Dodaj do ulubionych

Ci... nie mówię, żeby nie zapeszyć

25.08.17, 14:04
Ci... nie mówię, żeby nie zapeszyć... ale może od września będziemy mieli kotka. Rasa białostocka, wychowany na wsi, więc myszołap, więcej się dowiemy jak pojedziemy na wieś.
Dom bez kota to głupota a stan bezkotności jest szkodliwy.
Obserwuj wątek
    • mary4 Re: Ci... nie mówię, żeby nie zapeszyć 25.08.17, 14:50
      3mam kciuki za przybycie ogonka wink
      • jottka Re: Ci... nie mówię, żeby nie zapeszyć 25.08.17, 16:33
        rasy białostockie są wyjątkowej urody! Cynamoony kotypsoty to przecież też koty białostockie, nie? bierz i się nie zastanawiajsmile
    • lisek.chytrusek Re: Ci... nie mówię, żeby nie zapeszyć 25.08.17, 16:43
      Super! Mój dwubarwny białostocki jest cudowny.
      • arim28 Re: Ci... nie mówię, żeby nie zapeszyć 25.08.17, 19:36
        Moja rasowa bialostoczczanka szylkretka jest wspaniala smile
        Mam nadzieje, ze i Wasza taka bedzie.
    • saga55-5 Re: Ci... nie mówię, żeby nie zapeszyć 26.08.17, 14:25
      Moja gwiazda też z tamtych stron smile
    • minerwamcg Re: Ci... nie mówię, żeby nie zapeszyć 13.09.17, 09:38
      Blisko, coraz bliżej smile Nasze kociątko jest już oswojone, płeć wstępnie określona jako żeńska, ale sami dobrze wiecie, jak to z tym bywa, przyjeżdża do nas w najbliższą niedzielę. Jak się taka wiejska kicia odnajdzie w Warszawie na stanowisku kota kanapowego niewychodzącego, oto jest pytanie. Na razie trzeba umówić wizytę u weta, żeby nam to cudo zbadał i takie tam.
      • aankaa Re: Ci... nie mówię, żeby nie zapeszyć 13.09.17, 09:59
        znajdzie się równie szybko jak krakowski działkowy Mieszko przeflancowany na warszawskie salony smile
        • verdana Re: Ci... nie mówię, żeby nie zapeszyć 13.09.17, 10:16
          Ja mam kota wiejskiego, wychowanego w stodole, który łaził gdzie chciał. Kotek miał 7 tygodni, od razu załapał po co jest kuweta. Jest skrajnie niewychodzacy, tzn jeśli zdarzy sie, ze drzwi wejściowe sa długo otwarte, to się chowa pod kanapą.
        • jottka Re: Ci... nie mówię, żeby nie zapeszyć 13.09.17, 10:58
          aankaa, nie każdy kotu meble złotogłowiem ścielesmile ale, minerwa, jakby co, to bierz przykład!
      • zew-is Re: Ci... nie mówię, żeby nie zapeszyć 13.09.17, 12:04
        Moją kicię też wzięłam ze wsi, co prawda podwarszawskiej, miała niecałe 3 miesiące. Znalazła się doskonale. Czekam na zdjęcia smile
        • minerwamcg Re: Ci... nie mówię, żeby nie zapeszyć 14.09.17, 09:27
          A pewnie, pewnie. Kicia (o ile to kicia! Z tom pciom to nigdy nie wiadomo) pewnie obyczajem kocich dzieci będzie fotogeniczna do zlizania smile
          • aankaa Re: Ci... nie mówię, żeby nie zapeszyć 14.09.17, 15:01
            no, nie możemy się doczekać fotek maleńtasa smile
            • minerwamcg Re: Ci... nie mówię, żeby nie zapeszyć 17.09.17, 22:38
              Dziś w nocy mi przywiozą. Mówią, że fajny. Ba, przecież kot, to jak miauby być niefajny? Zdjęcia jutro.
              • aankaa Re: Ci... nie mówię, żeby nie zapeszyć 18.09.17, 00:27
                <przebiera nóżkami z niecierpliwością>
                • minerwamcg Re: Ci... nie mówię, żeby nie zapeszyć 18.09.17, 02:51
                  https://fotoforum.gazeta.pl/photo/2/bh/cf/0gx9/kd746mueuNgFUyBDzB.jpg Na razie tyłem, co będę dzieciakowi po oczach świecić. Ale widać, że białostocczan rasowy smile
                  • mysiulek08 Re: Ci... nie mówię, żeby nie zapeszyć 18.09.17, 03:21
                    Troche wyrosniety ten dzieciak tongue_out
                    • minerwamcg Re: Ci... nie mówię, żeby nie zapeszyć 18.09.17, 09:23
                      Zdjęcie z bliska. W rzeczywistości jest to kociątko, ze trzy miesiące ma, ale nie więcej. Jedziemy dzisiaj do weta, żeby nam to cudo obejrzał i zbadał, może już zaszczepił... A poza tym niech nam powie jaka pć, bo mamy dwa imiona na wszelki wypadek.
                  • zaba_300 Re: Ci... nie mówię, żeby nie zapeszyć 18.09.17, 08:15
                    O, już zajął miejsce strategiczne smile
                    • jottka Re: Ci... nie mówię, żeby nie zapeszyć 18.09.17, 10:43
                      chyba zajęła...? łapki niezwykle elegancko stulone, ogonek wytwornie przerzucony - albo kobieta, albo koci Oskar Wildesmile
                      • zew-is Re: Ci... nie mówię, żeby nie zapeszyć 18.09.17, 10:54
                        Zdjęcie trochę mgliste, ale i tak widać, że kocie dziecko niezwykłej urody smile Rzeczywiście wygląda na wyrośnięte i wie do czego łóżko służy.
                        • minerwamcg Re: Ci... nie mówię, żeby nie zapeszyć 18.09.17, 17:44
                          Kicia jest płci niewątpliwie żeńskiej, pan wet obejrzał, odrobaczył, zapisał lekarstwo na świerzbowca w uszach, no po prostu dzień świstaka, czas zatoczył koło, któremu to już kotu uszy odświerzbiam... smile
                          Ma dwa miesiące, jest prześliczna, troszkę utyka na lewą tylną łapkę, ale to wrodzone niestety i niebolesne na szczęście. Nic to, nie zamierzam hodować kota wyścigowego, a jak ktoś zna w Warszawie specjalistę weterynaryjnej ortopedii, to poproszę namiar. Bo może można pomóc.
                          Za niedługo będzie można zacząć szczepić, na razie tylko karmić, miziać i dużo się z nią bawić.
                          Nazywa się Ginny smile
                          • jottka Re: Ci... nie mówię, żeby nie zapeszyć 18.09.17, 20:22
                            mówiłam? mówiłam? z tej pozy niezwykłej elegancji od razu widać, że kobieta! mało kobieta, prawdziwa dama! Ginny to od czego? od Ginewry? to jeszcze Lancelota brakujesmile
                            • minerwamcg Re: Ci... nie mówię, żeby nie zapeszyć 18.09.17, 21:42
                              Ginny Weasley, od Harry'ego Pottera smile Poprzedni byli Fred i George, przyszła kolej na Ginny.
                              • jottka Re: Ci... nie mówię, żeby nie zapeszyć 18.09.17, 21:52
                                e. no miałam nadzieję, że jednak lady Ginewra... a Ginny przypadkiem od tej sławnej królowej nie była?smile
                                • minerwamcg Re: Ci... nie mówię, żeby nie zapeszyć 19.09.17, 11:25
                                  W porządku, Ginny Weasley jest Ginewra, nie Wirginia. Więc lady Ginewra jak najbardziej.
                                  • wiesia.and.company Re: Ci... nie mówię, żeby nie zapeszyć 19.09.17, 16:02
                                    Jeśli chodzi o bardzo doświadczonego chirurga kostnego (zwłaszcza właśnie tego "twardego") to dr Dariusz Wiśniewski. Najlepszy od łap. Przyjmuje (przynajmniej przyjmował) w Multiwecie karmytrovet.pl/karma/hepatic-hld-40 ale widzę, że i w klinice Fiolka w Al. Waszyngtona - tu ma chyba swoją własną klinikę. www.lecznica-fiolka.pl/ No i powodzenia na wspólnej drodze życia smile
                                    • minerwamcg Re: Ci... nie mówię, żeby nie zapeszyć 20.09.17, 09:41
                                      Dzięki, właśnie umawiam się z drem Wiśniewskim, jeśli to tak dobry "łapolog", to może jest nadzieja?...
                                      • wiesia.and.company Re: Ci... nie mówię, żeby nie zapeszyć 20.09.17, 18:16
                                        Doskonały! Dr Wiśniewski nie ucina, podejmuje się ratowania łapek. Nie kieruj się wyglądem (teraz wyłysiał, ale zawsze nosił z tyłu głowy tzw. osełedec z tyłu głowy, taki dłuższy kosmyk), no i jest dosyć bezpośredni wink Ale wie co czyni i ratuje! smile
                          • alus59 Re: Ci... nie mówię, żeby nie zapeszyć 18.09.17, 22:01
                            minerwamcg napisała:

                            (...) a jak ktoś zna w Warszawie specjalistę weterynaryjnej ortopedii, to poproszę namiar. Bo może można pomóc. (...)

                            Ginny jest śliczna, od tyłu ...suspicious

                            A weta ortopedę znam i polecam - dr Igor Bissenik. Przyjmuje tu: www.weterynarzpulawska.pl/index.php/grafik/

                            Gratuluję pięknego dokocenia smile
                            • esimona Re: Ci... nie mówię, żeby nie zapeszyć 18.09.17, 23:00
                              śliczności koteńka
                          • aankaa Re: Ci... nie mówię, żeby nie zapeszyć 19.09.17, 10:43
                            minerwamcg napisała:

                            > Za niedługo będzie można zacząć szczepić, na razie tylko karmić, miziać i dużo
                            > się z nią bawić.

                            i zdjęcia robić !!!!!!!!!!
                            • verdana Re: Ci... nie mówię, żeby nie zapeszyć 19.09.17, 16:21
                              Specjaliści przyjmują też w Klinice Małych Zwierząt na SGGW. Kota przepiękna.
    • kkjp Re: Ci... nie mówię, żeby nie zapeszyć 19.09.17, 16:24
      No i piękność wkroczyła na salony smile Wie też gdzie jest tron. Ginny szykuje się królewskie panowanie!
      • minerwamcg Re: Ci... nie mówię, żeby nie zapeszyć 21.09.17, 16:46
        https://fotoforum.gazeta.pl/photo/2/bh/cf/0gx9/b9BINwfDyM3bUNcgYB.jpg
        • aankaa Re: Ci... nie mówię, żeby nie zapeszyć 21.09.17, 18:13
          przecudnej urody panienka
          (ta w tle też niczego sobie smile )
          • jottka Re: Ci... nie mówię, żeby nie zapeszyć 21.09.17, 20:34
            znaczy ta pierwsza wygląda jakby była zawodową modelką od iks lat, przed tą drugą chyba dopiero kariera?smile
            • zew-is Re: Ci... nie mówię, żeby nie zapeszyć 21.09.17, 22:42
              Śliczności, obie! smile Teraz widać, że kicia maluszek i jaka miziasta!
              • wiesia.and.company Re: Ci... nie mówię, żeby nie zapeszyć 22.09.17, 19:33
                O faktycznie! Obie damy urody okładkowej! smile Spojrzenia rzucacie prawie identycznie! smile
                • ewa9717 Re: Ci... nie mówię, żeby nie zapeszyć 22.09.17, 19:39
                  O, nie rzucacie! Rzucają Ginny i Chomik wink
    • minerwamcg Re: Ci... nie mówię, żeby nie zapeszyć 24.09.17, 19:44
      Jutro idziemy z kicią do ortopedy. Żeby się okazało, że to się da naprawić... Trzymajcie za nas. Kicia jest słodka, miła i absolutnie niekłopotliwa. W ogóle nie psoci. A niechby sobie psociła ile chciała, byle ze zdrową łapką.
      • verdana Re: Ci... nie mówię, żeby nie zapeszyć 24.09.17, 20:58
        A jej ta łapka bardzo przeszkadza?
        • verdana Re: Ci... nie mówię, żeby nie zapeszyć 24.09.17, 20:59
          Moje kotki i pieski też nie psociły przez pierwszy tydzień-dwa. Póki nie nabrały pewności siebiesmile
        • minerwamcg Re: Ci... nie mówię, żeby nie zapeszyć 24.09.17, 22:26
          Trochę tak... Jutro się wszystkiego dowiemy.
          • jottka Re: Ci... nie mówię, żeby nie zapeszyć 25.09.17, 09:25
            trzymamy wszystko, co sie da (plus kocura na kolanach), ale w razie czego verdana ma rację - po paru dniach nie ma takiej przeszkody, która by zmuszała nas do grzecznoścismile
            • minerwamcg Re: Ci... nie mówię, żeby nie zapeszyć 25.09.17, 16:25
              Już wszystko wiemy. Kotek jest do naprawy, cieszymy się bardzo, bo już wiemy, że naprawialny i jak wszystko pójdzie dobrze, będzie jak nowy.
              Pan doktor Wiśniewski faktycznie odjazd, imidża ma iście hipisowskiego smile zrobił rentgena i powiedział, że łapka jednak złamana i trzeba operować, ale rokowania są dobre. No i w porządku, umówiliśmy się na czwartek.
              • pi.asia Re: Ci... nie mówię, żeby nie zapeszyć 25.09.17, 16:48
                Piękne maleństwo! I świetne ujęcie! A czwartek ogłaszamy Dniem Trzymania Kciuków smile
              • zaba_300 Re: Ci... nie mówię, żeby nie zapeszyć 25.09.17, 17:41
                O, no to fajnie. Trzymamy kciuki, żeby się wszystko super wyleczyło.
                • wiesia.and.company Re: Ci... nie mówię, żeby nie zapeszyć 25.09.17, 18:29
                  A, wyraźnie się czuje, że odżyłaś po spotkaniu z dr.Wiśniewskim. Naprawi, naprawi! Mimo tego swoistego hm... nietypowego imidża (jakie kiedyś nosił spodnie! typu haremki czy jakoś tak), to jednak osobowość ma górującą wink wie co mówi i czuje się tę jego pewność i boską nieomylność. big_grin I to pomaga zdenerwowanemu właścicielowi. I o to też chodzi. A pacjent zdrowieje. Moja Fryga ma oczko przez niego operowane (znaczy usunięte i zaszyte dosyć gęsto, żadnych problemów z tym nie było, a naprawdę miało prawo być). smile
                  • minerwamcg Re: Ci... nie mówię, żeby nie zapeszyć 25.09.17, 22:30
                    Szarawary nosi dalej, i jeszcze żółtą myckę w zwierzaki smile Uroczy facet. Ucieszył nas strasznie wiadomością, że kici można pomóc, bo nam jej żal było, taka malutka, całe dziewięć żyć przed nią, a miałaby być kulawa? Koniecznie trzeba jej pomóc, choćby dla spokoju sumienia.
    • minerwamcg Re: Ci... nie mówię, żeby nie zapeszyć 28.09.17, 16:01
      Po operacji. Wygląda okropnie, na lewym pośladku zgolone futerko, szwy... Ale doktor mówi, że wszystko dobrze. Zdjęcie szwów za 10 dni. Na razie wlazła (to znaczy chciała włazić, podsadziłam) na łóżko i zwinęła się w kłębek. Kupka nieszczęścia. Ale będzie dobrze, musi być...
      • ewa9717 Re: Ci... nie mówię, żeby nie zapeszyć 28.09.17, 16:22
        Futerko na dupeuszce myk i odrośnie, nadal trzymam za resztę!
      • arim28 Re: Ci... nie mówię, żeby nie zapeszyć 28.09.17, 17:30
        Poglaszcz ja delikatnie ode mnie.
        • wiesia.and.company Re: Ci... nie mówię, żeby nie zapeszyć 28.09.17, 18:32
          No to jest w dobrej kondycji skoro przytomna, wiedziała, że chce wejść na łóżko, że się zwinęła w kłębek. I w dodatku doktor widział co zrobił i że jest wszystko dobrze. A na pewno ją odebrałaś w kilka godzin po operacji, czyli przy dochodzeniu do siebie była monitorowana przez personel szpitalika (czy temperatura ciała jest OK, czy serce pracuje OK), więc informacje dostałaś sprawdzone. Na wszelki wypadek sprawdź sama, czy ma ciepłe ciałko, najlepiej by było gdybyś ją położyła na ogrzewanej poduszce i na kocyku, bo jednak po operacji spada temperatura ciała i mogą być kłopoty z krążeniem (nie u każdego kota tak może być, ale nigdy nie wiadomo). Musi być cieplutko, choćby termoforek. Gdyby jutro nie chciała jeść wieczorem to może jej trzeba podać środki przeciwbólowe, wtedy dzwoń do doktora (lub wypytaj innego lekarza). Trzymajcie się! Odsapniecie obie niedługo.
          • jottka Re: Ci... nie mówię, żeby nie zapeszyć 28.09.17, 19:48
            e, przypuszczam, że biedactwo środki przeciwbólowe do domu dostało (albo jakiś specyfik długo działający). ale Wiesia ma rację - samo wlazło! wiedziało gdzie! nie chowa się! tylko cierpi na waszych oczach, podli oprawcy! znaczy dobrze jestsmile zagoi się jak na kocie i będziesz łkała, kolejne podarte zasłony po huśtaniu kotem wyrzucając do koszasmile
            • minerwamcg Re: Ci... nie mówię, żeby nie zapeszyć 28.09.17, 20:45
              Jest środek przeciwbólowy, na jutro rano. Kici rozłożyłam pościel, nie sprawia wrażenia zmarzniętej. Nie jadła, wysikała się. Przed nami noc.
              • minerwamcg Re: Ci... nie mówię, żeby nie zapeszyć 28.09.17, 20:54
                P. S. Ii tam, nie jadła smile właśnie trąbi mleko jak wyposzczony smok.
                • verdana Re: Ci... nie mówię, żeby nie zapeszyć 29.09.17, 16:02
                  Najważniejsze są dwie rzeczy - to, ze operacja sie udała i to, że kot nie uznał, że źle sie czuje z waszej winy.
                  • olinka20 Re: Ci... nie mówię, żeby nie zapeszyć 29.09.17, 18:45
                    Super wieści!
                    Kota cudna! Zazdroszczę bardzo smile
                    • minerwamcg Re: Ci... nie mówię, żeby nie zapeszyć 29.09.17, 21:50
                      Kota mizia się do nas i łasi co wlezie, będzie drugi George. Wszystkie białostocczany jakie znałam były takie pluszowe. A jakie są Wasze doświadczenia? Nie można wykluczyć, że mała jest jakoś spokrewniona z George'em, pochodzi z tych samych stron.
                      • wiesia.and.company Re: Ci... nie mówię, żeby nie zapeszyć 30.09.17, 14:57
                        Cudownie, że taka przylepa! smile
                      • zew-is Re: Ci... nie mówię, żeby nie zapeszyć 30.09.17, 18:30
                        Bardzo możliwe, że każdy kot białostocczanin jest krewnym George smile Głaski dla malutkiej i więcej zdjęć poproszę, przynajmniej oko nacieszę smile
                        • minerwamcg Re: Ci... nie mówię, żeby nie zapeszyć 30.09.17, 23:20
                          Wiadomości z kociego oddziału ortopedii są dobre. Kicia drapała się dziś za uchem tą łapką, która była operowana. I w ogóle, coraz bardziej jej używa. Je normalnie, dużo poleguje, ale i sporo biega i skacze, mamy siedem światów z pilnowaniem, żeby tak nie szalała. Jutro zrobię jakąś sesję foto, bo dzisiaj już późno, co będę lampą błyskać.
                          • wiesia.and.company Re: Ci... nie mówię, żeby nie zapeszyć 01.10.17, 19:09
                            smile Zdecydowanie jest lepiej skoro drapie się za uchem tą łapką, zuch dziewczyna! smile
                            • jottka Re: Ci... nie mówię, żeby nie zapeszyć 01.10.17, 20:36
                              sądząc po braku zdjęcia, Ginny postanowiła sobie zrobić selfie i aparat jej się omsknąłsmile co stwierdziwszy, pokicała wesoło dalej - tak było?smile
                              • minerwamcg Re: Ci... nie mówię, żeby nie zapeszyć 02.10.17, 12:01
                                No sorry, kochani, ale z góry fotek zrobionych kici nie nadaje się żadna. Większość zawiera miejsce po kocie, ślad kota, smugę kondensacyjną po kocim przelocie albo w najlepszym razie koniec ogonka. To nie jest kotka, to jakaś torpeda!!! Podejmę następną próbę jak młoda wróci ze szkoły, może ją po prostu weźmie na ręce...
                                • olinka20 Re: Ci... nie mówię, żeby nie zapeszyć 02.10.17, 12:28
                                  big_grin
                                  Jak mój pundelek był mały to mieliśmy aparat przystosowany do leżących i pozujących obiektów dlatego 99% zdjęć ma nieostre, albo tak jak napisałaś- kawałek ucha, ogona, nosa albo języka big_grin
                                  Nie pocieszę, ostre zdjęcia chłop zrobił dopiero jak zmienił aparat na szybszy big_grin
                                  Pies pędziwiatr pozdrawia big_grin ( jedno z niewielu w miarę ostrych zdjęć wink )
                                  https://fotoforum.gazeta.pl/photo/4/lh/kh/txcs/ALAwWz4mdypS4EuB4B.jpg
                                  • jottka Re: Ci... nie mówię, żeby nie zapeszyć 02.10.17, 12:33
                                    mam piękną kolekcję zdjęć uroczej wiewióreczki z niedawnego spaceru: drzewo, na którym była wiewiórka, asfalt, przez który przebiegła wiewiórka, ławka, na której wiewiórka siedziała milisekundę temu i tak dalej...

                                    Ginny z domu wiewióreczka?smile
                                    • wiesia.and.company Re: Ci... nie mówię, żeby nie zapeszyć 02.10.17, 16:04
                                      big_grin big_grin big_grin
                                  • minerwamcg Re: Ci... nie mówię, żeby nie zapeszyć 03.10.17, 12:41
                                    Śliczny! Wygląda jak pomnik smile Przepięknie się ustawił.
                                • aankaa Re: Ci... nie mówię, żeby nie zapeszyć 02.10.17, 18:57
                                  eh, skąd ja to znam ?

                                  z setek zdjęć Mieszka jak przywiozłam go do domu nadało się 3-4 ?
                                • mysiulek08 Re: Ci... nie mówię, żeby nie zapeszyć 02.10.17, 20:15
                                  Skad ja to znam smile w telefonie cala galeria takich artystycznych ujec. Ze, tez MD to sie nie przytrafia tongue_out
                          • mysiulek08 Re: Ci... nie mówię, żeby nie zapeszyć 02.10.17, 20:16
                            A ona moze uzywac tej lapy? nie ma zakazow?
                            • minerwamcg Re: Ci... nie mówię, żeby nie zapeszyć 03.10.17, 09:58
                              Nie, nie, mamy powiedziane, że może, zresztą gdyby nie mogła, pan doktor by jej to zabezpieczył, usztywnił albo co... bo nie widzę możliwości, żeby miała ją z własnej woli jakoś oszczędzać smile Kotu ani dziecku nie przetłumaczysz, a kociemu dziecku nie przetłumaczysz podwójnie.
                              • wladziac Re: Ci... nie mówię, żeby nie zapeszyć 03.10.17, 13:27
                                dołanczam do poprzednich zachwytów nad kitką,jest przeurocza,nasza kicia po operacji zerwanego więzadła już po kilku godzinach chodziła normalnie po mieszkaniu i nie było żadnych przeciwwskazań do tego,a nawet chodzenie było wskazane jako rehabilitacja,niech się Wam wiedzie jak najlepiej!
    • minerwamcg Re: Ci... nie mówię, żeby nie zapeszyć 03.10.17, 09:52
      Sami widzicie, nędza i głód, nie fotki. Udało mi się malutką przydybać śpiącą, no to zrobiłam, ale w ruchu nie ma szans smile

      https://fotoforum.gazeta.pl/photo/2/bh/cf/0gx9/xE1dB6RRWAiq1DkjzB.jpg
      https://fotoforum.gazeta.pl/photo/2/bh/cf/0gx9/UbpUhH8DEERNqcMBbB.jpg
      https://fotoforum.gazeta.pl/photo/2/bh/cf/0gx9/jrrZpkfK9HbmFdaFrB.jpg
      https://fotoforum.gazeta.pl/photo/2/bh/cf/0gx9/wUSFeCxday26caYwvB.jpg

      To chyba najlepsze:
      https://fotoforum.gazeta.pl/photo/2/bh/cf/0gx9/Gp311ofMnBayWCAvsB.jpg
      • zew-is Re: Ci... nie mówię, żeby nie zapeszyć 03.10.17, 10:01
        Śliczności smile Zwłaszcza te różowe podusie. Makijaż asymetryczny, na jedno oko wink
        • jottka Re: Ci... nie mówię, żeby nie zapeszyć 03.10.17, 12:04
          tak, widać, że pilnie śpimy, żeby mieć siły do przestawiania meblismile a mina podejrzanie stanowczasmile
      • aankaa Re: Ci... nie mówię, żeby nie zapeszyć 03.10.17, 13:48
        ło boziu, jakie cudo !!!
      • olinka20 Re: Ci... nie mówię, żeby nie zapeszyć 03.10.17, 17:00
        A co ona taka pomalowana tylko z jednej strony? big_grin
        Cudowna!
        • wiesia.and.company Re: Ci... nie mówię, żeby nie zapeszyć 03.10.17, 18:50
          Minki niewinne stroi, ale coś mi się wydaje że niedługo to ona będzie przewodzić. Jakoś jej tak z oczu Szefem/Szefunią patrzy. smile Okręciła Was sobie dookoła tej chorej łaputki smile Grzyweczkę ma na jedną stronę bardziej zaczesaną smile A po co komu symetria? wink
          • minerwamcg Re: Ci... nie mówię, żeby nie zapeszyć 03.10.17, 22:24
            Na razie będziemy toto chować jak córkę-kocurkę, wyleczyć trzeba, odchować, odmiziać... Mamy nadzieję, że wyrośnie na piękną kocicę.
            Nasza ludzka córka powiedziała nam kiedyś, źe właściwie to nie lubi w domu małych kociąt. Na nasze pytanie czemu wyjaśniła, że powinny być przy swojej mamie...
            • jottka Re: Ci... nie mówię, żeby nie zapeszyć 03.10.17, 23:31
              ale małe kociaki dość szybko uznają, że świat jest ich, a ich mamy tylko przytakują - a ile ma Ginny?

              a poza tym chciałam nadmienić, że kota nie da się odmiziaćsmile w tym wypadku dochodzimy do wniosku, że to swoista odmiana perpetuum mobile, ile byś nie miział/a, toto chce jeszcze. i bezwzględnie egzekwuje.
              • minerwamcg Re: Ci... nie mówię, żeby nie zapeszyć 04.10.17, 14:03
                Odmiziać w sensie zmniejszyć deficyt miziania, też niewykonalne, bo u kotów on jest stały, ale przynajmniej człowiek ma poczucie, że coś dobrego zrobił smile
                Wiek Ginny weterynarz ocenił na około dwa miesiące. Znaleziona została co najmniej dwa do trzech tygodni wcześniej (podejrzewamy, że ktoś podrzucił), więc miałaby miesiąc i tydzień do półtora.
                • wiesia.and.company Re: Ci... nie mówię, żeby nie zapeszyć 04.10.17, 17:22
                  No to dzisiaj trzeba zwiększyć dawkę przyjemności i czułości. smile Światowy Dzień Kota! big_grin Do roboty, miziać, miziać, starać się jeszcze bardziej! tongue_out Na kolana, w objęcia smile
    • minerwamcg Re: Ci... nie mówię, żeby nie zapeszyć 09.10.17, 11:43
      Dzisiaj byłyśmy z Ginny do zdjęcia szwów. Pan doktor twierdzi stanowczo, że kicia będzie w pełni sprawna. Oby...
      • wiesia.and.company Re: Ci... nie mówię, żeby nie zapeszyć 09.10.17, 15:18
        Skoro pan doktor tak mówi... wink Jemu wręcz nie wolno się sprzeciwiać tongue_out
        • jottka Re: Ci... nie mówię, żeby nie zapeszyć 09.10.17, 16:15
          to też, ale przecież pisałaś, że ta łapa już działa! gdyby miała być niesprawna, to kocica by ci nie znikała sprzed obiektywusmile a w ogóle gdzieś czytałam wyjaśnienie translokacji w odniesieniu do łasicy - najpierw jest tu, a potem jest tam, po drodze zaś nie ma jej w ogóle. no to skoro Ginny ma tak samo, to zdrowa zdolnasmile
        • minerwamcg Re: Ci... nie mówię, żeby nie zapeszyć 09.10.17, 16:18
          A ja pacze jak ten kot z mema i się dziwuję. Kocia ma w papierach napisane "amputacja główki kości udowej". Ale jakim cudem to tam w środku kota trzyma się kupy i kot może na tej łapce biegać? Bo biega, sama widziałam. Ma tę łapkę jakby ciut krótszą, ale niewiele, i przy chodzeniu i bieganiu coraz częściej się na niej opiera.
          • wiesia.and.company Re: Ci... nie mówię, żeby nie zapeszyć 09.10.17, 16:38
            No i proszę, pan doktor robi takie rzeczy, że rozum tego nie ogarnia big_grin Może on jej tam coś dosztukował. Na ogół w opisie wykonanych "dokonań operacyjnych i użytych materiałów" są wyszczególnione koszty (nawet dawki narkozy, nici itp.) i może tam jest jakiś implant, sztuczna główka czy cóóóóś. smile
            • minerwamcg Re: Ci... nie mówię, żeby nie zapeszyć 09.10.17, 17:09
              Nie dostałam nic w tym rodzaju. Owszem, po operacji dostałam dla kitki dawkę leku przeciwbólowego i listę zaleceń - ale poza tym nic. I dzisiaj pani w recepcji na moje wyraźne życzenie wpisała operację do kociej książeczki zdrowia. Żadnych ponadto dokumentów, nic.
              Mam podejrzenie. Pan doktor jest czarodziejem i nie będzie przecież pisał (a większość odwiedzających go ze zwierzakami to mugole), że użył zaklęć petrificus, sine doloris, evanesco i eliksiru Szkiele-Wzro. Muszę mu powiedzieć, że ja też czarownica...
              • aankaa Re: Ci... nie mówię, żeby nie zapeszyć 09.10.17, 19:14
                to poczaruj kicię i dostarcz nam nowe foty !!
                • jottka Re: Ci... nie mówię, żeby nie zapeszyć 09.10.17, 20:16
                  nie możesz domagać się ujawnienia arkanów sztuki od pana doktora, bo wtedy arkana przestaną działać. to elementarne, Watsoniesad ciesz się, że zaklęcie działa i ewentualnie dorzuć trochę czarów ku wspomożeniusmile i nieco galaretki drobiowej i miękkich chrząstek, Ginny z pewnością mnie poprze w tych działaniach prozdrowotnych!
                  • minerwamcg Re: Ci... nie mówię, żeby nie zapeszyć 09.10.17, 21:12
                    https://fotoforum.gazeta.pl/photo/2/bh/cf/0gx9/M1IHvFBszVRT7uW1aB.jpg
                    img]https://fotoforum.gazeta.pl/photo/2/bh/cf/0gx9/y4b6pBPZj4RWWSGhnB.jpg[/img]
                    • minerwamcg Re: Ci... nie mówię, żeby nie zapeszyć 09.10.17, 21:13
                      https://fotoforum.gazeta.pl/photo/2/bh/cf/0gx9/y4b6pBPZj4RWWSGhnB.jpg
                      • olinka20 Re: Ci... nie mówię, żeby nie zapeszyć 09.10.17, 22:33
                        Ale słodka!!!
                        • jottka Re: Ci... nie mówię, żeby nie zapeszyć 10.10.17, 00:26
                          to symulantka jest! no gdzie ona chora? piękna myszasmile
                          • klaryma Re: Ci... nie mówię, żeby nie zapeszyć 10.10.17, 08:05
                            uwielbiam takie czarne ogonki doczepione do białego ciałka smile
                          • minerwamcg Re: Ci... nie mówię, żeby nie zapeszyć 10.10.17, 08:09
                            Kocięta są jak nietoperze, mają zdolność aktywnego lotu.
                            A u Ginny najwyraźniej przełomem było zdjęcie szwów. Musiały ją ciągnąć, bo teraz jak ich nie ma, porusza się jak mały odrzutowiec.
                            • wiesia.and.company Re: Ci... nie mówię, żeby nie zapeszyć 10.10.17, 12:21
                              Doktor nie wpisze w książeczkę wszystkich swoich tajemnic, to jasne. smile Skoro przy fakturze za całą operację nie było załącznika z wyszczególnieniem wszystkiego, to nie było i już. Ale już nie jest to ważne.
                              Ważne jest, że maleństwo fruwa "jak odrzutowiec" czy też "nietoperz ze zdolnością aktywnego lotu". smile A i Tobie wyraźnie ulżyło, czuje się to (i świetnie, tak trzymaj) nawet w opisach, w tekście.
                              Jottka mnie rozśmieszyła swoimi tekstami. Wątek się robi zdecydowanie lżejszy, Ginny szaleje, zdjęcia już dostajemy. smile Fotografuj, fotografuj, bo maluchy tak szybko rosną i trudno potem uwierzyć, że ten dostojny kot był kiedyś taki smile
                              • verdana Re: Ci... nie mówię, żeby nie zapeszyć 10.10.17, 21:24
                                Znam lekarzy. Oni na ogół, jak pacjent ma wyzdrowieć, to mówią "no, zobaczymy, zobaczymy, jest szansa, że będzie dobrze, ale czas pokaże", choć sa przekonani, ze pacjent zdrów jak ryba. Jak mówią "Jest OK", to są albo bardzo złymi lekarzami (a ten nie jest), albo WIEDZĄ, ze jest OK.
                      • zew-is Re: Ci... nie mówię, żeby nie zapeszyć 10.10.17, 21:34
                        Ogon od innego kota smile
                        • minerwamcg Re: Ci... nie mówię, żeby nie zapeszyć 10.10.17, 22:31
                          Nie widziałam nigdy kota rasy białostockiej z białym ogonem. One chyba wszystkie tak mają, że są białe w szare albo czarne łatki. Raz, ale dosłownie raz widziałam białego z rudym.
                          • aankaa Re: Ci... nie mówię, żeby nie zapeszyć 11.10.17, 21:44
                            ja nie widziałam białego (łaciatego) kota z białym ogonem
                            biały ogon w przyrodzie nie występuje, ot co
    • minerwamcg Re: Ci... nie mówię, żeby nie zapeszyć 11.10.17, 18:17
      https://fotoforum.gazeta.pl/photo/2/bh/cf/0gx9/evrRleyRJUKTwBCIwB.jpg
      • minerwamcg Re: Ci... nie mówię, żeby nie zapeszyć 11.10.17, 18:20
        Do licha, nie wiem, co się dzieje, ale fotoforum przekręca mi zdjęcia o 90 stopni i nie daje poprawić. A tak mi się ładnie udało złapać kotę na obiektyw...
        • olinka20 Re: Ci... nie mówię, żeby nie zapeszyć 11.10.17, 18:53
          Trochę sportu z przekręcaniem głowy nam nie zaszkodzi wink
          • wiesia.and.company Re: Ci... nie mówię, żeby nie zapeszyć 11.10.17, 19:25
            Hahahaha "Trochę sportu z przekręcaniem głowy nam nie zaszkodzi". Pewnie, że nie. A my tu uwrażliwieni jesteśmy na koty, więc to dla nas żadna przeszkoda. I tak widać panienkę w całej jej niewinności smile
            • barba50 Re: Ci... nie mówię, żeby nie zapeszyć 11.10.17, 19:47
              No to macie Ginny w pionie Nie musicie gimnastykować szyi.

              https://wstaw.org/m/2017/10/11/ginny.jpg
              • minerwamcg Re: Ci... nie mówię, żeby nie zapeszyć 11.10.17, 20:21
                Ooo, super, dziękuję!
    • minerwamcg Re: Ci... nie mówię, żeby nie zapeszyć 16.10.17, 14:16
      https://fotoforum.gazeta.pl/photo/2/bh/cf/0gx9/0Zfyr1WARxrzz7RCeB.jpg https://fotoforum.gazeta.pl/photo/2/bh/cf/0gx9/xVtD4qMZRJOg62dtVB.jpg
      • minerwamcg Re: Ci... nie mówię, żeby nie zapeszyć 16.10.17, 14:18
        Szwy dawno zdjęte, futro na tyłku odrasta... Ale jeszcze widać.
    • minerwamcg Re: Ci... nie mówię, żeby nie zapeszyć 16.10.17, 18:03
      https://fotoforum.gazeta.pl/photo/2/bh/cf/0gx9/el3g2ybY09uUJ8SMIB.jpg
      • wiesia.and.company Re: Ci... nie mówię, żeby nie zapeszyć 16.10.17, 18:22
        No i przepadł gdzieś ten czarny ogonek na ciemnym tle. Za to białe futerko, różowości, łatki na białym, i nawet różowy ślad po ingerencji chirurga widać! Ale słodkie pozy. smile Z białostockich terenów na królewskie jedwabie! big_grin Komfort smile Z którego koty (jak widać) potrafią zrobić należyty użytek. Koty są mądre!!! big_grin
        • minerwamcg Re: Ci... nie mówię, żeby nie zapeszyć 16.10.17, 19:48
          Jedwabie to śpiwór zdjęty z suszenia smile A kicię nareszcie udało się przyłapać we względnym bezruchu, co wcale łatwe nie było smile
          • olinka20 Re: Ci... nie mówię, żeby nie zapeszyć 16.10.17, 20:07
            Fajniusia.
            • jottka Re: Ci... nie mówię, żeby nie zapeszyć 16.10.17, 23:56
              chude toto - podtuczyćsmile ale śliiiiczne...
              • verdana Re: Ci... nie mówię, żeby nie zapeszyć 17.10.17, 09:00
                Słodka. A śpiwora pewnie nie odda.
                • zaba_300 Re: Ci... nie mówię, żeby nie zapeszyć 17.10.17, 09:03
                  Ale słodziak, mniam!
                  • jottka Re: Ci... nie mówię, żeby nie zapeszyć 17.10.17, 09:46
                    taką chudzinę byś zeżarła?? ludzie to wilkisad
                    • wiesia.and.company Re: Ci... nie mówię, żeby nie zapeszyć 17.10.17, 18:37
                      -D "taką chudzinę byś zeżarła?? ludzie to wilki" big_grin
                      • zew-is Re: Ci... nie mówię, żeby nie zapeszyć 17.10.17, 18:54
                        Istotnie chudzina z długimi łapkami. To ten wiek, kiedy kot proporcje gubi smile Ale i tak cudnej urody!
                    • aankaa Re: Ci... nie mówię, żeby nie zapeszyć 17.10.17, 20:53
                      jottka napisała:

                      > taką chudzinę byś zeżarła?? ludzie to wilkisad

                      pewnie Żaba jest na diecie wink
                      • minerwamcg Re: Ci... nie mówię, żeby nie zapeszyć 17.10.17, 23:42
                        To jest teraz kotek-podlotek, z dnia na dzień coraz większa, ale szerokość nie nadąża smile
                        Jedno, co mnie bardzo cieszy, to że się jej lewy półdupek pomału wyrównuje, tam się już zaniki mięśni zdążyły porobić, a teraz łapka znowu pracuje. Będzie piękna, zdrowa kocica.
                        • aankaa Re: Ci... nie mówię, żeby nie zapeszyć 18.10.17, 00:46
                          minerwamcg napisała:

                          > To jest teraz kotek-podlotek, z dnia na dzień coraz większa, ale szerokość nie
                          > nadąża
                          smile


                          obyś nie powiedziała tego w złą godzinę...
                          • minerwamcg Re: Ci... nie mówię, żeby nie zapeszyć 18.10.17, 10:28
                            Wiadomo, że po sterylce koty przybierają na wadze i trzeba bardzo uważać, żeby nie utuczyć - ale do sterylki mała ma jeszcze czas, a poza tym cały czas rośnie.
                            Zastanawiam się, czy widziałam, ale wychodzi mi, że nie, nie widziałam utytego białostocczana... te koty są do późnego wieku bardzo ruchliwe.
    • minerwamcg Re: Ci... nie mówię, żeby nie zapeszyć 04.11.17, 18:19
      No. To już mogę ogłosić z dachu chałupy, że doktor Wiśniewski jest bwana kubwa, perła i brylant i najlepszy weterynarz - ortopeda jakiego spotkałam. Howgh.
      Kocia jest zdrowa. Bryka, biega, skacze, wiesza się na firankach, jednym skokiem pokonuje poziomy w górę i w dół, zaniki mięśni się wyrównały, tyłek przytył, kości schowały. Kota jak z wystawy.
      Wiesiu, za polecenie pana doktora masz u mnie pomnik. Niech Ci Bozia w kotach wynagrodzi.
      • verdana Re: Ci... nie mówię, żeby nie zapeszyć 04.11.17, 19:28
        Czyli przerobił kota na wyścigowego jednaksmile
        • minerwamcg Re: Ci... nie mówię, żeby nie zapeszyć 05.11.17, 00:33
          Absolutnie wyścigowego smile A propos, przypomniałaś mi tego trikolora na Służewcu, o którym pisała Chmielewska, hi, hi, hi...
          Kota wczorajszej nocy oberwała nam firankę w sypialni, "rozmieniła na drobne" coś w kuchni, a potem gwizdnęła się nam w bety i namruczała pełne uszy. I jak tu jej nie kochać?
          • jottka Re: Ci... nie mówię, żeby nie zapeszyć 05.11.17, 09:53
            no dobra, a gdzie zdjęcie oberwanej firanki na dowód? bo rozumiem, że tej smugi ogona to możesz nie zdążyć sfotografować...smile
            • wiesia.and.company Re: Ci... nie mówię, żeby nie zapeszyć 05.11.17, 14:55
              Hahahaha, zwróćcie uwagę na to, że firanka oberwana, coś się strzaskało w kuchni, Państwo obudzeni i na pełnym nasłuchu i... zachwyceni! big_grin No po prostu hmmm... tak wygląda sielanka prawdziwych kociarzy big_grin Na całe szczęście kot dorośleje, robi się ciężki, nie chce mu się tak fruwać (chociaż... mój Uranek, kiedy już był mocno ciężki, potrafił bawić się ze mną w zmuszanie mnie do ćwiczeń gimnastycznych. Siadał na parapecie, gdy ja też byłam w tym pokoju, patrzył, obmyślał strategię i uwieszał się na firance. Puszczały dwie żabki. Niezadowolony z marnego efektu znów zawisał przednimi łapami i ściągał następny kawałek firany. Potem czekał. To ja szłam po taboret, wchodziłam na parapet, zawieszałam firankę. On sobie siedział na parapecie i śledził moje poczynania. Robota wykonana! No to znów patrzył na mnie, uwieszał się przednimi łapami i puszczały żabki... Ale potem się nudził, widocznie już mu się nie podobały ponawiane czynności, chciał czegoś innego... uffff, byłam wolna). Ale na ogół koty dorastają, nie chce im się już... wink
              • minerwamcg Re: Ci... nie mówię, żeby nie zapeszyć 07.11.17, 16:00
                \g Wiecie jak jest, mam w porównaniu z Wami małe doświadczenie z kotami, Ginny to mój całej parady piąty kot. Liz Taylor więcej mężów miała. A kotkę mam w ogóle drugą, przed nią była znana Wam Hermiauna, co teraz mieszka u mojego teścia. I jak wspomnę kociństwo Hermiauny... łomatko! Trudno uwierzyć, że obie damy w futrach należą do tego samego gatunku - kot. Hermiauna była i pozostała wojownicza, nieobliczalna, fumiasta, gryzła co i kogo popadło, dziś już trochę złagodniała, ale w dalszym ciągu jest to kocica-złośnica. A Ginny... coś niesamowitego, Słodka, miła, łagodna, miziata, kot do czego chcesz przyłóż. Psoci bo psoci, każdy dzieciak psoci, czy ludzki, czy koci smile Ale charakter zupełnie inny, jedno herod-baba, drugie przedwojenna panna z dworku. Ciekawe, czy miały na to jakiś wpływ warunki życia w najwcześniejszym kociństwie, Hermiauna urodziła się w piwnicy pod szpitalem w samym środku miasta, Ginny pewnie w jakiejś stodole czy szopie, w każdym razie na głuchej wsi.
                • aankaa Re: Ci... nie mówię, żeby nie zapeszyć 07.11.17, 18:21
                  sama sobie odpowiedziałaś - przedwojenna panna z dworku vs mieszczuch ze slumsów tongue_out
                  • minerwamcg Re: Ci... nie mówię, żeby nie zapeszyć 08.11.17, 00:57
                    Stodoła vs. piwnica smile Trudno powiedzieć, co lepsze.
                    • jottka Re: Ci... nie mówię, żeby nie zapeszyć 08.11.17, 13:36
                      biedna Hermiauna musiała sobie od kociństwa życiową drogę siekierą bądź pazurem wyrąbywać, w siedlisku zła, czyli wielkim mieście, a Ginny to ufne dziecię naturysmile ceterum censeo że zdjęcia być powinny.
    • minerwamcg Re: Ci... nie mówię, żeby nie zapeszyć 09.11.17, 00:42
      https://fotoforum.gazeta.pl/photo/2/bh/cf/0gx9/RkCYaVB9e8O8nUhjAB.jpg
      • minerwamcg Re: Ci... nie mówię, żeby nie zapeszyć 09.11.17, 01:15
        Rzekła raz Jottka:
        Chcę zdjęcie kotka!
        Kicia jest słodka,
        Musi być fotka.
        Ja: w dłoń komóra-
        Fotoidiotka
        I dalej, hurra -
        Cyk – zdjęcie kotka.
        I co, gotowe?
        Ee tam, to plotka.
        Gdzie kot miał głowę
        Tam ogon kotka.
        A środek kici?
        Nie, nie ma środka,
        Kawałek rzyci
        Widać z wychodka.
        I tak sto razy.
        Palec w nagniotkach,
        Folder „Obrazy”
        Pełen zdjęć kotka.
        Wszystkie do kitu –
        A ja, idiotka
        Myślę, jak by tu
        Uwiecznić kotka.
        Niech powie Jottka
        (w nagrodę fotka) -
        Łatwiej „zdjąć” kotka,
        Czy trafić w totka?
        • adrzewoj Bardzo sugestywnie oddane 09.11.17, 07:47
          Dylematy i rozterki fotografowania komórką.
          • minerwamcg Re: Bardzo sugestywnie oddane 09.11.17, 13:43
            To jeszcze pół biedy, ale ten model... ruchliwy jak rtęć z ADHD.
            • minerwamcg Re: Bardzo sugestywnie oddane 11.11.17, 21:42
              https://fotoforum.gazeta.pl/photo/2/bh/cf/0gx9/qEQ0RSMJTft1akJVdB.jpg
              • minerwamcg Re: Bardzo sugestywnie oddane 11.11.17, 21:43
                No i niestety, znowu mi wyszło przekręcone.
                Kicia prezentuje wyzdrowiałą łapkę.
                • barba50 Re: Bardzo sugestywnie oddane 11.11.17, 23:07
                  Już poprawiam wink

                  https://wstaw.org/m/2017/11/11/ginny1q.jpg
                  • minerwamcg Re: Bardzo sugestywnie oddane 12.11.17, 02:04
                    Dzięki!
    • minerwamcg Re: Ci... nie mówię, żeby nie zapeszyć 20.01.18, 23:18
      Cześć, dawno nie pisałam, melduję, że z Ginny zrobiła się piękna, duża kota, ma już prawie dorosłe rozmiary. Czy kotki po osiągnięciu dojrzałości płciowej jeszcze rosną? Bo pierwszej rui spodziewamy się u kici lada tydzień, wiadomo, że nie ma reguł i może być wcześniej albo później, ale przecież kiedyś będzie i trzeba będzie pomyśleć o sterylce. Czy kota potem jeszcze urośnie? Wszerz na pewno, będziemy musieli pilnować jedzenia, na razie ma duży apetyt, ale jest szczuplutka. Nie ten chudziak co był, trochę się jej tyłek zaokrąglił i zmniejszyły różnice w stawach biodrowych.
      Łapka w porządku, aczkolwiek chyba zawsze będzie trochę inna, kicia biega i psoci normalnie, ale jak siedzi albo leży, trzyma ją inaczej niż prawą. Ale w ruchu nie ma różnicy.
      Poza tym jest normalna do wypęku, pół dnia śpi, pół nocy psoci, kochamy ją bardzo, a młoda przy każdej okazji powtarza, że kot też człowiek smile
      • minerwamcg Re: Ci... nie mówię, żeby nie zapeszyć 20.01.18, 23:23
        m.facebook.com/story.php?story_fbid=1520383061331080&id=100000782015003
        • wiesia.and.company Re: Ci... nie mówię, żeby nie zapeszyć 21.01.18, 01:44
          Oj tak, na ogół koty rosną jeszcze do dwóch lat. Moja Fryga już miewała rujki, trzeba było zrobić sterylkę. Długa była. Ja mówiłam, że ona ma tylko jeden wymiar. Dłuuuuga i wysoka. Nabierała ciała jeszcze po roku. Dopiero po dwóch latach zaczęła mieć gabaryty wink Młode koty po prostu szybko spalają kalorie, potem obrastają w ciało smile
          Macie radosnego domownika. A śpiew syreni jest charakterystyczny, bo to wabienie, gruchanie, ćwierkanie, pojękiwanie i wypinanie pupy. smile
          • minerwamcg Re: Ci... nie mówię, żeby nie zapeszyć 13.11.18, 23:49
            https://fotoforum.gazeta.pl/photo/2/bh/cf/0gx9/DwDUBjOyCBbqmMtabB.jpg
            Kotka-patriotka. Sama pod te barwy narodowe wlazła.
            • jottka Re: Ci... nie mówię, żeby nie zapeszyć 14.11.18, 16:05