karols87
26.11.20, 11:35
Sytuacja:
Przełożony, osoba zwykle dość zabiegana, wraca do pokoju, który dzieli wspólnie z swoimi pracownikami. Generalnie na pierwszym miejscu ma zdrowy tryb życia i regularne odżywianie a z racji na stanowisko spożywa często w biegu.
W związku z tym, że trzeba jeść o określonych porach a nie zawsze jest na to czas, bo trzeba wykonać sprawy służbowe, często wykonuje te rzeczy jednocześnie.
Generalnie, gdy się je to się nie pracuje, ale życie weryfikuje i wychodzi rożnie.
Mój przełożony ma jeszcze przypadłość spacerowania, spożywania jedzenia i wydawania poleceń stojąc nad kimś lub przy kimś.
Konkretnie chodzi o stanie za plecami osoby siedzącej i wydawanie poleceń lub wspólne rozwiązywanie jakiegoś problemu.
Osobiście mam problem z pracowaniem z kimś kto je w czasie rozmowy, ale się nie odzywam. Jednak ostatnio trochę mi puściły nerwy i gdy stał za mną i zaczął (z moje perspektywy) ostentacyjnie jeść jabłko zwróciłem mu uwagę. Może trochę zbyt wybuchowo, ale jednak.
Efekt był taki, że została mi zwrócona z pretensją uwaga "jeśli mi to przeszkadza to wystarczy powiedzieć a nie się unoszę" po czym się obraził i wyszedł.
Mój problem polega na tym, że nie wiem czy moje "pretensje" do całej sytuacji były słuszne czy może przesadzam.