Dodaj do ulubionych

Niekontaktowy w pokoju

17.02.16, 20:13
Mam pytanie / problem chyba zahaczający o dziedzinę dobrych manier. Jestem świeżo upieczoną absolwentką, która 3 miesiące temu zaczęła swoją pierwszą pracę. Pierwsza praca okazała się być od razu tą "dobrą", bo w zawodzie i z naprawdę przyzwoitymi warunkami płacowymi. Wszystko niby idealnie, ale niestety trafiłam na hmm bardzo dziwną osobę, z którą dzielę pokój. Mężczyzna 30-letni, z którym praktycznie nie ma kontaktu. W ogóle się do mnie nie odzywa, nie zwraca na mnie uwagi a na moje zagajenia ("smaill talk") najczęściej w ogóle nie reaguje. Nie chodzi o to, że celowo jest złośliwy czy źle się zachowuje, utrudnia mi czy innym życie itp. Po prostu taki jest. Oboje mamy samodzielne stanowiska pracy, każdy z nas zajmuje się swoją pracą (tłumaczeniami), w żadnym momencie nasze obowiązki zawodowe się "nie krzyżują". Jednak po tych 3 miesiącach naprawdę jest to uciążliwe. Codziennie po 8 godzin milczenia. Przychodzę na 9 i mówię "cześć", on odpowiada "dzień dobry" (zaczyna pracę godzinę wcześniej). On wychodzi o 16:00 i mówi "do widzenia", odpowiadam "cześć" i tak wygląda 90% naszego wspólnie spędzonego czasu. Nie koloryzuję, naprawdę tak jest!!! Naprawdę! On nie odzywa się ani słowem. Gdy ja powiem coś w rodzaju "zrobiła się wiosenna pogoda" albo "dzisiaj naprawdę duże korki na mieście", on nie reaguje w ogóle. Jeśli go zapytam o coś, np. o godzinę, odpowiada krótko (często jednym - dwoma słowami) i na tym koniec. Pytałam koleżanki poznane w pracy, powiedziały mi, że on po prostu taki jest. Głupio się czuję skarżąc się na niego na anonimowym forum, bo niby wszystko jest jak powinno, mam ciszę w pokoju, on też nie zakłóca w jakikolwiek sposób porządku (np. nie przynosi jedzenia, nie rozsiewa innych zapachów, nie hałasuje przestawiając czy przenosząc cokolwiek, jak ktoś do niego dzwoni, wychodzi z pokoju itp.), ale ten brak kontaktu coraz bardziej mi przeszkadza. Przez pierwsze półtora miesiąca próbowałam inicjować rozmowy, cokolwiek, ale odbijałam się o mur braku reakcji i obojętności, od półtora miesiąca nic nie robię i od poniedziałku do piątku słyszę tylko "dzień dobry" i "do widzenia". No i pytanie teraz... Czy ja się czepiam, czy jestem przewrażliwiona, czy to on zachowuje się nie w porządku. Powiedziałam o tej sytuacji swojemu chłopakowi, to mnie wyśmiał mówiąc, że zawracam głowę i zażartował, że każdy mężczyzna chciałby, aby ktoś taki pracował z jego dziewczyną w pokoju. Ja jednak uważam, że to wcale fajne nie jest. Pewnie nikt z Was nie był w takiej sytuacji, ale to nie jest przyjemne uczucie, gdy prawie przez 8 godzin siedzi się w milczeniu. Co mogę w tej sytuacji zrobić? Myślałam o poproszeniu szefa o przeniesienie do innego pokoju, ale to z kolei odradza mi koleżanka z praca, bo szef podobno nie znosi zamieszania bez ważnego powodu, ale mój powód postronnym ważny się nie wydaje. Poradźcie mi co zrobić, jak się zachować, aby nie wyjść na źle wychowaną i niekulturalną?
Obserwuj wątek
    • szpil1 Re: Niekontaktowy w pokoju 17.02.16, 20:40
      No, ja jestem w odwrotnej sytuacji. Mój kolega uwielbia "small talk". Tyle, że odpowiedż na np. jego zagajenie o pogodzie czy korkach natychmiast wywołuje lawinę "stu pytań do.." i uwierz, że mnie - i nie tylko mnie - to przeszkadza. Nie każdy potrzebuje "small talk" o p..ch (tak wiem to forum dotyczące SV smile ). Nawet sobie nie zdajesz sprawy jak takie osoby są uciążliwe dla kogoś kto zwyczajnie jest małomówny. Jak się zachować? Nijak, nie zmuszać go do rozmów i nie robić afery tylko dlatego, ze kolega ma inny charakter niż ty.
    • horpyna4 Re: Niekontaktowy w pokoju 17.02.16, 20:43
      Czepiasz się - to jest praca, a nie spotaknia towarzyskie. Naprawdę lepiej mieć w pokoju kogoś takiego, niż gadułę, co cały czas przeszkadza.

    • liliawodna222 Re: Niekontaktowy w pokoju 17.02.16, 20:44
      Są tacy ludzie. Nie brałabym tego do siebie. Po prostu taki charakter. Rozumiem Cię, bo ja też potrzebuję minimum kontaktów z ludźmi, z którymi pracuję. Ale chyba nic nie poradzisz. Skupiłabym się na pracy, a gadałabym z koleżankami podczas przerwy.
    • krishka Re: Niekontaktowy w pokoju 17.02.16, 20:58
      O rany! Marzę o takim współpracowniku - ideał. Nic mnie tak nie wkurza, jak te wszystkie smoltoki w trakcie pracy. O pogodzie, kawie z maszyny, godzinie, korkach na mieście. Partoffio, pozwól człowiekowi pracować, tym bardziej, że zajmuje się pracą wymagającą skupienia. Niepotrzebnie wybijasz go z myśli.
    • koronka2012 Re: Niekontaktowy w pokoju 17.02.16, 22:29
      partoffia napisał(a):
      >Poradźcie mi co zrobić, jak się zachować, aby nie wyjść na źle wychowaną i niekulturalną?

      Hmmm.... przestać gadać...?
      zajmujecie się tłumaczeniami, więc small talki zwyczajnie przeszkadzają mu w pracy.

      Podejrzewam, że nie odpowiada celowo, żeby nie prowokować na przyszłość do częstszych wtrętów - i najwidoczniej słusznie. Zignorowałaś wszelkie sygnały - i półtora miesiąca katowałaś go zagadywaniem, podczas gdy kulturalna osoba odpuściłaby po 2 dniach.
      Przeszkadza ci cisza - załóż słuchawki i słuchaj muzyki. Chodzenie z tym do szefa - wybacz - kompletna dziecinada, to nie pani w szkole, żeby przesadzać pracowników, bo ktoś kogoś nie lubi.
    • mocno.zdziwiona Re: Niekontaktowy w pokoju 17.02.16, 22:31
      Jeju, rok z taką przepracowałam. Męczarnia. W któryś piątek pożegnałyśmy się słowami "do poniedziałku" a w poniedziałek okazało się, że nie mogę wejść do biura, bo wyjechała na wczasy kupione wiele miesięcy wcześniej. Strasznie się czułam w tej pracy, ogólnie toksycznie było, ale mrukliwość koleżanki z pokoju była bardzo dokuczliwa. Nie lubię gaduł, ale to tak psuło atmosferę, że czuło się napięcie w powietrzu. Nie udało mi się jej zmienić ani nie było możliwości zmiany miejsc - biuro z dwoma pomieszczeniami - w jednym szef i jego sekrety (miałam tam zakaz wstępu), w drugim my. Odeszłam stamtąd z wielką ulgą. Więc doradzić nic nie doradzę, ale szczerze współczuję.
      • minniemouse Re: Niekontaktowy w pokoju 18.02.16, 00:29
        Zajmij juz sie soba. bo, popieram, to jest praca nie spotkania towarzyskie.
        Kolega daje ci od poczatku niezwykle "wymownie" do zrozumienia iz nie ma ochoty rozmawiac
        a ty napierasz, napierasz, napierasz. to raczej z twojej strony brak taktu i opanowania.
        Wierze, ze niezbyt przyjemnie pracuje sie w takich warunkach, ale to nie kolegi obowiazek uprzyjemniac twoj pobyt w pracy.
        Sluchawki, muzyka, nawet komorka po CICHUTKU - bardzo dobry pomysl.
        jeszcze mozesz umawiac sie z kims na lunch w czasie przerwy, na zewnatrz oczywscie.

        Minnie
        • lena36 Re: Niekontaktowy w pokoju 18.02.16, 04:06
          No widzisz a ja bym była przeszczesliwa pracując z kimś takim. Wcześniej pracowałam w pokoju z kilkoma koleżankami ilość tematów poruszana w smalltalkach była porażająca ??ja lubię milczeć i zwyczajnie nie lubię dużo gadać. Widocznie ten kolega tez taki jest.
        • mallard Minnie 18.02.16, 13:06
          Odpowiadasz nie tej osobie.
          • minniemouse Re: Minnie 18.02.16, 23:27
            mallard napisał:

            mallard napisał:
            Odpowiadasz nie tej osobie.


            Odpowiadam wlasciwej. a z tresci nie trzeba byc geniuszem aby domyslic sie komu odpowiadam.

            Minnie
            • mallard Re: Minnie 18.02.16, 23:54
              minniemouse napisała:

              > Odpowiadam wlasciwej. a z tresci nie trzeba byc geniuszem aby domyslic sie komu
              > odpowiadam.

              Czyli: Zwracam się do kogokolwiek z obecnych - z treści wypowiedzi wynika do kogo mówię big_grin
      • kora3 Re: Niekontaktowy w pokoju 18.02.16, 08:35
        Mocnozdziwiona - ale skrytość ze tak powiem koleżanki utrudniła ci jak rozumiem raz życie, bo nie moglas się dostać do biura - jak rozumiem kolezanka wyjechała i zabrała klucze, tak? Bo jeśli tak, to mocno naruszyła zasady tak współżycia społecznego, jak i firmowe - utrudnila Ci pracę. Powinna poinformować Cię o tym, ze jej nie będzie i dac Ci klucze - proste. Opowiadac się DLACZEGO jej nie będzie obowiązku nie miała.

        Nie wiem czy zamienilabys się za to nia na mija była współpracownice, która w zasadzie non stop nadawałasad Nie jestem osoba małomowna bynajmniej, mam z paroma osobami z pracy serdeczne stosunki, ale na Baala - z ta babą nie chciałam mieć, bo była to wstretna wscibska i bezczelna osoba. Jakbys jej powiedziała, czy przy niej, że idziesz na urlop i wyjezdzasz na wczasy byłabyś dokładnie odpytywana na jakie, gdzie za ile i skomentowana, ze beznadziejny pomysł, za drogie/dziadowskie itd. Kazda uwaga czy to zawodowa czy prywatna wymieniana w obecności tego babska miedzu INNYMI osobami kwitowana była jej komentą. Np. kolega do mnie - Korciu, idziesz ma kawę? Ja: - Chętnie, tylko ten akapit skończę, ok? Bansko: (do kolegi) Ty A za dużo kaewy pijesz, normalnie dziś chyba już trzecią. A w ogóle to nie umiesz sam kawy wypic, ze musisz mieć towarzystwo? (do mnie) A ty Kora też nie możesz sobie później skończyć? Noż ludzie - co ja to wszystko obchodziło? Ja te jej głupawe uwagi kwitowałam najczęściej pełnym politowania uśmiechem - fakt.
    • kora3 Re: Niekontaktowy w pokoju 18.02.16, 05:53
      Ni niestety czepiasz się ... Rozumiem, ze jesteś towarzyska i rozmowna i ze chętniej dzieliłabyś pokój z kimś podobnym, ale - jesteś na początku kariery zawodowej i przekonasz się jeszcze być może, że tego pana będziesz wspominać z sentymentem i tesknotą.
      Do szefa odradzam iśc, kolezanka z pracy ma rację - merytorycznie pan nie robi nic, co utrudnia ci pracę - nie dokucza ci, nie przeszkadza.
      Moze gość taki jest, że potrafi dobrze skupic się na pracy, gdy nic innego na nawet na moment nie rozprasza. może zwyczajnie nie lubi pogaduszek w pracy. Zrozum mnie dobrze - ja całkowicie zdaje sobie sprawę, ze pan jest nieco wyjątkowy, a Ciebie to meczy, ale na serio nie ma co robic z tego sprawy. Potrzebujesz w pracy z kims zagadać, ot tak, dla oderwania się, to pogadaj z kimś w formowym bufecie, albo na czacie, forum smile
    • claratrueba Re: Niekontaktowy w pokoju 18.02.16, 06:15
      Pewnie nikt z Was nie był w takiej sytuacji, ale to nie jest przyj
      > emne uczucie, gdy prawie przez 8 godzin siedzi się w milczeniu.

      Wręcz przeciwnie. Myślę, że wiele osób, szczególnie nieco starszych od Ciebie, doskonale rozumie, że praca polega na wykonywaniu pracy a nie na towarzyskich pogaduszkach o niczym. Co wielu osobom po prostu w pracy przeszkadzają a traktują ją poważnie.
      Twój kolega pewnie do takich należy i jego zachowanie daje Ci szansę byś szybko stała się dobra w tym, co robisz.
      Natomiast Twoje nieustanne ponawianie prób nawiązywania rozmowy prywatnej w stosunkach zawodowych jest niegrzecznym narzucaniem komuś swojej wizji kontaktów.
      • kora3 Re: Niekontaktowy w pokoju 18.02.16, 07:03
        Claro - jak napisałam do wątkodawczyni - kiedy może tego pana wspominać z tesknota... smile Ale nie czarujmy się - osoba AZ tak stroniaca od jakichkolwiek kontaktów MOZE być trudna do zaakceptowania przez osobe o normalnym usposobieniu. Niemal każdemu przeszkadza w pracy patologiczny gaduła, ale znow niemal każdy jakieś tam kontakty pozazawodowe ze współpracownikami ma. Nic dziwnego, ze dziewczyne meczy ta sytuacja, choć jako jeszcze mało doświadczona nie zdaje sobie sprawy, ze osoba przeszkadzająca jej w pracy meczyłaby ją bardziej.
        Czy mnie taka osoba przeszkadzałaby, taka mało kontaktowa? Nie, jeśli tylko nie musiałabym z racji pracy wymieniać z nią informacji. Czy meczy mnie gaduła? No w zasadzie też nie, jeśli nuie zwraca się do mnie, gdy jestem zajęta i nie oczekuje odpowiedzi...Jednakowoż zdaje sobie sprawę, ze nie każdy tak ma. Są ludzie, którym przeszkadza niedotyczaca ich rozmowa innych osób, obojętnie - prywatna czy zawodowa. Dla mnie to jest wada, bo jednak nie na kazdą zawodową rozmowe można wyjść z technicznych przyczyn zawsze.
        Może gośc ma tak jak ja - jak jest zajęty, to zwyczajnie nie slyszy jakichś nieważnych uwag skierowanych doń smile Ja tak mam smile
        • kamyk.w.skarpecie rzeczywiście to forum komiczno-egzotyczne 18.02.16, 07:53
          Jeśli za normę w pracy uznaje się milczenie ludzi dzielących wspólny pokój. Pracować z kimś rok, dwa czy więcej i ograniczać się do suchego dzień dobry, jest nie tyle problemem sv co psychiatrycznym. Nikt nie każe plaplać godzinami i zajmować się pogaduszkami, ale można wam tylko współczyć jeśli w pracy te 8 czy 10 godzin nie odzywacie się do nikogo poza sprawami wyłącznie zawodowymi. Kij w tyłku?
        • claratrueba Re: Niekontaktowy w pokoju 18.02.16, 10:01
          Koro, w tym największy jest ambaras, żeby dwoje chciało naraz.

          Ten człowiek rozmawiać nie chce i jego prawo, jest w pracy, wykonuje pracę i ma prawo wykonywać ją w ciszy. I to trzeba po prostu uszanować.
          O ile na gruncie towarzyskim taki brak odzewu można uznać za jakiś feler, o tyle w pracy- nie.
          W pracy generalnie coś zawsze męczy, pewnie dlatego ludzie zmieniają pracę kiedy coś męczy ich za bardzo. Ale oczekiwanie, że praca i współpracownicy dostosują się do potrzeby pogaduszek to jest lekka przesada.
          • kora3 Re: Niekontaktowy w pokoju 18.02.16, 10:24
            Alez Claro, uważam tak samo jak Ty i nie wiem po co mnie przekonujeszsmile
            Ja tylko wyraziłam zrozumienie da watkodawczyni, że ja może taki stan męczyć, ALE pan że tak powiem "jest na prawie"smile - ergo nie robi nic sprzecznego ani z zasadami SV, ani z pracą ( z tą osotania robiłby cos sprzecznego, gdyby państwo współpracowali, a pan ingorował zapytania w temacie tejze współpracy)
          • kolpik124 Re: Niekontaktowy w pokoju 18.02.16, 11:54
            między ustawicznym pogaduszkami czy plotkami współpracowników, a całkowitym milczeniem i unikaniem kontaktu przez kolegę z sąsiedniego biurka jest cały wachlarz możliwości

            oba ekstrema są czymś nienormalnym
            • kora3 Re: Niekontaktowy w pokoju 18.02.16, 12:49
              Owszem, ale zachowanie pana nie jest NIEGRZECZNE.
    • minniemouse Re: rzeczywiście to forum komiczno-egzotyczne 18.02.16, 08:39
      ale ta poprzednia wypowiedz nie byla do ciebie Koro tylko tak ogolnie, ew. do autorki.
      przynajmniej imo.

      M
      • kora3 Re: rzeczywiście to forum komiczno-egzotyczne 18.02.16, 08:42
        Wiesz Minnie, wypowiedź ta była umieszczona jako ODPOWIEDŹ na moją. W każdym razie ja tak to widzę w drzewku. Popraw mnie jeśli się omyliłam
        • minniemouse Re: rzeczywiście to forum komiczno-egzotyczne 18.02.16, 09:46
          no to co ze pod toba smile
          to jeszcze nic nie znaczy. moje wypowiedzi czesto trafiaja tam gdzie nie trzeba mimo ze wciskam na odpowiedz pod konkretnym autorem. a czasami czlowiek po prostu dopisuje sie na koncu. wiec wazna jest glownie tresc...

          M
          • kora3 Re: rzeczywiście to forum komiczno-egzotyczne 18.02.16, 09:58
            Minnie, ale z kontekstu wynikało, ze wpis nie był przypadkowo pod moją wypowiedzią. smile Na logikę nijak się miałby do początkowego p[stu, bo wątkodawczyni właśnie uważa sytuację za nienormalną. To MY (ja, Ty, Clara, inne osoby) uważamy, że pan nie robi nic sprzecznego z SV.
            • minniemouse Re: rzeczywiście to forum komiczno-egzotyczne 18.02.16, 10:10
              to raczej wypowiedz bardzo ogolna , pasuje do autorki.
              w czym nawiazuje do ciebie??

              M
              • kora3 Re: rzeczywiście to forum komiczno-egzotyczne 18.02.16, 10:30
                Matko Minnie, ja rozumiem, ze w PL już troszkę nie mieszkasz, ale po raz już kolejny wykazujesz mega, po prostu mega niezrozumienie.

                tytuł postu kamyka w skarpecie odnosi się do nas, czyli FORUM i brzmi "rzeczywiście to forum komiczno- egzotyczne"

                na wypowiedź:

                "kamyk.w.skarpecie 18.02.16, 07:53

                Jeśli za normę w pracy uznaje się milczenie ludzi dzielących wspólny pokój. Pracować z kimś rok, dwa czy więcej i ograniczać się do suchego dzień dobry, jest nie tyle problemem sv co psychiatrycznym. Nikt nie każe plaplać godzinami i zajmować się pogaduszkami, ale można wam tylko współczyć jeśli w pracy te 8 czy 10 godzin nie odzywacie się do nikogo poza sprawami wyłącznie zawodowymi. Kij w tyłku? "

                jest kontynuacją tezy zawartej w tytule postu.

                Oznacza tyle, że mamy kije w tyłkach (ad vocem wypowiedzi Kamyka) ponieważ uważamy za normalne milczenie przez 8 godzin współpracowników w jednym pokoju.
                Na pewno nie odnosi się to do AUTORKI watku, bo ona właśnie uważa to za ...nienormalne.

                Pomijam już fakt, ze ja też tego nie uważam za normalne, w sensie standardowe , ALE podobnie jak Clara czy Ty zauważam, że sprzeczne z SV to nie jest. Czego nadal nie rozumiesz Minnie?
                • minniemouse Re: rzeczywiście to forum komiczno-egzotyczne 18.02.16, 23:33
                  Koro, to w koncu jak do forum czy do konkretnie ciebie, bo juz nie rozumiem co wlasciwie powiedzialas.
                  Ja odpowiadalam na była umieszczona jako ODPOWIEDŹ na moją. - zwrocilam tylko uwage ze imo nie konkretnie do ciebie a ogolnie, wlasnie do calego forum
                  (Kora napisala)
                  odnosi się do nas, czyli FORUM

                  to w koncu do ciebie czy do forum a ty tylko komentujesz, bo raz mowisz tak, raz tak..

                  Minnie
                  • minniemouse Re: rzeczywiście to forum komiczno-egzotyczne 18.02.16, 23:43
                    ps - Koro, po prostu - dosyc gwaltownie zareagowalas na te wypowiedz wiec chcialam tylko zwrocic ci uwage ze niepotrzebnie tak sie unioslas bo post byl skierowny do autorki, ogolnie, nie do ciebie.
                    i to wszystko.

                    M
                    • kora3 Re: rzeczywiście to forum komiczno-egzotyczne 19.02.16, 09:11
                      Minnie post nie był skierowany do AUTORKI, tylko do NAS - tych, którzy nie widzieli w zachowaniu pana nic sprzecznego z SV. I na serio nie trzeba być geniuszem, żeby to zrozumieć Minnie smile
          • mallard Re: rzeczywiście to forum komiczno-egzotyczne 18.02.16, 13:13
            Minnie, chcesz powiedzieć, ze odpowiadałaś na post założycielski, a podpięło Cię pod Korę?
            Daj spokój, naucz się lepiej obsługiwać forum po prostu! tongue_out
            • minniemouse Re: rzeczywiście to forum komiczno-egzotyczne 18.02.16, 23:35
              Tak, wlasnie tak Mallard.
              Mallard, to czego mam sie nauczyc aby po kliknieciu na "ODPOWIEDZ" wpadalo 'pod' zawsze tam gdzie kliknelam??

              M
              • minniemouse Re: rzeczywiście to forum komiczno-egzotyczne 18.02.16, 23:45
                ps:
                tzn uscislam ze ogolnie czesto podpina mnie nie tam gdzie trzeba.
                bo w dokladnie w tym watku w pewnym momencie odpowiadalam autorce jako po prostu ostatnia.
                • mallard Re: rzeczywiście to forum komiczno-egzotyczne 19.02.16, 00:02
                  Nie zdarzyło mi się jeszcze coś takiego, że jak mam otwarty post, na który chcę odpowiedzieć i klikam "odpowiedz" PRZY TYM POŚCIE, to umieszczała się ona po wysłaniu gdzie popadnie. Natomiast widzę, jak niektórzy roztrzepańcy czytając po kolei wszystkie posty "odpowiadają" założycielowi wątku z ostatniego postu, zamiast wrócić do założycielskiego.
                  • minniemouse Re: rzeczywiście to forum komiczno-egzotyczne 19.02.16, 00:34
                    mallard napisał:
                    Natomiast widzę, jak niektórzy roztrzepańcy czytając po
                    > kolei wszystkie posty "odpowiadają" założycielowi wątku z ostatniego postu, za
                    > miast wrócić do założycielskiego.


                    hmm, widzisz Mallard, a znowu mnie sie zdarza i zawsze zdarzalo.
                    a ze nie robie pomylek kilkajac dokladnie na odpowiedz tej osoby ktorej zamierzam odpowiedziec wiem stad, iz ja zawsze stosuje zaawansowany formularz aby w razie czego spod spodu zrobic cytat.
                    (i uzyc italiki, podkreslen, pogrubien)
                    a chyba nie da sie cytowac Kory gdy wpadnie mi bezposrednio pod Matylde, co??

                    rowniez czytam wszystkie posty chocby dlatego ze z racji funkcji po prostu musze.

                    poza tym, nie wiem jak u ciebie ale u mnie, gdy sie kliknie na post zalozycielski (ten pierwszy) to odpowiedz zawsze wpada jako ostatnia.

                    Moze po prostu nie zakladaj ze znasz kazdy i komputer i wiesz lepiej jak jest?

                    Minnie
                  • kora3 Re: rzeczywiście to forum komiczno-egzotyczne 19.02.16, 09:14
                    Też mi się nie zdarzyło, bo ... to niemożliwe smile Taka sytuacja może zaistnieć tylko wówczas, gdy admini cos wytną i posty się "poprzesuwają" w każdym innym przypadku tak się nie dziejesmile
                    A tu było jasne z kontekstu i tytułu postu do kogo Kamyk kieruje odp.
    • lati7 Re: Niekontaktowy w pokoju 18.02.16, 09:35
      Przed laty współpracowałam z podobną osobą (kobieta) . Można by powiedzieć , iż pośrednio była moim zwierzchnikiem , przy czym były też inne, decyzyjne panie.
      I całe szczęście ,że były "te inne" w pokoju , bo z tą nie można było się porozumieć wink Mam na myśli przekazanie bezpośrednio, ważnych informacji. No i pewnego poniedziałku "przesadziłam" , bo po zwyczajowym dzień dobry , stwierdziłam ,że "ładna dzisiaj pogoda , ciekawe czy się utrzyma?" Zwykle z całą resztą pań , po takim smaill talk , każdy przechodził do swoich zajęć i nikt nikomu nie "truł" ... Tym razem , usłyszałam , że "mam nie przeszkadzać i nie odzywać się" , bo pani jest mega zestresowana itp. Przeprosiłam , właściwie w pierwszym szoku , bo nic więcej niż wcześniej nie wypowiedziałam... Uszanowałam smile
      Nigdy więcej nie zamieniłam z tą kobietą słowa , ani też żadnego do niej nie wypowiedziałam. Ona także ;p Trwało to kilka miesięcy. Była to jedyna pani z którą byłyśmy na "pani" i jedyna z grupy , tak nieuprzejma i niedostępna.Mówi się trudno..Skończymy co mamy zrobić i więcej cię nie zobaczę smile

      Jakoś tak po trzech latach , miałam "przyjemność" spotkać wspomnianą panią i jej małe dzieci na gruncie neutralnym. Zostałam zaczepiona przez nią z radosnym (sic!) okrzykiem CZEŚĆ i WITAJ ! Co za spotkanie ! Zobacz jak moje dzieci wyrosły, jak czas leci .. Zostałam zasypana gradem słów. Stałam przez moment ogromnie zdziwiona .. Po czym odpowiedziałam dzień dobry pani.. przepraszam , ale bardzo się spieszę .. Do widzenia... Obróciłam się na pięcie i tyle mnie widziała. Zastanawiałam się skąd taka odmiana i kiedy przeszłyśmy na "ty" smile
    • kaz_nodzieja Re: Niekontaktowy w pokoju 18.02.16, 10:33
      Facet skupiony na swojej pracy faktycznie jest bardzo dziwny. Gdyby nadawał jak baba połowę czasu pracy wtedy byłby normalny. Przy okazji zazdroszczę braku nadmiaru pracy, ja czasami przy swojej nie wiem gdzie ręce włożyć i nie mam jak odebrać własnego telefonu by się wyrobić do konkretnej godziny. Gdyby jeszcze jakaś panieneczka zaczęła opowiadać mi co zjadła na śniadanie, jakie były korki i że ma wesele u koleżanki to nie wiem czy by nie straciła głowy.
      • bene_gesserit Re: Niekontaktowy w pokoju 18.02.16, 18:10
        Seksizm bardzo kłóci się z s-v.
        • yoma Re: Niekontaktowy w pokoju 18.02.16, 19:02
          Gdyby jakiś facecik. Może być?
          • bene_gesserit Re: Niekontaktowy w pokoju 18.02.16, 21:02
            "Człowiek" wystarczyłoby smile
      • salsa.lover Re: Niekontaktowy w pokoju 18.02.16, 20:39
        haha, dokładnie smile ja jestem kobietą i niestety doskonale rozumiem o co Ci chodzi. Mam bardzo stresującą pracę, często termin goni termin i nie ma czasu nawet wyjść do toalety czy odpisać na smsa. I jak widzę koleżanki przez pół godziny debatujące na temat oglądanego wczoraj serialu to mnie niestety coś trafia. Po pierwsze nie robią tego za co jest im płacone, przez co pozostali muszą robić więcej a po drugie ten nieustanny jazgot przeszkadza tym, którzy chcą się na pracy skupić. Z mężczyznami jakoś nie miałam tego typu problemu, ale nie wątpię, że męskie gaduły też istnieją.

        Nie mogę się natomiast zgodzić co do tego co kilka osób napisało wyżej, że to ten pan jest nienormalny. Autorka wątku jest w pracy od 3 miesięcy, może więc nie mieć pojęcia jaki nawał pracy ma jej kolega. Kolega ma natomiast prawo nie mieć czasu czy zwyczajnie nie chcieć wdawać się w jakieś bliższe znajomości w pracy. Nie ma takiego obowiązku i z pewnością nie świadczy to o jego "nienormalności". Wymuszanie kontaktu i skarżenie przełożonym, że pan z nią nie rozmawia już prędzej wykracza poza normy w pracy.
        • bene_gesserit Re: Niekontaktowy w pokoju 18.02.16, 21:05
          Stereotyp powiązania płci z gadulstwem.
    • lati7 Re: Niekontaktowy w pokoju 18.02.16, 11:52
      Powodów dla których pan "jest niekontaktowy" może być wiele..
      Może już wcześniej dzielił pokój z gadulcem , przez to zawalał terminy ? Teraz nauczony doświadczeniem , robi to co robi smile Czyli to co do niego należy i to za co bierze pieniądze.
      Powiedzmy, że takie zachowanie jest zamierzone.
      Inna opcja, to po prostu ma takie cechy osobnicze , taki charakter ? Jeśli tak, to nie autorce postu to oceniać ... Ich relacja nie jest zależna, nie są ani kolegami , ani znajomymi... Równolegle prowadzą żywot zawodowy , nie spotkali się tam w celach towarzyskich. To tak samo , jak nie mamy wpływu na to kto stoi przed lub za tobą w kolejce po chleb ;p I tak bym to traktowała.
      Jeszcze inna opcja takiego zachowania pana , to "bierna agresja" i pokazanie "kto tu rządzi" ??

      Ja na miejscu autorki , potraktowałabym to jako kolejne doświadczenie zawodowe. Jako, że jest dopiero na starcie i sama widzi , że na różnych ludzi przyjedzie jej jeszcze"trafić" .
      • szpil1 Re: Niekontaktowy w pokoju 18.02.16, 19:07
        A jeszcze inna opcja to taka, że autorce wątku tylko sie wydaje, ze jej gadatliwość jest w normie. Mamy wyłącznie jej opis sytuacji, może opis współpracownika byłby diametralnie różny np. " Ja jej odpowiadam: Tak, pogoda super. A wtedy ona zaczyna mówić, pytać, zagadywać... Dlatego wolę kompletnie się nie odzywać, bo to wywołuje lawinę słów, a ja chce pracować."
    • missmiriam1 Re: Niekontaktowy w pokoju 18.02.16, 12:16
      Nie przeszkadzać panu w pracy i skupić się na swoich obowiązkach. Serio poszłabyś do szefa i poprosiła o przeniesienie, bo pan nie daje sobie przeszkadzać? Ciekawa jestem jego reakcji... Pan nieuprzejmy nie jest, dzień dobry i do widzenia mówi, na konkretne pytania odpowiada.
      • marion.marion Re: Niekontaktowy w pokoju 23.09.23, 22:39
        Dla mnie to jakiś matrix, że dorosła kobieta chce iść do szefa i naskarżyć na kolegę, że ten jest małomówny. Powiedzcie, że to żart 🙈
    • angazetka Re: Niekontaktowy w pokoju 18.02.16, 16:20
      O Boże, chcę twojego kolegę z pokoju!!! Cisza jest cudownym stanem w czasie pracy koncepcyjnej.
    • bene_gesserit Re: Niekontaktowy w pokoju 18.02.16, 18:13
      Możesz zmienić tego człowieka? Nie. Jeśli nie masz wpływu na sytuację, jedyne co możesz zrobić, to zmienić swój stosunek do sytuacji. IMO najlepsze wyjście.

      PS Skupiając się na tym, co wielu doświadczonych tutaj pisze: lepiej, żeby współpokojowiec przeginał w stronę milczenia niż w stronę nadawania. Potwierdzam zdanie innych - taki, któremu się usta nie zamykają jest gorszy od siedmiu egipskich plag. Po paru dniach ma się ochotę albo gościa skrępować i zakleić mu usta taśmą klejącą, albo uciec raz na zawsze.

      PS Jeśli doskwiera ci cisza - włącz sobie jakieś internetowe radio (polecam Radio Las) i zaopatrz w słuchwki.
    • annthonka Re: Niekontaktowy w pokoju 18.02.16, 19:13
      Możesz jedynie zaakceptować taki stan rzeczy. Wasza praca wymaga skupienia, więc w sumie lepszy milczek niż gaduła. Jeżeli przeszkadza Ci cisza to słuchaj muzyki na słuchawkach i umawiaj się z innymi osobami na pogaduszki podczas przerwy śniadaniowej/lunchu.

      Na pewno nie chodź z tym do szefa, bo Cię pogoni (i będzie miał rację!). Zresztą co mu powiesz - "proszę mnie przenieść do innego pokoju, bo mój obecny współpracownik nie chce ze mną ucinać towarzyskich pogawędek w godzinach pracy" ?
    • salsa.lover Re: Niekontaktowy w pokoju 18.02.16, 20:22
      Czepiasz się. Daj człowiekowi spokój i pozwól mu spokojnie zajmować się swoją pracą. Nie rozumiem takich nachalnych ludzi, którzy muszą koniecznie próbować zmieniać innych i jeszcze robić z tego aferę. Przychodzisz do pracy a nie na spotkanie towarzyskie. Kolega jest wobec Ciebie grzeczny, wita się, żegna się, nie uprzykrza Ci w żaden sposób życia.
      Może Twój kolega jest zwyczajnie zawalony robotą, terminami i nie ma czasu na pogaduchy. Twoje domaganie się uwagi i rozmowy jest nie na miejscu, szczególnie, że każde z Was ma swój własny zakres obowiązków.
    • robinia2 Re: Niekontaktowy w pokoju 18.02.16, 22:17
      A moze Pan ma po prostu zespol Aspergera? Nie twierdze ze ma. Ale to by sporo wyjasnialo chyba?
      • minniemouse Re: Niekontaktowy w pokoju 18.02.16, 23:39
        dla mnie nie musi miec zadnego Aspergera aby nie chciec prowadzic 'small talk' w pracy.
        tak po prostu...

        Minnie
      • mozambique Re: Niekontaktowy w pokoju 19.02.16, 10:57
        oo zaraz ZA

        moze po prostu nie lubi gadatliwych dziuń
        w dodatku w pracy
        • robinia2 Re: Niekontaktowy w pokoju 19.02.16, 20:20
          Bardzo mozliwe Mozambique ze po prostu nie lubi gadatliwych dziun w pracy. Nawet jest to bardzo prawdopodobne.
          Ale wspomnialam o tym na wypadek, gdyby jednak bylo w tym cos wiecej niz brak checi brania udzialu w "small talkach". Niekoniecznie ZA. Moze wtedy osoba ktora zalozyla ten watek wezmie to pod uwage, i nie bedzie tego zachowania brala az tak do siebie?
    • morgen_stern Re: Niekontaktowy w pokoju 19.02.16, 10:26
      A mnie dziwi to, że tyle osób przeciwstawia mrukliwość tego gościa z nadmiernym gadulstwem, jakby nie było niczego pośrodku. Ja akurat pracuję z nieco męczącą gadułą smile ale z drugiej strony nie chciałabym pracować z takim milczkiem, z którym nie można zamienić swobodnie nawet trzech zdań. Przecież to jest niegrzeczne, on ją zwyczajnie ignoruje. I wy to pochwalacie? Jestem zadziwiona. I jestem wręcz pewna, że wiele z tych zachwycających się panem czułoby się z nim w jednym pokoju mocno nieswojo po kilku tygodniach.
      Nikt mu przecież nie każe konwersować godzinami na temat pogody czy wczorajszego filmu w tv, ale pracując między ludźmi wypadałoby opanować jakieś minimum towarzyskie. A jeśli pan ma głębokie zahamowania i generalnie jakiś problem w kontaktach międzyludzkich to korona by mu z głowy nie spadła, gdyby na początku, gdy zaczęli razem pracować nie uprzedził dziewczyny, żeby się na niego nie gniewała, ale nie jest specjalnie rozmowny i że to nie ma nic wspólnego z nią. Dla mnie koleś jest gburem i egoistą.
      • majaa Re: Niekontaktowy w pokoju 19.02.16, 11:14
        Mam podobne zdanie. No, może poza podsumowaniem kolegi jako gbura czy egoisty, bo powody takiego zachowania mogą być różne, niekoniecznie wypływające wprost z charakteru.
        Nie zmienia to jednak faktu, że autorka zmienić kolegi nie da rady i ciągłe nagabywania w tej sytuacji nie są dobrym rozwiązaniem. Podobnie zresztą jak poproszenie szefa o zmianę pokoju, bo "ten kolega nie chce ze mną pogadać". Rozumiem, że sytuacja może być dla niej dość frustrująca, ale chyba jedynym wyjściem na przykrą ciszę jest radio przez słuchawki i ewentualnie rozmowy z innymi współpracownikami podczas przerwy w pracy.
      • azm2 Re: Niekontaktowy w pokoju 19.02.16, 12:39
        morgen_stern napisała:
        "A jeśli pan ma głębokie zahamowania i generalnie jakiś problem w kontaktach międzyludzkich to korona by mu z głowy nie spadła, gdyby na początku, gdy zaczęli razem pracować nie uprzedził dziewczyny, żeby się na niego nie gniewała, ale nie jest specjalnie rozmowny i że to nie ma nic wspólnego z nią."

        Jeżeli pan ma głębokie zahamowania i generalnie jakiś problem w kontaktach międzyludzkich, to nie potrafi, nie jest w stanie poinformować innej osoby o swoim problemie. Po prostu milczy i nie nawiązuje rozmowy.
        • morgen_stern Re: Niekontaktowy w pokoju 19.02.16, 12:49
          To niech napisze maila. To chyba potrafi? Bo na razie jest po prostu niegrzeczny, a o jego zahamowaniach możemy jedynie gdybać.
          • azm2 Re: Niekontaktowy w pokoju 19.02.16, 13:14
            "To niech napisze maila."

            Jeżeli on nie potrafi, nie jest w stanie poinformować innej osoby o swoim problemie, to dlaczego miałby napisać maila?

            Przychodzi do pracy i wykonuje swoją pracę - tylko to go interesuje. Są takie osoby, które nie nawiązują żadnych stosunków towarzyskich. Kwestia osobowości, możliwe, że chorobliwa nieśmiałość, jakaś blokada psychiczna itp. Nie widzę okazji do zastanawiania się, czy takie zachowanie się jest grzeczne czy niegrzeczne.
            • morgen_stern Re: Niekontaktowy w pokoju 19.02.16, 13:19
              Ale nie można na wszystko rozkładać ręce "bo takim mnie bozia stworzyła", tu właściwie jest "jestem jaki jestem i mam gdzieś, jak ty się z tym czujesz". Może jestem staromodna, ale chyba nie tym polega grzeczność, uważność wobec drugiego człowieka. Zwłaszcza, gdy spędza się z nim 8 godzin dziennie. Czasem trzeba się nieco nagiąć - na tym polega współżycie z ludźmi. Jeśli tego nie potrafi niech zatrudni się w jakimś magazynie albo pracuje samotnie jako freelancer. W naszej kulturze ludzie ze sobą rozmawiają, a nie się nawzajem ignorują.
              • azm2 Re: Niekontaktowy w pokoju 19.02.16, 13:44
                "W naszej kulturze ludzie ze sobą rozmawiają, a nie się nawzajem ignorują."

                Na podstawie tego zdania tobie można byłoby zarzucić, że masz pogląd "Jestem jaka jestem i mam gdzieś, jak ty się z tym czujesz. Musisz ze mną rozmawiać! Bo jak nie, to uznam cię za niegrzecznego."

                Powtarzam: ten pan może być chorobliwie nieśmiały, a może uznał, że dosadzili mu do pokoju kobietę nadmiernie gadatliwą, z którą on nie chce wdawać się w rozmowy, bo jego nie interesują tematy, które ona omawia. a może jeszcze coś innego. Mężczyźni myślą trochę inaczej niż kobiety. wink
                • morgen_stern Re: Niekontaktowy w pokoju 19.02.16, 14:43
                  Którzy mężczyźni? Wszyscy, z którymi pracuję są kontaktowi i miło się z nimi rozmawia. Może myślą inaczej, ale nie ignorują rozmówcy.
                  I przepraszam, ale to nie jest "mój pogląd". W naszej kulturze ludzie ze sobą rozmawiają. Ktoś, kto uparcie ignoruje to, co do niego mówisz i unika kontaktu wzrokowego jest po prostu niegrzeczny. Nie ma w tym żadnej filozofii.
                  • minniemouse Re: Niekontaktowy w pokoju 19.02.16, 23:15
                    morgen_stern napisała:
                    W naszej kulturze ludzie ze sobą rozmawiają. Ktoś, kto uparcie ignoruje to, co do niego mówisz i unika kontaktu wzrokowego jest po prostu niegrzeczny.

                    A w jakiej nie rozmawiaja? nie pomyl tylko kultury z religia, gdzie niektorzy wyznawcy np mnisi skladaja przysiege milczenia.

                    Mowisz ze ktos kto uparcie unika kontaktu wzrokowego i ignoruje zaproszenie do rozmowy jest niegrzeczny?
                    a czy grzecznie jest osobie dajacej w sposob az nadto wyrazny ze nie ma ochoty na pogawedke klepac bzdurki nad glowa bez ustanku i uparcie?

                    To jest praca, nie grunt towarzyski, jak wspomnialam w innym wpisie w pracy nie mamy mozliwosci (zwykle) na jaki i kim jest nasz wspolpracownik.
                    w zyciu towarzyskim Gadula w ogole nie musialaby spedzac czasu z Mrukiem, a on z nia.

                    niestey, w pracy trzeba sie jakos dostosowac do warunkow. tu panna ma wieksze mozliwosci niz pan aby poprawic sobie warunki.
                    takie wychowanie na sile kogos kto sobie tego moze nie zyczyc dla mnie jest kuriozalne.
                    zwlaszcza w przypadku gdy tak naprawde faktycznie powinno sie skupic na pracy nie na gadaniu o bzdurkach.
                    gdyby pan stwarzal jakis istotnie powazny problem zalozmy robil uwagi z podtekstem seksualnym albo np. zwyczajnie smierdzial, to TO jest powod aby interweniowac.
                    ale dlatego ze nie ma ochoty na puste pogawedki??? please....


                    Minnie
                  • bene_gesserit Re: Niekontaktowy w pokoju 19.02.16, 23:44
                    Może ten człowiek ma po prostu fobię społeczną - czyli nie jest niegrzeczny, a po prostu cierpi na pewną dysfunkcję.

                    A praca, tak czy inaczej, jest od pracowania. Naprawdę tak wiele zmieni wymiana trzech zdań dziennie o pogodzie?
              • asia.sthm Re: Niekontaktowy w pokoju 19.02.16, 16:39
                morgen_stern napisała:
                > niech zatrudni się w jakimś magazynie albo pracuje samotnie jako freelancer. W naszej
                > kulturze ludzie ze sobą rozmawiają, a nie się nawzajem ignorują.

                Tez tak uwazam.
                Jesli gosc nie potrafi sie zmusic do minimum uprzejmosci, to powinien rozwazyc pozycje wolnego strzelca - do tlumaczen nie potrzeba zajmowac miejsca w biurze przez 8 godzin, mozna spokojnie wykonywac te prace u siebie w domu lub na jakims dowolnym odludziu. Jesli sam nie potrafi na to wpasc to moim zdaniem ma ograniczone myslenie - siebie meczy i innych.
                • minniemouse Re: Niekontaktowy w pokoju 19.02.16, 23:00
                  asia.sthm napisała:
                  Jesli gosc nie potrafi sie zmusic do minimum uprzejmosci, to powinien rozwazyc pozycje wolnego strzelca

                  moze nie ma innych mozliwosci, moze wlasnie ta praca jest jego ulubiona i dobrze platna, moze podpisal wiazacy kontrakt na 5 lat itd itp -
                  tak czy siak nie w tym rzecz.

                  Zgodze sie ze az taka mrukliwosc nie jest przyjemna ani zbyt grzeczna, ale w naturze SV jest nie uszczesliwiac kogos na sile, jak rowniez cudza gafa nie upowaznia do odplacania sie rowniez gafa.
                  w tej sytuacji niegrzecznie jest meczyc mruka wciaganiem go w rozmowki ktorych on w sposob oczywisty unika.
                  moze nieladnie jest sie nie odzywac caly dzien do wspolpracownika, ale jeszcze gorzej radosnie takiemu klaskac bezustannie i co chwila nad glowa, szczegolnie gdy ten pracuje.
                  jeszcze, o ile Mrukliwy nie ma innej mozliwsci aby sie schronic przed gadulstwem bo musi pracowac dokladnie w tym pomieszczeniu,
                  to Gadulka ma wszelkie, wspomniane juz, mozliwe zastepcze wyjscia - moze uzywac sluchawek, moze z kims pogadac przez telefon (byle cicho), moze umowic sie z kims na lunch.
                  az taka bezradna nie jest, podczas gdy Mrukliwy moglby co najwyzej wlozyc sobie korki w uszy co z kolei dopiero by bylo poczytane za okrpny afront.

                  Po prostu, w pracy dzialaja inne zasady niz w zyciu towarzyskim. w tym pierwszym (najczesciej) nie mamy wyboru z kim dzielimy pokoj, w tym drugim mamy i spotykamy sie z kim chcemy - nie musimy.

                  Minnie
                  • asia.sthm Re: Niekontaktowy w pokoju 20.02.16, 00:10
                    minniemouse napisała:

                    > moze nie ma innych mozliwosci, moze wlasnie ta praca jest jego ulubiona i dobrz
                    > e platna, moze podpisal wiazacy kontrakt na 5 lat itd itp -

                    Tak, to oczywiscie mozliwe, ale ja nie umiem sobie wyobrazic firmy w ktorej tlumacz obowiazkowo musi siedziec w biurze przez 8 godzin. Do tego taki tlumacz co to nie lubi, nie chce, nie znosi, nie wytrzymuje, nie pragnie kontaktu, kiepsko tolertuje obecnosc innych ludzi.
                    W dzisiejszych czasach mozna wydajnie pracowac z domu zjawiajac sie w firmie tylko w razie jakiejs potrzeby.
                    Jest po korzystne dla obu stron - dla pracodawcy, pracownika, a tez i srodowiska przy okazji. big_grin

                    Proste rozwiazanie - wszyscy zadowoleni.
                • bene_gesserit Re: Niekontaktowy w pokoju 19.02.16, 23:50
                  Skąd pomysł, że męczy siebie? Męczy tych, którym potrzebny jest small talk. Męczy też tych, którzy uważają, że powinno się być dokładnie takimi samymi, jak inni (a jak nie, to się powinno siedzieć w domu).

                  Oczywiście, z punktu widzenia s-v jego zachowanie jest niegrzeczne - ale, na litość boską, to nie jest jakieś super-wielkie złamanie pięćdziesięciu paragrafów, a zaledwie niewielkie wykroczenie. Z którym, jak tu wiele osób zauważa, da się żyć i które przez wielu w tych samych okolicznościach jest wręcz pożądane.

                  Na tym forum jak na żadnym innym daje się zaobserwować znane w psychologii zjawisko, czyli uskrajniania postaw w trakcie dyskusji. Kilkadziesiąt postów i już się okazało, że biedny mruk powinien za karę udać się na 'dowolne odludzie'. Strach się bać normalnie, ratunku.

                  ?Śliczna pogoda dzisiaj nieprawdaż? A sweterek to skąd, bo uroczo ci w tym kolorze? Możesz mi powiedzieć, co się działo we wczorajszej 'Singielce', bo nie zdążyłam obejrzeć, dzieciaki się pożarły noi tak się wnerwiłam, że się z kolei pokłóciłam ze starym, bo on uważa że...
                  • minniemouse Re: Niekontaktowy w pokoju 20.02.16, 00:05
                    big_grin big_grin big_grin
                    hehe he, no i jak mozna sie czyms takim nie zainteresowac smile


                    M
                  • asia.sthm Re: Niekontaktowy w pokoju 20.02.16, 00:22
                    bene_gesserit napisała:
                    > Skąd pomysł, że męczy siebie?
                    To pomysl z mojej glowy - byloby mu duzo wygodniej pracowac w jakims zaciszu bez ludzi oczekujacych od niego chociaz dwoch niezobowiazujacych zdan dziennie poza dzien dobry i dowidzenia.
                    Moze wychodzac ze swej dziupli do biura np. raz w tygodniu moglby sie zdobyc na usmiech
                    wykazac choc troche entuzjazmu ze spotkania?
                    • bene_gesserit Re: Niekontaktowy w pokoju 20.02.16, 01:51
                      No, może?
                      A może wymyślić taką pigułkę, która wszystkich mruków, geeków, typy aspołeczne albo z nerwicą społeczną nawróciłyby na jedynie słuszną drogę uprzejmego uśmiechu i konwersacji o, powiedzmy, pośladkach Mariana? Boże, ten nowy wspaniały świat, byłoby tak pięknie.

                      Jeśli chodzi o autorkę wątku - doskonale ją rozumiem, też kiedyś byłam młoda, niedoświadczona, nie miałam skali porównawczej i nie wiedziałam, jak to jest. Mi się trafiła szefowa, która codziennie rano raportowała mi swoją aktualną sytuację gastryczną, wliczając stereo (np naśladowanie odgłosów ataku bekania) i bardzo plastycznie ('i tak mi się tu, o tutaj, tu, gazy gromadziły). Byłam młodziutka i wychowana na grzeczną dziewczynkę, miałam wpojony automatyczny szacunek dla starszych, przełożonych, kobiet i osób z problemami psychicznymi, więc przez jakiś czas nie wiedziałam, że się powinnam wymiksować z sytuacji. Wracając do autorki wątku - pewnie się z mrukiem czuje nieswojo, może jej się wydaje, że jego zachowanie jest wymierzone w nią personalnie. Jedno zrozumiałe, drugie imo mocno nietrafne (ale znowu: kwestia życiowego doświadczenia, zwłaszcza na nowym lądzie życia profesjonalnego).

                      Nie rozumiem natomiast tego odsądzania od czci i wiary oraz chętek wysłania na zesłanie osób w wykonaniu osób z większym zasobem doświadczeń. Skąd ta łatwość w osądzaniu osoby, której nie znasz i nie widziałaś nawet na oczy? Może facet cierpi na chorobliwą nieśmiałość, zwłaszcza w stosunku do młodych i atrakcyjnych kobiet? Może był regularnie przez ludzi krzywdzony i uważa innych homo sapiens za zło konieczne, a najlepiej dogaduje się ze swoim psem? Może problem mrukliwości nie jest aż tak koszmarną zbrodnią, żeby człowieka wysyłać na resztę życia do dziupli?
                      • asia.sthm Re: Niekontaktowy w pokoju 21.02.16, 09:51
                        bene_gesserit napisała:

                        > Nie rozumiem natomiast tego odsądzania od czci i wiary oraz chętek wysłania na
                        > zesłanie osób w wykonaniu osób z większym zasobem doświadczeń. Skąd ta łatwość
                        > w osądzaniu osoby, której nie znasz i nie widziałaś nawet na oczy? Może facet c
                        > ierpi na chorobliwą nieśmiałość, zwłaszcza w stosunku do młodych i atrakcyjnych
                        > kobiet? Może był regularnie przez ludzi krzywdzony i uważa innych homo sapiens....

                        Nikt go nie zna ani nie widzial - osadzam na postawie jednego jedynego postu autorki.
                        I owszem, uwazan jego postawe za naganna. Facet nie bierze udzialu w trudnym procesie integracji nowego pracownika. Procesowi adaptacji powinna towarzyszyć atmosfera życzliwości, otwartości, służenia pomocą nie tylko ze strony przelozonych ale wspolpracownikow tez. A szczegolnie tego najblizszego z jednego pokoju.

                        Nie oszukujmy sie - kazdy z nas byl kiedys nowym, on tez. Ciut wyobrazni nie zawadzi. Wiedzac ze nie podola, moglby chociaz kierownictwu dac znac aby nowej pracownicy nie sadzali mu w pokoju - mozna bylo to lepiej rozegrac.

                        I jeszcze jeden wazny, moim zdaniem, aspekt: tak zwany brain storm. Ludzie pracujacy w tej samej branzy podczas luznych rozmow na tematy zawodowe wymieniaja sie cennymi doswiadczeniami, spostrzezeniami, itd. W tym wypadku, dwoch tlumaczy, naprawde nie musi gadac o dupie Maryni, wystarczyloby pare zdan o tym nad czym sie akurat lamie glowe, czy chociazby o niuansach jezykowych. Wszyscy, ktorych znam cenia sobie brain storm i wrecz dziekuja sobie nawzajem za "owocne" rozmowy.

                        Jakiekolwiek biuro to nie koszary - mozna raz biurze, raz w domu, raz na dzialce swietnie pracowac przy komputerze. Dziupla tez moze byc luksusowa.

                        Moim zdaniem autorka (trudny nik) wcale nie przesadza. Ja jej wspolczuje tak kiepskich poczatkow w pierwszej pracy. Rady szczegolnie madrej tez nie mam. Wziac na przeczekanie, nie brac mrukliwosci kolegi osobiscie do siebie, nie psuc sobie humoru ani zapalu do pracy jego postawa.
                        Nie, to nie.
                        • bene_gesserit Re: Niekontaktowy w pokoju 21.02.16, 13:53
                          > Nikt go nie zna ani nie widzial - osadzam na postawie jednego jedynego postu
                          > autorki.

                          No własnie, własnie. A kontekst może być zupełnie inny.

                          > I owszem, uwazan jego postawe za naganna. Facet nie bierze udzialu w trudny
                          > m procesie integracji nowego pracownika. Procesowi adaptacji powinna towarz
                          > yszyć atmosfera życzliwości, otwartości, służenia pomocą nie tylko ze strony pr
                          > zelozonych ale wspolpracownikow tez. A szczegolnie tego najblizszego z jednego
                          > pokoju.

                          Nie zgadzam się. Charakter pracy wskazuje na to, że są to stanowiska pracy samodzielnej. Każdy sobie - nie są, jak piszesz, 'współpracownikami', ale po prostu dzielą pokój. Istotnie, dla autorki wątku jest to pierwsza poważna praca, ale powinna to potraktować jako cenne doświadczenie, problem do rozwiązania. A nie traumę, na litość boską.

                          Niżej popadasz w jeszcze bardziej dramatyczne tony:
                          > Nie oszukujmy sie - kazdy z nas byl kiedys nowym, on tez. Ciut wyobrazni ni
                          > e zawadzi. Wiedzac ze nie podola,

                          'Nie podoła'??? Z tego powodu, ze facet, który dzieli z nią pokój i nic więcej jest mrukiem, dziewczyna 'nie podoła'? Przypomnę, ze nawet młodzi ludzie są dorośli. Nie podołać w tej sytuacji mogłaby może jedenastolatka. To życie, nie melodramat.

                          > I jeszcze jeden wazny, moim zdaniem, aspekt: tak zwany brain storm. Ludzie pra
                          > cujacy w tej samej branzy podczas luznych rozmow na tematy zawodowe wymieniaja
                          > sie cennymi doswiadczeniami, spostrzezeniami, itd. W tym wypadku, dwoch tlu
                          > maczy, naprawde nie musi gadac o dupie Maryni, wystarczyloby pare zdan o tym
                          > nad czym sie akurat lamie glowe, czy chociazby o niuansach jezykowych. Wszys
                          > cy, ktorych znam cenia sobie brain storm i wrecz dziekuja sobie nawzajem za "ow
                          > ocne" rozmowy.

                          Dzielenie się doświadczeniem to bez wątpienia miła praktyka.
                          Ale problem autorki tego nie dotyczy, bo o tym nie napisała. Zresztą, jeśli jej współtowarzysz jest bardziej doświadczony, być może nie ma ochoty niańczyć mniej doświadczonej koleżanki. To, przy dużym nawale pracy, może być sporym obciążeniem - trzeba się oderwać od swojego, zastanowić nad cudzym, wyjaśnić, pokazać i wrócić do swojego. Nie każdy jest w stanie tak pracować, po prostu. Ten człowiek, sądząc z opisu, wcale tego nie pragnie. Więc mamy (domniemany przez ciebie) komfort i pożytki dla młodszej koleżanki i (mniej domniemany) komfort i terminowość bardziej doświadczonego kolegi. W imię czego miałby on sobie utrudniać pracę? Życzliwość to duże słowo, pod którym podpisuję się rękami i nogami, ale to jest praca. To. Jest. Praca. Samodzielna. Jeśli facet zawali termin albo się pomyli, nikt nie będzie słuchał tłumaczeń, ze 'przecież musiał pomóc nowej koleżance, która nie wiedziała tego, tamtego i owego oraz miała wątpliwości tu i tu'. Zorganizowanie tego typu pomocy w pracy samodzielnej należy zresztą do kierownictwa. Jeśli tego potrzeba, a nikt się o to nie zatroszczył, to sprawa kiepskiej organizacji ew chęci sprawdzenia, czy nowa pracownica poradzi sobie samodzielnie w sytuacji stresu (to się zdarza na okresach próbnych). A nie mrukliwości kolegi.

                          > Jakiekolwiek biuro to nie koszary - mozna raz biurze, raz w domu, raz na dzial
                          > ce swietnie pracowac przy komputerze. Dziupla tez moze byc luksusowa.

                          Ale nie o luksus ci chodziło w wypowiedziach powyżej, mam wrażenie. Raczej chęci usunięcia tego, którego inność przeszkadza. Problem jest niewielki i można to potraktować jako próbę dojrzałości, pewnego rodzaju perwersyjną eksperymentalną przyjemność. Reakcja typu 'usunąć typa' jest, bez obrazy, dość infantylna. Zresztą - życie tak nie działa, po prostu.

                          Poza tym: jest mnóstwo instytucji, w który nie można pracować w trybie domowym: ministerstwa, instytucje związane choćby z obronnością albo sprawami wewnętrznymi, prokuratury, sądy, korporacje itd itd.
                          • kora3 Re: Niekontaktowy w pokoju 21.02.16, 14:08
                            W pełni się zgadzam Bene o wcale nie rozumiem tych tekstów dramatycznych i o "niepodołaniu" - no bez jaj smile Jasne, może ktoś WOLEC mieć w pokoju kogos mniej mrukowatego, ale na Baala - to nie koniec swiata. Znacznie gorsza sytuacja byłaby, gdyby zasiedziały pracownik był gadułą i przeszkadzał w pracy atkodawczyni, a ta nie miałaby smiałosci poprosić o zaprzestanie gadania.
                            Sama miałam kiedyś w pracy podobnego człowieka, jak opisany pan, także starszego stażem i wielkiej ode mnie wówczas i hehe w zasadzie uświadomiłam sobie, ze taki był ... teraz, czytając ten watek. Wcale ni czułam potrzeby integrowania się jakoś z nim. Nie zebym go jakos nie lubiła, ale w sumie prakt6ycznie nie znałam chłopa. Podobnie jak tu nie byliśmy współpracownikami w scisłym tego słowa znaczeniu, nasze obowiązki się nie zazebialy.
                            Praktycznie to nasze kontakty ograniczały się do pozdrowień i wymiany jakichś info dot. pracy "fakst do Ciebie przyszedł", "dzwonił taki i taki jak Cie nie było" no i gitara.
                            gadać to gadałam z ludźmi z którymi w firmie miałam bliższe kontakty przy okazji lunchu, czy na gg wówczas i czesc. Owszem, byłoby mi pewnie głupio, gdyby pan do innych osób w pokoju (nie było innych, ale teoretycznie) serdecznie zagadywał, a do mnie nie, bo swiadczyłoby to o negatywnym mnie wyróżnianiu. Ale w takiej sytuacji nawet się nad tym nie zastanawiałam ... dopiero teraz do mnie dotarło, ze w sumie byłam w podobnej sytuacji smile
                            • asia.sthm Re: Niekontaktowy w pokoju 21.02.16, 15:20
                              kora3 napisała:

                              > W pełni się zgadzam Bene o wcale nie rozumiem tych tekstów dramatycznych i o "n
                              > iepodołaniu" - no bez jaj smile

                              Wszyscy wiedza, ze lubisz pisac (i ladnie piszesz) ale czy czytasz czasami to do czego sie odnosisz? wink
                              Ech, raczki mi opadly sad
                              • kora3 Re: Niekontaktowy w pokoju 22.02.16, 06:46
                                Owszem Asiu, czytam - tylko nie rozumiem czemu pan miałby tu PODOŁAĆsmile
                                Z opisu wynika, ze pan nie miał wdrazać pani w jej pracę a jedynie ...dzieli z nia pokój.
                                Przyznasz, ze inaczej wygląda sytuacja, gdy starszy stażem pracownik ma kogoś wdrazać, przygotować do wykonywania danych obowiązków, albo gdy praca z założenia jest zespołowa. Tu NIE JEST i w tym jest clou sprawy.

                                Pisałaś poniżej, że pan powinien pomyśleć nad pracą w domu... Ponawiam pytanie: dlaczego?
                                Jeśli zachowanie pana wynika z jego usposobienia, to wybrał on sobie Asiu IDEALNE zajecie. Po prostu idealne. Praca, która wykonuje nie wymaga odeń ani otwartości, ani umiejętności pracy w zespole, ani łatwości nawiązywania i podtrzymywania kontaktów. Właśnie takim oczekiwaniom z racji usposobienia mógłby nie sprostać, czy jak wolisz - nie podołać.
                                Pewnie właśnie dlatego wybrał takie zajecie, że ma swiadomośc swoich ograniczeń. Wybrał pracę, która pozwala na samodzielne wykonywanie obowiązków bez konieczności współpracy z innymi.
                                Zupełnie nie rozumiem dlaczego pan miałby zgodnie z tym co gdzieś zacytowałaś tutaj wdrażać, sprawdzać potencjał i preferencje nowego pracownika. On nie od tego jest Asiu.
                                On nowemu pracownikowi powinien po ludzku pomoc w zakresie zwyczajnie ludzkim. Np. pani zapyta, jak się idzie do firmowego bufetu (przykładowo, bo jej nikt nie pokazał, albo zapomniała), to powinien wskazać drogę, jeśli sam znasmile
                                Nie ma obowiązku towarzyszenia jej, wdawania się w pogaduszki itd.
                                To tak, jak z tym moim kolega z pokoju - dawnym. "Dzwonił taki i taki, prosił o pilny kontakt" - to wazna, pomocna w pracy informacja i taka się pojawiała. Nie musiał mi już opowiadać, ze taki i taki dzwonił zdenerwowany, albo w euforii itd. MOGŁBY, nie musiał. Zadzwonię zwrotnie to się dowiem w czym rzecz.

                                Ja jakoś powiem Ci nie za bardzo rozumiem ideę wdrazania w pracę nowego przez wszystkich. Żebym teraz została dobrze zrozumiana raz jeszcze powtórzę: NIE jestem w typie tego pana i prywatnie uważam jego zachowanie za dość specyficzne, ALE mówimy teraz o PRACY i o SV.

                                Po ludzku w każdej pracy jest tak, ze jednych się polubi bardziej, gdy sa nowi, innych mniej, ale stricte w temacie PRACY (zawodowym) powinno się traktować wszystkich tak samo. To znaczy : być pomocnym, gdy ktoś pomocy potrzebuje, ale z zachowaniem SWOICH kompetencji.

                                U nas cyklicznie pojawiają się stażyści i praktykanci. Czyli heh no jakoś tam nowi. Każdy ma swego opiekuna i reszta się opiekunowi nie wchrzania w kompetencje. Jasne, nie ma opiekuna i stażysta pyta "Ma ktoś może kontakt komórkowy do posła X?" - to jak się ma taki, co można dać, to się da smile ALE nie poucza się CUDZEGO stażysty jak ma z owym rozmawiać, o czym itd. Nie czuje się zupełnie ani powołana ani tym bardziej zobligowana do oceniania Cudzego stażysty, czy nowego niezależnego pracownika w zakresie jego preferencji, wydajności itd.
                                Jasne, czasem się może zdarzyć, ze taka ocena jest potrzebna pożadana i oczekiwana. Ale tak się dzieje wówczas, gdy mowa o sensu stricto WSPOŁPRACOWNIKU w literalnym tego słowa znaczeniu - osobie, z którą współtworzy się to co ma się zrobić. Wówczas ważne jest jak się z daną osobą współpracuje.
                                Tu nie ma takiego czegoś. Nie znamy szczegółów, ale cóż gośc może powiedzieć o preferencjach wykonawczyni, jeśli on przykładowo tłumaczy z hiszpańskiego, a ona z fińskiego? Pewnie niewiele ...
                                Mam nadzieję, ze teraz już się zrozumiemy smile
                          • asia.sthm Re: Niekontaktowy w pokoju 21.02.16, 15:11
                            Bene, bardzo cie prosze, czytaj uwazniej. Napisalam jasno:
                            Nie oszukujmy sie - kazdy z nas byl kiedys nowym, on tez. Ciut wyobrazni nie zawadzi. Wiedzac ze nie podola, moglby chociaz kierownictwu dac znac aby nowej pracownicy nie sadzali mu w pokoju - mozna bylo to lepiej rozegrac.

                            A ty na to tak:
                            > Niżej popadasz w jeszcze bardziej dramatyczne tony:
                            > > Nie oszukujmy sie - kazdy z nas byl kiedys nowym, on tez. Ciut wyobrazni nie zawadzi. > > Wiedzac ze nie podola,

                            > 'Nie podoła'??? Z tego powodu, ze facet, który dzieli z nią pokój i nic więcej
                            > jest mrukiem, dziewczyna 'nie podoła'? Przypomnę, ze nawet młodzi ludzie są dor
                            > ośli. Nie podołać w tej sytuacji mogłaby może jedenastolatka. To życie, nie mel
                            > odramat.


                            Bene, nie widze sensu dalej dyskutowac z kims, kto ma az tak ambitne zamiary pokonania rozmowcy.
                            Rozumiem, jesli sie ze mna nie zgadzasz ale czytaj co sie do ciebie pisze.

                            Ja o brain storm, a ty o tym ze kolezanka pewnie bedzie nieustannie prosic o pomoc w tlumaczeniach, a on pozawala terminy... piszeszze 'przecież musiał pomóc nowej koleżance, która nie wiedziała tego, tamtego i owego oraz miała wątpliwości tu i tu'.

                            Nawet nie chce mi sie tego komentowac. ... znudzilo mnie "grochem o sciane" i "sobie a muzom"
                            • bene_gesserit Re: Niekontaktowy w pokoju 21.02.16, 15:21
                              Facet sytuacji podołał. Problem ma ktoś nowy, kto - jak sądzę - po przemyśleniu znakomicie sobie z tym poradzi.

                              Twojego pisania o brainstromingu nie rozumiem za bardzo, przyznam - tę technikę świetnie znam, ale kojarzy mi się raczej z pracą w grupie pod pewnymi warunkami (wyłączenie krytyka, 'ilość przekłada się na jakość') - w pracy tłumacza mocno nieprzydatne.

                              Postulat wysłania mruka do dziupli nadal mnie oburza.
                              • asia.sthm Re: Niekontaktowy w pokoju 21.02.16, 15:44
                                I znowu! To ty pierwsza uzylas okreslenia dziupla. Pokazac?
                                Ja tylko skomentowalam, ze dziupla jak najbardziej moze byc luksusowa, nie doczytalas prawda? Wybrana przez samego zainteresowanego wedle wlasnego gustu i dla wlasnej wygody. Jacht albo dom letniskowy swietnie sie na dziuple nadaje.

                                Jesli swietnie znasz okreslenie brainstormingu to nie wiem czego w moim nawiazaniu do tego nie rozumiesz. Koledzy po fachu pracujacy na roznymi projektami zawsze znajda cos co mozna obgadac , dac sobie feed back, odbjac przyslowiowa pileczke jak w ping pongu.
                                I nie mowie o d dlugich zaplanowanych zebraniach ale tak ot przy okazji lunch czy kawa czy spotkanie przy kopiatorze.

                                Przeczytasz co napisalam?
                                • bene_gesserit Re: Niekontaktowy w pokoju 21.02.16, 16:37
                                  asia.sthm napisała:

                                  > I znowu! To ty pierwsza uzylas okreslenia dziupla. Pokazac?

                                  Pokaż, bardzo chętnie to zobaczę.
                                  Czekam.

                                  Tak czy inaczej: wysyłanie dokądkolwiek samodzielnego pracownika, który po prostu pracuje w ciszy wydaje mi się dość absurdalne. A z punktu widzenia, powiedzmy humanistycznego - dość dwuznaczne moralnie.

                                  > Ja tylko skomentowalam, ze dziupla jak najbardziej moze byc luksusowa, nie docz
                                  > ytalas prawda?

                                  Doczytałam, nieprawdaż.
                                  Sęk w tym, że napisałaś - obok 'dziupli' również o 'udaniu się na dowolne odludzie' i pracy w domu jako wolny strzelec (żegnajcie, cenne przywileje pracy na etat!). Bo nie potrafi czy też nie ma ochoty/czasu/energii/potrzeby wymienić paru zdań o pogodzie dziennie i 'wykazywać entuzjazm ze spotkania'. No weź smile

                                  > Wybrana przez samego zainteresowanego wedle wlasnego gustu i dl
                                  > a wlasnej wygody. Jacht albo dom letniskowy swietnie sie na dziuple nadaje.

                                  Jeszcze raz: jest bardzo wiele - a w sytuacji coraz bardziej konkurencyjnego rynku - coraz więcej firm, które nie godzą się na pracę tłumaczy i innych osób z dostępem do wrażliwych informacji w domu.
                                  Tylko pliz nie wdawaj sie w dywagacje, że w takim razie pan powinien porzucić pracę w tej instytucji i zacząć pracować tam, gdzie będzie tłumaczył instrukcje do pralek oraz ksiązki dla dzieci i będzie mógł pracować w domu, lukusowym jachcie albo desingerskiej dziupli z jacuzzi...

                                  > Jesli swietnie znasz okreslenie brainstormingu to nie wiem czego w moim nawiaz
                                  > aniu do tego nie rozumiesz. Koledzy po fachu pracujacy na roznymi projekta
                                  > mi zawsze znajda cos co mozna obgadac , dac sobie feed back, odbjac przyslowio
                                  > wa pileczke jak w ping pongu.

                                  Nie bardzo rozumiem, jak ta metoda, która polega na grupowym produkowaniu jak największej ilości czasem bardzo (pozornie) absurdalnych rozwiązań danego problemu mogłaby pomóc tłumaczowi, nawet nowemu w zawodzie. Tego nie rozumiem. Ta metoda, przy pewnej ilości wolnego czasu może być niezwykle pomocna w pracy marketingowców, nauczycieli akademickich czy księgowych, ale tłumaczowi raczej ona na grzyba. Tłumacz musi wiedzieć, a nie wymyślać - a jeśli nie wie, musi wiedzieć, gdzie szukać.

                                  Konsultacji tłumacz, owszem, potrzebuje - pewne niuanse słowne, zapętlone zdania, przesunięte znaczenie słowa w innym języku, w przypadku nowicjuszy także np. false friends - ale, jak napisałam (zapytam dramatycznie: przeczytałaś?) kolega z pokoju, tylko dlatego, ze wykonuje tę samą pracę nie ma obowiązku pomagać koleżance z pokoju. Czasem nie ma też czasu, czasem i energii, czasem ma taki tryb pracy, że wytrącony trybu z trudem do niego wraca itd itd.
                                  Fajnie jest mieć w pracy kogoś, o kim się wie, ze zapytany 'a Marcin, a jak byś przetłumaczył....?' zawsze ci przyjdzie z pomocą, ale dla Marcina bycie taką pomocą może być wielkim problemem. Jak ktoś tu poniżej dowcipnie zauważył, może na innym forum biedny zacząłby się dopytywać, co zrobić z koleżanką-nowicjuszką, która jest miła i w ogóle, ale strasznie mu przeszkadza.

                                  Facet jest niegrzeczny, ale to nie jest niegrzeczność wielkiego kalibru. Coś o wiele mniejszego niż patologiczne gadulstwo, śmierdzenie czy obrabianie tyłu za plecami zainteresowanej. Sytuacji autorka wątku nie może zmienić. Powinna w związku z tym zracjonalizować swoje położenie, pozwolić odejść emocjom, które się dla niej z tym wiążą (to tylko emocje, nie fakty), potraktować rzecz jako wyzwanie i znaleźć sposoby, które jej tę sytuację umilą (słuchawki + radio). Nic więcej.
                                  • minniemouse Re: Niekontaktowy w pokoju 22.02.16, 03:43
                                    bene_gesserit napisała:
                                    Facet jest niegrzeczny, ale to nie jest niegrzeczność wielkiego kalibru. Coś o wiele mniejszego niż patologiczne gadulstwo, śmierdzenie czy obrabianie tyłu za plecami zainteresowanej.

                                    tez tak uwazam. i dodam - znacznie mniej niegrzeczne niz na sile wciganie do ploteczek (bo tego nawet rozmowa nie mozna nazwac) i to jeszcze w dodatku przez 1.5 miesiaca (zgroza).


                                    Minnie
                                • kora3 Asiu, Bene ma rację 22.02.16, 07:29
                                  Nie pogniewaj się, z grubsza wiem o jaka idee Ci chodzi, ale nie da się ze tak powiem ujednolicić ludzi. W PRACY Asiu liczy się PRACA. I teraz znów proszę serdecznie NIE ZROZUM MNIE ŹLEsmile ze niby Kora jest za tym, żeby się obligatoryjnie w pracy nic nie odzywać do siebie prywatnie, najlepiej zakaz zrobić takich kontaktów odgórnie itd. NIE, nie, nie i jeszcze raz niesmile
                                  Jak napisałam wcześniej do watkodawczyni- ZDAJĘ SOBIE SPRAWĘ, ze dla niej, osoby otwartej ta sytuacja, gdy jest w pokoju TYLKO z mało otwartym panem jest niekomfortowa.
                                  Tylko, że znow do tego powrócę smile - mówimy o SV i PRACY.

                                  Pan najprawdopodobniej ma takie usposobienie, ze nie lubi nawiązywać powierzchownych znajomości w pracy. Wnosze z opinii o nim innych pracowników wyrażonej do watkodawczyni "on taki jest". Wiec wybrał zajecie, które predyspozycji interpersonalnych NIE WYMAGA. Tłumaczy sobie, jak zrozumiałam pisząc jedynie, co nie wymaga kontaktu tzw. zywego. Byłoby mu pewnie trudno pracować jako tzw. tłumacz z żywcasmile, bo wiązałoby się pewnie z koniecznoscią uczestniczenia w służbowych spotkaniach o mniej, albo bardzie oficjalnej atmosferze. Nie mógłby też być np. korespondentem w kraju, gdzie się posługują jezykiem, ltóry zna, bo to wymagałoby kontaktów z innymi na bieżąco. Rzecznikiem prasowym, nauczycielem, prawnikiem itd. też by nie mógł być raczej.
                                  Zatem wybrał zajecie jak pisałam już IDEALNE dla osoby o swoich ograniczeniach. W TYM zajeciu te ograniczenia mu i nikomu innemu także (ważne!!!) nie przeszkadzają, nie wpływają negatywnie na jakość jego pracy, ani co niemniej ważne na jakość pracy innych, bo nie pracuje zespołowo.
                                  A Ty chciałabyś go "zesłać" na odludziewink, bo jego obiektywnie nikomu nieszkodzące preferencje nie leżą nowej pracownicy, która w pracy lubi sobie pogadać czasem o niczym w ramach oderwania się (nie, nie twierdze, ze wątkodawczyni jest patologicznym gadułą non stop nadającą- żeby nie było).
                                  Przecież to Asiu ABSURDALNE.
                                  • azm2 Re: Asiu, Bene ma rację 22.02.16, 12:53
                                    Poza tym: tłumacz został zatrudniony przez właściciela/prezesa/dyrektora/itp., a nie przez współpracowników. Pracownik powinien wykonywać swoje obowiązki służbowe (w szczególności: tłumacz powinien tłumaczyć dostarczane dokumenty). Kompetencje społeczne (np. niechęć albo niezdolność do pogawędek z innymi pracownikami) nie są istotne, bo pracodawca nie płaci za pogawędki o małżonkach, dzieciach, pogodzie, filmach, innych pracownikach itp.

                                    Jeżeli założycielka wątku uważa, że tłumacz jest niegrzeczny, ponieważ nie chce z nią rozmawiać, to niech zwróci się do właściciela/prezesa/dyrektora/itp., aby coś z tym zrobił. Wyobrażam sobie reakcję. wink
                                    • kora3 Re: Asiu, Bene ma rację 22.02.16, 12:59
                                      Ja sobie wyobrażam reakcję szefostwa, jak kobita idzie i mowi, ze ona ... właśnie co ona? Pracować nie może, bo gośc nie reaguje na zajawki o pogodzie?/?
                            • minniemouse Re: Niekontaktowy w pokoju 22.02.16, 04:00
                              asia.sthm napisała:
                              Odrocic mozna ale w zyciu nie widzialam biura w ktorym obowiazywalaby cisza.

                              Asiu, ale likewise- nie ma tez obowiazku podtrzymywania towarzyskiej rozmowy.

                              Natomiast zapomnialas moze, ale autorka napisala wyraznie iz "praca im sie w zaden sposob nie krzyzuje", wiec prosby o pomoc w tlumaczeniach zapewne odpadaja a zreszta, nawet gdyby prosila o pomoc w tlumaczeniu to wtedy pomoglby poniewaz, i to tez napisala sama autorka, odzywa sie (chociaz krotko) na pytanie o godzine itp praktyczne rzeczy.
                              To dowodzi ze w istotnych rzeczach - alez odpowiada, odzywa sie, brak tylko reakcji na "small talk".
                              co do tego on nie ma obowiazku. to praca, nie sytuacja towarzyska.

                              a tak nawiasem przy temacie, nie wiadomo tez czy w zakres jego obowiazkow lezy "uswiadamianie wspolpracownika" - niekoniecznie lezy. i nie zawsze lezy, i dotyczy to nie tylko tych dwoje z watku ale ogolnie . np., w restauracji nie lezy w gestii kazdego tam zatrudnionego kelnera trenowanie nowej kelnerki - zazwyczaj szef wybiera kto bedzie sie tym zajmowal.

                              dodam tez, ze gdyby np przykladowo zaistniala podobna sytuacja w zalozmy dzieleniu pokoju studenckiego - czy jest tu jakis wymog towarzyskiej rozmowy?
                              chyba nie ma, a mruk ma taki sam, czyli 50/50 wybor wyniesc sie jak i gadula.


                              Minnie
                • kora3 Asiu ... 20.02.16, 07:06
                  asia.sthm napisała:

                  > Tez tak uwazam.
                  > Jesli gosc nie potrafi sie zmusic do minimum uprzejmosci, to powinien rozwazyc
                  > pozycje wolnego strzelca - do tlumaczen nie potrzeba zajmowac miejsca w biur
                  > ze przez 8 godzin, mozna spokojnie wykonywac te prace u siebie w domu lub na ja
                  > kims dowolnym odludziu. Jesli sam nie potrafi na to wpasc to moim zdaniem ma og
                  > raniczone myslenie - siebie meczy i innych.


                  Wybacz, ale można dokładnie ... odwrócić sytuację smile Jeśli pani nie może znieść ciszy w pokoju biurowym nie musi tam być, niech tłumaczy w domu rozmawiając sobie z chłopakiem/kolegami/koleżankami/rodzicami via skype, albo face t face.

                  Oczekiwanie, że wolnym strzelcem zostanie osoba, która obiektywnie NIE PRZESZKADZA innym w pracy jest tyleż dziwaczne, co absurdalne. Byłoby to uzasadnione, gdyby postawa pana utrudniala wykonywanie obowiązków wątkodawczyni (pracowaliby nad czyms razem/pan był przełożonym) i wcale się nie odzywał w tematach PRACY.
                  • asia.sthm Re: Asiu ... 21.02.16, 10:23
                    kora3 napisała:
                    > Wybacz, ale można dokładnie ... odwrócić sytuację smile

                    Wybaczam big_grin
                    Odrocic mozna ale w zyciu nie widzialam biura w ktorym obowiazywalaby cisza. Nawet w kosciele nie jest caly czas cicho, ani w czytelni. Biuro to miejsce pracy a w miejscu pracu nalezy sie slownie porozumiewac, mozna sie nawet od czasu do czasu rozesmiac.

                    > Oczekiwanie, że wolnym strzelcem zostanie osoba, która obiektywnie NIE PRZESZKA
                    > DZA innym w pracy jest tyleż dziwaczne, co absurdalne. Byłoby to uzasadnione, g
                    > dyby postawa pana utrudniala wykonywanie obowiązków wątkodawczyni (pracowaliby
                    > nad czyms razem/pan był przełożonym) i wcale się nie odzywał w tematach PRACY.

                    Ja nie oczykuje jedynie uznalam, ze on powinien to rozwazyc, bo powinien.
                    Biuro to nie koszary.

                    Jesli ktos obiektywnie NIE PRZESZKADZA tez moze dopiec....i dopiekl jak widac z pierwszego postu.

                    Powtorze jeszcze raz - facet jest wspolodpowiedzialny za proces adaptacji nowego pracownika.
                    Kazda fima ma lub powinna miec procedure wprowadzania nowego pracownika do firmy.
                    Rzucilam okiem w to co google pokazalo i az sie tam roi od zalecen.
                    slowa klucze: zyczliwosc kolezenstwo integracja motywacja pomoc dobra atmosfera itd
                    Istota procesu adaptacji
                    Głównym celem procesu adaptacji jest wprowadzenie nowego pracownika do organizacji w sposób jak najmniej konfliktowy, przyjęcie go oraz oswojenie go z nową rola i nowymi zadaniami. Dzięki poprawnie przeprowadzonemu procesowi organizacja sprawnie może działać i funkcjonować, dzięki czemu osiąga następujące korzyści:
                    a. ustabilizowanie załogi, zmniejszenie poziomu fluktuacji związanej z brakiem przystosowania,
                    b. ukształtowanie pozytywnych postaw pracowniczych i wyeliminowanie negatywnych,
                    c. poprawę poziomu integracji pracowniczej - zwiększenie poczucia przynależności do firmy,
                    d. poprawę atmosfery pracy i stosunków międzyludzkich,
                    e. zwiększenie poziomu zadowolenia i motywacji pracowników,
                    f. uzyskanie pełnej efektywności nowo przyjętych pracowników w możliwie najkrótszym czasie,
                    g. zmniejszenie napięcia i stresu związanego z podjęciem nowej pracy,
                    h. podniesienie poziomu wydajności, jakości pracy i wyników ekonomicznych,
                    i. sondowanie potencjału i aspiracji pracowników.
                    • kora3 Re: Asiu ... 21.02.16, 11:15
                      Hmm Asiu, ale zastanówmy się DLACZEGO pan powinien to rozważyć? Przecież nikt nie zgłasza, że przeeń nie może pracować. Ludzie na uwagi wątkodawczyni (ludzie z pracy) mówią, że on taki jest po prostu, ergo nie przeszkadza im to.
                      Zrozum mnie dobrze teraz - ja nie jestem osoba typu ten pan bynajmniej, ani też nie przeszkadza mi w pracy coś jakos szczególnie (np. rozmowy innych, czy rozmowa telefoniczna współpracownika). Osobiście uważam pana za dość dziwnego, przyznajęsmile
                      ALE oceniam sytuację obiektywnie - chłopisko nikomu nie przeszkadza w pracy.
                      Ro co przekopiowałaś - ok Asiu, ale trudno od każdego pracownika WYMAGAĆ, by zajmował się tym, czym tak naprawdę ma zając się osoba wdrazająca kogoś do danej pracy, czy tez przełożony!
                      Jako ktoś, kto za rok bezie miał okrągły hehe jubileusz pracy, czyli 20 - lecie zalixzone w różnych miejscach pracy potwierdzam, ze atmosfera w tejze jest ważna. Ale znow ... jest "ale"smile
                      Bo przez te 20 lat poznałam różnych ludzi, którzy róznie oceniali własną atmosferę w pracy. Popatrz choćby tu: pani wątkodawczyni, która co prawda wielkiego doświadczenia w pracy jako takiej jak zrozumiałam nie ma, uważa za dobrą atmosferę taką, gdy pracownicy jakoś tam się integrują. Najpewniej ten pan uważa z kolei za dobrą taką, w której jeden drugiemu nie przeszkadza w pracy, która bądź co bądź wymaga skupienia się.
                      Jak widać ocena atmosfery hehe może być subiektywna i bardzoi często Asiu jest.
                      Ja np., tak mam, ze w zasadzie obok mnie mogą ludzie gadać, smiać się i ajk to mowią strzelać z armaty, a mnie nie przeszkadzasmile Jak się czymś zajme - wyłączam się i finał. Ale pracowałam już z osobami, którym np. przeszkazda czyjas rozmowa telefoniczna w pobliżu. Dodam, zetaka na która nie można wyjść - np. czytasz coś komuś z kompa - służbowo. Znam też kobiete mej profesji, której przeszkadzało, ze w pomieszczeniu socjalnym ktoś sobie kawe robił z ekspresu smile No bywają rózni ludzie.
                      Tu serio nie wiem jaki watkodawczyni ma problem - owszem, może mieć potrzebę integracji z innymi, ale jak się mozna domyslic ROZMAWIA z innymi - choćby o tym panu - poza pokojem. Byłoby problematycznie, gdyby op szefostwo zakazywało prywatnych rozmow i kontaktów (spotkałam się z taka sytuacją, na szczęście nie osobiście). Ale tu wygląda na to, że integrować nie chce się z panią (i chyba z nikim) jeden chłop. smile
                      Może jestem mało empatyczna, ale nie dostrzegam problemu, w każdym razie większego. Ani to nie jest jej kumpel, który nagle przestał się odzywać bez podania przyczyn, albo z nim nie musi się porozumiewać w celach zawodowych...
                      Przejśc do porządku dziennego, chłopa nie zagadywać wiecej i finał.

                      Przypomniało mi się, że kiedyś miałam nieco podobną sytuację.Pracował w innej niż obecna branży krotko i podczas reaorganizacji zotałam usadzona w pokoju z typem całkiem nie z mej bajki. Gośc się zachowywał (nie do mnie, a ogólnie) podobnie dość do opisanego. Z tym, ze ja sobie to hehe uświadomiłam teraz Asiu smile No faktycznie TERAZ stwierdzam, ze tak się zachowywał smile Tyle, ze w czasie kiedy się zachowywał w ogole na to, jako osoba rozmowna i otwarta uwagi nie zwróciłam. Ja miałam wówczas mało co przed 30 stka, a gośc ze 45 lat. Nasze obowiązki się nijak nie zazębiały. I uweirz mi kompletnie mi nie przeszkadzało, ze gośc nie zagajka o pogozie, czy korkjach. Jak mnie nie było w poku i np. faks przyszedł do mnie to mówił "Faks przyszedł do Ciebie" i wzajemnie smile poza tym "czesć" rano "do widzenia" popołudniu. Wcale się hehe samotna nie czułam - miałam bliższych znajomych z pracy z innego działu, spotyalismy się na lunchu czy papierosku (już wówczas paliłam bardzo okazjonalnie), umawiali na popołudniowe wyjścia i naprawdę nawet uwagi nei zwracałam, ze chłop jest taki mrukowaty smile
                • kopciuszek83 Re: Niekontaktowy w pokoju 02.03.16, 22:14
                  "Jesli gosc nie potrafi sie zmusic do minimum uprzejmosci, to powinien rozwazyc pozycje wolnego strzelca"

                  Gośc potrafi się zmusić do minimum uprzejmości: mówi "dzień dobry", mówi "do widzenia". Wystarczy. Nie ma ochoty do budowania jakiejkolwiek zażyłości z osobą, z którą przypadło mu pracować w jednym pokoju, a z która nie realizuje żadnych wspólnych projektów i komunikacja nie jest potrzebna do wykonania pracy - jego świete prawo. Jeśli autorce to przeszkadza, to niech wyobrazi sobie, że w pokoju pracuje sama i też nie ma z kim pogawędzić o pogodzie czy o smaku kawy w ekspresie.
                • agataaa324 Re: Niekontaktowy w pokoju 13.09.23, 18:53
                  Jesteś serio śmieszna. To ty masz jakieś deficyty uwagi i może zamiast do pracy to idź na dyskotekę, jak ci przeszkadza, że ktoś może nie mieć ochoty się z tobą poznawać. To nie jest brak kultury, brak kultury to jest kłapanie ry*em, kiedy ktoś pracuje.
      • koronka2012 Re: Niekontaktowy w pokoju 19.02.16, 19:53
        morgen_stern napisała:

        > Przecież to jest niegrzecz
        > ne, on ją zwyczajnie ignoruje. I wy to pochwalacie? Jestem zadziwiona.

        A jakie ma wyjście, skoro autorka 1,5 miesiąca natarczywie ponawiała próby?
        Fajnie, niefajnie - kwestia indywidualnego odbioru. Mam sporo kolegów, którzy po prostu siedzą przy biurkach i robią swoje, nie odzywając się bez potrzeby - i mi to zupełnie nie przeszkadza. Za to zagadywanie - już tak.

        > ła, ale nie jest specjalnie rozmowny i że to nie ma nic wspólnego z nią. Dla mn
        > ie koleś jest gburem i egoistą.

        Przesadzasz, jest nietowarzyski - jego prawo. A gburowatość może być po prostu wypracowanym - i jedynym skutecznym - mechanizmem obronnym. A już kompletnie nie rozumiem dlaczego miałby być egoistą...?
      • kora3 Morgen_stern 20.02.16, 06:47
        Myslę, ze przeciwstawianie pana z gadułami "pracowymi" jest tu pokłosiem rozgoryczenia wątkodaczyni - te osoby zwyczajnie chcą jej uświadomić, że z gaduła na dłuższą mete bywa gorzej ..,.Nic dziwnego, ze osoby zmeczone pracą z taka gaduła pisze, ze chętnie zamienilyby się ma pana mruka w pokoju smile
        Ty natomiast wybacz, ale nadinterpretujesz, albo opacznie rozumiesz - pomiędzy stwierdzeniem, ze gośc nie robi nic złego, a POCHWALANIEM jego postawy jest kolosalna róznica.
        Ti raz, a dwa - Ty uważasz, że właśnie robi i ignoruje współpracownicę, a to jest niegrzeczne. No możesz tak to odbierać, ale tak na serio SV nie nakazuje nawiązywać/podtrzymywać rozmow na tematy neutralne, czy prywatne w kontaktach zawodowych. Podobnie nie nakazuje tego w kontaktach przypadkowych. Np. w przedziale kolejowym - czytasz sobie gazetę/ksiązke, a współpasażer zagaduje "Alez się pociąg wlecze". Owszem ładnie byłoby pokiwać głowa, ale tak naprawdę to jest wstep do konwersacji, na którą nie masz ochoty możesz to zignorować. Następnej próby ze strony osoby kulturalnej już nie powinno być.
        Zrozum mnie dobrze, ja nie bronię jakoś tam "siebie", bo .... nie jestem osobą jak ten pan smile Rzadko tez cos mi przeszkadza w pracy, także rozmowy innych, póki się do mnie nie zwracająsmile i nie oczekują odp. Jeśli się zwracają i oczekują (w tematach z praca niezwiązanych), a jestem zajęta to mówię "Sorry, nie wiem o co be, zajeta jestem, później pogadamy" i czesc.
        Ale po prawie 20 latach pracy w różnych miejscach mam świadomość, że ludzie się różnią miedzy sobą smile Znam osoby mej profesji, którym przeszkadza w pracy, ze inne osoby rozmawiają, albo ktoś gada przez telefon. Moim zdaniem to jest wada, bo trudno oczekiwać, że w zajmowanym przez jeszcze innych pokoju będzie zawsze cicho. A oczekiwanie, ze ktoś będzie cały czas milczał, albo nie wykonywał swej p[racy (np. nie telefonował) jest d;a ,mnie egoistyczne i niegrzeczne.
        Ale jeśli idzie o tego pana, to jak wspomniałam - standardowe jego zachowanie nie jest, ale niegrzeczne także nie jest.
    • vilez Re: Niekontaktowy w pokoju 19.02.16, 12:22
      Jako człowiek introwertyczny i ceniący "milczków" twierdzę, że aż takie milczenie jest niegrzeczne. Lubię ludzi małomównych, nie lubię, gdy mi się przeszkadza w pracy, ale ignorowanie ludzi to zupełnie inna bajka.
      Mam nadzieję, że choć się czasem uśmiechnie czy spojrzy w twarz? Bo jak jeszcze unika spojrzeniem, to chyba bym poprosiła jednak o przeniesienie do innego pokoju.
      • bene_gesserit Re: Niekontaktowy w pokoju 20.02.16, 02:12
        Jest cała masa ludzi, która ma problem z utrzymaniem kontaktu wzrokowego. To się zazwyczaj nazywa 'nieśmiałość' i 'kompleksy', 'niska samoocena' itd. Nic w tym złego, niektórzy mają takie problemy, inni - inne, każdy jakieś. Świat bez nieśmiałych i niepewnych siebie byłyby o wiele uboższy. I: z nie każdego należy robić rześkiego kaprala oraz duszę towarzystwa, bo nie każdemu by to pasowało. Wbrew pozorom nie ma jednego wzorca szczęścia dla wszystkich.

        Poza ustaleniem, że zachowanie kolegi jest nieco niegrzeczne, nic więcej się nie da - i sądzę że nie powinno - zrobić. Nie zawsze jest tak, że inni, nawet jeśli zachowaniem łamią jakieś normy, muszą przestać je łamać tylko dlatego, że nam to nie pasuje. Zwłaszcza, że mówimy o rzeczy dość drobnej.
        • vilez Re: Niekontaktowy w pokoju 20.02.16, 08:24
          Zgoda. Ja tylko zapytałam o to, czy czasem spojrzy i uśmiechnie się (czy inaczej zareaguje przyjaźnie mimiką). Żeby był choć minimalny odcień aprobaty, a nie całkowitej obojętności. Mnie byłoby trudno w czymś takim wytrzymać.
          • bene_gesserit Re: Niekontaktowy w pokoju 20.02.16, 10:41
            Bez wątpienia jest cała rzesza ludzi, która miałaby z takim zachowaniem problem. Ono istotnie jest dość zaskakujące, bo rzadko spotykane. Ale czy to jest problem mruka? Nie bardzo, pomijając drobny fakt, ze w świadomości oceniającego otrzyma zapewne łatkę 'gbura'.

            Na dłuższą metę jest do sytuacja i praktyczna (spokój i cisza w pracy to błogosławieństwo), i dość zabawna. Mnie - po początkowym szoku - taki ktoś zaintrygował jako 'przypadek', coś w rodzaju ciekawej zagadki do rozwiązania smile
    • cetherena Re: Niekontaktowy w pokoju 19.02.16, 17:58
      partoffia napisał(a):

      > Myślałam o poproszeniu szefa o przeniesienie do innego pokoju,

      Tak, poproś. Powiedz, że potrzebujesz rozmów na luźne tematy, oderwania od pracy.
      A poważnie pisząc, studia się skończyły. Jesteś w pracy. Tu wypadało by zająć się wykonywaniem obowiązków, a nie budowaniem życia towarzyskiego.
      • vilez Re: Niekontaktowy w pokoju 19.02.16, 18:30
        W jakiej godnej pracy jest tak, że nie wypada gęby do drugiego człowieka otworzyć? Co to za podejście?
        • cetherena Re: Niekontaktowy w pokoju 19.02.16, 20:01
          Podejście oparte na doświadczeniu. Pracuję w pokoju z koleżankami które potrzebują konwersacji. Codziennie, trzy godziny, o kolorze kupy produkowanej przez potomstwo, promocjach w supermarketach, zmieniających się nastrojach teściowych. I o tym, że mają za mało czasu na pracę, a idiotka dyrektorka uważa, że powinny się ze swoimi obowiązkami w 8 godzin wyrobić. Skandal, prawda?
          Dlatego uważam, że pokój w pracy powinien służyć do pracy. Życie towarzyskie można prowadzić na korytarzu. Albo w kuchni.
          • vilez Re: Niekontaktowy w pokoju 20.02.16, 08:32
            Och, takie paplanie mnie również doprowadza do rozstroju nerwowego, i to nie tylko w pracy. Nawet na gruncie towarzyskim staram się nie przebywać z takimi ludźmi. Ale tutaj mówimy o czymś innym- o jakiejś elementarnej wymianie zdań fatycznych (nakierowanych na podtrzymanie kontaktu ) chociażby. Jakieś przyjazne minimum zainteresowania drugą osobą.
            • bene_gesserit Re: Niekontaktowy w pokoju 20.02.16, 22:19
              Znowu: może prawda jest pomiędzy słowami? smile

              Język jest nieprecyzyjny i grubo ciosany, żeby oddać chociaż w części prawdę; może milczenie jest lepsze od 'elementarnej wymiany zdań faktycznych'? Może więcej prawdy jest w zerknięciach, jakimś westchnięciu, pojedynczym mruknięciu, niedokończonym geście dłoni, zabębnieniu palcami?

              Ja rozumiem, ze to forum s-v ale nie fetyszyzujmy konwenansów. Trzeba sięgać dalej smile
              • vilez Re: Niekontaktowy w pokoju 21.02.16, 13:00
                Zdania fatyczne (nie- faktyczne) są nastawione na utrzymanie kontaktu. To rzeczywiście taka część konwenansowej rozmowy, która nie jest ściśle znacząca (poza znaczeniem samego kontaktu.
                Tak, zgadzam się, że pozasłowne formuły kontaktu też istnieją. Dlatego pytałam o spojrzenia czy mimikę.
                Funkcja fatyczna języka
        • kora3 Vilez 20.02.16, 07:16
          vilez napisała:

          > W jakiej godnej pracy jest tak, że nie wypada gęby do drugiego człowieka otworz
          > yć? Co to za podejście?


          Wiesz, trudno byłoby taką pracę uznac za godną, gdyby to szefostwo zabraniało prywatnych rozmów, jakichkolwiek w pracy. Spotkałam się z taka sytuacją, nieosobiście dodam. Znajoma pracowała w firmie, gdzie szefostwo oczekiwało, że pracownicy nie tylko nie bedą z sobą W PRACY rozmawiać, ale także ze nie będą utrzymywać zadnych kontaktów PO pracy. Dodam, ze nie była to branża ani firma jakaś szczególna, z takie cos byłoby pożądane, czy koniecznie obiektywnie. Ot tak sobie owo szefostwo zyczyło. Takie cos można by uznać za niegodne traktowanie w pracy - WYMÓG naczalstwa, by ludzie się nie mogli kontaktować. Ale zachowanie pana, najwyraźniej dobrowolne z jego strony uważać za niegodne w pracy? To tak, jakby gość nie wiem ubierał się niestandardowo, albo był gejem i nie podrywał watkodawczyni smile
          • vilez Re: Vilez 20.02.16, 08:28
            To chyba w jakichś służbach czy dyplomacji pewnego szczebla ... wink
            • kora3 Re: Vilez 20.02.16, 09:05
              No właśnie nie Vilez.
    • cetherena Re: Niekontaktowy w pokoju 21.02.16, 14:07
      partoffia napisał(a):

      > W ogóle się do mnie nie odzywa, nie zwraca na mnie
      > uwagi a na moje zagajenia ("smaill talk") najczęściej w ogóle nie reaguje.

      A na innym forum, być może, biedny koleś pisze:
      Nie wiem co robić. Kobieta z którą pracuję próbuje zmusić mnie do rozmowy. A ja chcę po prostu w pracy pracować i wymiana zdań o niczym mnie nie interesuje. Stosuję zalecane przez SV sposoby (zwykle spokojnie nie reaguję na zaczepki lub czasem odpowiadam półsłówkami), ale ponieważ to nie pomaga, coraz mi bliżej do wykrzyczenia: nie chcę rozmawiać o niczym ponieważ nie jest mi to do niczego potrzebne
      wink
    • asia.sthm Partoffia, halo halo 21.02.16, 15:52
      Czy zagladasz tu jeszcze?
      Jak ci podoba ta goraca dyskusja?
      Odezwij sie, prosze.
    • lati7 Re: Niekontaktowy w pokoju 22.02.16, 15:09
      Co byśmy nie wymyślali , pan nikomu nie robi krzywdy, na dodatek ma "gdzieś" co kto o nim myśli... Pytanie za 100 punktów : Czy lekceważenie i ignorancjo , to cechy pożądane w pracy ?
      Myślę, że żadna skrajność nie jest dobrze widziana.
      Zaczepiony na ulicy z pytaniem o godzinę , pewnie też odpowie i oddali się ... ;p
      • agulha Re: Niekontaktowy w pokoju 22.02.16, 21:18
        Ignorancja - brak wiedzy na jakiś ważny temat. Nie mylić z pojęciem ignorowania.
        To tak a propos ignorancji smile
        • lati7 Re: Niekontaktowy w pokoju 23.02.16, 03:46
          agulha napisała:

          > Ignorancja - brak wiedzy na jakiś ważny temat. Nie mylić z pojęciem ignorowania
          > .
          > To tak a propos ignorancji smile

          Bystrzacha z ciebie smile
      • kora3 Re: Niekontaktowy w pokoju 23.02.16, 10:06
        lati7 napisał(a):
        > Zaczepiony na ulicy z pytaniem o godzinę , pewnie też odpowie i oddali się ...
        > ;p


        A Ty przepraszam wdajesz się w pogawędkę z kims kto pyta Cię na ulicy o godzinę?
        Dziwne, bo ja nie, choć bardzo różnię się od opisanego tu pana w kontaktach z ludźmi
        • lati7 Re: Niekontaktowy w pokoju 23.02.16, 10:50
          > A Ty przepraszam wdajesz się w pogawędkę z kims kto pyta Cię na ulicy o godzinę
          > ?
          > Dziwne, bo ja nie, choć bardzo różnię się od opisanego tu pana w kontaktach z l
          > udźmi
          >

          Koro , chyba nie zrozumiałaś .. Miałam na myśli , że pan traktuje współpracownicę jak kogoś przypadkowego, kto zapyta mijając go np. o godzinę . Ot, tak .. W tym przypadku jest to jedna z wielu pań przy biurku obok smile Nikt, wg niego znaczący.
          • kora3 Re: Niekontaktowy w pokoju 23.02.16, 11:17
            Aha , no to faktycznie Cię nie zrozumiałam Lati.

            Ale zastanawiające dla mnie jest to co p[piszesz dalej. Nie zrozum mnie źle, ale raczej nie jest tak, ze ludzie zyją na złośc nam, czy żeby NAM dokuczyć.
            Mam na myśli to, że mnie np. do głowy nie przychodziło, gdy miałam wielce podobnego do tego pana współpracownika, że on MNIE traktuje jako kogoś mało znaczącego, jedną z wielu pan pracujących w tej samej co on firmie. smile A niby DLACZEGO miałabym być jakoś inaczej traktowana i dlaczego miałabym dla tego pana być kims hehe znaczącym? No wlasniesmile
            Przecież ja byłam tylko panią z nim pracująca w jednym pokoju - i ... nie widzę w tym niczego uwłaczającego mnie.
            Jak wspomniałam - GDYBY w tym pokoju były jeszcze inne4 osoby i pan do nich by serdecznie zagadywał, a mnie ignorował to byłoby to niefajne (acz ja miałabym to gdzies, bo ow pan właśnie nie był dla mnie nikim ważnym, jako i ja dla niego). Ale tak nie było i naprawdę nie wiem dlaczego miałabym uważać, ze ten pan jakoś nisko mnie ocenia. Normalnie - babka, która siedzi z nim w pokoju, NIC więcej.

            Zauwazam, że niektórzy ludzie traktują swiat niezykle ksobniesmile Jakies zupełnie obojętne zachowania innych, wynikające z usposobienia tych innych, albo sytuacji postrzegają opacznie, jako jakoś skierowane na nich. Nie mówię, ze jesteś taka osobą z założenia, ale to co napisałaś nieco tym zaczelo tchnąć.
            Powiem ci, ze kontakty z takimi osobami sa naprawdę trudne. Znam takich kilka i mowię serio. Np jednej pani się WYDAJE, że ja celowo nie byłam na jej imieninach, żeby jak to określiła pomniejszych ich range (nie wiem w jaki sposób????). A ja Lati nie byłam, bo musiałam wówczas pracować i było to cos czego przełożyć ani zlecić komus innemu nie mogłam. Wyjasniłam to przepraszając, ale pani hehe "wie" swoje smile Podobnie pewien pan uważa, że mój eks go unika,bo "przeważnie, jak ja jestem w towarzystwie, to jego nie ma" - a tymczasem GUZIK prawda - zwyczajnie ów pan bywa w tymze towarzystwie w taki dzień tygodnia, w Którym mój eks prowadzi zajęcia dla młodzieży od 18 do 20, a po nich już mu się nie chce smigac nigdzie poza domem. Jest to całkowicie OBIEKTYWNA, ale panu WYDAJE się,ze jest to związane z nimsmile
            • lati7 Re: Niekontaktowy w pokoju 23.02.16, 11:34
              Jednym słowem Koro smile
              Niektórym wydaje się , że są ważniejsi , niż w rzeczywistości są smile
              Jak widać są ludzie , którym "zależy" co kto o nim pomyślał i wkręcają sobie filmy i historie związane z unikaniem ich osoby. Podejrzliwość i posądzanie o złe intencje na pierwszym miejscu ;p
              Ile ludzi tyle charakterów smile
              • kora3 Re: Niekontaktowy w pokoju 23.02.16, 12:21
                Wiesz, ale jak zauważam wcale nie jest takich ludzi mało, a przy dużym natężeniu czyjejś ksobności z taką osobą trudno wprost wytrzymać. WSZYSTKO biorą do siebie takie osoby. Np. czuja się zaraz hehe wykluczane, gdy ktoś kogo ledwo znają nie traktuje ich tak samo, jak przykładowo najlepszego przyjaciela "Bo ON mnie nie lubi!" Nie,. dlaczego nie lubi? Po prostu mało zna!

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się

Nie pamiętasz hasła lub ?

Nakarm Pajacyka