lampka_nocna5
27.07.22, 20:07
Słuchajcie, jest problem. Szatanowi w uchu zrobił się krwiak. Pół roku temu zrobił mu się taki sam w drugim uchu, miał 2-3 drenaże, krwiak odrastał i skończyło się wyszyciem krwiaka, czyli operacją. Którą notabene, ledwo ponoć przeżył, w sensie narkozę, bo grubas. Pomijam, że jeszcze naćpany, w transporterku zdjął abażur i wydrapał sobie szwy, więc ma teraz kalafior, a nie ucho.
No i teraz powtórka z rozrywki. Wczoraj miał kłute, dzisiaj poduszka zaczyna rosnąć z powrotem. Obawiam się, że skończy się znowu operacyjnie, a że schudł 20 deko, spodziewam się znowu kłopotów.
Jakieś pomysły, jak uniknąć operacji? Dziabać ucho co 3 dni do śmierci? Internety mało piszą na ten temat. Raczej że operacja jest nieunikniona, jeśli drenaże nie pomagają.
Prawdopodobnie drapał na tle alergicznym, no i wydrapał; świerzba nie ma. Był na karmie antyalergicznej, ale po niej rzygał, bo ma z kolei coś tam z jelitkami, i wróciliśmy do karmy intestinalnej.