Dodaj do ulubionych

trafiony,zatopiony

23.10.11, 21:21
ja chyba szybciej robię niż myślę - wczoraj postanowiłem odłowić czarnego bo wyglądał na to że nie przeżyje jak przyjdą zimniejsze dni a dzisiaj zobaczcie sami

https://fotoforum.gazeta.pl/photo/9/ci/rb/aexa/SDeKWsBatCTbd3e8TB.jpg

https://fotoforum.gazeta.pl/photo/9/ci/rb/aexa/G4ZEcgjCofEma3Uf3B.jpg

https://fotoforum.gazeta.pl/photo/9/ci/rb/aexa/sqjL7uRQiVu7wI9v7B.jpg

i tak na szybko bo kotek złowiony pół godziny temu a ja już jestem spóźniony do pracy
pytanie do Barby
czy udałoby się mu załatwić jutro po południu badanie w Boliłapce w jakiejś rozsądnej cenie

więcej napiszę jutro bo już jestem spóźniony
Obserwuj wątek
    • 0ffka Re: trafiony,zatopiony 23.10.11, 21:29
      Czy to jest mały przyjaciel kocurka czarnego Mrumru na którego poluje przy rondo Wiatraczna?
      • wladziac Re: trafiony,zatopiony 23.10.11, 21:33
        gratuluję wytrwałości i osiągnięcia efektu,powodzenia w leczeniu Czarnuszka
        • agnes-05 Re: trafiony,zatopiony 23.10.11, 21:54
          Jakie biedne oczyska..(:
          A może trzeba jakoś wspomóc finansowo leczenie kociaka?



          • pi.asia Re: trafiony,zatopiony 24.10.11, 05:27
            BRAWO! Akcja TYBET!
            • macarthur Re: trafiony,zatopiony 24.10.11, 05:46
              dzięki pi.asia ale to inna równoległa do TYBETU operacja ŚMIETNIK na moim terenie zamieszkania
              smile
              • macarthur Re: trafiony,zatopiony 24.10.11, 08:10
                kotek dostał wczoraj saszetkę mokrego Felixa ale nie chciał jeść może ze strachu bo się rzucał
                i próbował mnie ugryźć ( to chyba jednak dzikus )
                zamknięty został na noc w łazience w kontenerku odizolowany od reszty stada
                rano Felix był zjedzony i po nocy w cieple trochę mu oczka przejrzały stąd by wynikało że chyba mieszkał na parkingu jeśli tak to pytanie czy da się oswoić
                w każdym razie jest dosyć ładny cały czarny tylko oczka trochę zapaprane i taki mały ale nie wiadomo ile ma miesięcy wygląda na ok.3 miesiące.
                W każdym razie dzisiaj spróbujemy mu zorganizować jakiegoś weta.

                https://fotoforum.gazeta.pl/photo/9/ci/rb/aexa/jmNelk4Gab2OEZhB3B.jpg

                Ogólnie nie wygląda na taki zły stan jak podejrzewałem wcześniej ale to musi ocenić lekarz.



                • nioma Re: trafiony,zatopiony 24.10.11, 08:41
                  jesli bedzie potrzeba, to moge wspomoc po wyplacie. Wyplata lada dzien.
                  • macarthur Re: trafiony,zatopiony 24.10.11, 09:07
                    Finansowo myślę że sobie poradzę natomiast prosiłbym o wsparcie medialne w poszukiwaniu DS lub DT typu zrobienie ogłoszenia lub popytania sąsiadów oczywiście jeśli kotek będzie socjalny.

                    Z całą pewnością kotek nie może zostać u mnie na dłużej już i tak mam dramatyczną sytuację z 4-ką do tej pory Kleo była izolowana w łazience a teraz łazienkę zajmuje nowy - a Kret się panicznie boi Kleo i może dojść do sytuacji że będzie bał sie iść do kuwety a dalej już wiecie
                    sad
                    • agnes-05 Re: trafiony,zatopiony 24.10.11, 10:07
                      macarthur napisał:

                      > Finansowo myślę że sobie poradzę natomiast prosiłbym o wsparcie medialne w posz
                      > ukiwaniu DS lub DT typu zrobienie ogłoszenia lub popytania sąsiadów oczywiście
                      > jeśli kotek będzie socjalny.

                      Może CatAngel na miau? Ona za niewielką opłatą robi piękne pakiety ogłoszeń?
                      Chyba najwięcej szans na dom dla kota daje zrobienie wydarzenia na facebooku, ale ja nie bardzo w tym kumata jestem..
                • echtom OT 24.10.11, 14:28
                  Jak Ty robisz te zdjęcia, że 3-miesięczniak wygląda na dorodnego kocura? smile
                  • macarthur zupełny dzikus 24.10.11, 17:24
                    okazało się że przebadanie nie będzie takie proste - kot okazał się zupełnym dzikusem, podczas wyjmowania z kontenerka u weta dziabnął mnie w rękę wyrwał się zdemolował gabinet , wszedł po pionowej ścianie na karnisz później skoczył na wetkę i schował się pod regałem który trzeba było odsunąć - zarzuciliśmy na niego płachtę i unieruchomili w klatce zastrzykowej następnie
                    dostał dwa zastrzyki antybiotyk i coś tam ci ma działać przez trzy dni
                    w każdym razie zrobione są tylko oględziny i nie wiadomo nic więcej co wiedzieliśmy oraz dostał krople do oczu ogólnego działania ponieważ nie wiadomo jaka to infekcja nic nie wiadomo

                    wetka powiedziała że można się umówić na termin do szczegółowego badania pod narkozą
                    być może się okaże że kota trzeba będzie wypuścić ale z kolei drugi raz łapanka może się już nie udać
                    udomowić pewnie będzie go bardzo trudno a na śmietniku wydawał się przyjaźnie nastawiony do ludzi chyba że to strach go tak pobudza
                    z kolei wetka powiedziała że trzymanie go w domu to na sto procent zarażenie innych kotów wirusem
                    nie wiem co mam dalej robić
                    ???
                    • mist3 Re: zupełny dzikus 24.10.11, 20:56
                      A nie masz jakiejś piwnicy, lub wózkowni czy czegoś w tym stylu w bloku? I oczywiście rozsądnych sąsiadów, którzy zgodzą się by tam przechować kota? Są może leki doustne, które kotu mozna by podawać w karmie, a gdyby trzeba było złapać kotka, to może dałoby się pożyczyć klatkę łapkę? To są nieuporządkowane sugestie, ale plan byłby taki:
                      1. Kotek przechowany w miarę ciepłym i suchym miejscu (każda piwnica z jedzeniem i lekami przemycanymi w karmie lepsza niż śmietnik)
                      2. Znalezienie kotkowi miejsca na wsi - z dostępem do stodoły z sianem, kotłowni czy tym podobne - kot jak będzie chciał to się udomowi, a jak nie to będzie sobie spokojnie żył u dobrych ludzi, którzy nie zrobią mu krzywdy. Sama tak wydałam parę dzikusków - pomieszkały kilka dni w zamkniętym pomieszczeniu, a jak już przyzwyczaiły się do miejsca i uświadomiły sobie że jedzenie dostają o regularnych porach - zadomowiły się na dobre.
                      W każdym razie sytuacja naprawdę trudna, nie zazdroszczę....
                      • macarthur Re: zupełny dzikus 24.10.11, 22:31
                        na razie zostanie w garażu temp. jest tam ok 10 st. plus dam mu jakieś ręczniki żeby miał cieplej 3 dni ma działać zastrzyk później chyba trzeba będzie mu jakoś dosypywać do karmy - najgorzej że nie ma jak go przebadać do tej narkozy nie jestem przekonany poczekam może się jakoś uspokoi aż mi się nie chce wierzyć bo na śmietniku normalnie można było do niego podejść chyba że to nie ten kot tylko bliźniaczo podobny ale tam innego w tym typie nie widziałem
                        i tylko prosił o jedzenie a dzisiaj nic jeszcze nie tknął zaniosłem mu teraz Gourmeta
                        jutro mam wolne to będę w nocy próbował mu zmontować jakiś kojec ze starego regału żeby miał wybieg i dało się wstawić kuwetę i jakieś miski na dodatek dwa razy się wysikał ale jeszcze ani razu kupy nie zrobił
                        nie wygląda to za ciekawie ale najważniejsze to wyleczyć infekcję bo nosicielem wirusa prawdopodobnie zostanie na zawsze

                        • macarthur Re: zupełny dzikus 25.10.11, 02:17
                          niestety nie udało mi się skończyć azylu garażowego dla kota i pozostał w kontenerku, to nie jedyna porażka - w dalszym ciągu nic nie zjadł to już będzie 24 godziny jak nic nie zjadł ani nie pił - także kropli do oczu nie udało się podać - to chyba nie jest kot którego można trzymać w niewoli zastanawiam się już nawet czy nie podać mu długoterminowego antybiotyku i go nie wypuścić bo jak nie będzie jadł to leczenie nie ma sensu a ujarzmić go nie sposób chociaż to kruszynka - ewentualnie schronisko ale to mi odradzali na miau

                          a tak przebiegała budowa azylu

                          Budowa azylu

                          1. skrzynia po szafie

                          https://fotoforum.gazeta.pl/photo/9/ci/rb/aexa/zKx68qOC0bzZM2EPEB.jpg

                          2.kuweta w skrzyni

                          https://fotoforum.gazeta.pl/photo/9/ci/rb/aexa/xR09ccnWlGnxuV4UMB.jpg

                          3. miski w skrzyni

                          https://fotoforum.gazeta.pl/photo/9/ci/rb/aexa/BWKmtaMcBAI3pn6BbB.jpg

                          pozostało najtrudniejsze budowa otwieranej góry ale to jeszcze muszę obmyśleć

                          • pi.asia Re: zupełny dzikus 25.10.11, 05:31
                            Macarthur, kiedy Ty śpisz???
                            • macarthur Re: zupełny dzikus 25.10.11, 07:09
                              ja chyba byłem kotem w poprzednim wcieleniu pracuję w nocy a śpię w dzień
                              smile
                              • macarthur pytanie 25.10.11, 07:49
                                czym można jeszcze przemywać kotu oczy bo na razie o kroplach można zapomnieć to dzikus i niebezpieczny wariat
                                zaparzyłem rumianku i psiknąłem mu na oczy ale podobnież rumianek jest niedobry to co w takim razie
                                ???
                                • schiraz Re: pytanie 25.10.11, 08:42
                                  Ja mojemu przemywam solą fizjologiczną, kupuję w ampułkach w aptece, jedna ampułka kosztuje 30 groszy, starcza na dwa razy.
                                • wadera3 Re: pytanie 25.10.11, 09:20
                                  macarthur napisał:

                                  > czym można jeszcze przemywać kotu oczy...


                                  Zaopoatrzyć się w rękawice - grube i krople ze świetlika.
                                  Znakomicie robią nawet do przemywania, "psiukanie" nic nie da nawet najlepszym lekiem, bo kot zamyka przecież oczy przy takim psiukaniu.
                                • 0ffka Re: pytanie 25.10.11, 10:47
                                  Ja przemywam płynem Optex ` em
                          • wadera3 Re: zupełny dzikus 25.10.11, 09:17
                            Jak go wypuścisz, to zniknie, i nawet na jedzenie nie przyjdzie, i na pewno go już nie złapiesz.
                            Ja bym trzymała odizolowanego, w spokoju, pewnie w końcu zacznie jeść.
                            I poprosiłabym o zastrzyki długoterminowe.
                            Łatwiej dać dzikusowi zastrzyk(nawet samemu) niż zmusić do zjedzenia karmy z tabletką.
                            Jakby co służę pomocą zastrzykową.
                            No i nigdy nie bierz dzikusa gołymi rękami.
                            • arim28 Re: zupełny dzikus 25.10.11, 09:47
                              Kilka m-cy temu wzielismy DT kotke. Oboje z mezem mielismy na rekach tylko zadrapania i to takie glebokie z ranami. Weterynarz obcinajac pazury pracowal z pania, ktora trzymala kota za kark. Kotka w domu pozwalala tylko na kontakt z nasza kotka rezydentka. Teraz , po 3 m-cach jest juz prawie dobrze smile
                              Moze sprobuj tego chwytu za kark, nie jest to humanitarne ale trzeba kota wyleczyc i pozwolic mu na kontakty z innymi kotami bo gotow Ci urzec ze strachu i samotnosci sad

                              Powodzenia.
                              • wadera3 Re: zupełny dzikus 25.10.11, 10:00
                                A dlaczego trzymanie kota za kark jest niehumanitarne?
                                Moja koty są przyzwyczajone, że kiedy coś muszę z nimi zrobić, to na ogol chwytam za kark, jak w młodości matka.
                                Zresztą mamy poglądowy filmik:

                                www.youtube.com/watch?v=nV7NH6rRfwc
                                • macarthur Re: zupełny dzikus 25.10.11, 10:32
                                  założyłem wątek na miau i otrzymałem taką poradę od dziewczyny która napisała na tamtym
                                  forum ponad 3 tys. postów :

                                  Alienor napisała:
                                  A może byś spróbował ubrać rękawiczki (skórzane najlepsze, zwłaszcza z futerkiem), zawinąć kota w koc/ręcznik/dużą szmatę? Tylko i przednie i tylne nogi muszą być całkiem zakryte. Zwykle jak się to robi, to z kota musi wystawać tylko głowa. Używasz nóg do powstrzymania ewolucji skomplikowanych (bo kotek nawet w zawoju będzie się wił jak piskorz), lewą ręką za kark, za skórę - odchylić głowę kicia lekko do tyłu i spróbować podać kropelki. I w sumie dobrze już po fakcie, jeśli masz jeszcze siłę, wciąż mówiąc do niego pogłaskać go lub podsunąć jakiś przysmak - np. kawałek kociej kiełbaski z rossmana. Dzięki temu masz szansę, że ze względu na miły finał, kić nie będzie się tak strasznie bronił po kilku razach.


                                  chyba dziewczyna nigdy nie miała do czynienia z dzikim kotem
                                  Tarzan ( dostał takie imię po akcji u weta )
                                  jak dał ognia w gabiniecie to tam się wszyscy baliśmy się o swoje życie o ona pisze o zawijaniu w ręcznik a nie wiem czy on waży ze 2 kilo taki jest drobny
                                  • schiraz Re: zupełny dzikus 25.10.11, 11:05
                                    Coś ostatnio było o spinaczu na karku kota, ale nie śmiem ci polecić bo u moich dwóch nie działa. Owszem, można kota zawinąć w ręcznik czy włożyć w rękaw od bluzy, ale potrzeba do tego minimum współpracy kota. Ja sobie osobiście nie wyobrażam zawijać w ręcznik tornada, które ma nagle siedem łap u każdej po osiem ostrych jak brzytwa sztyletów oraz dwie głowy z kompletem zębów rekina każda.
                                    • nioma Re: zupełny dzikus 25.10.11, 12:03
                                      nasz wt ma takie rekawice do lokci, z masakrycznie grubej i szorstkiej skory, nie ma szans, zeby sie kot przez nie przebil.
                                      i nasz wet jest zadania, zeby na glowe zakaldac recznik/koc, zeby kot nie widzial co sie dzieje.
                          • ajaksiowa Re: zupełny dzikus 25.10.11, 12:56
                            Podlecz go w miarę możliwości i jak najszybciej wypuść.Nie łapie się dzikich kotów.Wolność to jego natura i żywioł.Nie krzywdz go więcej.
                            • wladziac Re: zupełny dzikus 25.10.11, 13:11
                              ajaksiowa puknij się w głowę zanim kogoś skrytykujesz,widać że w ogóle nie wiesz o co chodzi
                              • macarthur Re: zupełny dzikus 25.10.11, 13:16
                                władzia mam żal do ciebie że mnie uprzedziłaś smile bo chciałem napisać że jak ajaksiowa ma pisać takie durne posty to niech moje wątki sobie daruje
                                • wladziac Re: zupełny dzikus 25.10.11, 13:30
                                  przepraszam,zawrzało we mnie,trzymaj się
                                  • wiesia.and.company Re: zupełny dzikus 25.10.11, 13:59
                                    Macarthur, dobre uczynki są potem tak nagradzane, że trzeba potem lizać rany po ciosach uratowanego wink Ja raczej widzę dalsze postępownie tak: - spokojnie, spokojnie, maluszek się tak szarpie ze strachu, bo za dużo się dzieje w jego życiu w krótkim czasie. Wszystko jest dla niego nowe i jest święcie przekonany, że wszystko mu zagraża. Więc walczy o życie.
                                    Sprawa przekonania go, że może się poczuć niezagrożony, to najważniejsze. Teraz działa antybiotyk. A sprawa przemywania oczu jest w sumie drugorzędna (choć ważna). Oczy się przemyje i zakropi, kiedy już będzie można.
                                    Na razie podawaj jedzonko, od czasu do czasu podrzuć mu z daleka (nie z bliska, bo się zestraszy) kulkę pasztetu, kulkę mięsa mielonego. Któregoś dnia przemycisz w takiej kulce antybiotyk... lub cząstkę niebieskiego Sedalinu (Sedalin to lek na uspokojenie, kot po nim nadal jest energiczny, ale spokojniejszy) i po podaniu Sedalinu może uda Ci się zapakować go do transporterka, zawieźć do weta i tam pod narkozą przebadać.
                                    Ale ja bym po prostu karmiła maluszka, zaprzyjaźniała się i oglądała piwnicę, czy już jest urobek. Z własnego doświadczenia wiem, że kotom zdenerwowanym, przestraszonym po prostu się zatrzymuje wydalanie kału. Moja Leosia potrafi nie robić kupki przez 5, 6 dni (po powrocie z lasu do naszego zakoconego mieszkania, nic nie ma do rzeczy że to znane koty i mieszkanie). I rzucałabym kulką mięsa. Po pewnym czasie nafaszerowaną.
                                    Spokojnie, maluszek jest energiczny i dosyć krzepki (Tarzan w końcu), wcale nie szykuje się umierać (a tfu, tfu!) więc bez szaleństwa i paniki, bo to źli doradcy. Najważniejsze to zyskać zaufanie, karmić i podrzucać z daleka smakołyk. Trzymaj się!
                                    • nioma Re: zupełny dzikus 25.10.11, 15:09
                                      Madrze napisane.
                                      Tez mi sie wydaje, ze czas, spokoj i icierpliwosc zrobia swoje.
                                    • sadosia75 Re: zupełny dzikus 25.10.11, 18:09
                                      Tylko nie sedalin!
                                      Ja Was bardzo proszę, żebyście nie stosowali tego u swoich dzikunów na tymczasach i swoich domowych kotach.
                                      Sedalin prowadzi do obniżenia ekscytacji ale nie obniża świadomości. Więc spokojność zwierzęcia nie polega też na wyciszeniu emocjonalnym zwierzęcia ale jedynie na "paraliżu" cielesnym.
                                      Hydroxyzinum to ludzki lek ale działa uspokajająco na zwierzę emocjonalnie i fizycznie.
                                      Z sedalinem niestety mam bardzo przykre doświadczenia i w kocich jak i psich przypadkach.
                                      • wladziac Re: zupełny dzikus 25.10.11, 18:16
                                        Sadosiu,hydroxizinum podałam mojemu Misiowi bo strasznie boi się huku w sylwestra i okazało się że skutek był odwrotny ,kot był pobudzony jak diabli i było jeszcze gorzej,lepiej nie eksperymentować z kotami
                                        • sadosia75 Re: zupełny dzikus 25.10.11, 18:33
                                          A ja mam z nim jak najlepsze doświadczenie. Swego czasu wetka mi mówiła, że hydroxizinum działa podobnie jak sedalin tylko, że działa też na emocje nie tylko na "paraliż" więc ja już naprawdę nie wiem.
                                          Po prostu po swoich doświadczeniach wiem, że sedalinu już nigdy więcej nie podam zwierzęciu. No ale co człowiek to i doświadczenie. Moze ktoś jeszcze nam dorzuci jakiś pomysł na uspakajacze smile
                                          Z takich domowych sposobów działa pasta do zębów. Jak musze zakroplić oczy dla tymczasowicza to na rękę kładę sporą dawkę pasy miętowej i działam smile
                                          • wladziac Re: zupełny dzikus 25.10.11, 18:51
                                            eh chyba z działaniem leków na koty to tak jak i u ludzi różnie bywa,a z pastą wypróbuje w warunkach domowych,osobiście wolę żeby wet zaaplikował kotu lek przeznaczony dla zwierzat i najlepiej w zastrzyku jak już koniecznie trzeba,chociaż zastrzyk sama też zrobię
    • ajaksiowa Re: trafiony,zatopiony 25.10.11, 16:15
      Szkoda że zadne z was nie zdało sobie sprawy ze stresu, jakie przeżywa to zwierzę.W żadnym poście nikt nie zająknął się na ten temat.A wiem z wiarygodnego żródła że bywa zabójczy szczególnie dla kotów.Gratuluję dobrego samopoczucia na drodze pomagania wolnożyjącym kotom.
      • schiraz Re: trafiony,zatopiony 25.10.11, 17:04
        Spójrz na tego kota, on jest chory, na wolności przeżyłby może parę tygodni, może parę dni. Noce są zimne, a kot, który ledwo widzi na oczy nie upoluje sobie ani nie znajdzie pokarmu ni ciepłego miejsca. W takich sytuacjach nie rozważa się, na ile stres szkodzi kotu tylko ratuje się mu życie. A potem dopiero rozważa czy mu lepiej na wolności czy może szukać mu domu. Podobnie wyglądał mój Łatek (wolno żyjący czterolatek) w zeszłym roku we wrześniu. Dopóki było dobrze to wszystko się kręciło, tu upolował myszkę, tam dostał jedzenie od dobrych ludzi ale urwało się, kiedy się rozchorował. Ludzie odpędzają od siebie kota, który wygląda jakby trawiła go ciężka zaraza, wszak fajniej się rzuca kiełbaskę zdrowemu, ślicznemu kotkowi niż takiemu z pozlepianym futerkiem i zaropiałymi oczkami. Takiego się odpędza nogą bo jeszcze dziecko albo nas zarazi. Rozumiesz? Taki kot ma siebie i jak ma szczęście to takiego Macarthura, który złapie, nakarmi, da ciepłe miejsce i wyleczy. Bo czasem stres jest mniej ważny od tego jak można pomóc. Ja tez jak idę do dentysty to mam poziom stresu tak wysoki, że prawie czuję, że wyżera mi wątrobę, a jednak idę. Mój Łatek został w domu, oczka juz zawsze będzie miał kiepskie i wolę go mieć pod ręką.
        • sadosia75 Re: trafiony,zatopiony 25.10.11, 17:08
          Schiraz podpisuję się pod Tobą w 120%
          • macarthur Re: trafiony,zatopiony 25.10.11, 17:24
            chciałem to już pozostawić bez dalszego komentarza ale skoro się rozwinęła dyskusja na ten temat to może poprosiłbym Ajaksiową niech nam opisze ze dwa własne przypadki pomocy chorym dzikim kotom bo może mam sklerozę ale jestem na tym forum cztery lata i jakoś jej dokonań na tym polu nie pamiętam a może się wszyscy czegoś nauczymy prosimy wątek otwarty
            https://mythos.net.pl/images/Emoty/bow.jpg
            • macarthur Re: trafiony,zatopiony 25.10.11, 17:31
              dzięki Wiesia za komentarz chyba cię telepatycznie wywołałem bo właśnie miałem wysłać ci prywatną wiadomość ( jako Ekspertowi Nadrzędnemu) żebyś się wypowiedziała na temat Tarzana ale to co napisałaś na razie mi wystrczy
              • wladziac Re: trafiony,zatopiony 25.10.11, 18:12
                ale co chcesz kotu podawać codziennie antybiotyk?zamiast skorzystać z leków w zastrzyku o przedłużonym dzialaniu?jak kot nie je bo jest chory to i tak tego co mu podasz nie zje,zresztą lek w zastrzyku dziala najlepiej kot go nie wypluje nie zwymiotuje i masz pewność że jest leczony,jak chodzi o dawanie kotom maści do oczów czy kropli to dzikusom nie usiłuję tego robić bo i tak wg mnie jest to nierealne i szkoda zrazać kota do siebie,dobrze dobrany antybiotyk powinien wyleczyć i zaropiale oczy
      • wladziac Re: trafiony,zatopiony 25.10.11, 17:08
        wszystko to wiemy,Ameryki nie odkryłaś ani zadnej konstruktywnej porady nie dałaś,kota trzeba wyleczyć do końca a nie podleczyć,jeden chory powoduje zarażanie się kotów następnych i plaga gotowa,nie chcesz nie lecz dzikich kotów nikt ci nie karze ja mam dobre rezultaty więc będę to robiła wszelkimi możliwymi metodami tym bardziej że mam domowe koty wychodzące,kotu stres minie a wyleczony ma szansę na przetrwanie zimy
        • mrumru81 Re: trafiony,zatopiony 25.10.11, 18:27
          Trzeba go zostawić wjakimś szpitaliku w kociej klinice, fumy szybko przejdą. Moja Munia nr 4 rozgryzła Boliłapkę i Bielową, potem siedziała u mnie w klatce, ja mam tą klatkę, Jokot ma ją odebrać... Myślałam, że tam wrzucę tego małego czarnego z parkingu.. Ja nie zadaję takich pytań, biorę, życie kończy się śmiercia i td. Znajduję kota, lecze i oddaje... Albo pożycz klatkę taką typu Koteria i do garaż. Munia w takiej siedziała 2 tyg, nie jadła i mówiła zabiję was wsszystkich, teraz siedzi na mnie jak pierzyna...
          • mrumru81 Re: trafiony,zatopiony 25.10.11, 19:05
            Wiem, potrzebujesz klatkę od weta, zwykłą, składaną, z grubego drutu, pewnie Boliłapka Ci pożyczy, albo Koteria.

            NARAZIE : kotka trzymaj w garażu w dużym kontenerze, kupiłam taki, ale ktoś pożyczył...100 z groszami, miałam Fila nosić do dentysty. W każdym Kakadu będzie, zapytaj o tani duży.
            • macarthur Re: trafiony,zatopiony 25.10.11, 22:52
              kotek już wygląda lepiej zjadł nawet sporo felixa mokrego i trochę śmietany zrobił siku do kuwety w azylu wygląda na to że się poprawia tylko strasznie się boi i pewnie z tego powodu reaguje agresją coś mi się tak kojarzy że on zawsze z matką przychodził ona też miała koci katar ale w mniejszym stopniu i ostatnio widziałem u niej poprawę ale już parę dni jej nie było
              tylko kupy nie widziałem chyba że w kontenerku ale bałem się tam otworzyć jest w środku w azylu ( azyl poniżej na zdjęciu)
              własnoręcznie zrobiony z materiałów odpadowych tylko kratkę kupiłem w praktikerze bo już mi się nie chciało rzeźbić

              Tarzan

              https://fotoforum.gazeta.pl/photo/9/ci/rb/aexa/VVCVoAkcbe6h7GNHAB.jpg

              Azyl

              https://fotoforum.gazeta.pl/photo/9/ci/rb/aexa/mxNHWVyq5jr6BYdCjB.jpg

              myślę że jak tak dalej pójdzie to wystarczy jeszcze raz antybiotyk w zastrzyku o przedłużonym działaniu i później ewentualnie w karmie i powinien dojść do siebie
              w każdym razie dzisiaj wyraźny postęp
              smile
              • wladziac Re: trafiony,zatopiony 25.10.11, 23:03
                Czarnuszek dużo lepiej wygląda,cudownie że się nim zająłeś,na pewno wyzdrowieje i bedzie mógł wrócić na wolność,dobrze że je to znaczna poprawa w zachowaniu,powodzenia
                • mrumru81 Re: trafiony,zatopiony 25.10.11, 23:20
                  A co na tej nedznej kociej wolności go czeka. Trzeba chłopca wyedukować i znależć mu ciepły dom.
                  • wladziac Re: trafiony,zatopiony 25.10.11, 23:29
                    jeżeli się uda chłopaka oswoić to owszem dobrze by bylo gdyby miał cieply domek ale nie zawsze wystarczą dobre chęci dobrze to wiem,na razie widać postęp w leczeniu i to jest wspaniale
                    • echtom Re: trafiony,zatopiony 26.10.11, 10:08
                      Dzikus może zostać czyimś "rezydentem ogrodowym" albo trafić do dobrego domu na wsi.
                      Koleżanka wzięła kiedyś kotkę z kociętami. Młode poszły do adopcji, kotka została u niej. Nie wchodzi do domu, dostaje regularnie jedzenie i mieszka w szopie - nawet nauczyła się tam korzystać z kuwety smile
                      • wiesia.and.company Re: trafiony,zatopiony 26.10.11, 12:53
                        Macarthur, świetnie sobie dajesz radę! smile Jestem pełna zachwytu nad wykonaniem azylu. Bardzo bardzo dobre odosobnienie. I w ogóle na zdjęciu kocio strzela do fotografa (i do nas) całkiem niezłym oczkiem smile i wydaje się być w niezłej kondycji. I na pewno niedługo będzie się mniej awanturował, w końcu z każdą zmianą trzeba się oswoić, wiadomo. Wszystko idzie jak należy. Oczywiście spokój i zaufanie zostaną zaburzone przy próbach zawiezienia do weta, znów mały będzie walczył o życie wink Myślę, że ten antybiotyk w tabletce podawany codziennie w jakimś pyyysznym kąsku będzie dobrym rozwiązaniem. Nie wydaje mi się, żeby była konieczność ratowania życia w sposób mocno inwazyjny (kroplówki, szycie itp.), na razie maluszek uczy się, że ten znany mu konkretny człowiek nie jest najgorszy i że da się z nim żyć. A przecież o życie chodzi. I chwała Ci, że ratujesz życie dzikuska - a kto powiedział, że dzikus to charakter i że się maleństwo nie da zsocjalizować z człowiekiem? smile
              • sadosia75 Re: trafiony,zatopiony 26.10.11, 13:42
                Azyl jest genialny! Mogę skorzystać z Twojego pomysłu? mam czasem problem z izolacją kolejnych tymczasów a taki azyl sprawdzi się u mnie idealnie.
                tarzan wygląda już o niebo lepiej niż na samym początku. Myślę, że za jakiś czas oswoi się z Tobą i całym nowym otoczeniem .
                • nioma Re: trafiony,zatopiony 26.10.11, 14:42
                  a moze mu jakas zabawke wlozyc?
                  jest zestresowany ale to dzieciak i moze zabawka go zainteresuje i troche odstresuje?
                  pytanie w ciemno bo sie nie znam, ale tak mi do glowy przyszlo.
                  Azyl doskonały.
                  • macarthur Re: trafiony,zatopiony 26.10.11, 16:15
                    jeśli chodzi o sam azyl to funkcjonalnie rzeczywiście jest bez zarzutu nawet tak nieskromnie napiszę że przeszedł moje najśmielsze oczekiwania a najważniejsze że to na jakiś rozwiązało sytuację Tarzana bo może sobie tam mieszkać dopóki będzie taka konieczność natomiast co do samej konstrukcji to niektóre rzeczy zrobiłbym inaczej ale chodziło żeby to zrobić szybko i tanio - oczywiście pomysł można powielać będzie mi miło jak będę miał chwilę to opiszę jego szczegółową budowę w osobnym wątku
                    smile
                    co do Tarzana chyba mam za małe doświadczenie z dzikusami żeby cokolwiek prorokować
                    najlepsze chyba wyjście na chwilę obecną to byłoby go wyleczyć i wypuścić ale za rok
                    zaczną tutaj za ścianą budować obwodnicę i co wtedy - na razie nie mam żadnego pomysłu
                    ale na pewno i tak jeszcze z tydzień potrwa samo leczenie to jest czas do namysłu
                    na pewno żadna adopcja do mieszkania w tej chwili nie wchodzi w rachubę

                    dobre wieści są takie że dzisiaj zrobił kupę do kuwety którą ma wstawioną do azylu i wygląda na to że kupa jest ok. jeśli można się tak wyrazić

                    dziwne że on się załatwia do kuwety tak się zastanawiam czy to możliwe żeby on kiedyś przebywał w domu i teraz tak się zachowywał
                    wiele pytań i żadnego pomysłu
                    zastosuję się do porady Wiesi
                    spokój i czas
                    • pi.asia Re: trafiony,zatopiony 26.10.11, 18:15

                      > dziwne że on się załatwia do kuwety tak się zastanawiam czy to możliwe żeby on
                      > kiedyś przebywał w domu i teraz tak się zachowywał

                      Moja Duszka w pól godziny po przybyciu do domu wlazła do naprędce ustawionego pudełka z piaskiem i tam zrobiła siusiu. A miała wtedy miesiąc, świerzba, pchły, wszy i robaki i kiszki marsza Radetzky'ego jej grały, więc raczej nie pochodziła z hodowli ani nawet ciepłego azylu.

                      Fraszka była starsza i w lepszej kondycji, i też od razu korzystała z kuwety.
                      Ot, dobre maniery przekazane w genach wink Tarzan ma pewnie tak samo wink
                      • nioma Re: trafiony,zatopiony 26.10.11, 18:34
                        ja kiedys dwa male kotki znalazlam, przynioslam do domu i postawilam bok kuwety, zeby wiedzialy, ze jest. Ani razu nie zrobily poza nia. Koty sa madre,
                        • macarthur mamy obraz - decyzja podjęta 30.10.11, 01:34
                          mam już pewien obraz kota - na chwilę obecną nie ma nawet co pomarzyć o uczłowieczeniu Tarzana - robi się coraz bardziej nieufny zamiast odwrotnie - dobra wiadomość jest taka że Tarzan pije je a nawet można powiedzieć że żre - robi piękne kupy i siku - oczy już mu zupełnie wydobrzały nawet bez podawania kropli więc zasadniczo możnaby już mu zwrócić wolność - dostał dwukrotnie trzydniowy podwójny zastrzyk i jest to dawka która zasadniczo jest kompletna ale wetka powiedziała że można podać trzecią dawkę dla pewności i tak zrobimy - dostanie w poniedziałek 31.10 w południe zastrzyki i wieczorem jeśli nie wystąpią jakieś inne okolicznośći Tarzanowi zostanie zwrócona wolność - nie ma sensu go wprowadzać w narkozę bo to zawsze jest znak zapytania a nie ma takich przesłanek żeby twierdzić że to coś da -
                          drugi dobry symptom to wielka wola walki i życia więc duże szanse na przetrwanie w przyrodzie - czy po wypuszczeniu jeszcze kiedyś się zobaczymy - może tak może nie -
                          wszystko zależy od losu tak jak u człowieka
                          smile
                          • pi.asia Re: mamy obraz - decyzja podjęta 30.10.11, 08:05
                            czyli ajaksiowa dobrze sugerowała, i to jeszcze nie mając obrazu wink
                            Jasnowidzka jakaś czy cóś wink
                          • wladziac Re: mamy obraz - decyzja podjęta 30.10.11, 08:21
                            moja wetka bardzo mnie uczula kiedy przybiegam po lekarstwo dla dzikusków aby antybiotyk podawać jeszcze co najmniej dwa dni dłużej od ustąpienia objawów chorobowych tak że ten trzeci zastrzyk byłby przydatny,super że kociak jest w tak dobrej formie i wszystko z nim w porządku
                            • macarthur Re: mamy obraz - decyzja podjęta 30.10.11, 09:32
                              pi.asia odbieram twój post jako taki żart - ale go skomentuję - to że konkluzja ajaksiowej
                              znalazła swoje potwierdzenie w dalszym postępowaniu z Tarzanem to czysty przypadek a my bynajmniej ja nie działam na podstawie podstawie czyichś proroctw i objawień tylko na podstawie obserwacji i faktów ( być może ktoś napisze że jeśli nie widać różnicy to po co przepłacać smile )

                              -------------------------------------------------------------------------------------------------------------

                              kłodka jest dlatego że ja sam mógłbym otworzyć Azyl przez roztargnienie a Tarzan jest bardzo sprytny i mógłby wykorzystać moment mojej nieuwagi i dać w długą duża jest dlatego że innej nie miałem

                              co do samej kratki to ona nie leży luźno - ponieważ cały azyl był klecony naprędce już po złapaniu Tarzana więc chodziło o czas prostotę i koszty więc kratka jest mocowana za pomocą
                              opasek elektrycznych

                              ----------------------------------------------------------------------------------------------------------

                              tak na marginesie sam Azyl sprawdził się tak wyśmienicie że być może zostanie poprawiony do
                              bardziej profesjonalnej formy i pozostawiony w garażu może się jeszcze przyda

                              • pi.asia Re: mamy obraz - decyzja podjęta 30.10.11, 10:11
                                macarthur napisał

                                > pi.asia odbieram twój post jako taki żart - ale go skomentuję - to że konkluz
                                > ja ajaksiowej
                                > znalazła swoje potwierdzenie w dalszym postępowaniu z Tarzanem to czysty przypa
                                > dek a my bynajmniej ja nie działam na podstawie podstawie czyichś proroctw i ob
                                > jawień tylko na podstawie obserwacji i faktów

                                No oczywiście, że żartowałam!
                                Uderzyło mnie po prostu to, że jej sugestia - obiektywnie do bani i nieludzka - akurat w tej konkretnej sytuacji okazała się jedyną rozsądną!
                                Rzecz jasna, nikt o tym wcześniej nie wiedział, a teraz wyszło że to była wizja iście prorocza. wink
                                • macarthur Re: mamy obraz - decyzja podjęta 30.10.11, 10:32
                                  to może tak spytam trochę z przekorą w tej sytuacji :

                                  to co mogliśmy zrobić lepiej ?
                                  • pi.asia Re: mamy obraz - decyzja podjęta 30.10.11, 10:46
                                    o matko i córko, obie panny!
                                    Ty mnie chyba prowokujesz???

                                    NIC nie można było zrobić lepiej i chylę czoła przed Tobą za tak niesamowite zaangażowanie w ratowanie, leczenie i karmienie Tarzana ( dla jasności - piszę to bez cienia ironii!)

                                    W całej tej sytuacji uderzyło mnie to, że sprawdziła się - czystym zrządzeniem Losu - akurat wizja ajaksiowej, dla każdego kociarza, a dla Ciebie zwłaszcza, będąca wizją nie-do-przyjęcia.

                                    czysta ironia Losu ot, co.

                                    Teraz jasne? czy mam się dalej tłumaczyć? wink
                                    • macarthur Re: mamy obraz - decyzja podjęta 30.10.11, 11:15
                                      pi.asia muszę z przykrością stwierdzić że chyba tym razem się nie rozumiemy

                                      musimy wyróżnić tutaj dwie podstawowe rzeczy które się zasadniczo różnią

                                      1-sza to wypisywanie Salomonowych mądrości na różnych forach które jest łatwe i nic nie kosztuje ale też nie przynosi żadnych wymiernych efektów

                                      2-ga rzecz to podjęcie aktywnego działania które wymaga czasu pieniędzy własnej pracy często zdrowia tak jak w przypadku mrumru a też nie zawsze przynosi efekty a tylko czasami

                                      i teraz podstawowe pytanie czy jesteś za pierwszą opcją czy za drugą bo to nie jest to samo


                                    • wladziac Re: mamy obraz - decyzja podjęta 30.10.11, 11:22
                                      Asia naprawdę nie da się nic wywróżyć zanim się nie stwierdzi czy taki złapany kot wolnożyjący da się oswoić i będzie szczęśliwy w warunkach domowych,ja zasadniczo koty wolnożyjące leczę na wolności ale dwa lata temu zrobiłam wyjątek i gołymi ręcami z zaskoczenia złapałam zapędzając do pudełka mojego obecnie domowego Filemona,zabiedzony i wygłodzony a i przemarznięty bo mróz panował okrutny nawet nie wiedział co się z nim dzieje zabrany do domu i izolowany w kuchni był przestraszony ale kiedy wypuściłam go do pokoju po okresie izolacji aby przekonać się co się bedzie działo i czy wypuszczać go na wolność czy uda się go przekonać że w domu bedzie miał lepiej chłopak jak zobaczył inne koty dosłownie kwiczał z radości,teraz pełna micha ukochany kocyk na swoim fotelu i towarzystwo kotów to jest to czego mu potrzeba i wiem że jest szczęsliwy i radosny a był tylko dzikunem przez kilka miesięcy swojego życia na wolności
                                      • arim28 macarthur 30.10.11, 12:26
                                        Chcialabym cos podpowiedziec - kot po otrzymaniu antybiotyku bedzie mial oslabiony caly system odpornosciowy. Moze moglbys zatrzymac go dzien, dwa dluzej aby nie mial mozliwosci zlapania jakiegos chorobska od innych, wolnozyjacych kotow ?
                                        Podobnie jest z ludzmi - zawsze zaleca sie "nabranie odpornosci" po leczeniu.

                                        Chyle czola przed Toba za to, co robisz.
                                      • pi.asia Re: mamy obraz - decyzja podjęta 30.10.11, 17:15
                                        Napisałam odpowiedź kilka godzin temu, i wtedy padł mi serwer. Piszę więc jeszcze raz, bo wychodzi na to, że ani Macarthur, ani Wladziac mnie nie rozumieją, co mnie, przyznam, martwi wink

                                        1. Macarthurze, za Twoje podejście do Tarzana już Cię pochwaliłam i to nie raz. Doceniam zaangażowanie czasu, siły i środków.

                                        2. W pełni zgadzam się z opcją nr 2, gdyby było inaczej, to bym nie miała w domu ani Duszki, ani Fraszki, bo wyszłabym z założenia, że mają sobie radzić same i nic mi do tego.

                                        3. Wyraźnie napisałam, że sugestia Ajaksiowej jest nie do przyjęcia dla prawdziwego kociarza

                                        4. Nigdzie nie twierdziłam, że trzeba się kierować wizjami i proroctwami

                                        5. Ale bywa tak, że człowiek może mieć wspaniałe plany wobec bezdomniaka, a życie te plany brutalnie zweryfikuje (czyt. kota nie da się uczłowieczyć) i wtedy trzeba z bólem w sercu podjąć inną decyzję niż się zamierzało - jak w opisanym przypadku.

                                        6. Wychodzi na to, że niestety musi się stać tak jak pisała Ajaksiowa - czyli kota trzeba wypuścić.

                                        7. Absolutnie nie sugeruję, że Macarthur powinien od początku przyjąć takie założenie. Zrobił co mógł, nawet o wiele więcej.

                                        Dostrzegam jedynie, że życie napisało inny scenariusz niż był planowany. I ten inny to jest akurat taki scenariusz, jaki został gremialnie odrzucony. To właśnie jest dla mnie ironia losu.
                                        I tylko to miałam na myśli pisząc "jasnowidzka jakaś czy cóś".
                                        Mam nadzieję, że już wszystko jasne.

                                        • wladziac Re: mamy obraz - decyzja podjęta 30.10.11, 18:14
                                          Asia ja Cię doskonale zrozumialam a o Filemonie to taka dygresja bo wcale nie zakładałam że zostanie udomowiony a życie tfu koty figle płatają
              • mysiulek08 Re: trafiony,zatopiony 30.10.11, 03:07
                Nie no, konstrukcja super, zastanawia mnie tylko po kiego grzyba ta wielgachna klodka, a dla odmiany kratka polozona luzno tongue_out
                • mrumru81 o pierwsze zabierz kota do domu 30.10.11, 17:35
                  Dzięki szlachetnym Jokotom, którzy użyczyli mi klatki karmiłam dziką Munię, a nawet płukałam jej zęby, przez bite 3 miesiące. Początkowo zakładałam rękawiczkę, i podawałam do pyszczka coś dobrego. Drugą ręką drapałam z uchem i głaskałam wacikiem z rumiankiem. To trwało, ale nie trzeba bać się i kot się oswoi. Klęczałam codziennie parę godzin przed klatkę i karmiłam i myłam. Potem jeszcze były sceny dantejskie, Munia uciekała dp pracowni, nie wracała, tam nie jadła i syczała. Kolega w pracy zrobił mi strzykawkę do karmienia dzikiej Muni na odległość. Po pierwsze zabierz kota do domu, w garażu na pewno pozostanie dziki !
                  • barba50 Re: o pierwsze zabierz kota do domu 30.10.11, 18:16
                    mru napisała: Po pierwsze zabierz kota do domu, w garażu na pewno pozostanie dziki !
                    Prawdopodobnie. Ale trzeba by rozważyć za i przeciw - wprowadzenie kolejnego (dzikiego) kota do stada macarthura z pewnością odbije się na zdrowiu i relacjach domowników i tymczasów. Czyli co? Wiem, że decyzja jest trudna, ale czasami się po prostu nie da. Wysterylizowałam ostatnio dwie kotki ze stacji benzynowej na której panowie dokarmiają kocie stadko. Jedna kotka już w lecznicy przed sterylką dobrze rokowała, można było ją brać na ręce i miziać. Teraz ma najwspanialszy dom pod słońcem, wyleguje się na drapaku, fotelu, kolanach
                    https://img268.imageshack.us/img268/9071/dscn8199n.jpg
                    Za to jej siostra (bliźniaczka suspicious) po tygodniowym pobycie i sterylce w Koterii została wypuszczona na swoje włości, bo wiadomo było, że do oswojenia daleka droga (o ile w ogóle), a na stacji dostanie jeść, ma się gdzie schować przed zimnem, kolejnych kociąt nie przyniesie.
                    https://wstaw.org/m/2011/10/30/bajkabis.JPG

                    W ten sposób rozumując, że każdego kota należy próbować oswajać i trzeba przytargać do domu nie miałabym szans na jakąkolwiek działalność. W domu psychiczna Ksika, która choruje na widok nowych futer, teraz chory, nieszczepiony kot byłby zagrożeniem dla fivowego Gucia, a do tego nie dopuszczę. To jak to?
                    • mrumru81 Re: o pierwsze zabierz kota do domu 30.10.11, 18:47
                      Barbo, jak się chce podleczyć to trzeba oswoić. Munia siedziała o suchym pysku w Boliłapce dwa tygodnie, wydali mi ją do domu, bo u mnie były widoki na wyleczenie. I nawet nie myślałam, że ona się poczuje domowym kotem. Długo jeszcze zapowiadałam Jokotom, że oddam klatkę a Munię wystawię na dwór. A mlody, ladny, czarnuszek ma duże szanse na udany dom. Dlatego proponuję, żeby go podleczyć, oswoić, i wyadoptować. Z garażu będzie trudno...
                      • wiesia.and.company Re: o pierwsze zabierz kota do domu 30.10.11, 19:29
                        Hmmmm..... To ja bym spróbowała raczej nie tak długofalowo... Ja to widzę tak: Tarzan przebywał w Azylu. No i słusznie. Azyl jest zrobiony świetnie, spełnia swoją rolę, przyda się jeszcze. Macarthur, martwisz się, że Tarzan robi się coraz bardziej nieufny. Mnie się wydaje, że on się przyzwyczaił do swojego Azylu, ale nagle został znowu złapany i fru...do wetki na zastrzyk! Nawet moja Grosia, która musi dostawać zastrzyk do 3 tygodnie, to nie lubi tego wystawiania kontenerka, bo wie że będzie kłucie. Co się dziwić Tarzanowi, że już się uspokoił, a nagle znów zostaje wyrwany z Azylu i przeżywa stres. Więc się nie czuje tak bezpiecznie i swobodnie, bo może nastąpić powtórka.
                        Ale naprawdę jest już przyzwyczajony do swojego domu w Azylu i w garażu. Jednak zdaje sobie sprawę z tego, że jakieś życie odbywa się w domu, poza garażem i być może boi się tego niepoznanego, co dzieje się poza nim i znanym mu światem.
                        Ten trzeci zastrzyk byłby potrzebny, daje większą gwarancję wyzdrowienia, bo dwa zastrzyki to niezbędne minimum. Ja bym mu jeszcze ten dyskomfort zafundowała wink A potem jeszcze dzień w Azylu, niech odpocznie biedak. I... wypuściła bym go z Azylu na teren garażu, jeśli w garażu nie zagraża mu niebezpieczeństwo. Niech sobie zwiedza kąty, obwąchuje i tak nabiera sił oraz odporności przed wypuszczeniem na wolność . To, co zwiedzi jest już jego, oswojone. Przestanie być taki dziki, nabierze ufności , niech się dzieje oswajanie na jego warunkach. Może nawet nabierze śmiałości i odwiedzi teren domu?
                        Na pewno zostawiłabym go w garażu z jakiś tydzień. Wypuścić go zawsze można. Zawsze się z tym zdąży.

                        A co do ajaksiowego twierdzenia, że Nie łapie się dzikich kotów.Wolność to jego natura i żywioł.Nie krzywdz go więcej. to przecież nie ratujesz życia kotu dzikiemu (bo to co robisz, to nie krzywdzenie, a ratowanie życia i zdrowia). Wiemy, że kotowate dzielą się na różne rodzaje, w naszym kraju żyją dwa rodzaje kotów dzikich: rysie i żbiki. Reszta to rodzaj zwany "koty domowe" i nasze doświadczenia na tym forum dotyczą właśnie tego rodzaju kotowatych. Ten rodzaj związał swoje życie z siedliskami ludzkimi, z ludźmi. A my, ludzie staramy się im pomóc. Tak jak ludzie starają się pomóc ludziom chorym, wyciąga się ich z choroby, nie pozwala umrzeć. Jeśli tylko coś leży w mojej mocy, to ja walczę, żeby pomóc.
                        To trudniejsze, bo wymaga działania. Najłatwiej i najwygodniej jest po prostu stwierdzić: no po co będę się angażować, jak się pewnie i tak nie uda? i przejść obojętnie obok.
                        Macarthur, daj jeszcze kilka dni Tarzanowi, przecież nie ma pośpiechu, a już tyle serca i pracy, i czasu włożyłeś z sukcesem... wink Te kocie oczka patrzące z transporterka są oczami małego, zagubionego dzieciaka. To dziecko, które nie ma pojęcia, co jest dla niego dobre. Ty dałeś mu szansę na przeżycie. Trzymaj się! smile
                        • macarthur Re: o pierwsze zabierz kota do domu 30.10.11, 22:46
                          jest takie powiedzenie mierz siły na zamiary , o ile złapanie Tarzana to był stuprocentowy fart pewnie też i dla niego - budowa Azylu naprędko aby go zatrzymać na obserwacji o tyle dalsze
                          przetrzymywanie go nie jestem pewien czy ma sens bo on się nie udamawia ale też traci kontakt z rzeczywistością - w garażu luzem nie ma warunków go do pozostawienia - w domu tak jak napisała Barba a ja tylko uzupełnię i tak mam Armagedon z powodu Kleopatry która toczy wojnę ze wszystkim co się rusza a sam Tarzan na chwilę obecną nie rokuje większych nadziei na socjalizację - oczywiście gdyby wystąpiły ku temu warunki możnaby jeszcze powalczyć ale warunków póki co nie ma - wypuszczenie Tarzana to nie wyrok - jest duża szansa że pozostanie on na terenie mojego działania i jeśli wystąpią ku temu lepsze sprzyjające warunki może kiedyś spróbujemy go udomowić - jedyne co mogę zrobić to przetrzymać go dzień czy dwa dłużej w Azylu to akurat mi nie robi różnicy
                    • macarthur Re: o pierwsze zabierz kota do domu 30.10.11, 18:53
                      trochę już mi się chce śmiać z tej dyskusji bo z tej przepychanki z pi.asią wynika że nikt z czytających ten wątek a w szczególnośći pi.asia nie zrozumiał moich intencji - nie zakładałem udomowienia tego kotka ani oswajania go a już zupełnie na siłę - kotek był złapany tylko i wyłącznie w celach leczniczych bo wyglądał źle a ja nie mam możliwości tak jak np. władzia leczenia kotków na swobodzie -oczywiście różne opcje były rozpatrywane także adopcyjne gdyby kotek okazał się socjalizowalny ale nic tu z góry nie było zakładane tak więc pisanie że ajaksiowa miała rację lub nie miała trochę mnie śmieszy
                      • mrumru81 Re: o pierwsze zabierz kota do domu 30.10.11, 19:03
                        Proszę, głos rozsądku. Ja bym leczyła i szukała domu, a może kot sobie nie życzy?
                        • wiesia.and.company Re: o pierwsze zabierz kota do domu 30.10.11, 23:18
                          Macarthur, ależ zrozumiałe, OK. Małego postawiłeś na nogi, będzie na terenie Twoich działań, czyli pod kontrolą i pozostanie na swoim terenie, wśród znanego mu kociego towarzystwa. Ja też wychodzę z założenia, że kot urodzony na wolności i wolno żyjący, pod kontrolą czuwających odpowiedzialnych ludzi wiedzie bardzo przyzwoite życie. Jeśli zatęskni za bliższym kontaktem, to sam da znać... koty są myślącymi stworzeniami.
                          • macarthur Tarzan już na wolności 01.11.11, 18:56
                            Tarzan już na wolności
                            sprzyjająca pogoda ( temp powyżej 10 stopni ),brak przeciwskazań do wypuszczenia i stosunkowo mały ruch samochodowy w okolicy zadecydowały że o godzinie 07.15 czasu lokalnego Tarzan po śniadanku został zwolniony ze szpitala i udał się w nieznanym kierunku

                            może udał się na mogiły swojej rodziny
                            smile

                            • wladziac Re: Tarzan już na wolności 02.11.11, 15:16
                              mam nadzieję że zjawi się na niejedno jeszcze śniadanko u Ciebie,przypomniało mi się jak wypuściłam z klatki moją stałą dziczkę po sterylizacji,spieprzała aż się kurzyło myślałam że jej już nigdy nie zobaczę ale spokorniała jak zgłodniała i szybciutko wybaczyła więzienie,niech się Tarzankowi wiedzie na wolnosci
    • salimis Re: trafiony,zatopiony 02.11.11, 16:06
      Czasami tak trzeba i niema co na siłę resocjalizować.
      Przypuszczam a nawet jestem pewna że Tarzan jest szczęśliwszy na wolności niż w klatce.Co mogłeś, zrobiłeś.Dzięki tobie wrócił do zdrowia.

      Miałam okazję poznać kota który tak ukochał wolność ze podczas zabierania go z hoteliku dla zwierząt gdzie miał opłacony tymczas,zwiał zaraz po włożeniu go do transportera.Miał jechać w inne miejsce na DT,jednak tak się zaczął rzucać w transporterze ze go rozwalił i tyle go widzieli.Na szczęście okolica w której to się stało spokojna i prokocia.Oczywiście próbowano go złapać na klatkę łapkę gdyz kręcił się w okolicach zwierzęcego hotelu ale był sprytniejszy i w klatkę łapały się inne zwierzaki ale nie on. Co dalej z nim nie wiadomo bo przestał się pojawiać.
      • macarthur Re: trafiony,zatopiony 02.11.11, 18:03
        też tak myślę że jak zgłodnieje to i spokornieje - w końcu to byt określa świadomość
        tak u ludzi jak i kotów
        smile
        • macarthur o wilku mowa 02.11.11, 22:58
          Tarzan się pojawił na kolacji - tam gdzie zazwyczaj wysypuję chrupki dla KPNS ( Koty Przychodzące Niewiadomo Skąd ) zawsze mam też jedną saszetkę w kieszeni - mam jakiś sentyment dla tego gamonia - ale chyba mu nie posmakowała albo był najedzony
          bo tylko zjadł trochę chrupek - ale wizualnie wyglądał że jest w formie więc nie śledziłem go dalej
          • nioma Re: o wilku mowa 03.11.11, 09:06
            Miło sie czyta takie wiadomosci
            • wiesia.and.company Re: o wilku mowa 04.11.11, 01:35
              Znaczy, że od-obraził się smile Na Twój widok nie wyszczerza kłów, nie pierzcha z okropnym krzykiem? Nie ma pretensji, wie do czego może się przydać człowiek. Czyli że będzie przychodził i wie, jak na Ciebie trafić. Kto wie, może specjalnie czekał na Ciebie, sprawdził czy będziesz, skoro nie wydawał się głodny. Spryciulek wink
              • macarthur Re: o wilku mowa 06.11.11, 21:47
                Tarzan przychodzi codziennie o 20-ej na kolację - wyjątkowo dla niego przynoszę saszetki bo normalnie wysypuję tylko suche - póki jest mały mieści się przez kraty śmietnika a reszta kotów nie przechodzi więc nie wyjadają mu mokrego - tamte dostają na zewnątrz. Jak mnie zobaczy to już sam wyłania się z jakiejś otchłani normalnie niewidoczny i prosi o jedzenie.Sprawia wrażenie że jest w formie podchodzi nawet blisko ale nie na wyciągnięcie ręki.Jest bardzo płochliwy trudno będzie go drugi raz podejść. W przyszłym tygodniu robię tuning klatki-łapki i za tydzień może dwa Tarzan dostanie drugą szansę
                smile
                Jutro pracuję do 23-ej więc chyba zostanie bez kolacji
                sad
                • wladziac Re: o wilku mowa 06.11.11, 21:54
                  kot może jadać kolację po 23,pewnie będzie na Ciebie czekał
                  • sorrento_8 Re: o wilku mowa 07.11.11, 09:22
                    wladziac napisała:

                    > kot może jadać kolację po 23

                    smile
                    Bo nie musi dbać o linie big_grin


Inne wątki na temat:

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się

Nie pamiętasz hasła lub ?

Nakarm Pajacyka