kora3
26.10.16, 11:27
Jak zapatrujecie się na sytuację taką, że rodzice dorosłego dziecka nie akceptują jego wybranki/nka serca?
Pytam nie całkiem hipotetycznie. Jest teściowa, która od samego początku związku jej syna z obecną synowa, jeszcze nieformalnego wówczas, miała z obecną synową dobry, przyjacielski kontakt. Związek został sformalizowany, pojawiły się dzieci, niby wszystko ok, do czasu, aż synowa odkryła romans męża. Wyprowadził się domu do pani, z którą romansował obije wnieśli o rozwód (zona była pierwsza). Matka jeszcze męża nie może pogodzić się z tym co się stało, nawet nie o samo rozstanie chodzi, ale o styl tegoż. Ma rację, bo jej syn postąpił naprawdę nie fair i wszystko wskazuje na to, ze nadal ma zamiar to robić. No, ale to jej dziecko, więc si z nim kontaktuje. Natomiast stanowczo odmawia poznawania się z panią kochanka, odwiedzania syna w jej domu lub podejmowania go wraz z nią w swoim, a także spotkania z nią na neutralnym gruncie. Syn uważa to za "dziecinadę" - cytat z niego, matka za swoje święte prawo do przestawania z kim chce.
Tyle o dorosłym dziecku, teraz o małoletnich. Z tego związku jest dwójka dzieci 13 i 11 lat. Dla nich rozstanie rodziców i wyprowadzka ojca była/jest sporym szokiem, bo w domu nie było jakichś konfliktów, awantur, rodzice spędzali z nimi oboje wolny czas (tak się zdawało), dzielili się obowiązkami itd. Matka dzieci chce by miały kontakt z ojcem, one też tego kontaktu chcą, ale stanowczo nie mają ochoty odwiedzać taty w domu obcej pani, ani spotykać się z nią na neutralnym gruncie. Tymczasem ojciec na to właśnie nalega: że będzie zabierał dzieci tam gdzie teraz mieszka (inne miasto, ale nieodległe, nie ma problemu, ze daleko i musza tam nocować itd.) do mieszkania swej nowej wybranki. Matka nie byłaby zachwycona takim czymś, ale decyzję w temacie pozostawia dzieciom- chcą niech jadą tam, nie chcą niech się spotykają z ojcem tu. Nie chcą, więc ich nie zmusza. Ojciec uznał to za utrudnianie kontaktów i przez około miesiąc WCALE nie odwiedzał swoich dzieci tylko dzwonił i zapraszał "do siebie". Ostatnio jednak znów zaczął je odwiedzać u nich w domu, ale nadal nalega na spotkania tam gdzie teraz mieszka i z nową panią.
Moje pytania: czy Waszym zdaniem zachowanie pani wobec nowej życiowej sytuacji syna jest kulturalne? i czy Waszym zdaniem w tej sytuacji ojcu wypada oczekiwać, ze dzieci zaakceptują szybko nową sytuacje i jego wybranke?