iwu
11.10.13, 01:01
Gryzia:
Rudolf:
Dzisiaj Rudek napędził mi stracha, bo niezauważony wymknął się na klatkę schodową podczas gdy mój facet wchodził do domu. Zorientowałam się po dobrej godzinie, że go nie ma, bo Gryzelda zaczęła domagać się kolacji. Zwykle Rudolf natychmiast zjawia się wtedy obok niej, a tu cisza. Wyjrzałam na korytarz i zaczęłam go wołać. Na szczęście mi odmiauknął. Siedział biedak dwa piętra niżej i płakał. Mówię wam, kamień z serca.