiłam podobną, na zamówienie, dobrałam sobie kolor i rozmiar za 1500 zł....To samo było ze stolikiem po TV- ona kupiła za 2500 zł a ja za 250 zł a prezentuje się o wiele lepiej. Tyle, że ja jakoś nie rozgłaszam całej rodzinie ile wydałam na remont mieszkania, a siostra tak. Stąd chyba przekonanie jak przychodzą nas odwiedzić, że stać nas na Bóg wie co....

      Tak jak powiedziałam: stać nas ale nie chcemy, bo planujemy budować dom/ kupić większe mieszkanie. Chcemy tez zaoszczędzić na podróż życia smile

      A chrzest... no niestety ale muszę się do tego przyznać, że chrzczę dziecko dlatego, że w szkole będzie miało łatwiej. Juz od przedszkola wprowadzane sa zajęcia z religii ( kompletnie tego nie rozumiem ale tak jest). Nie chce, by moja córka siedziala gdzies za drzwiami z panią podczas, gdy dzieci będą się uczyć jakiś piosenek czy tańczyć przy dźwiękach gitary. Tak niestety to teraz wygląda, że dziecko albo siedzi z panią na korytarzu ( pokoju socjalnym) albo idzie do obcej grupy się bawić. W mojej grupie dzieci płakaly, ze nie moga bawić się z fajną siostrą na religii tylko jako jedyne gdzieś idą ( w końcu rodzice zapisali dziecko na religię, bo im było dziecka szkoda, ze rozpacza) Podobnie jest w szkołach,religia niestety jest i to czesto pomiędzy zajęciami ( dziecko sie wtedy tuła po świetlicy albo nie wiadomo co z nim zrobić), jest komunia która starała się świetem bardzo komercyjnym. Nie chce, by dziecko miało jakieś przekonanie, że coś im odbieramy. Nie musi wierzyć ale myślę, że łatwiej jej będzie podpisac jeden dokument i wystapić z kościoła niż miec poczucie, że nie miała imprezy komunijnej i nie dostała prezentu. Rozmawiałam z doroslymi koleżankami z klasy jak się czuły nie uczestnicząc w zajęciach z religii to powiedziały, że było im przykro gdy wszyscy opowiadali o prezentach, o gościach przez prawie caly rok przygotowania do komunii a ona nie miała nic do powiedzenia.
      Dopóki religia będzie w szkole to niestety... uncertain Z resztą kiedyś sama bylam bardzo wierzącą osobą i wspaniale wspominam oazy smile Potem oczy mi się otworzyły ale dochodziłam do ,,prawdy" ( wg mnie) latami - byłam w 5 klasie chyba.
      • kora3 Mojemieszkanie zrozum mnie dobrze 17.08.13, 13:21
        Mnie naprawdę nie interesują motywy, dla których ludzie biorą sluby takie czy inne, czy chrzczą dzieci.
        To jest osobista sprawa każdego człowieka, a przypadku takowej nie chcę/nie lubię/nie podoba mi się i bo tak smile są tak samo dobrymi argumentami, jak każdy inny, jeśli się już w ogóle zaczyna na taki temat dyskusję.

        Moim zdaniem nie powinnaś się tłumaczyć z tego braku ślubu. Nawet jeśli niekulturalne osoby zagadują Was na ten temat. Przede wszystkim dlatego, że tych ludzi nie interesują prawdziwe powody, dla jakich nie chcecie teraz, czy wcale ślubów braćsmile Osoba, którą takowe interesują PYTA raz i przyjąwszy odp. do wiadomości nie ciągnie tematusmile
        Ci ludzie Wam po prostu dokuczają tym tematem. W tej sytuacji całkiem do rzeczy jest metoda zdartej płyty "Nie, bo nie" "ale dlaczego nie? "BO NIE"smile
        • mojemieszkanie24 Re: Mojemieszkanie zrozum mnie dobrze 17.08.13, 14:58
          No i tak będę gadać tylko najlepsze jest w tym, że partner się nie udziela tyko zwykle temat jest poruszany przy mnie... tak jakbym nie wiem.... ja miała go namawiać do ślubu tongue_out Tak to chyba ma wyglądać według jego mamy tongue_out W sumie mogłabym na niego ,,zwalić' i powiedzieć, że on odpowie na to pytanie he he
          • baba67 Re: Mojemieszkanie zrozum mnie dobrze 17.08.13, 15:33
            I tak powinnas robic od poczatku.
            Mam doroslego syna,jestem wierzaca i nie bede udawac ze bym byla zachwycona posiadaniem nieslubnej synowej(nic na to nie wskazuje zreszta).
            Mysle ze moge sie wczuc w sposob myslenia tej kobiety.Wg mnie ze ona wini Ciebie i dlatego probuje wplynac na Ciebie.Tymczasem jest to Wasza wspolna decyzja w tej chwili, bo Ty juz swoj cel osiagnelas czyli poznalas faceta i gdyby nalegal tobys pewnie sie zgodzila na slub teraz.
            Ale jemu to pasuje, wiec dlaczego tylko Ty masz sie tlumaczyc? To niesprawiedliwe.
            • kora3 A ja myslę sobie, ze partner Mojegomieszkania 17.08.13, 15:47
              tzw. dobrze się w tej sytuacji "ustawił". Mianowicie wiedzac jaka mam matkę i jaki jest jej stosunek do zycia bez ślubu, dyplomatycznie milczy smile, co pozwala mu nie tylko uniknąć polemiki z rodzicielką, ale także dac jej do zrozumienia, ze to jedynie postawa Mojegomieszkania jest antyslubna.

              Na jej miejscu na te uwagi matki partnera w jego obecności powiedziałabym do niego :"Kochanie, może wyjaśnisz swojej mamnie, dlaczego NIE CHCEMY ślubu" smile
              • mojemieszkanie24 Re: A ja myslę sobie, ze partner Mojegomieszkania 18.08.13, 13:55
                temat jest poruszany, gdy jego zwykle nie ma.... wiec nie mam się do kogo zwrócić o ,,pomoc" ale jak już jest to wtedy tak właśnie mówię, żeby on to wyjaśnil. No ale w dalszym ciagu jest to dla mnie krępująca sytuacja uncertain Już powiem dosadniej... wkurzająca uncertain/
                • baba67 Re: A ja myslę sobie, ze partner Mojegomieszkania 18.08.13, 14:06
                  A nie mozesz zapytac wprost dlaczego temat jest poruszany kiedy jego nie ma?
                  Teraz jestem pewna, ze jestes obwiniana o te sytuacje-to nie zaden przypadek.
                  Moze zaproponowac, ze chcialibyscie sie wypowiedziec oboje, ze czujesz sie nielojalnie wypowiadajac sie bez niego nt kwestii dotyczacych obojga?
                  Nawet faceci najbardziej w porzadku bywaja tchorzami jesli chodzi o relacje z matkami, przytakna wszystkiemu, zeby tylko rodzicielka zamknela buzie i przestala brzeczec.
                  Z tego przytakiwania mamusie buuja sobie zamki na lodzie i kompletnie nierealny obraz sytuacji.
                  Jesli doprowadzisz o konfrontacji moze Cie czekac niemila niespodzianka, bo sie rozne rzeczy moga okazac, ale na pewno bedzie to jakies przesilenie.
                  • mojemieszkanie24 Re: A ja myslę sobie, ze partner Mojegomieszkania 18.08.13, 21:17
                    te tematy sa poruszane zwykle jak go nie ma ale przy nim też. On nie chce na ten temat rozmawiać ponieważ twierdzi, że to nasza prywatna sprawa ( i tak powiedział mamie).
                    • mojemieszkanie24 Re: A ja myslę sobie, ze partner Mojegomieszkania 18.08.13, 21:17
                      wczoraj znowu to powtórzył jak bylismy u nich.
                      • bene_gesserit Re: A ja myslę sobie, ze partner Mojegomieszkania 18.08.13, 23:28
                        No i może warto przejąć jego metodę?
                        Ile razy teściowa wraca do tematu - mówisz 'przepraszam, ale uważamy z Adamem, ze to nasza prywatna sprawa' i zmieniasz temat.
                      • matylda1001 Re: A ja myslę sobie, ze partner Mojegomieszkania 18.08.13, 23:28
                        mojemieszkanie24 napisała:

                        > wczoraj znowu to powtórzył jak bylismy u nich. <

                        Powiedz teściowej, że nie możesz myśleć o ślubie skoro jej syn jeszcze nie poprosił Cię o rękę. Najpierw zaręczyny a dopiero potem ślub - tak jest po bożemu smile W kwestii zaręczyn nie Ciebie będzie przecież męczyła, a zanim do nich dojdzie, Ty zyskasz trochę spokoju.
          • maksimum Re: Mojemieszkanie zrozum mnie dobrze 07.09.13, 15:31
            My tez nie mielismy slubu i partnerka caly czas nagabywala,ze trzeba zrobic przynajmniej dla rodzicow itd.
            To zrobilismy,a pozniej nie mogla w ciaze zajsc przez 7 lat,wiec zdecydowalem o rozwodzie.
    • illegal.alien Re: nie mamy ślubu- jak ukrócić komentarze ? 19.08.13, 14:51
      No coz, ja po prostu mowie krotko i na temat 'nigdy'.
      Po 8 latach juz nikt nie pyta. W zasadzie nie pytaja juz od dawna, a jak pytali to kilka razy delikatnie, zeby wysondowac jakie mamy plany - jak wyjasnilam, ze nie planujemy, bo nam slub do niczego nie potrzebny to przyjeli to do wiadomosci.
      Tyle, ze to wymaga pewnej konsekwencji, m. in. niechrzczenia dziecka. Nie dziwie sie, ze rodzina uwaza, ze powinniscie wziac slub przed chrztem (zakladam, ze przeszkod nie ma, skoro pytaja...).
    • a1ma Re: nie mamy ślubu- jak ukrócić komentarze ? 20.08.13, 22:18
      Przyzwyczaj się i puszczaj takie pytania mimo uszu. Wzięcie ślubu, jak ktoś radził, to żadne rozwiązanie, bo potem zacznie się "a kiedy dziecko?", jak będzie dziecko, to "a kiedy drugie?", itp. itd. Niektórzy nigdy nie przestają próbować układać innym ludziom życia, nic na to nie poradzisz.
      • mojemieszkanie24 Re: nie mamy ślubu- jak ukrócić komentarze ? 21.08.13, 06:50
        No niestety. A co do komentarza... nie chcę mówić, że nie poprosił mnie o rękę bo będzie mu caly czas truła żeby się oświadczył. Ja uważam, ze to jest jego decyzja, ja jestem pewna jego uczuć i do tego pierścionek nie jest mi potrzebny. Wiadomo, że chciałabym żeby się oświadczył ale bez przesady, nie chcę by wywierano za nim presji. Ja czuję się przy nim bezpiecznie i wiem, ze mnie kocha smile Z drugiej strony zawsze mnie to zastanawiało dlaczego w ogóle ludzie tak nalegają na ślub uncertain To coś zmienia ?
        • baba67 Re: nie mamy ślubu- jak ukrócić komentarze ? 21.08.13, 09:16
          To zalezy kto nalega na ten slub. Matka partnera nalega bo wg niej zyjecie w grzechu i skonczycie w ciezkim czysciu(bo z tym pieklem to moze bez przesady), a i jej sie dostanie za zawalenie wychowania religijnego.
          Dziewczyny naciskaja jest partner sie nie deklaruje z powaznymi zamiarami i slusznie naciskaja -nikt nie chce byc erzacem na przeczekanie az ktos lepszy sie nie trafi. Naciskaja tez bo sa pod presja rodzicow i dalszej rodziny.
          No i impreza, organy, swiece, krolewna w welonie, wiele mlodych osob kreca te klimaty.
          W koncu-jesli pojawi sie dziecko a dziewczyna siedzi w domu zamyka lub opoznia sobie kariere zawodowa i w wypadku rozstania NIC Z TEGO NIE MA procz alimentow.To co zarobil partner nie nalezy do niej, mimo ze wychowywala wspolne dziecko i prowadzila dom.
          Instrumenty prawne w tej sytuacji wciaz sa bardzo niedoskonale, bardziej sluchaj tu bene niz Korci.
          Tobie akurat to nie szkodzi ale sytuacje zyciowe sa bardzo rozne.
        • illegal.alien Re: nie mamy ślubu- jak ukrócić komentarze ? 21.08.13, 15:26
          DEcyzja o slubie lub jego braku jest jego? Chyba raczej powinna byc Wasza wspolna? Sama sie zastanow, czy go chcesz czy nie i czy nie jestescie malzenstwem, bo naprawde wam to do szczescia niepotrzebne, czy jednak kiedystam chcielibyscie wziac slub.
          IMHO jezeli planujecie slub, to chyba raczej powinniscie razem taka decyzje podjac?
          A jezeli jest wam dobrze bez slubu, to tematu nie ma - tylko, ze z twojego postu wynika raczej, ze ty byc ten slub jednak chciala. I brak checi partnera, czy tez brak zareczyn by mnie zaczal niepokoic.
          • baba67 Re: nie mamy ślubu- jak ukrócić komentarze ? 21.08.13, 15:32
            Akurat tu mamy przypadek jednostkowy,kobicie wszystko jedno.
            • illegal.alien Re: nie mamy ślubu- jak ukrócić komentarze ? 21.08.13, 15:53
              No chyba nie, skoro pisze 'wiadomo, chcialabym, zeby sie oswiadczyl'? (swoja droga, dlaczego 'wiadomo'?).
              • baba67