circa.about
13.11.09, 11:24
Cóż mogę napisać... źle mi..
Przeczytałam cały wątek Awanturki i wszystko inne co na ten temat znalazłam i
nie wygląda to dobrze..
Wczoraj wet pobrał Kocurowi krew, dzisiaj zadzwonił z wynikami.. bardzo wysoki
mocznik i kreatynina, reszty nie znam (robiłam całą biochemię i morfologię).
Będziemy próbowali wyciągnąć go z ostrej niewydolności - na razie antybiotyk i
coś tam jeszcze, dowiem się popołudniu kiedy pojadę do lecznicy.
Na szczęście Kocur jeszcze sam je - niewiele, ale je, próbuje dawać mu kilka
razy dziennie małe porcje, najlepiej idzie mu jedzenie z ręki. Jako że były
już dwa dni kiedy nie chciał jeść w ogóle, to w przypływie desperacji kupiłam
mu whiskasa dla juniorów i tego trochę zjadł, plus trochę surowej piersi z
kurczaka..
Kuźwa, jak mi źle, siedzę i płaczę, chowam się przed dziećmi..
Kocur jest ze mną od 16 lat, wzięłam go ze schroniska jako kilkutygodniowego
kociaka.. Miałam wtedy 19 lat, zaczynałam dorosłe życie (studia w innym
mieście), Kocur był zawsze ze mną, bez problemu się przeprowadzał, pokochał
moje dzieci, męża ubóstwia.
I jak to tak, teraz ma odejść?
Trzymajcie kciuki za Kicuszka..