suplaszyna
13.05.15, 00:31
Chciałam zapytać czy zatajanie albo i zaprzeczanie własnemu światopoglądowi czy postawom można w ogóle rozpatrywać w kategoriach dobrego wychowania a więc mówić, że np. jest niekulturalne? Czy to jest dziedzina, która sv w ogóle nie dotyczy? Przykład z (mojego) życia wzięty. Narzeczony starał się pracę w pewnej firmie informatycznej. Jej szef i założyciel jest zadeklarowanym zwolennikiem pewnej partii i wyznawcą jej lidera. Nie kryje się z tym, wspiera partię finansowo, w pracy ma zdjęcia lidera zawieszone na ścianie. Prowadzi niewielką, ale bardzo innowacyjną i dochodową firmę, o możliwość pracy w której i dla której zabiega wiele osób z tej branży. Zdecydowana większość pracowników, jeśli nie wszyscy, podzielają sympatie prezesa i trafili tam w zasadzie ze spotkań kółek partyjnych. Mój narzeczony chciał od paru lat tam pracować, dlatego zapisał się do tej partii tylko po to, żeby "przypadkiem" poznać założyciela tej firmy i z nim porozmawiać a później wysłać swój życiorys i zgłosić kandydaturę do pracy. Dostał tę pracę, jest zadowolony. Niby wszystko OK, ale problem jest taki, że w rzeczywistości ma poglądy praktycznie zupełnie sprzeczne z tymi, które oficjalnie wyznaje. Wiem dobrze, bo znam go od dawna, rozmawialiśmy o tym wielokrotnie. W tej partii jest tylko dla pracy i dla pracy udaje, że ma inne poglądy niż ma. Gdy mu powiedziałam, że to niekulturalne, wówczas on obraził się i powiedział, że z kulturą nie ma takie konformistyczne zachowanie nic wspólnego, w sensie, że nie można go rozpatrywać w ramach kultury osobistej. Nikogo nie krzywdzi swoim zachowaniem, więc z punktu widzenia SV jest neutralny. Zgadzacie się z tym punktem widzenia, czy podzielacie mój?